poniedziałek, 27 maja 2013

Rozdział 19

*Perspektywa Harriet*
Kolejny wolny dzień. Szczerze? Inaczej wyobrażałam sobie spędzić te dni w Hiszpanii. Miała być inna atmosfera, miałam być szczęśliwa. Nie mieć żadnych kłopotów, ani spraw nad którymi trzeba długo myśleć. Postanowiłam spędzić dzisiejszy dzień na rozmyślaniach w samotności. Ubrałam bikini na to krótkie jeansowe szorty i biały top sięgający do mojego pępka. Na nogi wsunęłam japonki, wzięłam torbę i wyszłam z apartamentu informując chłopców o godzinie mojego planowanego powrotu. Prosiłam ich także by nikomu nie mówili gdzie idę, ponieważ chcę zostać sama. Zgodzili się z pewnymi wątpliwościami, ale już ich nie słyszałam. Na moje nieszczęście spotkałam Justin'a na korytarzu.
-Hej Herri. - uśmiechnął się do mnie.
-Cześć Jus... - szepnęłam chcąc uniknąć jego wzroku. Złapał mój podbródek w dwa palce i zbliżając się do mnie musnął policzek. Następnie lekko przyciągnął mnie do siebie łapiąc za moje biodra. Wtuliłam się w jego rozgrzany tors wzdychając cicho.
-Gdzie się wybierasz? - spytał wesoło.
-Na plażę.
-O to świet...
-Sama? Pomyśleć. - spojrzałam na niego marszcząc brwi. Uklęknął przede mną co wyglądało komicznie.
-Błagam. Zabierz mnie ze sobą, obiecuje nie przeszkadzać ci. - zaśmiał się. Pokręciłam przecząco głową pomagając mu wstać z kolan.
-Okej, ale jak będziesz mi się naprzykrzał to wrócisz tu w natychmiastowym tępię! - zagroziłam brunetowi kiwając palcem przed nosem. Ruchem głowy ukazał, że się zgadza i mogliśmy ruszyć w stronę najładniejszej plaży w Barcelonie. Tam rozłożyliśmy kocem w słonecznym miejscu by móc złapać trochę promieni. Kiedy Justin zdjął koszulkę oniemiałam. Choć często widuje go bez niej, ale teraz było coś innego. Chodził z Harrym i Zayn'em na siłownię, więc wyrzeźbił swoje mięśnie. By ukryć wzrok skierowany na jego tors nałożyłam okulary i związałam włosy w wysokiego kucyka. Ułożyłam się wygodnie na kocyku wędrując w samo sedno moich kłopotów.
-Wysmarować cię kremem? - usłyszałam ten nieziemski ton głosu.
-Ja najpierw wysmaruje ciebie. -zaproponowałam z łobuzerskim uśmiechem.
Zgodził się bez zająknięcia, dlatego też wzięłam do ręki butelkę z kremem. Kiedy chłopak ułożył się na brzuchu poczęłam od jego umięśnionych pleców, zjechałam ręką po jędrnych pośladkach na nogi. Chłopak cicho sie zaśmiał, a ja miałam ochotę wybuchnąć śmiechem kiedy ujrzałam jego reakcje na to jak na nim usiadłam. Mianowicie, usadowiłam się na jego pośladkach, siadając okrakiem. Delikatnie masowałam spięty kręgosłup chłopaka. Czas było na brzuch, więc równie szybko wykonałam. Przekazałam mu tubkę i ułożyłam się w jego ówczesnej pozycji.

*Perspektywa Justin'a*
Nie mogłem się doczekać kiedy moje ręce żwawo powędrują na jej idealną pupę. Jednak by nie nabrała uprzedzeń, powolnie wylałem odrobinę cieczy na jej plecy. Jedną dłonią delikatnie odprawiłem masaż blisko szyi Harriet, a drugą zaraz nad zapięciem bikini. Chwilę potem moje dłonie wywiało na jędrne pośladki dziewczyny, a na koniec na jej długie nogi. Wpadłem w jakiś trans i dopiero piękna blondynka wybudziła mnie z niego.
-Dziękuje Justin. - powiedziała zadowolona. Nie mogłem oprzeć się jej urodzie.
Czym prędzej wpiłem się w jej malinowe usta czekając na odwet. W brew moim zmartwieniom nie czekałem długo. Dziewczyna z podwójną desperacją oddała mi ruch plącząc swoje chude palce między moje włosy. Ja trzymałem jej biodra oraz pośladek. Nasze języki tańczyły w tylko im znanym tańcu.
-To nie czas na rozmyślanie Harriet. - zachichotałem i z powrotem złączyłem nasze usta w pełnym namiętności pocałunku. Położyliśmy się na dużym kocu, nadal złączeni w pocałunku. Dziewczyna opadła na mój tors wzdychając słodko. Złapałem jej dłoń, a ta splotła nasze palce. Pocałowałem ją w czółko, opierając podbródek na jej głowie.
-Kocham Cię Herry. - szepnąłem mając nadzieje, że tego nie usłyszy.
-Wiem Bieber. - zaśmiała się zakrywając buzię ręką.
Pokiwałem przecząco głową i zacząłem ją łaskotać. Uciekła mi dlatego też zaczęliśmy gonić się po całym brzegu. W końcu ją złapałem i wziąłem na ręce.
-I co teraz? - spytałem spanikowaną dziewczynę. Pocałowałem ją namiętnie. Przyciągnęła mnie bliżej siebie kładąc dłonie na mój kark. Postawiłem ją po kolana w wodzie, a następnie chwyciłem mocniej i obróciłem wokół własnej osi. Położyła głowę w zagłębieniu mojej szyi i szepnęła mi do ucha.
-Kocham Cię Justin. - wywołało to u mnie bardzo szeroki uśmiech.
-Ja Ciebie też słoneczko. - pocałowałem ją kolejny raz i mocno przytuliłem. - Zostań moja.
-Jestem twoja. - wzruszyła ramionami i złączyła nasze usta w soczystym buziaku. Wymknęła się spod więzła moich ramion i szybko ruszyła. -Zasłużysz na mnie, jak mnie złapiesz! - krzyknęła. Bez najmniejszego namysłu ruszyłem w pogoń za dziewczyną śmiejąc się. Ta co chwilę omijała ludzi przepraszając za sypnięcie piaskiem czy coś podobnego. W końcu schwytałem ją i przywarłem do niej ciałem. Cała trzęsła się ze śmiechu.
-Masz coś do powiedzenia. - jęknąłem prosto w jej usta ciągnąc za jej dolną wargę. Wparowała ze swoim językiem do mojej jamy ustnej i zręcznie się w niej poruszała.
-Teraz mogę być twoja, zasłużyłeś. - przygryzła dolną wargę i grzecznie wskoczyła mi na barana.
You can't fly unless you let yourself fall.

*Perspektywa Laury*
Obudziwszy się w łóżku, w którym budziłam się wczoraj, wstałam z niego, założyłam włosy za ucho i delikatnie pociągnęłam koszulkę od piżamy w dół. Spojrzałam na swoje bose stopy i od razu przypomniała mi się sytuacja z wczoraj. Moje oczy ponownie zaszły się łzami na myśl, że będę musiała porozmawiać z Nialll'em na temat wczorajszego zdarzenia. Poprzedniego dnia, gdy tylko Bruno opuścił nasze mieszkanie zamknęłam się w sypialni rodziców i aktualnie tu przebywam. Ale przecież ktoś musi porozmawiać z Horanem, nie mogę od tego uciec. Powolutku przemknęłam do łazienki w swoim pokoju sprawdzając, czy aby na pewno nikogo tam nie ma. Zgarnęłam ciuchy z walizki, po czym zamknęłam się w łazience. Wzięłam orzeźwiający prysznic dokładnie oczyszczając swoje ciało z nerwów. Zawinęłam swoje drobne ciało w malinowy ręcznik i stanęłam przed lustrem, spoglądając na siebie. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy, to siwo-niebieski sińce pod moimi kasztanowymi oczami. Były cholernie nie do ukrycia. Nałożyłam na twarz puder, lecz to także nie pomogło. Chyba będę musiała się porządnie wyspać. - pomyślałam i zabrałam się za malowanie rzęs tuszem. Usta musnęłam bezbarwnym błyszczykiem i wysuszyłam włosy. Zrzuciłam ręcznik, a na swoje ciało wsunęłam czystą, czarną, koronkową bieliznę. Krótkie, jeansowe spodenki wpasowały się w moje pośladki i nogi, a biała koszula z czarnym kołnierzykiem, bez rękawów zawisła na moim tułowiu. Rozczesałam włosy, po czym związałam je w niechlujnego koczka. Stojąc przed drzwiami do łazienki trzymałam klamkę, bojąc się ją nacisnąć. Wzięłam kilka głębokich oddechów i przekroczyłam próg małego pomieszczenia. Na szczęście nikogo nie było w pokoju. Dopiero teraz zauważyłam, że balkon jest otwarty. Podeszłam do niego i ujrzałam Niall'a biegającego z chłopcami po podwórku. Uśmiechnęłam się widząc jak bardzo Pino i Cristian cieszą się, że mają tymczasowego kompana do gry w piłkę. Wiatr lekko zawiał, a ja zamknęłam oczy pod wpływem przyjemnego uczucia. Stałam tak chwilkę, lecz gdy z powrotem spojrzałam na podwórko nie było już na nim Horana. 
- Lu .. - usłyszałam niski głos blondyna. Podszedł do mnie i oplótł moje ciało swoimi silnymi ramionami. Odchyliłam głowę do tyłu i znów zamknęłam oczy. Nie wierzę, że będę musiała przechodzić przez to wszystko jeszcze raz. Niall dotknął mojego policzka, lecz równie szybko zabrał z niego swoją dłoń, w odpowiedzi na moje jęknięcie. Całkiem zapomniałam o bolącym policzku. Od razu spojrzałam na swoją dłoń, na której także był ślad. Wypełzłam z objęć Horana i usiadłam na łóżku spuszczając głowę. Poczułam dłonie oparte na moich udach, a po chwili dwa palce podnoszące moją brodę. Spojrzałam w niebieskie tęczówki Niall'a z bólem wymalowanym na twarzy. Od razu spojrzał na mój policzek i pochylił się nad nim, całując delikatnie. Z moich malinowych ust znów wydobyło się ciche jęknięcie. 
- Boże, Lu ... Kto ci to zrobił ? - zapytał zerkając to na mój policzek, to na nadgarstek. 
- Nie ważne, Niall. Nic mi nie jest. - na moich ustach pojawił się grymas, kiedy chciałam uśmiechnąć się lekko. 
- To nie jest nic, Lauro. - westchnął i złapał moje dłonie w swoje. Moje serce momentalnie zaczęło łomotać. - Powiedz mi o co chodzi skarbie. - musnął moje usta i wrócił do poprzedniej pozycji. Desperacko zaczęłam gnieść brzeg mojej koszuli, chcąc na niej wyładować swój stres. Niestety jakoś nie pomogło. Niall patrzył na mnie wyczekująco, a ja nie wiedziałam od czego mam zacząć. Wstałam z łóżka i zastanawiałam się, czy powiedzieć mu prawdę. 
- Niall ja ... Bruno to mój, mój były chłopak. On .. - westchnęłam. - On zmuszał mnie do seksu. - moje oczy zaszły łzami, a Horan ścisnął moją dłoń. - A kiedy nie chciałam tego zrobić, bił mnie. Powiedział, że skoro wrócimy, możemy być znów razem. Nie zgodziłam się, ale on, uderzył mnie w twarz. Przestraszyłam się. Niall, on powiedział, że się od niego nie uwolnię. - płakałam. Płakałam jak jeszcze nigdy w życiu. Niall przytulił mnie z całej siły i masował delikatnie moje plecy. W całym pokoju słychać było tylko moje pochlipywanie. 
- Wszystko jest już w porządku Lu. Nie masz się o co martwić, on już nie zrobi ci krzywdy. Nie pozwolę na to. - szepnął do mojego ucha i pocałował mnie w czubek głowy. Wtuliłam się w jego pierś nic nie mówiąc. Drzwi do pokoju otworzyły się i stanął w nich Pino wraz z Cristian'em. Popatrzyli w moją stronę smutnymi oczkami, a mnie od razu pękło serce. Podeszłam do chłopców i przytuliłam ich z całej siły. Moi młodsi bracia mieli rację. Bruno to nie był chłopak dla mnie. 

