sobota, 9 listopada 2013

Rozdział 31

*Perspektywa Laury*
Stałam za sceną obserwując dwie fanki, które obecnie siedziały z chłopcami na scenie, śpiewając 'Little Things'. Muszę przyznać, że głosy mają przepiękne, mimo że płaczą. Wpatrywałam się w to z zadumą, kiedy podeszła do mnie Herri.
- Są cudowne, prawda ? - zadała pytanie retoryczne. Mimo to kiwnęłam głową na potwierdzenie. Były niesamowite.
- Ciekawe co chłopcy postanowią zrobić. Bo nie zostawią ich przecież od tak ? Widziałaś jak się zachowywali ? Gorzej niż dzieci. A Lou. - powiedziała Harriet i zaczęła się śmiać, a ja razem z nią.
- Na pewno tego nie zostawią. Wezmą od nich numery, przecież to do przewidzenia. - nagle na arenie rozległy się głośne piski i krzyki. Spojrzałyśmy w stronę sceny, gdzie chłopcy stali przytulając swoje towarzyszki i dziękując za wspólne śpiewanie. Zauważyłam, że Louis mówi coś na ucho jednej z dziewczyn, po czym ona z uśmiechem podchodzi do swojej przyjaciółki, prawdopodobnie powtarza jej to co powiedział BooBear i razem schodzą ze sceny. Moje oczy aż same cieszą się na ten widok.
- Czyżby nasz Louis się zakochał ? - zapytała Herri, kiedy zauważyłam, że chłopcy stali już obok nas. Wyszukałam wzrokiem mojego chłopaka i podeszłam do niego. Od razu odnalazłam jego usta i delikatnie przyssałam się do nich.
- Niesamowity występ, kochanie. Jak zawsze. - uśmiechnęłam się, kiedy już odsunęliśmy się od siebie.
- Wy także daliście niesamowity występ. - odwzajemnił mój wcześniejszy gest, po czym złapał mnie za rękę i razem wróciliśmy za kulisy do chłopców, którzy siedzieli zmęczeni na kanapie.
- I co teraz chłopcy ? Gdzie wasze dziewczyny ? - zapytała Herry wciskając się na kanapę pomiędzy Harry'ego, a Liam'a.
- Moja jest tutaj ! - krzyknął Niall, ciągnąc mnie w stronę kanapy.
- Nie ciebie pytam, pacanie. - zaśmiała się moja przyjaciółka i odwróciła się do Lou, który kręcił się w kółko na środku pomieszczenia.
- Ciekawe czy poczekają. - wymsknęło mu się, po czym spojrzał w naszą stronę.
- Poczeka kto ? - zapytał Harry.
- Olivia i Sylwia. Powiedziałem im, żeby poczekały na nas na tyłach areny, Paul miał ich wpuścić. Przecież tego nie zostawię. - walną się otwartą ręką w czoło, po czym wyszedł, prawdopodobnie do łazienki.
- Odbiło mu. - dopowiedział Hazz, dławiąc się ze śmiechu.
- Dziwisz się? Nigdzie nie znajdziesz takich lasek. Lou dobrze gada. - poparł przyjaciela Malik i rozłożył się na kanapie, zrzucając z niej Harry'ego.
- No dobra, ale co chcecie zrobić ? - wtrąciłam się w tą jakże interesującą konwersację.
- Loueh coś wykombinuje, na pewno. - zakończył Harry, a do pomieszczenia wpadł Lou.
- Już są, cholera, czekają ! - krzyknął i zaczął podnosić chłopaków z kanapy, a ja tylko gryzłam wargę, by powstrzymać się od śmiechu. Zaaferowany Lou ! Widok jak ich mało. Gdy wszyscy byli już na nogach, zabraliśmy swoje torby z ciuchami i zaczęliśmy opuszczać arenę tylnym wyjściem. Obok nas od razu znalazło się kilku ochroniarzy, którzy obeszli nas z każdej strony. Poczułam ciepłą dłoń obok mojej i od razu wiedziałam do kogo należy. Szybko ją chwyciłam, wiedząc, że mój chłopak ma klaustrofobię. Wyszliśmy z ciasnego pomieszczenia na świeże powietrze, które zaraz zostało nam zabrane przez to, że zostaliśmy wepchnięci do naszego busa. W oczy od razu rzuciły mi się dwie znajome twarze. Czyli jednak Lou miał rację. Są tu i najwyraźniej nie mają zamiaru na razie opuszczać swoich idoli. Phi, też bym tak zrobiła. Kochane.

*Perspektywa Olivii*
Po przepięknym i jedynym dla nas koncercie, nasz idol Louis Tomlinson, w którym tak w nawiasie jestem po uszy zakochana, i reszta sławnego Boys Bandu One Direction zaprosiła na za arenę! Cholera, śpiewałyśmy z nimi Little Things. Co z tego, że piałam jak kogut o poranku. Kogo to obchodzi. Ważne z kim śpiewałam i gdzie! Dobrze, że mam dowody z tego wydarzenia, bo jestem pewna że moja mama by mi nie uwierzyła. Pęknie z dumy jak to zobaczy, a następnie ze śmiechu widząc moją minę i słysząc mój głos, ale mniejsza o to. Zaraz po koncercie biorę telefon do ręki i piszę szybkiego twetta.

@check_my_flow_1: Dziękuje za najpiękniejszy koncert w życiu @onedirection xx

Następnie kierujemy sie za arenę, tak jak poinstruował mnie Tomlinson. Oh, boże. Nie wierzę, że był tak blisko mnie. 
-Sylwia... - szepnęłam w jej stronę widząc tłum dziewczyn cisnących się do tylnego wejścia areny. Nagle jakaś dziewczyna popchnęła mnie tak, że prawie się wywróciłam. 
-Oddychałam z One Direction tym samym powietrzem, więc nie dotykaj mnie suko! - rzuciłam w jej stronę i zaczęłam się śmiać widząc jej minę. Szybko odnalazłyśmy Paul'a i od razu pomachałyśmy w jego stronę.
-Cześć dziewczęta! - zdążyłyśmy się z nim zaprzyjaźnić. W końcu to już trzeci raz kiedy prowadzi nas do chłopców. Wziął nas pod ramię, a tłum dziewczyn zaczął wtedy głośne wrzaski. O jejku, nie mogą się opanować? Oh, no tak. Ja też bym nie mogła! Nie mądra Olivia. 
-To co Paul, poprowadzisz mnie też do ołtarza? - prychnęłam żartobliwie na co ten zarechotał gardłowo. Nagle poczułam ciepłe dłonie na swoich barkach i to nie byle jakie. Lou. 
-Z kim wybierasz się do tego ołtarza? - rzucił żartobliwie do mojego ucha. Odwróciłam się w jego stronę i uśmiechnęłam szeroko.
-Domyśl się! - krzyknęłam i rzuciłam się mu na szyję. Oplótł mnie swoimi ramionami wokół tali i przycisnął do swojego ciała unosząc lekko. Kiedy spojrzałam w stronę reszty Sylwia dzielnie trwała w ramionach Liam'a. Phi. Każdy kto ją zna wie, że kocha go bardziej niż mnie, a to jest wyzwanie! Jesteśmy jak siostry, a miłość siostrzana jest naprawdę ogromna, mówię wam. Kiedy zobaczyłam Nialla i Lu oraz Harry'ego i Harriet w moich oczach zebrały się te cholerne łzy. Ja pitole, znowu będę płakać. Są tacy idealni i szczęśliwi razem. Tworzą większą cześć mojego życia, więc to chore mieć ich przy sobie tak blisko po tylu latach wyimaginowanego życia z nimi. Wierzcie lub nie, ale nie potrafię zasnąć nie wyobrażając sobie Lou w moim łóżku. Takie niewiarygodnie głupie zwyczaje Directioner! 
Przez te moje myśli nawet nie zauważyłam jak ręce mojego idola oplatają moje biodra, a jego piękna twarz opiera się na moim ramieniu. Muskam ustami jego policzek chichocząc cicho.
-Moja mama kazała mi Cię ucałować. - oboje wybuchamy gromkim śmiechem. Tym razem chłopak całuje mój policzek.
-Louis Tomlinson kazał Ciebie ucałować i prawdę mówiąc mój dziadek też. Kocha Polskę. - oblizał usta i uśmiechnął się do mnie łobuzersko. Pokręciłam głową nie wierząc w to co teraz mam.
-To co robimy dziewczyny? - Zayn zaklaskał w dłonie i stanął między mną, a Sylwią. 
-Nie wiem. Chcecie pozwiedzać Trójmiasto? Mieszkamy w Gdyni, tam jest naprawdę ładnie. - wzruszyłam ramionami przygryzając dolną wargę i wypatrując jakichkolwiek emocji na twarzach tutaj zebranych. Po chwili wszyscy entuzjastycznie zgodzili się i zapakowani w busie ruszyliśmy w stronę centrum naszego miasta.
Gdynia to niewielkie miasto należące do Trójmiasta. Jest tam kawałek plaży, bulwar, fontanny, kino. Wszystko czego zapragniesz. Nawet największa galeria handlowa w województwie Pomorskim! Oraz boisko ze sztuczną murawą. To jest to co chcę pokazać Lou.
Kiedy tak jedziemy rozmawiam z Harry'm i z Niall'em. Rozmawiamy jakbyśmy byli starymi przyjaciółmi, którzy dawno się nie widzieli. I to jest jedna z rzeczy, które kocham w moich idolach. W pewnych chwilach wydawali mi się surrealni. Ale kurde, są tu teraz i cholera! Ktoś zaczyna mnie łaskotać! Śmieje się jak opętana nie mogąc przestać kiedy Zayn przenosi swoje łaskotki na moje żebra.
-Zostaw ją Zayn! Ona się zesika! -ze swoją pomocą wkracza Sylwia na co wszyscy wybuchają gromkim śmiechem, ale wspomniany chłopak nie przeszkadza.
-Ktoś potrzebuje pomocy! -krzyczy Loueh i odciąga Mulata ode mnie po czym bierze mnie w ramiona i kołysze delikatnie.
-Hej, Olivia. Naprawdę sikasz kiedy ktoś Cię łaskoczę? - burknął Lou, a ja zgromiłam wzrokiem moją przyjaciółkę.
-Zobaczysz w domu, zamknę Cię łazienkę na dwie godziny! - krzyknęłam do niej po polsku.
-Wow. Co to było? - rzekł zafascynowany Liam.
-To było po polsku, Li. - odpowiedziałam mu Sylwia z zagadkowym uśmieszkiem na twarzy. Wytknęłam jej język, a bus akurat się zatrzymał.

***

Obecnie mamy godzinę 22 i znajdujemy się z całym One Direction, Harriet, Lu i nie zgadniecie... Justin Bieber do nas dołączył! Sraka życia, mówię wam. Nie chce by ta chwila się skończyła. Mamy mnóstwo śmiesznych, wspólnych zdjęć. Szczególnie ja i Lou. Cóż spędziliśmy dużo dobrego czasu razem.
-Tak całkiem na serio to nie mamy jak wrócić do hotelu. - Harry stanął na środku schodów prowadzących do plaży drapiąc się po głowie.
-Przenocujemy Was! - wrzasnęłam wraz z Sylwią na co się uśmiechnęłyśmy.
-Boże, jesteście jakimiś bliźniaczkami czy porozumiewacie się telepatycznie? - bąknął Niall z lekkim grymasem na twarzy. Zachichotałam i przewróciłam oczami na tę drugą.

