czwartek, 12 września 2013

Rozdział 26

*Perspektywa Harriet*
Pod oczami wisiały mi wielkie, sine wory. Pół policzka zakrywała czerwona rana po uderzeniu. Na reszcie ciała widniały fioletowe siniaki. A w moich oczach strach i obrzydzenie było widziane na sto kilometrów. Mentalnie pogardziłam sobą za spływające tego dnia po raz enty, gorzkie łzy. Dla mnie to była porażka. Totalne upokorzenie i brak jakiegokolwiek szacunku. I jeszcze odraza do samej siebie? Ugh. 
Usłyszałam pukanie, a zaraz za tym zmartwiony głos Harry'ego. -Herri wszystko dobrze? no cóż siedziałam tu od dobrych dwudziestu minut wgapiając się w swoje ciało co jakiś czas powstrzymując mdłości.
-Emm, taa.- przełknęłam łzy i zwróciłam się ku prysznicowi by puścić wodę dla jego spokoju. Następnie ponownie wbiłam wzrok w dziewczynę. Nie wiem kim jest. Nigdy nie wyglądała tak jak teraz. Jakby ktoś wyssał z niej życie. Ohh, oczywiście nie wspominajcie tych krwawych historyjek o wampirach z Sagi: Zmierzch. Nic z tych rzeczy, niestety. Czasami wolałabym być ugryziona przez Edwarda czy dać porwać się w wir psich obowiązków Taylor'owi. Kurdę. 
-Harriet Alex White... - dreszcz przebiegł wzdłuż mojego kręgosłupa w niesamowitym tępię. Poczułam jak jego silne dłonie oplatają mnie w tali. Dobrze, że nie zdążyłam dojść jeszcze do poziomu zdejmowania koronkowej bielizny, ponieważ byłoby bardzo dziwnie.
-Myślisz, że Lu wyszła tak szybko, ponieważ nie chciała patrzeć na mnie? - odwróciłam się w jego stronę widząc zaskoczenie i złość malującą się na jego twarzy. O cholercia. 
-Przestań... - wysyczał przez zęby, a jego mięśnie spięły się. Zamknęłam mocno powieki blokując dostęp przykrym wspomnieniom. Oddech stał się płytki, a serce niemal chciało wypaść z mojej piersi. -Jesteś idealna. Jakieś głupie czerwone ślady, czy siniaki pokazują tylko jak silna jesteś, okej? Wszyscy tutaj bardzo Cię kochamy i choćbyś chodziła ubrana w najgorsze ciuchy drugiego gatunku, nie myła się przez dwa tygodnie i miała milion pryszczy na twarzy zawsze, ale to zawsze będziemy przy Tobie. Rozumiesz? -zachichotał na końcu swojej odpowiedzi, a tuż po otworzeniu powiek odkryłam, że rechoczę razem z nim. Oblizałam szybko usta, które zdążyły stać się spierzchnięte i szybko pokiwałam głową. Styles bez najmniejszego kłopotu usadowił mnie na szafce tym samym znajdując się między moimi nogami. Oplotłam jego biodra nogami, a ręce zawiesiłam na jego karku. Oparł nasze czoła o siebie i muskał swoim nosem o mój. Jeszcze chwilę temu jego oczy były pociemniałe, teraz mają odcień szmaragdu i muszę stoczyć walką na śmierć i życie z własną sobą by się nie zadłużyć w ich odcieniu. Odchrząknęłam szybko by jakoś zniszczyć tę okazję.
-Tym razem na pewno wezmę prysznic.- prychnęłam przygryzając dolną wargę. Westchnął ciężko z uśmiechem na ustach i wskazał kciukiem na drzwi za sobą.
-Będę czekać pod drzwiami. Jakby coś się działo to krzycz.- nie mogłam powstrzymać się od tego iście głupkowatego uśmieszku, który wkradł mi się na usta. To bandyta... Nie mówię o uśmiechu... -grucha moja podświadomość, którą z wielkim trudem ignoruję. Mentalnie przewracam oczami tyle razy ile potrzeba by wyrzucić z siebie te idiotyczne myśli.
-Okej. - rzucam szybko. Zanim jeszcze odchodzi w pośpiechu łapie jego dłoń i spoglądam w szmaragdowe tęczówki. -Dziękuje Harry. Za wszystko. - wzdycham ciężko. Kiwa entuzjastycznie głową i całuje miejsce między moimi brwiami.
-Tu pojawia się taka śmieszna zmarszczka kiedy się dołujesz. Nie rób tego. - ponownie obcałowuje to samo miejsce i wychodzi zostawiając mnie samą z tymi wszystkimi myślami. O żesz kurwa. 