Przerpaszamy za zwłokę pyszczki. :* Tak jakoś wyszło i nie miałyśmy czasu, ale już jest, możecie się jarać. ;p Pozdrawiamy. Sylwia i Oliwia. <3 

piątek, 17 maja 2013

Rozdział 18

*Perspektywa Laury* 
Moje ciało znieruchomiało na usłyszane imię. Pino zniknął za drzwiami, a ja narzuciłam na siebie szlafrok, zbiegając po schodach. Moje serce stanęło, kiedy zobaczyłam kogoś, na kogo nie chciałam patrzeć do końca swojego życia. Stałam tam nie mogąc się poruszyć, tym bardziej odezwać.
- Witaj Lauro. Miło Cię widzieć. - uśmiechnął się szyderczo Bruno.
- Chłopcy, idźcie do Niall'a, proszę. - machnęłam w ich stronę ręką, a oni jak na zawołanie wbiegli po schodach. - Co ty tu robisz ? - zapytałam, a z moich oczu zaczęły cisnąć pioruny. Nie sądziłam, że jeszcze spotkam tego palanta.
- Och, też się cieszę, że cię widzę, Lauro. - podszedł w moją stronę, chcąc mnie przytulić, lecz pierwsze co zrobiłam, to zakryłam się rękoma.
- Nie dotykaj mnie. - mruknęłam przez zaciśnięte zęby. - Jesteś pieprzonym gnojem, który nie szanuje nikogo. Kto pozwolił ci tu przyjść ? - syknęłam z nienawiścią.
- Pomyślmy ... uciekłaś przede mną, Lauro. Tak się nie postępuje, skarbie. Ale skoro cię tu spotkałem, więc myślę, że możesz do mnie wrócić. - uśmiechnął się i znów zrobił krok w moją stronę. Odruchowo odsunęłam się.
- Mówiłam, żebyś mnie nie dotykał. I nie mów tak do mnie. Nie jestem twoim skarbem. - jęknęłam, kiedy znów zrobił krok w moją stronę.
- Co ? Już znalazłaś sobie nowego fagasa ? Zostawiłaś mnie i pojechałaś zabawiać się w tancereczkę Bieber'a, hm ? A żeby było śmiesznie, teraz z nim jesteś. - zaśmiał się kpiąco. - Nie ładnie, skarbie. Nie wiesz, że tak się nie postępuje ? - zapytał łapiąc mnie za ramiona i usztywniając ścisk. - Jesteś suką, Lauro. - powiedział i potrząsnął moimi ramionami. - Jesteś niczym. - ustawił mnie pod ścianą i ułożył moje ręce nad głową, ściskając moje nadgarstki. - Nie uwolnisz się ode mnie i nic nie możesz z tym zrobić. - syknął, przysuwając się bliżej. Jęknęłam, kiedy poczułam pieczenie w lewym nadgarstku.
- Zostaw mnie ! - pisnęłam. - Nigdy do ciebie nie wrócę za to, co mi zrobiłeś, jesteś dla mnie nikim. - prychnęłam i odwróciłam głowę w drugą stronę pod wpływem bardzo silnego uderzenia. Nie sądziłam, że ktoś będzie zdolny zrobić mi coś takiego. Czułam się jak śmieć, jak zwykły, nikomu nie potrzebny śmieć. Po moich policzkach spłynęły słone łzy, które jeszcze bardziej podrażniły uszkodzony policzek.
- Nie wiem jak mogłam z tobą być. Już dawno powinnam była pójść na policję, bo to co mi zrobiłeś jest karalne. - starałam się opanować emocję, lecz niezbyt mi to wychodziło. Łzy kapały na jego przedramię. Uśmiechnął się kpiąco i z siłą odepchnął mnie od siebie.
- Pamiętaj, nie uciekniesz ode mnie tak szybko. - puścił moje nadgarstki i wyszedł z domu. Odetchnęłam z ulgą i spojrzałam w lustro, które znajdowało się po mojej prawej stronie. Mój prawy policzek był bardzo czerwony, a gdy lekko dotknęłam go, zaczął piec, jakbym co najmniej polała go octem. Lewy nadgarstek miał odciśnięte dwa palce, po których na pewno będą siniaki. Spojrzałam na swoją twarz z goryczą i żalem w oczach. Teraz nie tylko czułam się jak śmieć, lecz także tak wyglądałam. Powoli przesunęłam się w stronę schodów i się po nich wdrapałam. Bałam się jak zareaguje Niall, kiedy zobaczy mnie w takim stanie. Wolno przesuwałam się w stronę mojego pokoju, w którym prawdopodobnie znajdowali się moi bracia i Horan.

*Perspektywa Harriet*
Na zajutrz miałam bardzo przyjemną pobudkę. Cicha melodia ,,Little Things" i aromat świeżej kawy pobudziły moje zmysły. Uśmiechnęłam się pod nosem i odgranęłam ze swojego ciała prześcieradełko. Przemknęłam do kuchni gdzie już chłopcy zasiadali do stołu. Przysiadłam na jednym z krzeseł i podano mi posiłek.
-Mmm... Przepyszne chłopcy. - mruknęłam kosztując dania. Oboje zadowolenie zjedli potrawę szybko. Nie byłam im dłużna i z powodu głodu dorównałam po krótkim czasie. Zostałam poinformowana o niesamowitym upale panującym w Barcelone więc udałam się pod prysznic. Szybko umyłam włosy i wyszułam je. Namalowałam cienkie kreski eye linerem na powiekach, użyłam pudru oraz posmarowałam usta błyszczykiem. Ubrałam czarną obcisłą spódniczke, tego samego koloru baleriny i bluzkę w panterkę. Włosy pozostawiałam rozpuszczone. Kiedy opuściałam pomieszczenie zastałam wszystkich przygotowanych do wyjścia.
-Idziemy na wycieczkę! - wykrzyczał Lou i podszedł do mnie. Weszłam mu na barana i ruszyliśmy zwiedzać przepiękną Hiszpanię. Zmierzyliśmy do Gran Teatre del Liceu jednego z najważniejszych teatrów muzycznych w Hiszpani. Zaraz z niego przeszliśmy do krytej XIX wiecznej hali targowej o naziwe La Boqueria. Tam chłopcy zaśpiewali, a ja z Harry'm i Larry'm tańczyliśmy swoje układy. Zebrało się naprawdę wiele fanek, ale i zwykłych ludzi chętnych do wysłuchania Brytyjskich i Amerykańskich talentów. Jednak nie byli zauroczeni tylko i wyłącznie głosami, ale także tancerzami. Podpisywaliśmy kilka plakatów. Nawet nie wiedziałam, że jest na nich cały Bieber Team.
-Może teraz pójdziemy na plażę? - zaproponował zadowolony Harry, a jego bliźniak mu zawtórował.
-Świetny pomysł. - zachichotałam, a ten wziął mnie na barana. Większości chłopców nie podobała się ta perspektywa, ale cóż. Podczas krótkiej podróży kilka razy zgubiliśmy się, lecz zawsze znalazła się przemiła osoba, która wyprowadziła nas z błędu. Dzięki takim ludziom doszliśmy do przepięknej plaży. Oniemiałam. To miasto coraz bardziej mnie zaskakuje.
-Chce tu mieszkać. - powiedziałam tępo wpatrując się w taflę wody. Zsunęłam na nos czarne Ray Bany i usiadłam na ciepłym piasku. Pozostali poszli w moje ślady. Ułożyłam się na czyiś nogach, nawet nie miałam pojęcia do kogo one należą. Westchnęłam długo i ciężko po czym oblizałam suche usta.
-Hej.. - uszczypnęłam nogę, na której leżałam.
-Auuuu. - usłyszałam pisk Harry'ego. Zdziwiłam się, że nie jest na mnie zły. - To bolało Harriet. - powiedział śmiejąc się.
-Zamieszkasz tu ze mną? - spytałam nie zważając na jego wypowiedź. Z przekonaniem pokiwał głową, ale przeprosił mnie i wstał. Podszedł do brzegu i o czymś głęboko myślał. Obok mnie dosiadł sie Justin. Jęknęłam przeciągle i oparłam głowę o jego ramie. Objął mnie swą silną ręką i pocałował w czoło. Podkulając nogi pod klatkę piersiową niechcący sypnęłam piachem na Louis'a. Spojrzał na mnie spod wachlarza rzęs. Szybko wstałam z miejsca i poczełam uciekać jak najdalej od brzegu. Chłopak zaskoczył mnie swą kondycją, jednak nie dorówna mi. Chytrze uśmiechnęłam się i ruszyłam nad brzeg. Tam zwolniłam tępa i czekałam kiedy chłopak mnie złapie. Jak przewidziałam - otulił mnie ramionami i próbował zabrać do wody. Gdy mieliśmy jej już po kolana zaparłam sie mocno na nogach i przewróciłam go. Zaczął piszczeć i krzyczeć, a ja uciekłam do Jus'a.
-Przepraszam Louieh. - przygryzłam dolną wargę gdy Harry i Larry pomagali mu wydostać się z Morza Śródziemnego.
-Nic się nie stało, przytul. - uśmiechnął się szeroko.
-O nie! - pisnęłam i ruszyłam biegiem spowrotem. Wpadłam na Hazzę, który osłonił mnie swoim ciałem.
-Dobra Lou, nie chciała. - puścił mu oczko, a brunet kiwnął głową i zasiadł na piasku.
-Dziękuje kotku. - mruknęłam i przytuliłam loczka od tyłu. -Dobra, jestem zmęczona. - rzekłam kładąć dłonie na biodra. -Choćmy coś zjeść. - wydałam rozkaz, z którym wszyscy się zgodzili. Udaliśmy się na słynną aleję La Rambla kiedy usiedliśmy w przytulnej restauracji. Każdy zamówił posiłek dla siebie. Wszyscy byli bardzo głodni i przejęci nadchodzącym koncertem. Zjedliśmy z apetetytem przepyszne dania. Hiszpańskie jedzenie jest dla mnie wyśmienite. Barcelona, ta plaża, zabytki, historia. Mogłabym się tutaj zestarzeć z wierną miłością po boku.