*Perspektywa Sylwii*
Staliśmy właśnie przed naszym domem zastanawiając się jak do niego wejść, by nie wzbudzić podejrzeń mamy.
- Myślę, że możemy pójść z Oliwią do mamy, by zapytać, czy możemy was przenocować. - powiedziałam szeptem, chowając się za ogrodzeniem. - Za chwilę po was przyjdziemy. - złapałam Oliwię za rękę i razem weszłyśmy do mieszkania jak gdyby nigdy nic.
- Mamo, gdzie jesteś ?! - krzyknęła Oliwia, odkładając torbę na wieszak.
- W kuchni. - odpowiedziała. Weszłyśmy do pomieszczenia i zastałyśmy naszą mamę robiącą jakieś ciasto. Od razu pomyślałam o Niall'u.
- Mamy sprawę. - zaczęła Oliwia.
- Chodzi o to, że są tu nasi przyjaciele, nie mają gdzie spać, a nie mogą szlajać się bez celu, bo ... - bo są gwiazdami, tępa idiotko. - Bo w nocy jest zimno i ciemno. Poza tym nie są stąd. A skoro mamy wolnych kilka pokoi, więc pomyślałyśmy, że .. no wiesz. Mogliby spać też u nas, jeśli ci to nie przeszkadza. - paplałam, a moja przyjaciółka tylko strzeliła się z otwartej dłoni w czoło.
- Co to za znajomi ? Znam ich ? Ilu ich będzie ? Skąd są ? - pytała, a ja starałam się nie zacząć na nią krzyczeć.
- Tacy jedni, są z .. Anglii. Nie znasz ich. Będzie ich .. - spojrzałam na Oliwię, która używała swoich palców do liczenia. Uśmiechnęłam się. - Będzie ich ośmioro. - powiedziałam już ciszej bojąc się, że mama się nie zgodzi.
- Myślę, że możemy to załatwić. Pod warunkiem, że nie będziecie bardzo głośno. Nie zapominajcie o bracie. - dokończyła i wróciła do robienia ciasta. Podeszłyśmy do mamy, pocałowałyśmy ją w policzki i podziękowałyśmy.
- Tylko pamiętaj, żeby powiedzieć im 'Hi' kiedy wejdą. - zaśmiała się Oliwia i wyszłyśmy z domu do swoich "przyjaciół".
- Możecie wchodzić. Nasza mama nie za bardzo zna angielski, więc będzie wesoło. Zapraszamy. - powiedziała Oliwia i ruszyła pierwsza prowadząc naszych gości. Stałam na końcu z Liam'em i Justin'em. Uśmiechałam się wesoło. Czy to się właśnie dzieje ? Czy właśnie prowadzę do swojego domu One Direction, ich tancerki i Justin'a Bieber'a ? Na pewno za chwilkę się obudzę, tylko niech ktoś mnie ..
- Jest mi bardzo miło, że mogliśmy was poznać. - cholera. To się dzieje na prawdę. - Tacy fani są dla nas najważniejsi. - powiedział Liam i przytulił mnie lekko do siebie, gdy przekroczyliśmy próg domu. Szybko zajrzałam do kuchni, gdzie nasza mama siedziała przy stole trzymając słownik polsko-angielski. Proszę, tylko nie to.
- Dobry wieczór. - powiedzieli chłopcy oraz Lu i Herry.
- Witam. Jak się macie ? - odpowiedziała moja mama z nosem w książce, po czym podniosła wzrok i mogę przysiąść, że książka wypadła jej z rąk.
- Co co cholery ? Czy to są ci chłopcy ... ? - mama pstrykała palcami, chcąc przypomnieć sobie nazwę zespołu.
- One Direction. - dokończyła Oliwia zażenowana. - I Justin Bieber.
- Czy was już do końca pogięło ? Co oni tu robią ? A te dziewczyny ? Nie mówcie tylko, że oni są tu na siłę. - podniosła słownik i szybko przewertowała kilka kartek. - Czy one was ... uprowadzić ? - zaczęła kaleczyć tak piękny język jakim jest angielski, po czym wstała od stołu. Spojrzałam w stronę naszych gości, którzy ledwo co powstrzymywali się, by nie wybuchnąć śmiechem.
- Nie, po prostu. Oliwia i Sylwia to nasze przyjaciółki, nie jesteśmy tu z przymusu. - powiedział Liam, jako ten najbardziej spokojny.
- Dziewczynki, co on powiedział ? - mama podeszła do nas i pochyliła się w naszą stronę.
- Że nie są uprowadzeni. - Oliwia odwróciła się w stronę chłopców i zaczęła po kolei wyprowadzać ich z kuchni.
- My już pójdziemy mamo. Nasi przyjaciele mówią, że miło było cię poznać. Dobranoc ! - krzyknęłam, wybiegając z kuchni za gromadką znajomych. Szybko zaprowadziłyśmy chłopców i dziewczyny do naszego pokoju, po czym zamknęłyśmy drzwi na klucz. Oparłyśmy się o nie, a wszyscy jak jeden mąż wybuchli niepohamowanym śmiechem. Jestem pewna, że to będzie niesamowita noc.


-----------------------------------
Witamy was znowu. :)) Rozdział jest jak na nas baaardzo długi. Mamy nadzieję, że się spodoba. Salute xx. ~ Sylwia i Oliwia. 

sobota, 2 listopada 2013

Rozdział 30

Sprostowanie - Zayn, Louis i Liam nie mają w naszym opowiadaniu dziewczyn.


*Perspektywa Louis'a*
Koncert w Polsce! Woooah. Zawsze widziałem dużo twettów od tutejszych fanek i ich fotki. Nic dodać, nic ująć. Są gorące. Przechadzając się po mieście nie mogłem odwrócić od nich wzroku, co one ze mną robią?!
Zajechaliśmy busem pod arenę. Duża, ładna. Usłyszałem głośny, przerażająco głośny pisk fanek. Uśmiechnąłem się na sam dźwięk. Co z tego, że potem nie będę mógł się ruszyć przez paraliżujący ból czaszki? Im się to należy, kochają nas tak samo mocno jak my je. Są naszym powodem istnienia i jedyną rzeczą, która przytrzymuje nas przy życiu i nadaje jego sens. Kiedy tylko otworzony nam drzwi wybiegłem za ochroniarzami. Widziałem dziewczyny, które płaczą, piszczą i nie mogą się opanować bez słów podziękowania i wyznań miłości. Uśmiecham się szeroko. Kurewsko je kocham, a ich nie znam. Nagle cichną. To cisza przez, którą uszy bolą jeszcze bardziej. Zaczynają śpiewać. Jest to głos chóralny, piękny. Jak one wszystkie. Śpiewają "Torn", a my stajemy objęci i im pomagamy. Potem zaczynają "Forever Young", a na końcu podnoszą biało-czerwone serduszka krzycząc "Będziemy kochać Was na zawsze". To jest coś co rozbija moje serce. Podchodzę do Paula z wielką gulą w gardle.
-Mógłbyś znaleźć dziewczyny, które to zorganizowały i przyprowadzić je do nas? Postaraj się, błagam. - jęknął mu do ucha.
-Spróbuję. - burknął wyraźnie niezadowolony, ale uśmiechnął się sztucznie i gdzieś poszedł. Porobiliśmy kilka zdjęć z fankami, porozmawialiśmy z nimi i rozdawaliśmy autografy. Nagle staliśmy się jak rodzina. To cudowne. 
Zaprowadzili nas do naszej garderoby. Właściwie to chyba jakiś oddzielny apartament. Miewaliśmy już takie, ale nadal nie mogę się przyzwyczaić do tej wielkiej "sławy". Usiadłem na dużej, skórzanej kanapie w kształcie litery "L", a wraz ze mną Zayn i Liam. Wziąłem iPhona do ręki i od razu sprawdziłem Twitter'a.
Zacząłem myśleć o wszystkich naszych fankach. Jak długo czekam na to by znaleźć swoją miłość z pośród nich, tę jedyną i niepowtarzalną. A wydaje się to takie proste. Mamy ich miliony!
Moje rozmyślanie przerwało pukanie do drzwi, z których wyłoniła się Lou, nasza stylistka. 
-Chodźcie, zaraz zaczyna się M&G, a ja muszę was przygotować. - figlarnie przewróciła oczami na nasze ciche westchnienia. Niechętnie podniosłem się z wygodnego siedzenia i jako pierwszy poszedłem do blondynki. Umodelowała moje włosy, następnie ubrałem to co mi przygotowano i poszedłem do pomieszczenia, w którym miałem spotkać się z naszymi Directioners. Po niecałych 15 minutach dołączyła do mnie reszta wraz z niewielką grupą fanek. Ustawiły się w kolejce, a my po kolei ustawialiśmy się do głupkowatych zdjęć z nimi. Są naprawdę śliczne, miłe i prawdziwe - co jest najważniejsze w naszych wielbicielkach. To sprawia, że my też je wielbimy. 
Jako ostatnie weszły dwie brunetki, średniego wzrostu. Obie niższe ode mnie. Przepiękne. 
Jedna o długich, lekko zakręconych włosach i głębokim spojrzeniu niebieskich oczu. 
Druga miała włosy splątane w koczek na czubku głowy z rozjaśnionymi końcówkami, a jej czekoladowe oczy pobłyskiwały iskierkami radości. Kiedy nas zobaczyły, jak jeden mąż zaczęły płakać. Podszedłem do zielonookiej i przytuliłem ją mocno. Po chwili, odwzajemniła mój uścisk głośno wzdychając.
-Hej jestem Lou, a ty? - zaśmiała się.
-Ja... Jestem Olivia. - powiedziała przygryzając dolną wargę. Uśmiechnąłem się do niej szczerze.
-To piękne imię kochanie. Co mogę dla Ciebie zrobić? - puściłem do niej figlarnie oczko. Oblizała spierzchnięte, pełne wargi i ze swojej torebki wyjęła nasze płyty. Szybko je podpisałem z małym buziaczkiem i ustawiłem się z nią do pojedynczego zdjęcia. Następnie podeszła do Harry'ego, a ja do jej przyjaciółki. Była równie piękna jak Olivia, miała na imię Sylwia. Zrobiłem dla niej zdjęcie i podpisałem książkę. Następnie zrobiliśmy sobie wspólne zdjęcie.
-Gdzie macie miejsca? -spytałem mając nadzieje ujrzeć je jeszcze raz.
-Na samym końcu. -zachichotały jak małe dziewczynki. Pomiędzy moimi brwiami pojawiła się mała zmarszczka.
-Luzuj Lou, bo złość piękności szkodzi. - rzuciła Olivia wygładzając zmarszczkę. Jej delikatny dotyk wzbudził motyle w moim brzuchu. -Bo to my zorganizowałyśmy tą małą "akcję" po waszym przyjeździe. Wiesz... To śpiewanie, serduszka. -wzruszyła niepozornie ramionami, jakby nie było to nic wielkiego. Pokręciłem przecząco głową i przyciągnąłem ją do siebie w szczelnym uścisku.
-Dziękuje. Dziękuje za wszystko Olivia, jesteś naprawdę piękną i mądrą dziewczyną. Kurde, dziękuje tak bardzo. - bąknąłem do jej ucha sam nie wiedząc co powiedzieć.
-Nie Lou. To ja dziękuję. - odsunęła się lekko ode mnie by spojrzeć mi w oczy. Jezu, jej spojrzenie mnie zabija. -Dziękuje za to, że jesteś i sprawiasz, że moje życie jest lepsze. Bez Ciebie, mnie by nie było. - przygryzła dolną wargę by się nie rozpłakać. Ucałowałem jej rumiane policzki i wręczyłem bilety do pierwszego rzędu. Pokręciła przecząco głową. -Nie, my nie możemy... - szepnęła pozwalając spłynąć gorzkim łzą. Dałem jej te bilety.
-Hej... Chce zobaczyć Cię jeszcze raz więc nie marudź i idź oglądać tych pięciu idiotów do pierwszego rzędu.- prychnąłem na co wybuchnęliśmy śmiechem. Przytuliła jeszcze każdego z nas i ponownie podziękowały po czym zniknęły za drzwiami. Potarłem twarz rękoma. Co właśnie się stało? Chyba pierwszy raz tak intensywnie flirtowałem z fanką!
-Czy. Wy. Je. Widzieliście? - bąknął Zayn szeroko otwierając oczy. Wszyscy mechanicznie pomachali głowami.