*Perspektywa Laury*
Wyszłam z pokoju Harry'ego, w którym tymczasowo przebywała Herry. Próbowałam przetworzyć informacje. Justin .. siniaki na ciele Harriet .. podbite oko .. przemoc .. on się nad nią znęcał. Kutas. Moje pięści samoistnie się zacisnęły, tak samo jak powieki, które zaraz zaczęły mnie piec. Jak on śmie kłaść na niej te swoje brudne, obrzydliwe łapska ? Niech ja go tylko spotkam. Kutas. Przekroczyłam prób mojego pokoju i zobaczyłam Niall'a klęczącego przy łóżku z walizką. No tak, dziś wyjeżdżamy do Włoch. Próbowałam się uśmiechnąć, lecz na marne, co Horanek od razu zauważył i przerwał wykonywaną czynność.
- Co się stało, skarbie ? - spytał, obejmując mnie ręką i całując w czoło.
- Herry .. ona .. Justin ją pobił. - słowa wypłynęły z moich ust jak modlitwa lub błaganie.
Mój chłopak spojrzał na mnie z miną typu "Nie rób sobie jaj, bo to nie jest śmieszne" .
- Niall, ja nie żartuję. Nie z takiej sprawy. Harriet ma podbite oko, jest cała w siniakach no i jest z Harry'm. Wygląda na przerażoną. Zabiję tego gnoja jak tylko go spotkam. - ostatnie zdanie wysyczałam przez zęby. Horan przytulił mnie do siebie, muskając skórę za moim uchem. Głaskał mnie po plecach, a ja oddychałam głęboko wdychając jego wodę kolońską.
- Wszystko będzie w porządku, kochanie. Harry się nią zaopiekuje, nie przejmuj się. Dadzą sobie radę. Jestem pewien, że Harold rozprawi się z tym sukinsynem. - głaskał mnie po głowie, co chwilę szepcząc do ucha słowa otuchy. Pociągnęłam nosem i ruszyłam w kierunku szafy, by zacząć pakować ciuchy.
*kilka godzin później*
Nasze torby schowane były już w tour-busie, a my z pomocą ochrony pakowaliśmy się do busa. Na szczęście, Justin jechał swoim autobusem, bo chyba zabiłabym go własnymi rękoma. Harriet cały czas była przyklejona do Styles'a z czego bardzo się cieszyłam. Położyłam się na swoim łóżku myśląc o długiej i męczącej podróży, jaka nas czeka. Zamknęłam oczy i odwróciłam się w drugą stronę z chęcią zaśnięcia, lecz niestety, nie udało mi się. Poczułam ciepły oddech na swoim policzku i gdy otworzyłam oczy, miałam przed sobą uśmiechniętego od ucha do ucha Niall'a Horana we własnej osobie. Przysunęłam swoje usta do jego i szybko je musnęłam.
- Śpisz dzisiaj ze mną. - powiedziałam, uśmiechając się szeroko.
- To groźba ? - zaśmiał się. Mhm, brakowało mi tego.
- Nie, rozkaz. - zmierzwiłam jego włosy i złapałam go za kark, przyciągając bliżej siebie. Kilka razy pocałowałam go w usta, lecz Niall mi przerwał.
- Mam na ciebie ochotę, lecz chyba musimy poczekać, nie sądzisz ? - puścił mi oczko, na co się zarumieniłam. Kiwnęłam głową przytakująco i przygryzłam dolną wargę. - Teraz myślę, że musimy się wyspać. Jutro kolejny koncert, Lu. - musnął moje usta i odwrócił mnie do siebie plecami, tak, że leżeliśmy "na łyżeczki".
- Dobranoc Niall.
- Dobranoc. A i Lu ? - kontynuował.
- Tak ?
- Kocham Cię. - objął moje ciało rękoma, a ja odpłynęłam cały czas się uśmiechając.


-------------------------------
Znów przepraszamy za zwłokę, ale tak jakoś wyszło. Zaczęła się szkoła i jest pompa jednym słowem. :c Ale już jest i git. :D ~ Sylwia i Oliwia xx.
nie zapomnijcie o tych dwóch blogach. Sylwii i Oliwii :) kw

4 komentarze:

  1. Genialny, kontynuujcie ;DD

    OdpowiedzUsuń
  2. Jerry przeczytałam całego bloga od początku.. jest zajebisty.. jestem ckw co teraz będzie Harriet.. czekam na następną część

    OdpowiedzUsuń
  3. Wspaniały jak zawszę !! <3 czekam na następną część :)

    OdpowiedzUsuń