Jope ;D Takie tam se nasze rozmyślania <3 Wgl jutro Sylwia śpi u mnie (Oliwi) i może porobimy jakieś zdjęcia i dodamy w następnej notce xx No i będziemy pisały list do Niall'a XD Hah pozdrowienia : * 15 komentarzy = next. Standardowo, much love <3 Oliwia i Sylwia xxx

poniedziałek, 13 maja 2013

Rozdział 17

*Perspektywa Laury*
Ktoś perfidnie muskał moja szyję starając się mnie obudzić i tym kimś był Niall. Mruknęłam cicho odwracając się w stronę blondyna, lecz nie otwierałam oczu. Krążył dłońmi po moich plecach, kreśląc kółka na samym dole. Zachichotałam cicho, lekko zsuwając delikatną dłoń Niall'a z dołu moich pleców.
- Przestań. - jęknęłam i odwróciłam się do chłopaka plecami. Nie zareagował, lecz zaczął błądzić palcami po moich udach. Wzdrygnęłam się na jego dotyk, a z moich ust wydobył się cichy jęk. Jego ręka była coraz bliżej moich pośladków, aż w końcu ich dotknął. Momentalnie zaczerpnęłam powietrze i zatrzymałam je w sobie. Wiedziałam, że Niall jest zadowolony z tego co robił. Za wszelką cenę starałam się ściągnąć ciepłą rękę Horana z mojego uda, niestety on robił wszystko, bym tylko zatraciła się w jego dotyku. Cichutko pomrukując, brutalnie zsunęłam dłoń chłopaka z mojej nogi i zerwałam się z łóżka. Stanęłam na przeciw blondyna i od razu przypomniałam sobie o moich braciach. Wybiegłam z pokoju, kierując się do drugiego skrzydła, w którym umieszczone były pokoje Pina i Cristian'a. Weszłam do pokoju pierwszego z nich, lecz w pomieszczeniu nie było nikogo. Przeszłam do pokoju obok, tam także nie było nikogo. Zbiegłam do kuchni i ujrzałam chłopców siedzących przy stole, zajadających się płatkami z mlekiem. Uśmiechnęłam się do nich.
- Jesteśmy na górze. - machnęłam do nich ręką i wdrapałam się po schodach do naszego pokoju. Niall wciąż leżał na łóżku, a gdy weszłam do pokoju, skierował swój wzrok na mnie.
- Co z nimi ? - zapytał.
- Jedzą śniadanie, jest ok. - uśmiechnęłam się i otwierając drzwi balkonowe ułożyłam się obok Horana. Objął mnie swoim ramieniem i pocałował w czoło. Oparłam swoją rękę na jego torsie, delektując się chwilą.
- Jesteś taka cudowna Lu. - mruknął blondyn, głaszcząc moje kasztanowe włosy. Wtuliłam twarz w zgłębienie przy jego szyi. Zatopił palce w moich gęstych włosach, a ja mruczałam cicho, starając się opanować jęki.
- N-Niall. - zająknęłam się, kiedy chłopak wsunął swoje ciepłe palce pod cienki materiał moich czarnych fig. Moje ciało zalała fala ciepła, gdy Niall ścisnął moje pośladki, powodując czerwone rumieńce na mojej twarzy. Prędko wyciągnęłam dłoń blondynka ze swojej bielizny, słysząc kroki na schodach. W pokoju pojawił się Pino.
- Laura, przyszedł Bruno. - powiedział chłopak i spuścił głowę.

*Perspektywa Harriet*
Jego usta zatańczyły tak jak trzeba z moimi.
-Kocham Cię i nigdy nie przestane. - wzruszając ramionami szepnął i odbiegł gdzieś w dal. Byłam sparaliżowana. Nie wiedziałam czy moje mięśnie są nadal sprawne. Zamknęłam oczy i policzyłam do dziesięciu po czym spróbowałam ruszyć ręką. Udało mi się to ponieważ poprawiłam niesforny kosmyk rozjaśnionych włosów za ucho. Przymknęłam powieki, ścisnęłam dłonie w piąstki nerwowo tupiąc nogą. Obróciłam się na pięcie i omijając chłopców ruszyłam truchtem przed siebie. Nie wiedziałam gdzie, jak, po co i dlaczego. Chyba nawet nie chciałam. Po jakimś półgodzinnym biegu zatrzymałam się przy 'Font Mágica'.
Powoli zapadał zmrok co wyglądało przepięknie. Usiadłam na ławce nieopodal zbiornika. Po chwili ktoś usiadł obok mnie, ale ja byłam za bardzo zamyślona. Poczułam jego ciepłe ramie okalające moją posturę.
-Justin... - jęknęłam wtulając się w jego tors.
-Shhh... Mała. - głaskał mnie po głowie. Dałam upust emocją w jego ramionach. Cicho pochlipując rzekłam:
-Czemu to wszystko musi być takie trudne?- chłopak wzruszył ramionami i ujął moją twarz w swe delikatne dłonie. Zanurzył spojrzeniem w moje oczy, w których utonęłam bez najmniejszego jęknięcia. Zbliżył swoje czoło do mojego opierając je o siebie. Powoli dotykając naszych ust, złączył je w najsubtelniejszym pocałunku na jaki było go stać. Złapałam go za kark przyciągając bliżej siebie co spowodowało u niego cichy jęk. Drugą dłoń wplątałam pomiędzy jego brązowe włosy ciągnąc za końce. Pognębił pocałunek łagodnie wsuwając język do mojej jamy ustnej. Szybko obudziłam się z amoku i odsunęłam się od niego. Obie dłonie położyłam na swoich kolanach oddychając łapczywie.
-To nie powinno mieć miejsca... - szepnęłam powstrzymując słoną ciecz napływającą do moich oczu. Chłopak przeklął pod nosem i wstał z siedzenia poprawiając nakrycie głowy. Ruszyłam za siebie ocierając łzy. Usłyszałam krzyki, następnie wrzaski i piski.
-Herry czekaj! On Cię kocha! - mnóstwo fanek zebrało się wokół Juju. Nie wiedziałam co się dzieje, ponieważ większość z nich płakała. W tempie natychmiastowym wróciłam na owe miejsce. Dziewczyny zgromadziły się wokół swojego idola, który trzymał największy bukiet czerwonych róż jaki w życiu widziałam. Oczy momentalnie pokryły mi się łzami.
-Harriet... Kocham Cię, kocham Cię, kocham Cię i nigdy nie przestane. Wiem, że jestem dupkiem, bo wielokrotnie Cię zraniłem i robię to nadal, dzień w dzień. Ale ja wiem, że ty też mnie kochasz. Widzę to jak patrzysz na mnie, a jak na Harry'ego. Tyle, że widzę też jak on patrzy na Ciebie... Nie wiem czy to można nazwać miłością, ale ja wyznawał bym Ci ją inaczej niż po przez wpychanie swojego języka do twojej delikatnej buzi. Gdy nie ma Cię przy mnie, nie ma dla mnie świata. Nie istnieje, cała moja głowa wówczas zajęta jest myślami o tym jak było to kiedyś. Byliśmy szczęśliwi i zakochani. Były pewne kłopoty, ale ty zawsze byłaś ze mną i zawsze mi pomagałaś. Nie wiem co teraz zrobisz, ale chce żebyś nigdy nie zapomniała, że Cię kocham i kochać będę. - powiedział dumnie i podarował mi bukiet. Kazałam dziewczyną podzielić się nimi, były zachwycone. Uwielbiam uszczęśliwiać ludzi. Podeszłam do Justin'a, automatycznie oplótł mnie swoimi ramionami. Wtuliłam się w jego tors i zaciągnęłam wspaniałym zapachem drogich perfum chłopaka.
-Będę pamiętać zawsze, ale chce żebyś ty też zapamiętał, że nie jest mi łatwo z tym co ze mną robisz. Kiedy na mnie patrzysz mój żołądek wykręca się nieprzyjemnie, kiedy mnie dotykasz, uśmiechasz się. Na twój widok czuje jakby wszystkie Beliebers przebiegły mi po brzuchu. - zachichotaliśmy. Złapał moją dłoń, a ja splątałam nasze palce. Uśmiechnęliśmy się w tym samym czasie jak zarówno ruszyliśmy w stronę hotelu. Im dalej byliśmy tym mocniej ściskałam dłoń chłopaka. W pewnym momencie zatrzymał się i zwrócił w moją stronę.
-Hej... - ujął mój podbródek w dwa palce tym samym zmuszając mnie do spojrzenia na niego. Zajrzał w głąb mojej duszy orzechowymi tęczówkami. -Wszystko będzie dobrze. Jeśli on będzie miał Ci to za złe ja z nim porozmawiam, nie bój się. - szepnął prosto w moje usta by złożyć na nich śmiały pocałunek, który, nie wiedząc czemu, odwzajemniłam z podwójną siłą. Pogłaskał mnie po plecach i weszliśmy przez rozsuwane hotelowe drzwi. Wzięłam głęboki wdech i po raz setny tego dnia policzyłam do dziesięciu. Bieber odprowadził mnie pod same drzwi apartamentu, a na pożegnanie dodał mi otuchy kopniakiem w pupę. Zachichotaliśmy cicho, a ja chwyciłam za klamkę wchodząc nieśmiało. Odetchnęłam z ulgą gdy na moje wołanie odpowiedziało głuche echo. Zabrałam z walizki czyste ubranie i weszłam pod prysznic. Byłam bardzo wycieńczona i mokra od potu. Śmierdziałam niesłychanie, dlatego zaraz po rześkim prysznicu moje samopoczucie się poprawiło. Ubrałam czarne rurki, top sięgający do mojego pępka w szwedzkie wzorki i czarne nike za kostkę po czym rozczesałam włosy i zastosowałam makijaż. Zadowolona wyszłam z pomieszczenia, ale mina mi zrzedła. Zobaczyłam WSZYSTKICH siedzących na kanapie. Liam podszedł do mnie i mocno mnie przytulił po czym wziął na ręce i zaniósł na fotel. Spojrzał na mnie po raz kolejny i zaczął się głośno śmiać. Mieliśmy tego samego koloru ubrania i te same buty. Walnęłam go w bark i pozwoliłam zająć miejsce obok mnie.
-Wziąłem twoje rzeczy do naszego pokoju. -szepnął mi do ucha uśmiechając się szyderczo. Aż podskoczyłam na miejscu tuląc go do siebie.
-Dziękuje Liaś. - szepnęłam.
-Przyda Ci się trochę spokoju, a ja i Zayn nie pozwolimy Ci się smucić. - skomentował dźgając mnie palcem w brzuch. Musnęłam jego policzek, a w tym samym momencie do pokoju wszedł zdenerwowany Justin.
-To się zacznie... - jęknął Lou pod nosem i przysunął się do Harry'ego. Patrzyłam na całą sytuacje ze łzami w piwnych tęczówkach.