*Perspektywa Sylwii*
Moje serce tego nie wytrzyma, nie zniesie takich zachwiań nastroju. Na pewno wyglądałam teraz jak mops. Cały makijaż na pewno spływał mi po twarzy, kiedy patrzyłam na podpisaną przez chłopców książkę "Gdzie Jesteśmy", którą dostałam od przyjaciółek z klasy na urodziny. Przyciskałam ją mocno do piersi, tak jak bilet, który dostałyśmy z Oliwią od samego Lou. Miejsca przy scenie ! Mocno trzymałam dłoń Oliwii, podczas gdy wychodziłyśmy zza kulis. Słychać było lekkie pochlipywanie mojej towarzyszki, która wciąż nie mogła otrząsnąć się z tego, że rozmawiała ze swoimi idolami.
- Ola, czy ty jeszcze oddychasz ? - zapytałam, zatrzymując się przed drzwiami.
- Co to za pytanie ? - odpowiedziała, oddychając jakby co dopiero przebiegła maraton. Nagle drzwi przed którym stałyśmy otworzyły się i zaczęli wchodzić nimi tancerze chłopców, a na samym początku Harriet i Laura. Moje oczy jakby wyskoczyły z orbit. Stanęłam jak wbita w ziemię, a moja przyjaciółka razem ze mną. Dziewczyny uśmiechnęły się do nas, a z moich oczu samoistnie zaczęły lecieć łzy. Prędko podbiegłam do Lu i przytuliłam ją z całej siły, szepcząc tylko "dziękuję", jakby to była jakaś modlitwa. Oliwia, jako najbardziej rozgarnięta z nas dwóch, odkleiwszy się od Herri odezwała się jako pierwsza.
- Czy .. czy my możemy zrobić sobie z wami zdjęcie ? - szepnęła, wycierając łzy z rumianych policzków.
- Jasne, pewnie, że tak. - odpowiedziała Harriet i razem z Laurą stanęła pomiędzy mną a moją przyjaciółką. Po mojej twarzy nieustannie spływały łzy radości. Jeden z tancerzy zgodził się cyknąć nam fotkę, za co grzecznie podziękowałyśmy. Pod koniec jeszcze raz przytuliłam Lu, najmocniej jak tylko mogłam.
- Dziękuję, że opiekujesz się Horankiem. Jest całym moim życiem, pamiętaj o tym. - powiedziałam, starając się pohamować świeże łzy.
- Na pewno zapamiętam. Baw się dobrze, kochanie. - pogłaskała mnie po plecach i odeszła razem z Harriet uśmiechając się szczerze i machając nam na pożegnanie. Jak na zawołanie razem z Oliwią zaczęłyśmy płakać jak opętane. Przytuliłam przyjaciółkę, a z moich oczu ciekły łzy.
- Nie mogę uwierzyć, że tu jestem. To chyba jakiś pieprzony sen. - szepnęłam przekraczając próg drzwi, które prowadziły za kulisy. Moje oczy momentalnie rozszerzyły się, gdy zobaczyłam całą arenę wypełnioną ludźmi po same brzegi. Kurczowo trzymałam się mojej przyjaciółki, kiedy w oddali zobaczyłam znajomą twarz przyjaciółki z klasy. Podbiegłam do niej płacząc i piszcząc jak nienormalna.
- Boże, Martyna. Nie uwierzysz. Lou kazał Paul'owi przyprowadzić do nich organizatorki tej akcji z przed areny, czyli nas ! Byłyśmy u chłopców ! Podpisali mi książkę, mam autografy, rozmawiałam z nimi, Lou dał nam bilety pod samą sceną ! To są chyba jakieś jaja ! - krzyczałam i płakałam na przemian.
- Jezu, jak świetnie ! Ja mam zdjęcie z Zayn'em i autograf Hazzy, nie wiem co się dzieje. Chyba będą mnie wynosić w trakcie. - powiedziała Martyna, kiedy dołączyła już do nas Oliwia.
- A najlepsze jest to, że Lou z nią flirtował ! - wskazałam palcem na moją towarzyszkę, która obecnie kurczliwie trzymała w ręku płyty.
- Macie szczęście. - powiedziała Martyna. - Może lepiej idźmy na miejsca, bo potem się nie dopchamy. Miłej zabawy. - krzyknęła i zniknęła w tłumie ludzi.
- No to co, Oliwia ? Zapierdalamy. - krzyknęłam i razem z przyjaciółką pobiegłam pod samą scenę.

*Perspektywa Laury*
Razem z Herri weszłam do pomieszczenia, w którym chłopcy przygotowywali się do koncertu po spotkaniu z fanami. Wszyscy w piątkę siedzieli na kanapie z oczami i buziami otwartymi szeroko. Przeszłam koło każdego po kolei, zamykając ich usta, a gdy zatrzymałam się przy Horanku jego usta zamknęłam słodkim pocałunkiem.
- Jakaś piękna fanka kazała mi o ciebie dbać, bo jesteś jej całym życiem. - powiedziałam, wpychając się na kolana Niall'a.
- Czy wy je widziałyście ? Przecież to anioły ! - krzyknął Lou. - A Olivia, słodki Jezu i wszyscy Święci.
- Czy ja jestem w raju ?! - wykrzyknął uradowany Zayn zrywając się z kanapy jak nienormalny. - Dobrze Lou, że dałeś im bilety na miejsca z przodu sceny. Jeśli bym ich nie zobaczył, chyba szukałbym ich po całym stadionie. - dokończył, wymachując rękami w powietrzu.
Spojrzałam na Harriet, która stała na przeciwko kanapy i zakrywała usta dłonią.
- Czy to nie były przypadkiem te dziewczyny, które poprosiły nas o zdjęcie, Herri ? - powiedziałam do przyjaciółki, przypominając sobie piękne, dwie, młode dziewczyny.
- Wydaje mi się, że to one. - odpowiedziała, siadając na krześle.
- No i co ? Nie prawda, że piękne ? Chyba podczas koncertu wciągniemy je na scenę. Co wy na to ? - podrzucił Liam.
- To chyba nie jest zły pomysł. Muszę zobaczyć je jeszcze raz. A widzieliście, jak Lou flirtował z tą Olivią ? Pierwszy raz go takiego widziałem. - zaśmiał się Harry.
- Dziwisz się, stary ? Mnie tam zatkało, jak je zobaczyłem, Liam coś o tym wie, prawda ? - krzyknął rozentuzjazmowany Zayn.
- Sylwia, podoba mi się to imię. Wydawała się taka cicha, ale kiedy do mnie podeszła, powiedziała mi coś, co spowodowało, że moje serce pękło. Poza tym widziałem jej nadgarstki. Chciałbym ją jeszcze spotkać i porozmawiać. - odparł, podpierając brodę na ręku.
- Dobra, koniec tego ! - do pokoju wpadła Lou. - Ubierajcie się, zaraz musicie wyjść na scenę. I radzę uprzedzić Paul'a o waszym złowieszczym planie. - zaśmiała się i zdjęła z wieszaków nasze kostiumy.
*Perspektywa Liam'a*
Koncert trwał w najlepsze, publiczność była niesamowita, a ja ciągle przyglądałem się Olivii i Sylwii, które wyglądały jakby bawiły się w najlepsze. Przyszedł czas na Twitter Questions. Powoli podszedłem do Lou, żeby jakoś zorganizować przyjęcie naszych fanek na scenie.
- Lou, kiedy je wołamy ? Trzeba to zrobić teraz, później nie będzie czasu. - powiedziałem mu na ucho, by nikt inny tego nie usłyszał. Lou tylko kiwnął głową.
- Kochani, mamy wam coś do powiedzenia. - zaczął Lou, kierując się już do naszych pięknych, polskich fanek. Kiwnąłem głową do Malika i reszty, że zaraz pojawią się tutaj nasze anioły. - Poznaliśmy dzisiaj dwie niesamowite fanki. Chcielibyśmy je tutaj zaprosić i osobiście podziękować. Myślę, że one dokładnie wiedzą, że mamy je na myśli. - Louis spojrzał w miejsce, gdzie siedziała Sylwia i Olivia. Widziałem jak do nich mruga, a one mówią coś do siebie i zmierzają w stronę sceny. Widziałem ten wielki uśmiech, który zdążył już uformować się na twarzy Lou. Anioły pojawiły się na scenie, trzymając w dłoniach nasze płyty i książki. Podeszły do nas kolejno i przytuliły. Kiedy była przy mnie Sylwia, przycisnąłem jej ciało ciasno do siebie.
- Nie płacz kochanie. Jesteś piękną dziewczyną. - wyszeptałem do jej ucha, czując jej mokre łzy na mojej koszulce. Uśmiechnąłem się do niej i wypuściłem ją, by mogła wpaść w ramiona Horanka.
- Chłopcy ... Chłopcy. - powiedział zrezygnowany Lou. - Wiem, że dziewczyny to istne cuda natury, ale zostawcie coś dla ich rodziców ! - nasze fanki lekko uśmiechnęły się przez łzy i stanęły pomiędzy nami.
- Skoro już tu stoicie, chcielibyśmy wam coś powiedzieć. - zaczął Zayn i spojrzał na mnie, czekając aż skończę całą przemowę.
- Więc, z tego miejsca, chcielibyśmy podziękować wam z całego serca za tą akcję spod areny, która doprowadziła nas do łez szczęścia. Jeszcze nigdy nikt nie zrobił dla nas czegoś piękniejszego. Właśnie takie fanki jak wy, sprawiają, że nasze życie jest barwne i piękne. Na pewno wiecie o tym, że gdyby nie wy, nie byłoby nas tutaj. Sprawiacie, że kochamy to co robimy. Jesteśmy wam za to ogromnie wdzięczni. Nie odwdzięczymy wam się do końca naszego życia. Dziękujemy Wam. - powiedziałem na koniec i znów przytuliłem do siebie Sylwię, która co chwilkę ocierała słone łzy z policzków.
- A tak w ogóle, to może chcecie dostąpić tego zaszczytu i zaśpiewacie z nami Little Things ? - dopowiedział wesoło Harry, który kręcił się niedaleko Lou i Olivii. Dziewczyny energicznie pokiwały głową, po czym usiały obok nas na brzegu sceny.