LALALA <3 Mam nadzieje, że widziałyście koncert w BERLINIE? Wygrałyśmy z tymi niemrami! Przepraszam jeśli kogoś urażę, ale taka jest prawda <3 POLAK POTRAFI :)) A tak wgl to nie wiem co mam robić z Herry :O KOCHAM WAS. Nexcik za 15 komentarzy ;* A TAK WGL TO 10 tys wyświetleń przekroczyliśmy : ***** Oliwia i Sylwia xx

piątek, 10 maja 2013

Rozdział 16

*Perspektywa Laury* 
Obudziły mnie promienie słoneczne, wpadające przez okna naszego tymczasowego pokoju. Przetarłam oczy  rozciągnęłam się lekko zaraz tego żałując. Niall oplótł całe moje ciało swoimi ramionami, a ja byłam przyblokowana. Westchnęłam ciężko i odwróciłam się na tyle ile mogłam w stronę Niall'a. Delikatnie przesunęłam wolną dłonią wzdłuż jego torsu, na co wzdrygnął się. Nie zareagował tak jak potrzeba. Zakręciłam na swoim palcu jego dwukolorowe włosy, delikatnie ciągnąc ich końcówki. Znów nic. W końcu ułożyłam się wygodnie, nie robiąc nic. Zaczęłam wysuwać się z uścisku Horana. Łatwo mi to poszło, więc podnosząc się z łóżka i przekręciłam Niall'a na plecy. Usadowiłam się na jego brzuchu rozkładając nogi po obu stronach jego bioder. Oparłam dłonie na jego nagiej klatce piersiowej i pochyliłam się nad nim tak, że przez spory dekolt mojej koszulki widać było piersi.
- Niall, wstawaj. - zamruczałam do jego ucha. - Wstawaj skarbie. - musnęłam jego policzek, lecz nie zareagował. Zaczęłam całować linię jego szczęki oraz zgłębienie przy kości obojczykowej. - Czekam na ciebie w łazience. - szepnęłam i powiodłam palcem po włoskach pod pępkiem i wsunęłam palec pod oblamówkę jego bokserek naprężając je i strzelając w biodro Horana. Wyskoczyłam z łóżka i skierowałam się do łazienki po drodze wyciągając czyste ciuchy z walizki. Nałożyłam czystą bieliznę, krótką, zwiewną sukienkę koloru pudrowego oraz białe baletki. Włosy zwinnie związałam w kłosa. Rzęsy musnęłam tuszem, a usta arbuzowym błyszczykiem. Odświeżona wyszłam z łazienki. Balkon był otwarty, a na nim stał Niall. Podeszłam do niego delikatnie stąpając po zimnej posadzce. Spojrzałam na widok, który nas otaczał. Faktycznie był oszałamiający. Stanęłam obok niego, ignorując jego przeszywające spojrzenie. 
- Wstałeś. - powiedziałam i uśmiechnęłam się lekko. - Zaraz będzie śniadanie, a ty mógłbyś się ubrać. Po śniadaniu gdzieś wyjdziemy, co ty na to ? - odwróciłam go w swoją stronę, przytulając się do jego ciepłego torsu. Musnął czubek mojej głowy swoimi różowymi wargami i uśmiechnął się. Narzucił na siebie jeansowe spodnie do kolan i białą koszulkę na szerokich ramiączkach. Złapałam go za rękę i zeszliśmy do kuchni. Wszyscy siedzieli przy stole, włącznie z moimi braćmi. 
- Dzień Dobry. - przywitał się Niall po angielsku. - Przepraszam. Dzień Dobry. - zaśmiał się i przywitał się jeszcze raz, po hiszpańsku. 
- Witajcie dzieci, siadajcie. - zachęciła nas ręką mama, więc usiedliśmy obok siebie. 
- Niall, zagrasz z nami w piłkę po śniadaniu ? - zapytał Cristian. 
- Właśnie, zagraj z nami. - poparł brata Pino. 
Niall spojrzał na chłopców przepraszającym wzrokiem, zerkając na mnie. 
- Przykro mi, ale zaraz po śniadaniu wychodzimy z Laurą pozwiedzać. Możemy zagrać wieczorem. - uśmiechnął się, a chłopcy pisnęli radośnie. 
- Wieczorem zrobimy grilla, więc nie ma problemu. - zawtórowała im mama kładąc na stół rogaliki oraz dżem żurawinowy. Od razu zabrałam się do jedzenia, kiedy zorientowałam się, że mój brzuch się tego domaga. 
Po smacznym posiłku od razu chwyciłam aparat w dłoń i wyszłam z domu zabierając ze sobą Niall'a. Przechadzaliśmy się wąskimi uliczkami miasta co chwile robiąc różne zdjęcia. Zatrzymaliśmy się przy bazylice Nuestra Senora del Pilar. Niall zrobił kilka zdjęć, nie potrafiąc zdjąć uśmiechu ze swojej twarzy. Przyciągnął mnie lekko do siebie i pocałował w czubek głowy. Mruknęłam cicho i wyplątałam się z objęć blondynka. Zrobiłam jeszcze kilka zdjęć i postanowiliśmy pójść na stare miasto. Tam zjedliśmy gambas a la plancha, czyli krewetki smażone na grillu. Po posiłku przeszliśmy się wzdłuż kamieniczek i wróciliśmy do domu. Wchodząc na teren naszej posiadłości, można było usłyszeć kłótnię chłopców, jak zwykle. Przy basenie stał już rozpalony grill, a niedaleko niego stół i krzesła. Pomogłam mamie rozłożyć jedzenie na talerzach oraz poprzynosić inne potrzebne rzeczy. Usiedliśmy do jedzenia.
- Niall, Laura. Chcieliśmy powiedzieć wam z Izabell, że dziś wieczorem wyjeżdżamy do Mediolanu, do cioci Lisy. Nie zabieramy ze sobą chłopców, dlatego chcielibyśmy prosić was, byście zaopiekowali się chłopcami przez te 3 dni. - powiedział tata. Spojrzałam na Niall'a, który uśmiechał się szeroko. Kiwnęłam lekko głową, przytakując, a mama z tatą uśmiechnęli się miło. 
Kiedy pożegnaliśmy się z rodzicami, ułożyliśmy chłopców do łóżka, a sami udaliśmy się nad basen. Usiadłam nad brzegiem, mocząc nogi w zbiorniku, a Niall rozszerzył nogi i usiadł za mną. Splótł ręce na moim brzuchu i przytulił się do moich pleców. Basen był pięknie oświetlony, a nieopodal, w świetle lampek błyszczały kolorowe kwiaty. Oparłam głowę na ramieniu blondyna i splotłam moją dłoń z jego.
- Jesteś cudowna Lauro Rose Mayne. - wyszeptał do mojego ucha Horan, po czym począł całować całą moją szyję łącznie z linią szczęki. Uśmiechnęłam się figlarnie i lekko ścisnęłam jego kark, przyciągając go bliżej siebie. Wtedy rozległ się dźwięk mojego telefonu.

*Perspektywa Harriet*
Rano obudziłam się rześka i wyspana. Kiedy tylko podsunęłam się na pościeli usłyszałam niewinny chichot i spostrzegłam Harry'ego leżącego obok mnie. Spojrzałam na niego marszcząc brwi, a ten przywitał mnie gorącym buziakiem w usta. Uśmiechnęłam się delikatnie i wymknęłam spod pierzyny do łazienki. Wzięłam orzeźwiający prysznic. Susząc, wcześniej umyte, włosy zastanawiałam się nad ubiorem. Zważywszy na pogodę, zdecydowałam się ubrać czarne spodenki, białą bluzkę z dużymi wycięciami przy rękawach, pod to czarny top i Vansy w panterkę. Włosy pozostawiłam rozpuszczone. Nałożyłam cienką warstwę podkładu, użyłam pudru i jasnego cieniu do powiek oraz tuszu do rzęs. Usta posmarowałam wiśniowym błyszczykiem i wyszłam z pomieszczenia. Przypomniało mi się, że któregoś roku odwiedziłam Barcelone wraz z ciocią. Zaprowadziła mnie wówczas do znajomej fryzjerki. Miałam ufarbować włosy, więc czemu nie zrobić tego teraz? Chwyciłam w dłoń torebkę i poinformowałam chłopaka, że wrócę niebawem. Salon, który pamiętam znajdował się dwie przecznice dalej dlatego po nie całych dziesięciu minutach swawolnego marszu dotarłam do celu. Pani Castro poznała mnie w jednej chwili i z niezwykłą chęcią dokonała 'zabiegu' na moich włosach. Chwilę porozmawiałyśmy, powspominałyśmy. Opowiedziała mi trochę o swoim dotychczasowym życiu, ja streściłam jej moje wspomnienia. Była zachwycona tą sceną, występami, młodością. Nie powiem, ja też jestem. Choć zmuszano mnie do ciężkich i poważnych decyzji, nie wybrałam źle. Tak na razie sądzę. Mam najlepszych przyjaciół pod słońcem i z tego raduje się najbardziej.
Efekt farbowania wyszedł niczego sobie. Przyznam, że podoba mi się, ale jestem ciekawa reakcji chłopców i Laury. Ona dowie się zapewne jeszcze dzisiaj, przez media. To jest jedyne czego nie podzielam w moim życiu. Praktycznie z niczym nie mogę podzielić się sama. Zawsze paparazzi są przede mną. W bardzo szybkim tempie zmierzyłam do hotelu, ówcześnie żegnając się z fryzjerką, płacąc jej i dziękując za wspaniałą robotę. Los chciał, że wszyscy zebrali się w naszym apartamencie. Opanowałam uśmiech przed wejściem i wyrównałam oddech. Zapukałam do dębowych drzwi czekając na gospodarza. Otworzył mi Harry. Oniemiał z zaskoczenia. Wtedy już nie wytrzymałam i na widok jego miny wybuchnęłam gromkim śmiechem. Chwilę po tym leżałam na ziemi z min reszty załogi. Po tym wszystkim rozsiedliśmy się wygodnie na kanapach. Styles wziął mnie na swoje kolana i delikatnie całował skórę mojej szyi wywołując przy tym u mnie ogromne ciarki.
-To jakie znacie kawały o blondynkach? - zaczął Zayn pocierając w ręce. Wszyscy zaśmiali się, a ja i brunet posłaliśmy mu skamieniałe spojrzenia. Uniósł ręce w geście niewinności i uśmiechnął się szczerze. Westchnęłam głośno i złączyłam usta mojego chłopaka z moimi... A no właśnie! Nie wiem czy to mój chłopak.
-Chodźmy coś zjeść. - jęknął Lou trzymając sie za brzuch. W tym momencie i ja poczułam pustkę w owej części ciała. Wszyscy zgodziliśmy się i maszerowaliśmy uliczkami Barcelony. Zasiedliśmy w jakiejś knajpce. Zamówiłam 'Pan co Tomate' czyli chrupkie pieczywo z pastą pomidorową i czosnkiem, skropione oliwą z oliwek i oprószone solą. Bardzo pyszne, hiszpańskie śniadanie. Wszyscy zjedliśmy z apetytem pijając sokiem pomarańczowym. Gdy wracaliśmy Justin zaszedł mnie od tyłu. Splątał ręce w okół mojej tali przyciągając bliżej siebie.
Jego dotyk, który sprawił przyjemne motylki w moim brzuchu.
Jego zapach, którym zaciągnęłam się przez nozdrza wywołując zawrót głowy.
Jego głos, delikatny ale zarazem stanowczy powoduje, że chce by mówił do mnie czułe słowa.
Jego uśmiech, niewinny słodki, przecudowny. Na sam widok uginają sie pode mną kolana.
Cały on, nadal na mnie działa.
-Słuchaj Herry. - jęknął prosto do mojego ucha. Fala gorąca obiegła moje szczupłe ciało, a do głowy napłynęło tysiące myśli. Jest cudowny - zranił Cię. Stara się - robi to specjalnie. Dotyka Cię - znów chce cie mieć przy sobie. Pocałuj go - nie zostawiaj Harry'ego. Odwróć się do niego - już za późno.