------------------------------------
Mamy taki fajowy rozdział, c'nie. I nawet jest szybciej. :))) Mamy nadzieję, że będzie wam się podobał. Jest dosyć długi, więc myślę, że wam się spodoba. Poza tym, w tym rozdziale jestem ja i Oliwia + kilka takich ciekawych osóbek. Enjoy. Buźka. ~ Sylwia i Oliwia xx. 

poniedziałek, 28 października 2013

Rozdział 29

*Perspektywa Harriet*
Kiedy wróciliśmy do hotelu, w naszym wspólnym apartamencie czekał na mnie Justin. Przeszłam spokojnie obok niego wprost do łazienki, ponieważ myślałam, ze mój pęcherz eksploduje, ale zaraz! O kurwa. To Justin! Co on tu robi? Wyłoniłam się z drzwi jak strzała widząc mierzących się ostrymi spojrzeniami chłopaków. Przygryzłam dolną wargę ze zdenerwowania, które można było wyczuć w gęstym powietrzu.
-Justin? - szepnęłam i sama przestraszyłam się swojego drżącego głosu. Przeniósł swój wzrok na mnie, a jego czekoladowe oczy pociemniały.
-Herri. Chcę pogadać. -rzekł tonem nieznoszącym sprzeciwu i wstał z kanapy kierując się ku drzwiom wyjściowym. Jak na zawołanie ruszyłam za nim bojąc się konsekwencji. Jednak Harry powstrzymał mnie umieszczając swoje ramie w tali.
-Nie tak szybko. - splunął. Justin momentalnie się odwrócił i zacisnął pięście, a jego reszta mięśni znacznie się napięła.
-Nie utrudniaj tego stary. -prychnął w jego stronę łapiąc mnie za rękę. Wzdrygnęłam się na jego dotyk. Był szorstki i twardy. Chciałam wrócić w ramiona Harry'ego, ale wiem że nie mogłam.
-Chwila. Herry, powiedz mu coś. - rzekł zrezygnowany Styles. Pokręciłam przecząco głową i podążyłam za szybkim tempem Bieber'a.
Zaprowadził mnie na dach budynku. Urządzony był tam mały ogród botaniczny. Wszystkie kwiaty, krzewy i rośliny były zadbane i idealnie wypielęgnowane. Uśmiechnęłam się na jego widok.
-Słuchaj... - usłyszałam jego głos na co zebrały mi się w oczach łzy.
-Herri... - jęknął wprost do mojego ucha przez co dopiero ujrzałam jak blisko się zajmuje. Czułam jego nierówny oddech na mojej szyi i szorstkie dłonie na biodrach. Chciałam się wyrwać, ale nie mogłam. Stałam jak wmurowana. Nagle zmniejszył odległość między nami i pocałował mnie. Pełny pasji i bólu pocałunek. Nieodwzajemniony przeze mnie. Chwilę potem poczułam jak mój policzek piecze. Złapałam się za niego, ale to nie był koniec. Justin pociągnął moje włosy i uderzył mnie w brzuch. Zaczęłam głośno kaszleć z powodu nieziemskiego bólu, który roznosił się po całym moim ciele.
-Jesteś dziwką, niczym więcej. Nie chce Cię znać, rozumiesz? Wszystko skończone. - syknął i wyszedł.
-Pojebie!- usłyszałam donośny krzyk Harry'ego, a chwilę potem znalazł się ku mego boku. W afekcie chwili mocno przylgnęłam do ciała  bruneta, a ten wziął mnie na ręce i zaniósł do łóżka. Kiedy miał zamiar odejść pociągnęłam go za koszulkę.
-Nie idź. - bąknęłam.
-Nigdzie nie idę. - zachichotał. -Chciałem wziąć trochę lodu, wody i koc, ponieważ cała się trzęsiesz. - zauważył. Potwierdziłam skinieniem głowy, a chłopak oddalił się od mojego łóżka muskając moje rozgrzane czoło. Po kilku minutach, które zdawały się być wietrznością przyszedł ze szklanką wody, którą wypiłam do dna. Zajął miejsce obok mnie. Zdjęłam bluzę i spodnie zostając jedynie w za dużej koszulce Styles'a.
-Wyglądasz gorąco, kochanie. -szepnął mi do ucha przykrywając mnie miękkim kocykiem. Przytuliłam się do jego nagiego torsu pokrytego niezliczoną ilością tatuaży. Huh, zdjął koszulkę. Czy ja właśnie jestem z tego powodu zadowolona i podniecona?! Boże Harriet Alex White, co się z tobą dzieje?
-Dziękuje, Hazz. - szepnęłam opierając podbródek na jego torsie. Uśmiechnął się słodko uwidaczniając swoje dołeczki.
-Herry... - sapnął. - Moje uczucia do Ciebie się zmieniły... - coś we mnie pękło, a oczy napełniły się łzami. Ale czemu? Czy ja go... kocham? -One wzrosły. Kocham Cię jeszcze bardziej, z każdym dniem mocniej. - nikły uśmiech wkradł się na moje usta. Oblizałam je czując nagłą suchość w gardle. Spojrzałam wtedy na jego usta i wiedziałam co mam zrobić. Przybliżyłam się do niego. Przejechałam opuszkami palców po jego kości szczęki i zamknęłam nasze usta w namiętnym i delikatny pocałunku. Poczułam iskry, które przeleciały całe moje ciało. To jest miłość.

*Perspektywa Laury*
Siedziałam w pokoju hotelowym z Niall'em, który obecnie spał. Był tak zmęczony, że jego oczy ledwo utrzymywały się otwarte. Była już 17.30, a o 18 musieliśmy jechać po PGE Arenę. Nie chciałam, go budzić, tak słodko spał. Był najsłodszą, najseksowniejszą i najprzyjemniejszą osobą na całej Ziemi. Lecz niestety, to jego praca. Usiadłam na przeciwko niego na łóżku i pochyliłam się w stronę jego twarzy. Moje włosy zakryły nasze twarze. Pocałowałam jego spierzchnięte wargi i wplotłam palce w jego włosy.
- Kochanie, wstawaj. - mruknęłam jak najciszej do jego ucha, lekko szturchając go w ramię. - Skarbie, niedługo musimy iść. - powiedziałam nieco głośniej, zauważając, że jego powieki zaczynają się podnosić.
Niall bardzo powoli usiadł na łóżku, uważając na kolano, które obecnie oplecione było opaską.
- Jak się czujesz, Niall ? Kolano dalej cię boli ? Podać ci coś. - pytałam jak potłuczona, chcąc by czuł się jak najlepiej.
- Czy możesz podać mi swoje usta ? - zapytał, uśmiechając się ospale. Uśmiechnęłam się szeroko i pochyliłam się w stronę jego ust. Jego usta były suche, ale za to bardzo delikatne i miękkie. Uwielbiałam jego pocałunki, były takie pełne miłości i uczucia. Niestety wszystko co dobre, szybko się kończy. Ktoś wpadł do naszego pokoju i tym ktosiem był nikt inny jak Lou. Powoli i od niechcenia odsunęłam się od Horanka i usiadłam na swoim poprzednim miejscu.
- Co wy ? Jeszcze nie gotowi ? Zaraz musimy jechać. Dobrze, że przyszedłem, bo mogę się założyć, że musiałbym wyciągać was obu nagich z łóżka. - wytknął język w naszą stronę i usiadł na krześle.
- Spokojnie, mój misiek pilnuje czasu. Jestem pewien, że zdążylibyśmy załatwić swoje sprawy w 10 minut. - odpowiedział Niall i objął mnie ramieniem.
- Chciałam tylko dodać, żebyście przypilnowali tego ćwoka, żeby nie szalał zbyt na scenie, bo jego kolano znowu daje się we znaki. - powiedziałam wstając.
- Wcale nie jest tak źle. - odpowiedział mój chłopak i wstał z łóżka lekko się chwiejąc.
- Uważaj ! - krzyknęłam, podbiegając do chłopaka i instynktownie złapałam go w pasie. Lou także mi pomógł.
- Powiem ci stary, że to nie wygląda dobrze. - powiedział Lou drapiąc się w głowę. - Pójdę do chłopaków, a wy się już zbierajcie. Uważaj na siebie, Horan. - odparł na odchodne i wyszedł.
Westchnęłam cicho i odwróciłam się do Niall'a plecami, po czym przeciągnęłam przez głowę swoją bluzkę. Prawie natychmiast poczułam ciepłe dłonie blondaska na swoich biodrach.
- Mówiłem ci już, że jesteś piękna ? Jesteś najpiękniejszą dziewczyną, jaka stąpa po tej ziemi. - powiedział szeptem.
- Niall .. - jęknęłam, wplatając palce w jego włosy. Nic nie mogło się teraz wydarzyć. Poza tym, Niall ma chore kolano, nie. Koniec ! - Niall, musimy się zbierać. - odpowiedziałam, lecz to bardziej brzmiało, jakbym straciła głos. Zdjęłam jego dłonie z mojego ciała i szybko przeciągnęłam przez głowę jego koszulkę do koszykówki, która sięgała mi do połowy ud. Zdjęłam swoje rurki i ubrałam czarne leginsy.
- Teraz wyglądasz jeszcze seksowniej. Chyba pozwolę ci zakładać moje ciuchy. - powiedział mierząc moje ciało od góry do dołu.
- Wiesz, tak sobie myślę, że sama sobie na to pozwolę, skarbie. A teraz idź się przebierz, tylko ostrożnie ! - ostrzegłam go i zaczęłam wrzucać do czarnej torby Nike ręczniki, kilka butelek wody i inne całkiem potrzebne rzeczy. Po kilku minutach do pokoju wpadli wszyscy chłopcy.
- Gdzie Horan ? - zapytał Zayn, marszcząc brwi.
- W łazience, przebiera się. - odpowiedziałam, zasuwając torbę i kładąc ją na krześle. Jak na zawołanie z łazienki wyszedł farbowany, ubrany w spodnie dresowe do kolan i białą koszulkę. Na kolanie, tak jak wcześniej, miał opaskę, która miała uśmierzyć jego ból.
- Nic cię nie boli ? - zapytałam od razu, gdy tylko skończyłam pożerać go wzrokiem.
- Nie, jest w porządku. - odparł, uśmiechając się. Zabrał naszą torbę z krzesła i złapał mnie za dłoń. - Możemy wychodzić. - otworzył drzwi i wyszedł, nie czekając na resztę.


Hej kochani! x Przepraszamy, znowu za zwłokę, ale jakoś nie mogłam (Oliwia) zacząć tego rozdziału. Dopiero wpadło mi kilka "motywatorów" muzycznych i jakoś mi się udało. Jednak sądzę, z resztą jak zawsze, część Sylwii jest o niebo lepsza, ale cóż. Dopełniamy się haha. Więc komentujcie, piszcie, lajkujcie cokolwiek dacie radę hihi. Wiecie, że im więcej waszej aktywności tym lepszy, dłuższy i przede wszystkim szybciej dodany rozdział? Mam nadzieje, że tak
Buziii xx Oliwia i Sylwia.

sobota, 19 października 2013

Rozdział 28

*Perspektywa Harriet*
Włochy to przepiękny kraj. Pełen zwyczajów, tradycji i cudownej atmosfery. Niestety, albo i stety wyjeżdżamy na ostatni koncert, a mianowicie do Polski. Czytałam wiele o tym kraju. Posiada on również wiele tradycji, zabytków i pysznego jedzenia. Nie mogę się doczekać. To kolejne wspaniałe przeżycie. A pro po przeżyć. Justin, cóż... Zachowuje się jakby nigdy nic i z tego się ciesze. A Harry? Jest nadzwyczaj opiekuńczy i może brzmieć to najbardziej ckliwie, ale uwielbiam to! Lubie kiedy nie odstępuje mnie na krok, choć czasami jest to trochę denerwujące, kiedy przytula mnie mocno do swojej piersi. Chichoczę kiedy on muska moje usta swoimi, a potem denerwuje się i poprawia swoje cudne loki. No i kocham jego włosy, cudownie pachną i są takie puszyste. Hymm...
-Hej księżniczko. - usłyszałam jego głos i od razu odwróciłam się w stronę, z której dobiegał. Stał w drzwiach naszego apartamentu w czarnej koszulce, czarnych jeansach i Air Max'ach. Uśmiechnęłam się łobuzersko przygryzając dolną wargę na sam widok jego spiętych mięśni. Zawsze takie były kiedy go dotykałam czy przyglądałam się mu. To taka jego reakcja na moją uwagę. Nie powiem, że ze mną jest zupełnie inaczej, bo musiałabym bardzo nakłamać. -Zaraz jedziemy... -szepnął zachrypnięty wpatrując się w moją twarz, stawiając małe kroczki ku łóżku na którym siedziałam.
-Ohh... Tak. - jęknęłam i wzięłam z posłania swojego iPhon'a oraz torebkę.
-Gotowa?- spytał zakładając kosmyk moich włosów za ucho. Energicznie poruszałam głową co wywołało u niego chichot. Oblizałam spierzchnięte wargi i objęci opuściliśmy hotel.

***

Gdańsk. Miasto położone nad Morzem Bałtyckim. Tutaj jest naprawdę pięknie. Zatrzymaliśmy się w Hiltonie. Dostaliśmy piękne apartamenty z doskonałym wyposażeniem.
-Cudownie... - szepnęłam pod nosem siadając na wygodne, dwuosobowe łóżko.
-Idziemy się przejść? We dwójkę? - wpadł Harry z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Natychmiast, energicznie wybiegłam z apartamentu czekając na mojego współlokatora. Objęci opuściliśmy hotel bardzo wciągnięci w rozmowę o tym pięknym kraju. O Polsce słyszy się wiele opinii. Poszliśmy do Starego Miasta. Piękne zabytkowe kamienice, fontanna i jarmark. Pełno ludzi, pawilonów, głośna muzyka. Przy fontannie zauważyliśmy grupkę dziewczyn, w wieku od 13 do około 20 lat. Co chwilę dochodziły do nich nowe i witały się z nimi uściskami. Zaczęły śpiewać One Thing, All Around The World i wiele innych piosenek chłopców. Zaśmiałam się i złapałam Harry'ego za rękę. Zaprowadziłam go w tłum dziewczyn, a one wszystkie zaniemówiły. Niektóre zaczęły płakać, większość usiadła z wrażenia.
-Cześć. - uśmiechnęłam się słabo widząc spanikowaną minę Harry'ego.
-Jesteście idealni. - powiedziały chórem na co Styles zaśmiał się melodyjnie. Zgromiłam go wzrokiem, a tłum wybuchnął śmiechem. Chłopak mocniej mnie do siebie przytulił i ucałował w czoło.
-Możemy z wami zdjęcia? - wykrzyknęła któraś, a chłopak podszedł do niej. -Harriet, ty też! - powiedziała jakby to była rzecz oczywista. Mój wzrok spoczął na Hazzie. Ten tylko wzruszył ramionami i przyciągnął mnie do siebie. Chwilę potem ustawiliśmy się do wspólnego zdjęcia. Harry zaśpiewał kilka piosenek, a Polskie fanki pomagały mu. Ja także pokazałam im i nauczyłam kilku całkiem łatwych kroków. Wszystkie dziewczyny są niesamowite i wiedziały o moim rozstaniu z Justin'em. To dziwne, ponieważ miało się nie wydać, a ja dowiedziałam się, że on sam ogłosił, że nie jesteśmy już parą. Ale z serca spadł mi ogromny głaz. Nienawidzę Justin'a za wszystko co zrobił i powiedział. Jest dla mnie zerem.
Polskie Directioners i Beliebers są zupełnie inne niż wszystkie. Nie mają sporów. Kochają każdego po równo. Są jak najlepsze przyjaciółki i mnie nie oceniają. W innym kraju byłabym oczerniana za to, że chodzę z Harry'm za rękę czy przytulam się do niego. Tutaj dziewczyny życzyły nam szczęścia i mówiły jak bardzo chcą nas razem. Ja sama nie wiedziałam co mam robić. 

*Perspektywa Laury*
W końcu w Polsce. Moje oczy zaświeciły się, kiedy weszłam do swojego pokoju i postawiłam walizkę obok drzwi. Niall od razu pojawił się obok mnie. Był podekscytowany koncertem w Polsce równie mocno jak my wszyscy. Usiadłam na łóżku patrząc przez okno. Po wodzie płynęła właśnie nieduża barka, a uśmiechnięci ludzie rozglądali się dookoła radośnie. Kąciki moich ust powędrowały do góry kiedy poczułam dłonie Niall'a na moich biodrach.
- Chcesz się przejść ? - zapytał, muskając moją szyję. Pokręciłam przecząco głową.
- Chciałabym na razie tu zostać, z tobą. - powiedziałam cicho i wtuliłam się w obojczyk mojego chłopaka. - Wydaje mi się, że to wszystko jest zbyt piękne, żeby było prawdziwe. - zamknęłam oczy i zaciągnęłam się perfumami Niall'a.
- Co konkretnie masz na myśli, skarbie ? - zapytał podnosząc moją głowę kciukiem.
- Na przykład to, że jesteśmy razem, ty, podróżowanie z wami, możliwość występowania z wami na scenie, ty .. - zaśmiałam się spoglądając w jego oczy. - Kiedyś nigdy bym o tym nie pomyślała. W sumie to .. dużo razy myślałam o tym, że kiedyś cię poślubię. - zaczęłam chichotać, a Niall razem ze mną. - Przecież jestem Directionerką, wszystkie tak robią. Po prostu dla mnie to jest nowe. Boje się, że za szybko się skończy.
- Jedyne co może się skończyć, to podróżowanie z nami, bo ja nie mam zamiaru cię zostawić. Kocham Cię, nie rozumiesz tego ? - złapał moją twarz w dłonie i delikatnie musną moje usta swoimi. Kiwnęłam głową na tyle na ile pozwalały mi dłonie Horana i uśmiechnęłam się lekko. Zdjęłam dłonie Niall'a z mojej twarzy i usiadłam po turecku na łóżku i poklepałam miejsce na przeciwko siebie. Mój chłopak usiadł i złapał moje dłonie w swoje. Oparłam swoje czoło o jego i potarłam nos. Uśmiechnął się lekko i pocałował mnie w usta, kciukami gładząc knykcie. Kiedy chciał się odsunąć, złapałam zębami jego dolną wargę i pociągnęłam, co sprawiło, że usta Niall'a znów wylądowały na moich, z czego bardzo się cieszyłam. Puścił moje dłonie, a swoje umieścił na mojej szyi. Oparłam swoje dłonie na jego kolanach, kciukami kręcąc kółka. Nasze usta idealnie do siebie pasowały. Postanowiłam zrobić krok w przód i klękając, pociągnęłam Niall'a za koszulkę, tak, że zawisł nade mną. Jego kolana spoczywały po obu stronach mojej talii. Już zadzierałam materiał zakrywający tors mojego chłopaka, lecz jęknął z bólu w moje usta. Szybko oderwałam się od jego pełnych warg.
- Co się stało ? - zapytałam, nie wiedząc co się dzieje.
- Moje kolano, znowu daje mi popalić. - mruknął i położył się obok mnie próbując wyprostować nogę, lecz z jego ust wydostało się tylko kilka przekleństw i jęknięć. Wstałam z łóżka i ruszyłam do kuchni, by wyciągnąć z zamrażarki lód. Wróciłam na łóżko i przyłożyłam go do kolana Horana. Pochyliłam się nad nim i pocałowałam go w usta, pozwalający by moje włosy opadły na jego twarz. Zachichotałam cicho i podałam mu opaskę na kolano, która leżała na szafce nocnej.
- Lepiej będzie, jeśli zostaniesz w łóżku. Wieczorem koncert, a nie może cię tam zabraknąć. Osobiście dopilnuję tego, żebyś nie wstawał do wieczora z łóżka, choćby nie wiem co. - jeszcze raz musnęłam jego usta i ułożyłam się obok niego na łóżku.
- Dziękuję, Lu. - mruknął w moje włosy.
- Nie masz za co, tak postępują osoby, które się kochają. - odpowiedziałam i wplotłam palce w farbowane włosy Horanka.

-----------------------------------
To już drugi blog, na którym pisze, że możecie mnie zabić ( Sylwię ), bo przeze mnie rozdziału nie było tak długo. Śmiało, strzelać. Ale mamy nadzieję, że rozdział będzie się podobał. Buźka. ~ Sylwia i Oliwia xx. 

sobota, 21 września 2013

Rozdział 27

*Perspektywa Justin'a*
Ta pierdolona suka zniszczyła mi właśnie życie towarzyskie, ale nie zepsuje mojej kariery rozciągającej się na cały świat. Jestem teraz na szczycie i nie pozwolę jakiejś lasce znikąd zrobić niepożądanej afery wokół mnie. Nie uda jej się to. Dzwoni mój biały iPhone. No świetnie Scooter.
-Hej stary! - staram się brzmieć jak najbardziej w porządku.
-Witam panie Bieber. - czyli wszystko wie, oh kurwa, kurwa, kurwa. -Widzę, że nie trzymasz się naszej umowy chłopcze.
-Huh, to nie ja tylko ta mała zdzira zrobiła wielką aferę. - spluwam do telefonu nie przejmując się osobnością, kilku tancerzy.
-To teraz spraw żeby była z Tobą do powrotu z trasy i dopiero wtedy ogłosimy, że z nią zerwałeś, ponieważ wolicie być dla siebie przyjaciółmi. Rozumiesz Bieber? - syczy, a wzdłuż mojego kręgosłupa pojawia się niemiłe uczucie. Kiwam głową.
-Jasne Scottie. - burczę gdy słyszę sygnał zakończonej rozmowy. No to mamy kurwa problem Bieber. Nie będę grał miękkiego chłopczyka, który żałuje swoich błędów, których sobie narobił pod wpływem alkoholu i dragów.White jest na to za mądra. Niestety do chuja.
Autobus gwałtownie hamuje, a wszyscy moi podróżnicy wychodzą. Spoglądam za przyciemnione szyby i widzę, że znajdujemy się na stacji paliw. Wychodzę jako ostatni i widzę ją.
-Hej, Harriet! -zastyga w miejscu słysząc moje wołanie. Ciota. Odwraca się w moją stronę, a w jej oczach tańczą iskierki strachu. Nonszalanckim krokiem idę w jej stronę zawadiacko się uśmiechając. Oczy zakrywam ciemnymi Ray Ban'ami i wszystko gotowe. Jazda.
-Czego? - syczy niczym jadowita żmija. Śmieje się w duchu. Na policzku ma zadrapanie i siniec. Widząc, że jej się przyglądam także zakłada okulary i zakrywa się szalikiem z miękkiej tkaniny.
-Mamy sprawę. Musisz być ze mną do powrotu. - wzruszam ramionami jakby to nie robiło na mnie najmniejszego wrażenia. Ale ja pierdole. Co ja narobiłem?
-Ohh chyba kpisz!- piszczy głosem nabrzmiałym łzami. Prycham pod nosem.
-Nie jara mnie to White. Jeśli urodziłaś się dziwką to księżniczką nie umrzesz. Nie udawaj oburzonej. Może menadżer Styles'a też potrzebuje sensacji, huh? Ślinisz się do niego jak mała suka. - wycedziłem przez zęby strzelając w nią piorunami. Słysze jej niemiarowy oddech i widzę jak jej ciało poddaję się atakowi. Przymyka powieki i przełyka ślinę.
-Ja... nie mogę tego zrobić... przerywa jej głośne mruknięcie. O Styles, proszę, proszę. Oblizuję usta, na których zaraz pojawia się łobuzerski uśmiech i mierze spojrzeniem bruneta.
-Co od niej chcesz? - swoją posturą zasłania farbowaną blondynkę.
-Oh, nie martw się. Jest twoja, możesz ją przelecieć. Ale przed paparazzi musi udawać, że wszystko jest po staremu. Nie wiem czy będę w stanie dotykać tak obleśne ciało, ale musimy wytrwać. - prychnąłem i ruszyłem w stronę swojego busa zostawiając ich. Odpłacą mi się, nie ma tak łatwo do cholery.