Woooah. No to jak? 15 komentarzy i nexcik? Kochamy Was i serdecznie, z całych naszych małych serduszek dziękujemy za komentarze xx Oliwia i Sylwia xx

poniedziałek, 6 maja 2013

Rozdział 15

*Perspektywa Niall'a, kilka dni później*
Minęło kilka dni od momentu, gdy wyznałem Lu co czuję. W sumie to nic się nie zmieniło, dalej jest tak jak było. Dziś jest dzień, podczas którego mamy wyjechać do Saragossy. Jestem strasznie podekscytowany tym, że tam będę, gdyż nigdy nie odwiedziłem jeszcze tego miasta. Szczęście, że znam hiszpański, bo chyba nie byłoby fajnie, gdybym musiał używać Lu jako tłumaczki.
Nasze walizki były już spakowane, dlatego że jadąc do Barcelony nasz kierowca zgodził się zahaczyć o Saragossę, byśmy nie tłukli się już samolotami. Nie mogłem usiedzieć na miejscu tak samo jak Laura. Od początku dnia chodziła jak na szpilkach nie mogąc doczekać się, aż zobaczy rodziców i braci.
Autokar zatrzymał się w samym centrum miasta, które mieliśmy odwiedzić i spędzić tu 5 dni. Laura wyskoczyła z busa pierwsza już wcześniej żegnając się z naszymi przyjaciółmi. Ja także zrobiłem to co ona i ruszyłem za nią.
- Więc gdzie teraz ? - zapytałem.
- Zaraz przyjedzie tatuś, muszę do niego zadzwonić. - powiedziała i chwyciła swojego iPhona w rękę wybierając numer, jak wcześniej poinformowała, swojego ojca. Zaczęła z nim dyskutować, mówiąc, że jesteśmy przy jakimś centrum handlowym i że na niego czekamy. Cała podniecona schowała telefon do torby.
- Cieszysz się, że zobaczysz rodzinę ? - zapytałem uśmiechając się. To było pytanie retoryczne.
- Pewnie, że tak. Nie widziałam ich aż 4 lata, strasznie się stęskniłam. - powiedziała radośnie.
Zacząłem czuć, że niepotrzebnie tu z nią jestem. Może chciała spędzić ten czas tylko ze swoją rodziną, a ja niegrzecznie się wprosiłem.
- Lu, może ja nie powinienem być tu z tobą ? Nie chcesz ode mnie odpocząć ? - zapytałem skrępowany.
- Niall ! Od ciebie ? Odpocząć ? W życiu ! - krzyknęła, ale dopiero później zorientowała się, co powiedziała. Spuściła głowę w dół, a jej drobna twarzyczka zrobiła się czerwona. Zaśmiałem się cicho i przytuliłem ją lekko. Po chwili przed nami zatrzymał się duży samochód, na widok którego Laura aż podskoczyła.
Zatrzymaliśmy się przed dużym domem. Był białego koloru, a na jego balkonach spoczywało wiele różnobarwnych roślin, lecz przeważały zielone krzewy, które pięły się ku górze. Lu uśmiechnęła się, w jedną rękę złapała walizkę, a w drugą moją dłoń. Puściła mi oczko i weszła na teren domu. Powoli szedłem za nią, przy okazji rozglądając się dookoła. Widoki były niesamowite, tak jak się spodziewałem. Zaraz znaleźliśmy się z drugiej strony budynku, przed dużymi, białymi drzwiami. Laura pociągnęła za klamkę i szczęśliwa weszła do środka. Dobra Horan, hiszpański. 
- Mamcia ! - krzyknęła Lu wbiegając do pomieszczenia i rzucając się na szyje kobiecie. - Stęskniłam się. - powiedziała i pocałowała kobietę w policzek. 
- Miło cię widzieć, kochanie. - uśmiechnęła się promiennie i spojrzała w moją stronę. - A ty zapewne jesteś Niall, prawda ? - podeszła w moją stronę i wyciągnęła dłoń. Zrobiłem to samo. 
- Zgadza się. - uśmiechnąłem się i ucałowałem dłoń kobiety. - Niall Horan. 
- Isabell Mayne. Bardzo mi miło. Widzę, że doskonale operujesz hiszpańskim. 
- Tak się jakoś zdarzyło. Zawsze bardzo podobał mi się ten język, więc się go nauczyłem. 
- A gdzie chłopcy ? - wtrąciła Lu. 
- Są u Andrea. Powinni niedługo wrócić. A wy pewnie jesteście zmęczeni. Słonko, będziecie spać w pokoju gościnnym w lewym skrzydle, dobrze ? - zaproponowała Isabell i uśmiechnęła się miło. - Zawołam was na obiad. - zniknęła za drzwiami. Laura złapała w dłoń walizkę i zaczęła wspinać się po schodach do lewego skrzydła. Posłusznie ruszyłem za nią nie mogąc napatrzeć się na pięknie zadbany dom oraz widoki dookoła niego. Lu otworzyła drzwi, a uśmiech nie schodził z jej twarzy. Jej twarz promieniała jak ona cała. Spojrzałem na pokój, był cudowny. Ściany w odcieniach beżu, a łóżko i pościel koloru miętowego. Obok łóżka, stała półka z książkami, a po drugiej stronie drzwi do łazienki. 
- Przyjemnie, prawda ? - spytała Lu leżąc już na łóżku. 
- Bardzo. - mruknąłem i usiadłem na krześle po drugiej stronie pokoju. Spojrzałem przez okno. Widać było basen za domem oraz duży taras. - Aż chce się żyć. - szepnąłem nie mogąc oprzeć się widokowi za oknem. 
- Kiedy byłam mała zawsze uciekałam tacie i chowałam się w schowku obok basenu. Udawał, że nie może mnie znaleźć, a tak na prawdę doskonale wiedział gdzie jestem, zawsze dawał mi wygrać. - uśmiechnęła się na wspomnienie i spojrzała w moją stronę. - Jutro ci coś pokarzę. Ym.. Niall ? - zaczęła. 
- Tak ? 
- Śpimy razem ? - zapytała i spuściła główkę rumieniąc się.
- Jeśli chcesz .. - zaśmiałem się i usiadłem obok niej na łóżku. 
- Chcę. - spojrzała na mnie swoimi brązowymi oczami i przytuliła się do mojego torsu. 
- Lu ? 
- Mhm ? - mruknęła przeciągając, lecz nie spojrzała na mnie. 
- Chcę z tobą być. - pocałowałem ją w czubek głowy. 
- Przecież jesteś. - zachichotała słodko, zakrywając usta małą dłonią. 
- Oh Lu, przecież wiesz co mam na myśli. Kocham Cię. - mruknąłem jej do ucha, zakładając niesforne kosmyki jej włosów za ucho. Odsunęła się. 
- To za wcześnie Niall. Nie znamy się długo. Nie tyle, aby być w sobie zakochanym. - jęknęła i usiadła na drugim końcu materaca. Wyglądała, jakby próbowała oszukać samą siebie. Stanęła przy oknie tyłem do mnie, a ja wykorzystałem moment. Zaszedłem ją od tyłu i otuliłem swoimi ramionami przyciągając bliżej siebie. Przygryzłem delikatną skórę jej szyi lekko ją zasysając. Laura cichutko jęknęła. Spojrzałem na swoje dzieło na jej szyi i uśmiechnąłem się. Rose zaśmiała się i odchyliła głowę w bok. 
- I tak jesteś już moja. - mruknąłem do jej ucha, zaciągając się jej zapachem. 

*Perspektywa Harriet*
Niall i Laura wypoczywają w słonecznej Saragossie, a my dojechaliśmy do Barcelony. Przepiękne miasto z bardzo dużymi atrakcjami. Nie tylko pod względem turystycznym, oczywiście. Gdy dojechaliśmy zapadł zmrok. Zrobiło się romantycznie i wtedy usłyszałam coś najpiękniejszego. Harry objął mnie w tali i położył głowę na moim ramieniu.
-Te amo. - szepnął mi do ucha kołysząc się razem z muzyką dobiegającą z uliczek miasta. Była melancholijna i spokojna. Typowa hiszpańska ballada. Uśmiechnęłam się i odwróciłam w jego stronę całując namiętnie. Złapał moja biodra i uniósł lekko, a ja zaplątałam swoje nogi wokół jego.
-Gołąbeczki... - odchrząknął Lou. Spojrzeliśmy na niego marszcząc brwi. - Chodźmy do hotelu, a następnie przejdziemy się gdzieś. - zaproponował na co bez namysłu się zgodziliśmy. Wzięłam szybki prysznic. Włosy związałam w wysokiego koka i delikatnie się pomalowałam. Ubrałam zwiewny zestaw i wyszliśmy na uliczki. Wszędzie pięknie pachniało wypiekami. Muzyka towarzyszyła nam na każdym kroku. Przy kameralnej restauracji stał chłopak w naszym wieku. Miał jeansowe spodnie do kolan i koszulę w hawajskie kwiatki. Posłałam mu delikatny uśmiech, na co ten puścił mi oczko. Zaśmiałam się pod nosem i kiedy obok niego przechodziliśmy złapał mnie za rękę. W pierwszej chwili nie wiedziałam o co mu chodzi, ale potem usłyszałam dobrze znaną mi muzykę i zaczęłam tańczyć. Okazało się, że on też świetnie daje sobie radę. Byłam pod wielkim wrażeniem, naprawdę. Chłopcy patrzeli na nas z zaciekawieniem, a nasza dwójka robiła swoje. To czego nas nauczono, co było naszą pasją. Jakie to wspaniałe, że spotyka się ludzi z podobnymi marzeniami na ulicach Barcelony. To coś niesamowitego i wartego zapamiętania. Po chwili w słowa swojej piosenki wszedł Justin. Daliśmy taki mały "pokaz" przy kolorowej fontannie. Zebrało się sporo ludzi, w końcu to Justin Bieber! Dziwne, że puścili akurat jego piosenkę... Może wiedział, że będziemy przechodzić? Nie ważne, zrobiłam sobie mały trening, a przy okazji
nauczyłam ludzi kilku kroków. Była naprawdę niezła zabawa. W końcu 4/5 One Direction i mieszkańcy tamtejszej ulicy znali już cały układ do "All Around The World". Po całych ćwiczeniach wpadłam w ramiona Harry'ego. Następnie podziękowałam wszystkim uczestnikom, nawet chcieli zdjęcia oraz autografy. To dla mnie nowość, choć chętnie udzielam się w tych kwestiach. Na końcu podziękowałam chłopakowi, który mnie zaczepił.
-Hej! - rzuciłam o niego. - Dziękuje za taniec. Jesteś naprawdę świetny!
-Gracias hermosa. - uśmiechnął sie szeroko kłaniając, ucałował moją dłoń. Zaśmiałam się i przytuliłam go mocno.
-Do zobaczenia! - na odchodne machnęłam dłonią i wysłałam całusy.
-Żegnajcie muchachos, do widzenia señorita! - krzyknął, a my odmachaliśmy mu. Wskoczyłam na barana do Juju na co jęknął słodko.
-Przepraszam, wiem że jestem słoniem. - jęknęłam i chciałam zejść, ale ten trzymał mocno moje biodra.
-Jasne.- burknął. Zmierzyliśmy do restauracji. Zasiedliśmy przy sześcioosobowym stole w koncie pomieszczenia. Usiadłam obok Styles'a, korzystaliśmy z jednej karty dań.