*Perspektywa Harriet*
Całe moje ciało jest sparaliżowane. Moje dłonie mi się pocą, a dolna warga niemiłosiernie drży. Kiedy skończy się ten koszmar? Łzy lecą ciurkiem z moich oczu, po ranie, po siniakach. Obleśne ciało. 
-Nie no kurwa, zajebie go. - burknął Harry przeczesując swoje loki. Są tak poczochrane, ale nadal wygląda zaskakująco seksownie.
Obleśne ciało, o mój Boże. 
Sam mi to do cholery zrobił. Jak można być takim skurwielem?
-Chodź do mnie. Błagam, nie słuchaj go Harriet. Wszystko będzie dobrze, nie będziesz musiała nic robić wbrew twojej woli. Rozumiesz? - obejmuje mnie, a jego słowa łagodzą szczątki mojej bolesnej duszy. Ku jego zdziwieniu lekko go odpycham szlochając w niemiłosiernie drogi szal.
-Nie wkurwiaj mnie Harry. Nic nie będzie dobrze rozumiesz? - wydałam z siebie jęk irytacji. Spojrzał na mnie marszcząc czoło, które przykryły niesforne loczki. Zaczęło padać, ale nie obchodzi nas to.
-Nigdy, oh nigdy nie odejdę z tego miejsca, w którym się znajduje wiesz? To dla mnie za ciężkie, nie potrafię. Przepraszam. - dałam upust emocjom i najprościej w świecie rozpłakałam się jak małe dziecko szlochając idiotycznie. Wypuścił powietrze i wzruszył ramionami. Mocniej przytulił mnie do swojej klatki piersiowej.
-Wychodzi na to, że jest nas dwoje. Przenigdy Cię nie zostawię. I to postanowione, proszę nie stawiać sprzeciwu panno White. - rzekł najbardziej formalnym tonem na jaki było go stać. Pokiwałam głową pocierając moje łzy.
-Tak, panie Styles. - oblizałam usta i łapiąc go za rękę skierowałam się do naszego busa, który prawie odjechał nam sprzed nosa. Cóż za ironia... Może mieliśmy tam zostać?


***
Dojechaliśmy na miejsce dwie godziny przed koncertem. Tancerze byli doskonale przygotowani do występu, nic więcej mi nie było trzeba. Myślę, że taniec to coś co pozwoli mi na sekundę zapomnieć o przykrych wspomnieniach. Aktualnie kieruje się do stylistki, która ma zamiar zakryć wszelkie ślady pobicia na moim obrzydliwym ciele, które mogłyby być widoczne podczas występu. 
-Cześć Herri. - powiedziała słodko, zbyt słodko. Ze sztucznym uśmiechem usiadłam na krzesło, które wskazywała mi swoją wypielęgnowaną dłonią. -Zobaczymy co da się zrobić. - szepnęła prosto do mojego ucha uśmiechając się znacząco. Pokiwałam w jej stronę głową ciężko wzdychając. Zaczęła nakładać podkład na moją twarz. Powieki, nos, policzki - cała twarz. W końcu nie było widać ŻADNYCH niedociągnięć na mojej twarzy. Na powiekach namalowała krótkie kreski eyelinerem, rzęsy wytuszowała, a usta podkreśliła czerwoną szminką. Na brzuchu użyła nieznaczną ilość pudru i jakiegoś kremu, który zakrył siniaka wielkości moich dłoni. Mocno przytuliłam do siebie niską blondynkę, która zrobiła te wszystkie cuda. Wbiegłam stamtąd do przebieralni. Włożyłam czarne leginsy, białą bluzkę bez rękawów do pępka i jeansową kamizelkę. Strój dopełniały czarne converse za kostkę. Potarłam obie dłonie o siebie i ruszyłam za resztą na półgodzinną przerwę przed koncertem. 
-Moi drodzy! - pisnęłam widząc wszystkich w komplecie. Wreszcie uśmiech zawitał na dłuższą chwilę na moich ustach. -Przyjrzyjcie się arenie, scenie oraz reszcie. Widzimy się w tym samym miejscu za piętnaście minut. - skończyłam i szybko podbiegłam do czekającego na mnie na końcu grupy Harry'ego.
-Panie Styles? - spojrzałam na niego pytająco. Zachichotał pod nosem i przyciągnął mnie do siebie. 
-Panno White, jest pani świetna w tym co pani robi. No i atrakcyjna... - do ostatniego zdania wprowadził trochę podniecenia przez nieziemską chrypkę. Uśmiechnęłam się do niego uwodzicielski i oparłam swoje czoło o jego. 
-Dziękuje, panu. Mogę powiedzieć, że mi również podoba się to co widzę. - chwyciłam dolną wargę w uścisk moich zębów ilustrując bruneta od góry do dołu. Miał na sobie koszulkę bez rękawów odsłaniając nieziemskie bicepsy i różnorakie tatuaże na nich. Nogi miał odziane w obcisłe czarne rurki, a na stopach białe converse. Z niedowierzaniem potrząsnął swoją burzą loków. 
-Nie przygryzaj wargi, błagam. - syknął, a ja automatycznie zrobiłam to o co prosił. Jest taki pociągający.

*Perspektywa Laury*
Koncert wypadł cudnie, z resztą jak każdy. Chłopcy byli wniebowzięci. Chyba tylko Herry nie czuła się zbyt dobrze. Niestety ją rozumiem. Niech tylko JuJu trafi w moje ręce ...
Zatrzymaliśmy się w hotelu tylko na jedną noc, dlatego że jutro po koncercie jedziemy do Polski. Wszyscy nie możemy się doczekać. Postawiłam walizkę przy łóżku i opadłam zmęczona na łóżko. Zaraz obok mnie pojawił się Horanek. Położył się na łóżku obok mnie w tej samej pozycji.
- Jak się czujesz ? - zapytał, obejmując mnie swoimi szerokimi ramionami.
- Zmęczona. Bardzo. - jęknęłam, wtulając się w jego pierś.
Niall odgarnął z mojego ramienia cienki kawałek bluzeczki i ramiączko od biustonosza. Pocałował mnie w obojczyk, po czym jednym zgrabnym ruchem zawisł nade mną i namiętnie pocałował mnie w usta. Wczepiłam palce w jego włosy z pasją oddając pocałunek. Powoli i zmysłowo odsunął drugie ramiączko, delikatnie całując i przygryzając nowo odkryte kawałki mojej skóry. Byłam tak zmęczona, że nie miałam siły zaprzeczać. Mój chłopak zszedł ze mnie, przeciągając bluzkę przez moje ciało. Następnie szybko zdjął swoją, ukazując mi swój umięśniony tors. Trzęsącymi się dłońmi rozpięłam jego jeansowe spodnie, a Horan płynnym ruchem je z siebie zrzucił. Złapałam go za kark przyciągając bliżej siebie i wpiłam się w jego usta. Delikatnie uniosłam plecy, pozwalając dłoniom Niall'a na rozpięcie mojego czarnego stanika, który już po chwili leżał na podłodze. Bardzo powoli przesunęłam dłońmi po plecach mojego chłopaka, wyczuwając drobne zadrapania po naszych ostatnich wybrykach, aż dotarłam do jego czarnych bokserek. Wsunęłam kciuki za oblamówkę jego bielizny i zaczęłam ją delikatnie ściągać, paznokciami drapiąc Horana w pośladki. Niall wyszedł z bokserek, po czym pocałował mnie w usta i ułożył się obok mnie.
- Dlaczego przestaliśmy ? - zapytałam, przypominając sobie, że wciąż mam na sobie swoje koronkowe stringi.
- Przecież jesteś zmęczona. - powiedział Niall odwracając mnie w jego stronę. Jak na zawołanie ziewnęłam i uśmiechnęłam się słabo. Spletliśmy swoje nogi tak, że czułam jego przyrodzenie przy swojej kobiecości. Musnęłam szybko jego usta i przykryłam nas kołdrą.
- Dobranoc, moja królewno. - szepnął Horan wprost do mojego ucha.
- Dobranoc, mój księciu. - uśmiechnęłam się i zapadłam w głęboki sen.
***
- Lu, streszczaj się, bo nie zdążymy ! - krzyczał Niall pukając w drzwi od łazienki, w której obecnie się znajdowałam.
- Przecież nam nie uciekną. - pisnęłam wkładając świeżą bieliznę. Właśnie wybieraliśmy się pozwiedzać trochę stare miasto. Obiecali, że na nas poczekają, więc dlaczego on się tak gorączkuje ?
Wsunęłam na nogi niebieskie rurki, czarne vansy, tułów przykryłam czarną koszulką i dołożyłam jeansową kamizelkę bez rękawów. Włosy rozpuściłam i założyłam beanie w kolorze czarnym. Narysowałam grube kreski na górnej powiece, rzęsy musnęłam tuszem, po czym wyszłam z łazienki zastając Horanka siedzącego na kanapie jakby zaraz miał znieść jajko.
- No w końcu ! - krzyknął, patrząc w podłogę, lecz gdy na mnie spojrzał, widziałam blask w jego oczach. Podszedł do mnie powoli i ułożył swoje dłonie w dole moich pleców.
- Wiedziałem, że moja dziewczyna jest seksowna, ale nie wiedziałem, że aż tak. - mruknął do mojego ucha przygryzając lekko jego płatek. Poczułam, że moje policzki pieką, więc zachichotałam niezręcznie. Odsunął mnie od siebie, po czym zamknął moją małą dłoń w swojej i wyszliśmy z pokoju zamykając go na klucz.