HEJ <3 Następny rozdział 15 komentarzy? Tak. Zgadzam się hehs :D KOCHAMY WAS MOCNIUTKO : * Oliwia i Sylwia xx

niedziela, 5 maja 2013

Rozdział 14

*Perspektywa Harry'ego*
Ściska mnie w gardle kiedy ona się do niego przytula. Niby tylko przyjaciele, ale z nami też było tak na początku. "Dziewczyna Justin'a, dobra uszanuje to..." Ale jednak nie uszanowałem. Muszę ją mieć i taki jest mój cel. Jeśli go nie spełnię będę, najprościej mówiąc, cipką.
W busie usiadłem na skórzanej rogówce. Włączyłem dużą plazmę, a zaraz do mnie dosiadła się reszta chłopaków oraz Herry. Starałem się nie zwracać uwagi na jej delikatne ruch i słodki głos lecz nie wychodziło mi to, ponieważ czułem się coraz bardziej zazdrosny i spięty. Gdy kierowca zrobił krótką przerwę, pierwszy wyszedłem z autobusu. Skierowałem się na stacje paliw, która mieściła się niecałe 600 metrów od naszego postoju. Kupiłem tam u bardzo miłej i atrakcyjniej sprzedawczyni paczkę czerwonych Malboro i od razu począłem delektować się ich smakiem. Do busa wróciłem po spalonych pięciu. Wszyscy patrzyli na mnie jakbym urwał się z Marsa. Nie zwracając uwagi na krzywe spojrzenia pognałem do łazienki. Skorzystałem z toalety jak i z prysznica. Wyszedłem z niej czysty i rześki w samych bokserkach. Położyłem się na łóżku pokładając ręce pod głowę. Przymknąłem oczy by wszystkim zdawało się, że śpię. Po niecałej minucie poczułem jak łóżko minimalnie ugina się pod czyimś ciężarem, aby zaraz ciepłe i delikatne dłonie Harriet spoczęły na moim torsie. Zajęła miejsce obok mnie i mogę przysiąść na najukochańszą moją mamusie, że uśmiechnęła się wtedy bardzo szeroko. Okropnie zdziwiła się kiedy uniosłem powieki i przykryłem nas kołdrą. Ucałowałem ją w czoło i odwróciłem się w jej stronę. Zachichotała cicho i wtuliła się we mnie. Zaciągnąłem się zapachem jej kokosowego szamponu, całując w czubek głowy. Objąłem ją ramionami. Czułem, że trzymam w nich cały mój świat i nie chce go puścić, naprawdę. Usłyszeliśmy kroki, a dziewczyna wzdrygnęła się i cichutko jęknęła. Idzie Justin.
-Hej Harry. - był jakiś skrępowany. - Nie wiesz może... - gdy zobaczył brunetkę wyłaniającą się spod kołdry zamarł, a jego oczy zaszkliły się. Ścisnął dłonie w pięści, a usta w pionową linię. Uśmiechnąłem się krępującą, a ten wyszedł. Dziewczyna skrzywiła swoją buźkę opadając na swoje miejsce. Kręciłem na jej rozgrzanym ramieniu małe kółeczka.
-Kocham Cię. - pocałowałem ją w czoło. Podskoczyła zalotnie, usiadła na mnie okrakiem i złączyła nasze usta w porywczym pocałunku. Za chwilę posmutniała i wróciła do wcześniejszej pozycji. Westchnęła głośno.
-Harry... Ja muszę Ci coś powiedzieć. - zatknęła kosmyk włosów za ucho. Podsunąłem się na łóżku i dałem jej znak żeby kontynuowała. -Justin jest dla mnie ważny... - jęknąłem wywracając oczami. -Boże, co ja z Tobą będę miała.... -zawtórowała mi, ale jej słowa mnie zaintrygowały. Objąłem ją w tali i przyciągnąłem uśmiechając się przy tym słodko. - Ale w tej chwili... W sumie go kocham, ale Ciebie bardziej. On bardzo mnie zranił, wszystkim. Nawet tym, że po prostu mnie nie słuchał, ale to Ciebie chce kochać i mieć przy sobie. - pojedyncze łzy spłynęły po jej policzku. Starłem je dwoma kciukami i pocałowałem namiętnie.
-Uwielbiam Cię Herr. - wysapałem pomiędzy pocałunkami.
-No i jest jeszcze jedno. - pozwoliła spocząć dłonią na moim torsie.
-Tak? - spojrzałem na nią rozpromieniony.
-Farbuje się na blond! - pisnęła szybko. Zaśmiałem się gromko i ponownie ją pocałowałem.
-Ale pozwolisz, że ja to zrobię...
-Nie! - krzyknęła jednoznacznie. Spojrzałem na nią marszcząc brwi. Uśmiechnęła się słodko i dałam mi całusa. -Fryzjerka zrobi to perfekcyjnie, ale ty będziesz mi doradzał. - położyła dłonie na moim karku przyciągając do siebie.

*Perspektywa Laury* 
Obudziło mnie bardzo mocne pieczenie w mojej prawej skaleczonej dłoni. Syknęłam z bólu i podniosłam się z łóżka zmierzając w stronę łazienki. Po drodze wyciągnęłam z walizki ciuchy. Będąc już w pomieszczeniu ściągnęłam z siebie stare ubrania i weszłam pod prysznic. Całe ciało umyłam żelem truskawkowym, który także zabrałam z walizki. Umywszy włosy, wyskoczyłam z pod prysznica i założyłam czyste ubrania. Wkładając jasnoniebieskie rurki zaczepiłam suwakiem o rozcięcie na dłoni. Od razu zaczęła sączyć się czerwona substancja. Wybiegłam z łazienki nie myśląc nawet co mam na sobie.
- Liam ! Liam ! - krzyczałam biegnąc w stronę salonu w naszym busie.
- Tutaj jestem ! - odkrzyknął, a ja bez chwili zawahania wbiegłam do pomieszczenia. Wszystkie oczy skierowane były na mnie. Stałam tam jak zamurowana, a z mojej dłoni kapała krew. Liam zerwał się z rogówki.
- Jezu, Lauro, co się stało ? - spojrzał na mnie z miną "chyba sobie jaja robisz".
- Ubierałam się i zahaczyłam spodniami o rękę. Ałć. - syknęłam, zauważając, że Liam ogląda moją dłoń.
Wszyscy ciągle patrzyli w moją stronę, a ja nie wiedziałam z jakiego powodu. Spojrzałam po sobie i wtedy uświadomiłam sobie, że na górę nałożony mam tylko biustonosz. Momentalnie na moją twarz wtargnęło gorąco. Szybko odbiegłam w stronę kuchni za Liam'em, który zaglądał do szafek w poszukiwaniu bandażu śmiejąc się pod nosem.
- Z czego się śmiejesz ? - zapytałam, próbując zakryć mój nagi brzuch.
- Widziałaś minę Niall'a, gdy wtargnęłaś do salonu ? - zachichotał. - Żałuj. - znów się zaśmiał dezynfekując mi rękę i zawijając w bandaż. Spuściłam głowę w dół znów czując ciepło na twarzy.
- Co się dzieje ? - zapytał podnosząc moją głowę, zmuszając mnie, bym na niego spojrzała.
- Nic, po prostu ... - Liam machnął ręką i westchnął bezsilnie. Odwróciłam głowę i zobaczyłam Niall'a wybiegającego z busa.
- No niee. - jęknęłam i pobiegłam do łazienki w celu ubrania bluzki. - Dziękuję. - krzyknęłam do Liam'a i wbiegłam do oddzielnego pomieszczenia narzucając na siebie okrycie i wyszłam z busa, w kierunku, w którym pobiegł Niall. Rozejrzałam się kilka razy zatrzymując się obok sklepu z ciuchami. Zobaczyłam Horana przechodzącego przez ulicę niedaleko mnie. Szybko rzuciłam się do biegu, by jak najszybciej zdążyć przejść na zielonym świetle. Udało mi się, więc czym prędzej ruszyłam  pogoń za blodnaskiem, a on szedł szybko, jakby wiedział, że za nim biegnę. Podbiegłam do niego i złapałam za ramię, odwracając w swoją stronę. Spojrzał na mnie, a w jego oczach dostrzegłam łzy. Kilka spłynęło po jego rumianych policzkach. Złapałam jego policzki w dłonie i czym prędzej wpiłam się w jego usta. Nie zważając na piekącą dłoń przyciągnęłam go do siebie za kark. Całowałam go bez opamiętania, a przy okazji ścierałam łzy z jego twarzy. Na początku Niall stał bez ruchu, lecz gdy odwzajemnił pocałunek czułam, że odpływam. Jego dłonie zatrzymały się na moich biodrach, a moje oplotły jego rozgrzany kark. Uśmiechnęłam się przez pocałunek i przygryzłam jego dolną wargę, a on w tym czasie wtargnął w moje usta swoim językiem. To była chwila, która mogłaby się nigdy nie skończyć, lecz zważywszy na to, że staliśmy na środku chodnika, musieliśmy przerwać. Złapałam jego dłonie i uśmiechnęłam się do niego dotykając swoim nosem, jego. Nie wiedziałam co mam powiedzieć, gdyż nie byłam pewna co do jego uczuć.
- Niall, ja .. w hotelu w Antwerpii ... powiedziałeś, że mnie kochasz. Albo mi się zdawało. - jęknęłam cicho. Horan spuścił głowę i uśmiechnął się lekko.
- Nie Lu, nie zdawało ci się. Kocham Cię. - podniósł głowę i położył swoje dłonie na moich policzkach. Delikatnie przysunął się do mnie i musnął moje usta swoimi. Przygryzłam dolną wargę i złapałam Niall'a za rękę.
- Chodź, wracajmy już. Zaraz musimy jechać dalej. - pociągnęłam go za rękę i ruszyliśmy.
Do busa weszliśmy jak gdyby nigdy nic się nie stało. Ja weszłam pierwsza, Niall za mną i usiedliśmy w salonie ze wszystkimi.
- No, w końcu wróciliście. - przywitał nas Malik. - Dzisiaj koncert w Niemczech, a jutro jedziemy do Hiszpanii ! - krzyknął rozentuzjazmowany. Na mojej twarzy od razu pojawił się wielki banan.
- Chłopcy i Herry, bo ja mam takie pytanie/prośbę. - zaczęłam cicho. Liam zachęcił mnie pokazując ręką, bym kontynuowała.
- Wiem, że między jednym a drugim koncertem w Hiszpanii mamy kilka dni wolnego, dlatego chciałam spytać, czy nie mielibyście nic przeciwko, gdybym w tym czasie pojechała do rodziców ? - uśmiechnęłam się i spojrzałam na Niall'a. - z Horanem ?
Chłopcy spojrzeli po sobie, a na ustach Harriet ujrzałam wielki uśmiech. Wszyscy kiwnęli przytakująco głowami i zwrócili się do nas.
- Pewnie, że tak. Przyda WAM się odpoczynek. - powiedział Harry, wyraźnie akcentując drugie słowo, za co dostał z łokcia od Herry. Mogę dać uciąć sobie rękę, że moja twarz zlała się rumieńcem. Kiwnęłam lekko głową i wstałam z rogówki idąc w stronę swojego łóżka. Usiadłam na nim, lecz za chwilę usłyszałam czyjeś kroki.
- Lu ... - zaczęła Herry.


------------------------------
Wooah, na prawdę dziękujemy za 21 komentarzy, jesteście niesamowici ! Nie wiem jak wam dziękować. <3 Macie Laurę i Horana, ale to jeszcze nie wszystko. U Harry'ego i Herry też wszystko ok, ale to dopiero początek misiaczki. Następny rozdział pojawi się, jeśli będzie ... 15 komentarzy ? Hm ? Do napisania. xx Sylwia i Oliwia.

piątek, 3 maja 2013

Rozdział 13

*Perspektywa Harriet*
-Herri... - promienie słońca wpadały przez okno, a ja poczułam zapach Jacoba. Odwróciłam się w jego stronę, przetarłam opuchnięte od łez oczy i przytuliłam go z całej siły. Z uśmiechem na twarzy odwzajemnił gest głośno wzdychając. Dobrze wie, że wczorajszy dzień był dla mnie bardzo ciężki i krępujący. Będzie mi teraz trudno wyjść na ulice bez paparazzi i tego całego szumu.
-Kocham Cię, Jake. - uśmiechnęłam się w miarę siły i nastroju po czym pocałowałam go w policzek. Odwzajemnił mój gest i wstając z łóżka pociągnął mnie za sobą. Poprawiłam włosy i wyszłam z nim do naszej 'kuchni'. Stali tam oboje. Wpatrywali się we mnie, a w środku mojej skromnej osoby zawrzało. Puściłam rękę przyjaciele i uciekłam mu łkając po cichu. Przy wyjściu złapał mnie Harry. Lepiej być nie może. Zgadza się? Objął mnie mocno i uniósł nad ziemie co mimowolnie wywołało u mnie pisk.
-Spokojnie, nic ci nie zrobię. -zaśmiał się, a ja westchnęłam. Usadził mnie na swoim łóżku, sama nie wiem dlaczego i on pewnie także. -Harriet....- zaczął, ale nie było dane mu skończyć.
-Tak wiem Harry. Muszę kogoś z was wybrać, ale to nie jest takie proste. Byłam z nim tyle czasu i kocham go jak jakaś idiotka, ale ty za to jesteś najlepszy, najwspanialszy. To Ty śnisz mi się po nocach. To w Tobie zakochałam się, chce Cię codziennie oglądać. Sam twój widok sprawia, że moje ciśnienie podskakuje. Nie mogę patrzeć kiedy płaczesz, bo czuje że to przeze mnie chociażby nie wiem co. Jesteś moim takim słońcem... - szepnęłam przez łzy poprawiając jego bujne loki, które tak kocham. Jego oczy, uśmiech, jego wszelki ruch... Kocham najmocniej. Spuściłam wzrok i chciałam wyjść z pokoju.
-Wiedziałem to... - zachichotał po raz kolejny i przytulił mnie do siebie bardzo mocno. -Herry, gdy Cię przy mnie nie ma, nie potrafię tego opisać. Widzę Cię wszędzie. Z chmur na niebie układa mi się twoja roześmiana twarz, a gwiazdy tworzą twoje imię.  Dodajesz barwy mojemu światu przez jeden uśmiech, a kiedy myślę o tobie czuje się szczęśliwszy. - nie pozwoliłam mu dokończyć, ponieważ wpiłam się jego usta bez opamiętania. Mogłabym przysiąc, że szeroko się uśmiechnął. Złapał mnie w biodrach i postawił między swoimi nogami. Wplątałam zgrabne palce pomiędzy jego loki. -Kocham Cię. - szepnął między łapczywymi pocałunkami. Drugą ręką zjechałam do jego pleców. Palcami kręciłam na nim serduszka.

*Perspektywa Laury*
Obudziwszy się rano u boku Horana w głowie cały czas siedziało mi to, co usłyszałam od niego w nocy. Nie zważając na to, czy Niall śpi czy nie, wypełzłam z łóżka i zgarnęłam czyste ciuchy z walizki biegnąc w stronę łazienki. Ale przecież nie będę mogła unikać go przez całe dnie. Na nogi wsunęłam czarne rajstopy, krótkie dżinsowe spodenki z wysokim stanem, zakolanówki, a biust zakryłam kremowym swetrem. Podśpiewując pod nosem Last First Kiss chwyciłam eye-liner i zrobiłam kreski na górnej powiece. Rzęsy musnęłam tuszem, a usta malinowym błyszczykiem nie przestając śpiewać. Włosy rozpuściłam pozwalając, by swobodnie opadały na moje szczupłe ramiona. Zakręciłam się wokół własnej osi i cichutko zachichotałam. Po cichu wyszłam z łazienki i spostrzegłam, że Niall leży w łóżku pod kołdrą oglądając telewizję. Zamknęłam drzwi i szybko przemknęłam do kuchni, lecz blondas mnie zauważył.
- Nie wiedziałem, że śpiewasz. - odparł opierając się o futrynę drzwi do kuchni.
- Ja też nie. - odparłam bez emocji i chwyciłam kawę stojącą na szafce. Ignorowałam spojrzenie blondyna, który obserwował moje ruchy z zawziętą miną. Sama nie wiem dlaczego się tak zachowywałam, przecież powinnam się cieszyć, że Niall .. mnie kocha. Niestety, ja, nie potrafię. Nie dociera do mnie to, co powiedział Horan w nocy. Może mam schizofrenię? Przecież wszystko jest możliwe, kiedy ma się taką głowę jak moja. Stałam tyłem do chłopaka czekając, aż woda się zagotuje.
- Nie wracasz do siebie ? - zapytałam.
- Wyganiasz mnie ?
- Po prostu pytam. - powiedziałam cicho i zalałam kubek z kawą wrzącą wodą. - Chcesz kawę ? - spytałam jak przystało na kulturalną osobę.
- Nie, może nie będę już przeszkadzał. Coś się z tobą stało Lu. - jęknął ciszej i wyszedł nie żegnając się.
Coś się z tobą stało, Lu. Jego słowa rozbrzmiały w mojej głowie jeszcze raz i odbiły się głośnym echem. Właśnie, coś się ze mną stało. Usiadłam przy skromnym stoliku chwytając w dłoń kubek z kawą. Natychmiast odrzuciłam go z podwójną siłą przypominając sobie, że jest gorący. Usłyszałam dźwięk tłuczonego szkła i ujrzałam czarną ciecz rozlaną na terakocie kuchennej.
- Ku*wa. - krzyknęłam i zaczęłam zbierać potłuczone szkło. Układałam je na dłoni, by po chwili wrzucić je do śmieci. Schylając się po kolejny kawałek kubka zauważyłam czerwoną płyn płynący po skórze mojej dłoni.
- Ku*wa. - powiedziałam znowu, lecz nie przejęłam się zbytnio rozciętą dłonią. Pozbierałam kawałki szkła i umieściłam je w koszu na śmieci. Chciałam opatrzyć sobie ranę, lecz w moim apartamencie nie było nic, co mogło by mi w tym pomóc. Trzymając niezranioną dłonią "chorą" dłoń wyszłam z pokoju i skierowałam się do tego na przeciwko, czyli pokoju Liam'a i Lou. Zapukałam delikatnie w drzwi czując, że skaleczona ręka zaczyna coraz bardziej piec. Drzwi po chwili otworzył mi Payne.
- Cześć Liam, masz może wodę utlenioną i ban...
- Jezu Chryste ! Lauro, co się stało ? - krzyknął spanikowany i wciągnął mnie do pokoju usadzając na łóżku.  Czym prędzej złapał w dłoń wodę utlenioną, wacik i zwykły bandaż. Zaczął opatrywać mi ranę, a ja czułam tylko okropne pieczenie.
- Spokojnie, zaraz będzie po wszystkim. Powiedz mi, co się stało ? - powiedział już spokojnie.
- Po prostu. Był u mnie Niall, robiłam sobie kawę i spytałam czy Niall chce. Powiedział, że już pójdzie, bo nie chce przeszkadzać. Zdenerwowałam się, bo przez moje humorki wyszedł. Zapomniałam, że kawa jest gorąca i wzięłam kubek. Upadł mi, a kiedy zbierałam szkło rozcięłam sobie dłoń. Ot cała historia.
- Lauro, jesteś bardzo nieodpowiedzialna. Powinnaś była bardziej uważać. Nie mogłaś poprosić kogoś o pomoc ? - pytał przejęty.
- Liam, proszę cię. Nie jestem małym dzieckiem, poradziłam sobie, widzisz ? - uśmiechnęłam się. - Dziękuję.- wstałam z łóżka i klepiąc Liam'a po głowie wyszłam z jego pokoju z uśmiechem na twarzy. Mijając na korytarzu ludzi, którzy uśmiechali się do mnie, machałam im radośnie podśpiewując pod nosem. Weszłam do pokoju, nałożyłam czarne converse, w dłoń chwyciłam płaszczyk oraz torbę i wyszłam z pokoju dokładnie go zamykając. Klucz zostawiłam w recepcji i nie czekając na nikogo opuściłam hotel. Skierowałam się w stronę centrum, gdyż chciałam pozwiedzać miasto. Najbardziej zachwyciły mnie stare kamienice, które były tak na prawdę największym zabytkiem, ponieważ zachowały się jeszcze sprzed czasów II wojny światowej. Do hotelu wróciłam pod wieczór, ok. godziny 17. Wchodząc do swojego pokoju rzuciłam się na łóżko, lecz przypomniałam sobie o tym, że muszę spakować swoje ciuchy. Z lekkim jękiem wstałam z łóżka i monotonnie wrzucałam ciuchy i inne rzeczy do walizki. Byłam w trakcie chowania bielizny, kiedy ktoś zapukał do drzwi mojego pokoju. Powiedziałam ciche proszę, a do środka powoli i bezszelestnie wszedł Niall. Westchnęłam cicho widząc go znów, lecz nie przerywałam swojego zajęcia. Chłopak usiadł na łóżku stawiając walizkę obok siebie.
- Lauro, co się dzieje ? - zapytał Niall bez owijania w bawełnę.
- Mi ? Nic. - odparłam beznamiętnie.
- Przecież widzę Lu. Nie oszukuj siebie i mnie. Powiedz o co chodzi. - co za uparty osioł!
- Niall ... czy .. czy jest ktoś, kto ci się podoba ? - szepnęłam patrząc na Horana. Chyba się tego nie spodziewał, bo wstał i zaczął krążyć po pokoju i drapać się po tyle głowy. Kiwnęłam głową potakująco i wróciłam do poprzedniej czynności.
- S-skąd to pytanie Lu ? -zająknął się. Wzdychnęłam.
- Nie ważne Niall, nie ważne. Przepraszam, ale chciałabym się spakować.
- Ale Lauro ... - skierował się w moją stronę. - Boże, co ci się stało ? - spojrzał na moją dłoń i delikatnie ją dotknął.
- Nic takiego, skaleczyłam się. Dobra, Niall, musimy już wyjść. Chodź. - chwyciłam walizkę w dłoń i wyszłam z pokoju zostawiając w nim Horana samego. Na dole w holu czekała już cała ekipa, łącznie z Herry, która była przytulona do ... Jake'a ? Podeszłam do nich i lekko uśmiechnęłam się.
- Cześć Jake. - powiedziałam uśmiechając się od ucha do ucha.
- Lu, co u ciebie ? - powiedział rozentuzjazmowany i przytulił mnie lekko.
- Jakoś leci, powoli i do przodu. - zaśmiałam się i chwyciłam walizkę kierując się w stronę busa, który stał na tyłach hotelu. Weszłam do niego jako pierwsza i odstawiając walizkę obok łóżka położyłam się na nim i zasnęłam.