-------------------------------
Tadam ! Jest kolejny rozdział. Mam nadzieję, że go nie skiepściłam (Sylwia ). Nie wiemy kiedy będzie następny, ale postaramy się dodać jak najszybciej. I prosimy o więcej komentarzy, to ważne.
+ Zapraszamy także na blog Sylwii Oliwii . Buźka xx. 

czwartek, 12 września 2013

Rozdział 26

*Perspektywa Harriet*
Pod oczami wisiały mi wielkie, sine wory. Pół policzka zakrywała czerwona rana po uderzeniu. Na reszcie ciała widniały fioletowe siniaki. A w moich oczach strach i obrzydzenie było widziane na sto kilometrów. Mentalnie pogardziłam sobą za spływające tego dnia po raz enty, gorzkie łzy. Dla mnie to była porażka. Totalne upokorzenie i brak jakiegokolwiek szacunku. I jeszcze odraza do samej siebie? Ugh. 
Usłyszałam pukanie, a zaraz za tym zmartwiony głos Harry'ego. -Herri wszystko dobrze? no cóż siedziałam tu od dobrych dwudziestu minut wgapiając się w swoje ciało co jakiś czas powstrzymując mdłości.
-Emm, taa.- przełknęłam łzy i zwróciłam się ku prysznicowi by puścić wodę dla jego spokoju. Następnie ponownie wbiłam wzrok w dziewczynę. Nie wiem kim jest. Nigdy nie wyglądała tak jak teraz. Jakby ktoś wyssał z niej życie. Ohh, oczywiście nie wspominajcie tych krwawych historyjek o wampirach z Sagi: Zmierzch. Nic z tych rzeczy, niestety. Czasami wolałabym być ugryziona przez Edwarda czy dać porwać się w wir psich obowiązków Taylor'owi. Kurdę. 
-Harriet Alex White... - dreszcz przebiegł wzdłuż mojego kręgosłupa w niesamowitym tępię. Poczułam jak jego silne dłonie oplatają mnie w tali. Dobrze, że nie zdążyłam dojść jeszcze do poziomu zdejmowania koronkowej bielizny, ponieważ byłoby bardzo dziwnie.
-Myślisz, że Lu wyszła tak szybko, ponieważ nie chciała patrzeć na mnie? - odwróciłam się w jego stronę widząc zaskoczenie i złość malującą się na jego twarzy. O cholercia. 
-Przestań... - wysyczał przez zęby, a jego mięśnie spięły się. Zamknęłam mocno powieki blokując dostęp przykrym wspomnieniom. Oddech stał się płytki, a serce niemal chciało wypaść z mojej piersi. -Jesteś idealna. Jakieś głupie czerwone ślady, czy siniaki pokazują tylko jak silna jesteś, okej? Wszyscy tutaj bardzo Cię kochamy i choćbyś chodziła ubrana w najgorsze ciuchy drugiego gatunku, nie myła się przez dwa tygodnie i miała milion pryszczy na twarzy zawsze, ale to zawsze będziemy przy Tobie. Rozumiesz? -zachichotał na końcu swojej odpowiedzi, a tuż po otworzeniu powiek odkryłam, że rechoczę razem z nim. Oblizałam szybko usta, które zdążyły stać się spierzchnięte i szybko pokiwałam głową. Styles bez najmniejszego kłopotu usadowił mnie na szafce tym samym znajdując się między moimi nogami. Oplotłam jego biodra nogami, a ręce zawiesiłam na jego karku. Oparł nasze czoła o siebie i muskał swoim nosem o mój. Jeszcze chwilę temu jego oczy były pociemniałe, teraz mają odcień szmaragdu i muszę stoczyć walką na śmierć i życie z własną sobą by się nie zadłużyć w ich odcieniu. Odchrząknęłam szybko by jakoś zniszczyć tę okazję.
-Tym razem na pewno wezmę prysznic.- prychnęłam przygryzając dolną wargę. Westchnął ciężko z uśmiechem na ustach i wskazał kciukiem na drzwi za sobą.
-Będę czekać pod drzwiami. Jakby coś się działo to krzycz.- nie mogłam powstrzymać się od tego iście głupkowatego uśmieszku, który wkradł mi się na usta. To bandyta... Nie mówię o uśmiechu... -grucha moja podświadomość, którą z wielkim trudem ignoruję. Mentalnie przewracam oczami tyle razy ile potrzeba by wyrzucić z siebie te idiotyczne myśli.
-Okej. - rzucam szybko. Zanim jeszcze odchodzi w pośpiechu łapie jego dłoń i spoglądam w szmaragdowe tęczówki. -Dziękuje Harry. Za wszystko. - wzdycham ciężko. Kiwa entuzjastycznie głową i całuje miejsce między moimi brwiami.
-Tu pojawia się taka śmieszna zmarszczka kiedy się dołujesz. Nie rób tego. - ponownie obcałowuje to samo miejsce i wychodzi zostawiając mnie samą z tymi wszystkimi myślami. O żesz kurwa. 


*Perspektywa Laury*
Wyszłam z pokoju Harry'ego, w którym tymczasowo przebywała Herry. Próbowałam przetworzyć informacje. Justin .. siniaki na ciele Harriet .. podbite oko .. przemoc .. on się nad nią znęcał. Kutas. Moje pięści samoistnie się zacisnęły, tak samo jak powieki, które zaraz zaczęły mnie piec. Jak on śmie kłaść na niej te swoje brudne, obrzydliwe łapska ? Niech ja go tylko spotkam. Kutas. Przekroczyłam prób mojego pokoju i zobaczyłam Niall'a klęczącego przy łóżku z walizką. No tak, dziś wyjeżdżamy do Włoch. Próbowałam się uśmiechnąć, lecz na marne, co Horanek od razu zauważył i przerwał wykonywaną czynność.
- Co się stało, skarbie ? - spytał, obejmując mnie ręką i całując w czoło.
- Herry .. ona .. Justin ją pobił. - słowa wypłynęły z moich ust jak modlitwa lub błaganie.
Mój chłopak spojrzał na mnie z miną typu "Nie rób sobie jaj, bo to nie jest śmieszne" .
- Niall, ja nie żartuję. Nie z takiej sprawy. Harriet ma podbite oko, jest cała w siniakach no i jest z Harry'm. Wygląda na przerażoną. Zabiję tego gnoja jak tylko go spotkam. - ostatnie zdanie wysyczałam przez zęby. Horan przytulił mnie do siebie, muskając skórę za moim uchem. Głaskał mnie po plecach, a ja oddychałam głęboko wdychając jego wodę kolońską.
- Wszystko będzie w porządku, kochanie. Harry się nią zaopiekuje, nie przejmuj się. Dadzą sobie radę. Jestem pewien, że Harold rozprawi się z tym sukinsynem. - głaskał mnie po głowie, co chwilę szepcząc do ucha słowa otuchy. Pociągnęłam nosem i ruszyłam w kierunku szafy, by zacząć pakować ciuchy.
*kilka godzin później*
Nasze torby schowane były już w tour-busie, a my z pomocą ochrony pakowaliśmy się do busa. Na szczęście, Justin jechał swoim autobusem, bo chyba zabiłabym go własnymi rękoma. Harriet cały czas była przyklejona do Styles'a z czego bardzo się cieszyłam. Położyłam się na swoim łóżku myśląc o długiej i męczącej podróży, jaka nas czeka. Zamknęłam oczy i odwróciłam się w drugą stronę z chęcią zaśnięcia, lecz niestety, nie udało mi się. Poczułam ciepły oddech na swoim policzku i gdy otworzyłam oczy, miałam przed sobą uśmiechniętego od ucha do ucha Niall'a Horana we własnej osobie. Przysunęłam swoje usta do jego i szybko je musnęłam.
- Śpisz dzisiaj ze mną. - powiedziałam, uśmiechając się szeroko.
- To groźba ? - zaśmiał się. Mhm, brakowało mi tego.
- Nie, rozkaz. - zmierzwiłam jego włosy i złapałam go za kark, przyciągając bliżej siebie. Kilka razy pocałowałam go w usta, lecz Niall mi przerwał.
- Mam na ciebie ochotę, lecz chyba musimy poczekać, nie sądzisz ? - puścił mi oczko, na co się zarumieniłam. Kiwnęłam głową przytakująco i przygryzłam dolną wargę. - Teraz myślę, że musimy się wyspać. Jutro kolejny koncert, Lu. - musnął moje usta i odwrócił mnie do siebie plecami, tak, że leżeliśmy "na łyżeczki".
- Dobranoc Niall.
- Dobranoc. A i Lu ? - kontynuował.
- Tak ?
- Kocham Cię. - objął moje ciało rękoma, a ja odpłynęłam cały czas się uśmiechając.


-------------------------------
Znów przepraszamy za zwłokę, ale tak jakoś wyszło. Zaczęła się szkoła i jest pompa jednym słowem. :c Ale już jest i git. :D ~ Sylwia i Oliwia xx.
nie zapomnijcie o tych dwóch blogach. Sylwii i Oliwii :) kw

sobota, 31 sierpnia 2013

Rozdział 25

*Perspektywa Laury*
Obudził mnie tępy i coraz bardziej intensywny ból głowy. Próbowałam podnieść się z łóżka, które za każdym razem gdy chciałam wstać wytwarzało ogromną dziurę. Podparłam się na łokciach i rozejrzałam po pokoju. Na szczęście był to mój pokój. Niall'a nie było obok mnie, więc uczucie rozczarowania natychmiast zastąpiło ból głowy. Zsunęłam stopy ma zimne panele i rozkoszując się kojącym nerwy chłodem, odepchnęłam się od łóżka prawie wywracając się przez własne nogi.
- Cholera! - ktoś zaklął w kuchni. Domyśliłam się, że to Niall więc dosyć szybkim krokiem - takim, na jaki pozwalał ból głowy - przekroczyłam próg kuchni. Horan stał tyłem do mnie, więc na pewno nie widział, że weszłam. Kaszlnęłam cicho, chcąc zwrócić na siebie jego uwagę, lecz natychmias tego pożałowałam, bo moja głowa jakby pękła. Mój chłopak spojrzał na mnie ze współczuciem, po czym podał mi dwie tabletki, prawdopodobnie przeciwbólowe.
- Przepraszam skarbie, nie chciałem cię obudzić. - jęknął, drapiąc się w głowę.
- Nie szkodzi, już nie spałam. - odpowiedziałam zgodnie z prawdą i popiłam tabletki wodą. Och, od razu lepiej. Usiadłam na wolnym krześle podpierając głowę na rękach. Moje oczy samoistnie się zamykały, lecz kiedy poczułam zapach Latte Macchiato, moje kubki smakowe jak i wszystkie narządy zerwały się na równe nogi. Horan przed moim nosem postawił kubek z ciepłym napojem, więc od razu chwyciłam go w ręce, by wypić choćby łyk.
- Ciekawe co z Harriet. - zaczął Niall zajmując miejsce obok mnie. Kiwnęłam głową w pełni się z nim zgadzając.
- Wczoraj nie było za przyjemnie. - mruknęłam, myślami będąc przy Justin'ie śmiejącym się prawie w głos, gdy wychodził z pokoju jego i Herry. Skrzywiłam się na samą myśl, że mógł jej coś zrobić. Pospiesznie wypiłam kawę, podjadając przy tym kanapki Horana i popędziłam w stronę łazienki by zmyć wczorajszy makijaż i choć trochę się odświeżyć. Wzięłam szybki prysznic, a zaraz po nim ubrałam się w krótką, czarną, falowaną, skórzaną spódniczkę, kremowe zakolanówki, białą koronkową koszulkę i czarne, krótkie converse. Włosy starannie uczesałam, spinając w wysoki kok. Zrobiłam delikatny makijaż składający się z wytuszowanych rzęs, pudru oraz bezbarwnego błyszczyku na usta. Wybiegłam z łazienki, krzycząc, że idę do Herry. Na korytarzu spotkałam Malika, z którym przywitałam się buziakiem w policzek. Zapukałam do pokoju Juss'a i Her, ale nikt mi nie otworzył. Zaczęłam panikować. Gdy weszłam do ich pokoju Bieber spał we wczorajszym ubraniu, a Harriet ... Nie było. I jej ciuchów także. Cholera jasna.
Jak dzika zaczęłam walić w drzwi pokoju Hazzy i Lou. Wzięłam głęboki wdech, kiedy oczy zaszły mi mgłą, przez łzy chcące spłynąć po policzkach. Zamrugałam kilkakrotnie i właśnie wtedy w drzwiach stanął Harry z uśmiechem od ucha do ucha. Kąciki jego ust opadły, gdy spostrzegł moją minę.
- Boże, Lu ... Coś się stało ? - spytał lustrując mnie od góry do dołu.
- Jest u Ciebie Harriet ? Jej rzeczy z pokoju zniknęły, nie wiem gdzie ona jest. Martwię się ... - szepnęłam.
- Och, Herry. - odsapnął. - Jasne, że jest u mnie. Wejdź. - uśmiechnął się szeroko.
Uff, kamień z serca.