KOCHAMY WAS! : * Nie spodziewałyśmy się ponad 20 komentarzy! Dziękujemy, najpiękniej jak potrafimy. : ) Chciałybyśmy zorganizować dla was jakiegoś Twitcam'a bądź też konwersacje na Skype? Co wy na to? Piszcie w komentarzach kicie. Następny rozdział za 12 komentarzy, zgoda? Wiem, że dacie radę, wierze Was skarby <3 Oliwia i Sylwia xx

środa, 1 maja 2013

Rozdział 12

*Perspektywa Harriet*
Trening, ahh.. Brakowało mi tego. W sumie mieliśmy pięć dni wolnego, ponieważ sam dojazd, potem trochę czasu na "obeznanie się" z terenem i chłopcy mieli wywiad. Dzisiaj mają koncert z czego ogromnie się ciesze. -Harriet... - no przecież mu jeszcze nie przeszło. Wywróciłam oczami i ze sztucznym uśmiechem przyklejonym do ust odwróciłam się w stronę Harry'ego.
-Tak? Co mam zrobić tym razem?
-Nic...? - był wyraźnie zszokowany. Od jakiś dwóch dni nie rozmawia ze mną, tylko prosi, a właściwie każe żebym mu w czymś pomogła bądź też zrobiła coś ponad swoje siły. Denerwuje mnie to.
-To coś nowego... - prychnęłam poprawiając włosy. Zwinnie ściągnęłam gumkę z nadgarstka i związałam nią włosy w niedbałego koka.
-Chciałbym porozmawiać. - rzucił. Oblizałam usta i uśmiechnęłam się bezczelnie.
-Dobra. - syknęłam i wyminęłam go kierując się ku drzwiom wyjściowym z hali. Miałam na sobie szare spodnie dresowe i białą bluzkę, ledwo sięgającą mi do pępka. Do tego granatowe vansy. Poranny wiatr owiła moje plecy powodując gęsią skórkę. Rozejrzałam się po okolicy i ujrzałam dwóch chłopaków. Jeden niesamowicie bardzo przypominał mi mojego przyjaciele z dzieciństwa. Miał na imię Jacob i przyjeżdżał do Londynu tylko na wakacje, właśnie z Belgi. Rozpoznałam tego drugiego chłopaka jakim był Bieber i od razu wszystko mi się rozjaśniło. Pobiegłam w ich stronę wpadając w ramiona najlepszego przyjaciele za czasów piaskownicy.
-Herri. - mruknął zadowolony wtulając się w moje włosy. Z uśmiechem od ucha do ucha pocałowałam go w policzek.
-Kopę lat stary. - poklepałam go po ramieniu chichocząc.
-Nic się nie zmieniłaś księżniczko. - zauważył oblizując usta. Puściłam mu oczko czując czyjeś dłonie na moich biodrach. Justin...
-Odpuści sobie Juju. - warknęłam czując awanturę w powietrzu. Ten tylko prychnął z cwaniackim uśmieszkiem. Jednak zaraz jego mina zrzedła gdy poczuł pięść Harry'ego na swojej twarzy. - Harry! - wrzasnęłam przerażona. Spojrzał na mnie ze złością w oczach, ciskając pioruny w stronę chłopaka kulącego się na ziemi.
-Nie dotykaj jej, rozumiesz? - wysyczał przez zaciśnięte zęby i odszedł. Ukucnęłam przy nim, a Jake pomógł mu wstać. Chwilę po tym przemyłam mu ranę na nosie i poszłam na próbę. Spotkałam tam Styles'a. Siedział na scenie i dawał upust emocją, płakał. Nie mogłam na to tak po prostu patrzeć. Usiadłam mu na kolanach, a ten mocno mnie przytulił.
-Przepraszam, ja...
-Wiem Harreh. - musnęłam jego usta. Uśmiechnął się na chwilę i wtulił w mój obojczyk. -Wstawaj staruszku! - zażartowałam pomagając mu podnieść się. Po niecałych trzydziestu minutach wracaliśmy do hotelu by przygotować się na show. Ja nadal nie wiem co mam zrobić. Na szczęście jechał z nami Jacob. Mogłam z nim porozmawiać, rozluźnić się i powspominać stare czasy. Wręcz nie mogłam powstrzymać się o śmiechu, płakałam z powodu rozbawienia ze wspomnień. Jako, że w wieku dwunastu lat chodziliśmy ze sobą było wspominania, a wspominania. To chyba były moje jedne z najlepszych wakacji.
-Za półtorej godziny macie być gotowi. - oznajmij Paul, a ja zaczęłam wyścig z Justin'em. Jestem w tym mistrzem, dlatego też wygrałam. Weszłam pod prysznic by się odświeżyć, umyłam także włosy. Zaraz po tym wysuszyłam je i podkręciłam lokówką. Wykonałam makijaż, a mianowicie podkład, trochę pudru nałożyłam na nosek i resztę części twarzy gdzie podziewały się niedoskonałości. Oczy podkreśliłam kredką, a na powiekach rozprowadziłam beżowy cień. Rzęsy wytuszowałam po czym przebrałam się w sukienkę wygodną do tańca i stosownej wielkości obcasy. To jakie buty mam na sobie nie zmienia mojego stylu, tańca ani komfortu. Wyszłam z pomieszczenia i usłyszałam gwizdy, jakieś okrzyki. Rozejrzałam się po pokoju i zorientowałam, że wszyscy się tu zebrali.
-Musimy już jechać. - syknął zdenerwowany Justin. Zachichotałam i chwytając Lu pod rękę wyszłyśmy, ubrane tak samo, z hotelu. Zrobiło mi się zimno, ale zaraz podszedł do mnie Jake i objął ramieniem. Odwdzięczyłam się mu uśmiechem i weszliśmy do busa. Czekała nas godzinna podróż, więc wygodnie rozsiadłam się na kanapie, wraz z moim przyjacielem. Z mojej drugiej strony siadł Jus i zaczęliśmy spokojną rozmowę. Niestety z nim się tak nie da. Począł mnie dotykać i całować po szyi, aż dotarł do moich ust. Z całej siły napierając na jego klatkę piersiową odepchnęłam go od siebie.
-Uspokój się Justin, okej? - wrzasnęłam na cały autobus. Jestem jednak głupia. Harry przybiegł szybciej niż zdążyłam się tego spodziewać. Spojrzał na moją przerażoną minę i zniesmaczoną twarz chłopaka. Nie czekając długo wymierzył mocny coś w niego. Krzyczałam, piszczałam i próbowałam ich rozdzielić. Jednak moje starania poległy na tym, że od któregoś dostałam w brzuch. Poleciałam prosto w ramiona Niall'a, który wziął mnie na ręce i zaprowadził do kolejnego pomieszczenia. Przez mocne uderzenie nie mogłam chwilę oddychać. Blondyn położył mnie na łóżku i zajął miejsce obok mnie. Wtuliłam się w jego ramie powstrzymując łzy.
-Cichutko, kochanie. - zamruczał Niall. - Bardzo boli?- pokiwałam tylko głową. -Zabije Harry'ego.
-Nie wiem czy to on. - szepnęłam. Spojrzał na mnie i pocałował mnie w czoło. -Dziękuje. - uśmiechnęłam się niemrawo.
-Za co? - spytał zdziwiony. Zachichotałam w miarę możliwości co brzmiało raczej jak jakieś buczenie.
-Za to że jesteś i uszczęśliwiasz moją przyjaciółkę. - z jego twarzy uśmiech nie schodził.
-Słodko się śmiejesz. - skomentował i mocno mnie do siebie przytulił.
-Kocham ją!- dało się posłyszeć krzyk Justin, a następnie wszedł do nas. Spojrzał na mnie zaszklonymi oczami i szepnął - Kocham Cię.

*Perspektywa Laury* 
Koncert przebiegł pomyślnie, jak zawsze. Fani byli wniebowzięci, zarówno fani chłopców, jaki i Justin'a, który przebił samego siebie. Powiedział wszystkim, że kocha Herry i chce, żeby do niego wróciła. Jej twarz zrobiła się cała czerwona i wyszła z hali nie czekając na nikogo. Nigdy nie widziałam jej tak zdenerwowanej. Do końca nie pojawiła się na scenie. Po koncercie od razu pobiegłam do hotelu, do jej pokoju. Płakała.
- Herry, wszystko ok ? - zapytałam siadając obok niej na łóżku.
- Nic nie jest ok, Lu. Wszystko się pieprzy. - jęknęła wycierając nos w rękaw. Przytuliłam ją, nic nie mówiąc.
- Sama musisz zdecydować, kto jest dla ciebie ważniejszy. - pocałowałam ją w czoło i ruszyłam w kierunku swojego pokoju. Zastałam w nim Niall'a - znów. Siedział na kanapie i opierał się łokciami o swoje uda. Odchrząknęłam głośniej, a on jak na zawołanie podniósł się z kanapy i uśmiechnął się nieziemsko.
- Co ty tu robisz ? - zapytałam od razu.
- Ym .. ja .. ja przyszedłem, bo .. bo nudno mi samemu. - spuścił wzrok i splątał swoje palce.
- No dobrze. - uśmiechnęłam się. - Coś się stało ?
- Ja tylko ... chciałem spytać, czy mógłbym dzisiaj spać z tobą w pokoju ?
- Tak, no pewnie. Ale co się stało ?
- Po prostu Zayn wyszedł, a ja nie chciałem zostać sam. - jęknął.
Uśmiechnęłam się pocieszająco i kiwnęłam głową przytakująco. Przygotowałam szybką kolację jaką były tosty oraz ciepła herbata. Posiliwszy się, spięłam włosy w koka i ruszyłam w stronę łazienki w celu wzięcia prysznica. Będąc już w łazience, zrzuciłam z siebie ciuchy i weszłam pod prysznic. Kropelki wody spływały po moim ciele orzeźwiając je. Czułam, że odpływam. To jedyny sposób, żeby zapomnieć o wszystkich problemach i troskach. Umyłam jeszcze tylko włosy i wyszłam z pod prysznica. Kiedy chciałam założyć swoją piżamę okazało się, że wcale jej tu nie ma. Szlafroku także zbrakło. Owinęłam się więc ręcznikiem i wychyliłam się zza drzwi.
- Niall ! Niall ! Nie wiesz gdzie jest moja piżama ? - zapytałam sfrustrowana. Nikt się nie odezwał. Rozejrzałam się dookoła, a w pomieszczeniu nie było żywej duszy. Wyszedłszy z łazienki ujrzałam moją piżamę leżącą na poręczy łóżka. Schyliłam się, by ją podnieść i odwróciłam się, by wrócić do łazienki. W drzwiach stał Horan patrząc na mnie z miną "o ja pierdole".
- P-przepraszam. - zająknął się i podrapał po głowie. Zaśmiałam się i poczułam, że moje policzki płoną.
- Nic się nie stało. Powinnam była zabrać piżamę ze sobą. - odparłam i szybko zniknęłam za drzwiami łazienki. Moja twarz była cała czerwona, a w środku było mi straszni gorąco. Opłukałam twarz letnią wodą i nałożyłam piżamę. Ubrawszy ciuchy na noc, wyszłam z łazienki. Blondasek leżał na łóżku i grzebał w telefonie. Usiadłam obok niego, a on nawet nie zwrócił na mnie uwagi. Mój telefon zaczął dzwonić. Okazało się, że to mamusia. Odebrałam z uśmiechem na twarzy i zaczęłam z nią dyskutować całkiem zapominając, że Niall doskonale zna hiszpański. Mama pytała kiedy przyjadę, czy będę sama, ale już sama nie wiedziałam, czy Horan chce przyjechać ze mną. Rozmawiałyśmy przez dłuższy czas, aż w pewnym momencie rozłączyłam się. Niall uważnie przyglądał mi się.
- Jestem brudna, czy coś ? - zapytałam nie wiedząc o co chodzi.
- Nie, wszystko ok.
- Więc o co chodzi ?
- Nie mogę z tobą jechać do Hiszpanii, prawda ? - wydał się smutny.
- Nie powiedziałam tak, Niall. Pewnie, że możesz. Rodzice na pewno się ucieszą. - uśmiechnęłam się. - Przepraszam, ale jestem trochę zmęczona, ty też powinieneś się położyć. Dobranoc. - odparłam i ułożyłam się wygodnie obok Horana na łóżku.
*w nocy*
Przebudziłam się, gdyż zaczął boleć mnie brzuch. Nie odwracałam się jednak w stronę Niall'a, bo czułam, że obejmuje mnie ramionami. Byłam w święcie przekonana, że śpi, jednak strasznie się pomyliłam.
- Kocham Cię Lauro.


-----------------------------
Cześć bączki. : * Na prawdę z całego serduszka dziękujemy za 15 komentarzy. Jest nam naprawdę bardzo, bardzo, bardzo, bardzo miło. <3 Jesteście cudowni. Dziękujemy bardzo. :) Następny rozdział postaramy się dodać jak najszybciej, pod warunkiem, że będzie 12 komentarzy ? Buzi. xx Sylwia i Oliwia.