*Perspektywa Harriet*
Jeśli teraz jestem na dnie to nie wiem gdzie byłam kilka godzin temu. Jestem roztrzęsiona, poobijana. Boje się zostać sama dlatego Harry cały czas siedzi ze mną. Swoją drogą, mogłabym patrzeć do końca życia jak śpi. Jest wtedy taki słodki i bezbronny. Wydaje się jakby był malutkim kotkiem, który czuje się cudownie obok matki. Ale kiedy się przebudzi jest stanowczy, opiekuńczy i kochany. Dla mnie zawsze był miły. No może z wyjątkiem paru kłótni, ale mamy to już za sobą. Koniec z tym. On o tym wie i szanuje moje decyzje. Wszystkie. Nie to co ten idiota, do niedawna jeszcze mój chłopak. O mój Jezu. Ktoś puka do drzwi. Cała drżę i mam gęsią skórkę.
-Spokojnie. - Harry dodał mi otuchy i w drodze do drzwi musnął mój policzek na co samoistnie się zaczerwieniłam. Uśmiechnął się szeroko i kontynuował swoją wędrówkę. Ależ on jest seksowny. "No pięknie Harriet, nawet spranie Cię na kwaśne jabłko nie pozwala Ci zapomnieć o chłopakach, wariatka." - szepcze moja podświadomość, którą bezskutecznie próbuje opanować.
-Herri. - usłyszałam ten cudowny głos i podniosłam na niego wzrok z moich palców. Opierał się o framugę drzwi jedynie w szarych spodniach od dresu wiszących na jego biodrach, które wyraźnie zakreślone były w linie "V". -Przyszła Laura. Chodź.- podszedł bliżej i wyciągnął w moją stronę rękę. Chwyciłam ją niepewnie, a ten z wielką siłą przyciągnął mnie do siebie i równie mocno przytulił. -Nie martw się kochanie. - wychrypiał i ucałował mnie w czubek głowy. Uniosłam ją i spojrzałam w jego pociemniałe oczy. Ta zieleń przypomniała mi tego Harry'ego, w którym... się zakochałam. Szybko pokiwałam głową przypominając sobie, że w salonie czeka moja najlepsza przyjaciółka i pewnie jest cała osrana ze strachu. Musnęłam linię jego szczęki i niepewnym krokiem zbliżyłam się do postaci stojącej do mnie tyłem.
-Hej Lu. - szepnęłam zachrypnięta. Dziewczyna z długimi, brązowymi włosami i nieskazitelną cerą odwróciła się do mnie na pięcie i mocno przytuliła.
-Martwiłam się tak bardzo. - mówiła ściskając mnie i łamiąc moje kości na małe kawałeczki.
-Lu... Lu... Laura! - uniosłam głos pierwszy raz od szesnastu godzin. -Dusze się. - mój ton się zmienił tak jak jej postawa i żałość w piwnych tęczówkach. Wyczułam obecność Harry'ego gdy przyciągnął mnie do swojego torsu.
-Myślę, że bezpieczniej będzie jak tu zostanie. - powiedział stanowczo nie zwracając wzroku ku brunetce.
-Tak. Dziękuje Ci Harry. - powiedziała miękko.
-To mój obowiązek. Sama wiesz czemu. - westchnął ciężko gładząc moje plecy.
-Nie. Jestem jej przyjaciółką, to ja powinnam to zrobić. - rzuciła płaczliwie.
-Nie Lu. Wszystko jest dobrze. - wtrąciłam się do konwersacji. -Dzięki Harry'emu. - mocniej ścisnęłam materiał jego koszulki, którą zdążył narzucić. Kątem oka ujrzałam jak zawadiacko się uśmiecha dlatego skarciłam go spojrzeniem. Oplótł mnie dłońmi w tali i uniósł bez najmniejszego wysiłku. Poczułam jak wtula się w moje włosy i głośno zaciąga ich zapachem.
-Odpoczywajcie. Z tego co wiem to wylatujemy koło 18 więc macie dużo czasu. - poinformowała nas Laura zanim usłyszałam trzask zamykanych drzwi hotelowych. Westchnęłam ciężko ściskając mocniej biceps bruneta. Posadził mnie na sofie, a kiedy miałam już zamiar przyciągnąć go do siebie, zajął miejsce obok mnie. Wtuliłam sie w jego tors, czując jak każdy mięsień jego ciała napina się pod wpływem mojego dotyku. Kocham to robić.
-Wiesz, że jesteś dla mnie ważna, prawda? - zaczął, a ja w prost nie mogłam powstrzymać idiotycznego uśmiechu wkradającego się na moje usta.
-Wiesz, że jesteś dla mnie ważny, prawda? - stwierdziłam jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie. W jego oczach ujrzałam nutkę nadziei. Dopiero wtedy zobaczyłam jak niebezpiecznie blisko jest. Potarł moim nosem o jego i jakby chwilę zastygł w miejscu. Następnie wolno wypuścił powietrze i spuścił głowę. Ujęłam ją w dwie ręce i uniosłam tak by mógł spojrzeć w moje, pełne żalu, tęczówki. Oparłam swoje czoło o jego, chwytając swoją wargę w zęby. Tym razem jego oczy skrzyły się od przerażenia i ciekawości jaką w sobie kryły. Uśmiechnęłam się nieśmiało i zjechałam dłonią po jego torsie w poszukiwania jego długich palców, które idealnie pasowały do moich szczupłych. Splątaliśmy je ze sobą wpatrując się w siebie. Nie zmieniając nic wdrapałam się na jego kolana. Tak właśnie powinno być.


-----------------------
JUPI, mamy rozdział. Było ciężko, ale jest. Czekamy na komentarze, a nn postaramy się dodać jak najszybciej. Całusy. xx Sylwia i Oliwia. 

środa, 21 sierpnia 2013

Rozdział 24

*Perspektywa Laury* 
Koncert przebiegł bardzo szybko i bardzo przyjemnie. Niestety, byłam zawiedziona tym, w jaki sposób zachowywał się Niall w stosunku do mnie. Podczas koncertu cały czas zerkał na mnie kątem oka, rozpraszając tym mnie, co odbijało się na mojej pracy. Co go ugryzło do cholery ?
Wróciłam do hotelu aby się przebrać, gdyż wybieramy się dziś do klubu. Nie pamiętam kiedy ostatni raz porządnie się narąbałam. Wyciągnęłam z walizki ciuchy i prędko ruszyłam do łazienki chcąc być jak najdalej od Horana. Na nogi wsunęłam jasnoniebieskie rurki, kremową bluzeczkę na ramiączkach, rozkloszowaną u dołu, tego samego koloru szpilki i czarną marynarkę. Poprawiłam makijaż, który składał się z wytuszowanych rzęs, kresek eye-linerem, pudru i malinowego błyszczyku. Do czarnej torebki wrzuciłam iPhone, paczkę chusteczek, błyszczyk, portfel i inne mało istotne rzeczy. Wyszłam z łazienki i pierwszą rzeczą jaka rzuciła mi się w oczy, to Niall siedzący na łóżku ze spuszczoną głową. Wyglądał ... niesamowicie. Jeansowe rurki, białe nike i granatowy t-shirt nieziemsko opinający jego wyprofilowany tors. Prosto, ale efektownie.
- Niall ... - szepnęłam na jednym wydechu, nawet nie wiedząc, że go wstrzymuję. Szybko podniósł wzrok i prawie od razu, jego oczy zaświeciły się. Niestety, równie szybko blask zniknął. Znów spuścił głowę i zaczął bawić się palcami.
- Niall .. co się dzieje ? - spytałam tak cicho, jak tylko było to możliwe. - Jesteś .. jesteś na mnie zły ? - mój głos był ledwie słyszalny. Chłopak podniósł się z łóżka.
- Nie, nie na Ciebie, skarbie. Na siebie. - co ? O czym on gada ?
- Jak to na siebie ? Nie rozumiem. - jęknęłam i wlepiłam wzrok w szpilki. Zaczęłam stukać nerwowo szpilką w wypolerowane panele.
- Po prostu .. czuję się źle z tym, że ciągle na Ciebie naciskam. Nie powinienem był Cię do niczego zmuszać. Wysyłasz mi sprzeczne sygnały, a ja nie wiem jak mam to odebrać. - mruknął tak, że ledwo go zrozumiałam.
- Do niczego mnie nie zmuszasz, Niall. Sama chciałam ... przepraszam. Tylko nie złość się już na siebie, nie masz powodu, na prawdę. - przykucnęłam obok mojego chłopaka opierając dłonie na jego kolanach. Lekko pochyliłam się i delikatnie musnęłam jego usta. Przez pocałunek poczułam jego uśmiech. Kiedy już się od niego odkleiłam, uśmiechnęłam się promiennie i pociągnęłam go za rękę.
- Chodź, bo zaraz pójdą bez nas. - zaśmiałam się i przewiesiłam torebkę przez ramię. Na holu czekał już na nas Zayn, Liam, Lou i Harry.
- Gdzie Herry i Jus ? - wyprzedził moje pytanie Horan.
Wszyscy jak na zawołanie wzruszyli ramionami. Co się do cholery dzieje ? Nagle z pokoju wyszedł Justin. Na jego twarzy widniał wielki banan.
- Herry nie idzie ? - spytał Hazza. Wiedziałam, że chciał z nią porozmawiać. Uśmiech Justin'a był jeszcze większy.
- Mówiła, że źle się czuje. Zostaje w hotelu. - i z czego się tak cieszysz, palancie ?
Może powinnam zostać z nią ? Chyba nie wypada, żeby została tutaj sama. Poza tym to nasza ostatnia noc w Hiszpanii. Jutro wylatujemy do Włoch.
- Nieważne, chodźcie już. - fukną Jus i poszedł. Spojrzałam w stronę Harry'ego, który nie ogarniał co się dzieje. Wzruszyłam ramionami i poklepałam go po plecach.
- Jestem pewna, że Justin się napije, a ty wrócisz do niej wcześniej. Nie przejmuj się. - szepnęłam mu na ucho, na co rozpromienił się. Złapałam za rękę swojego chłopaka i razem jako ostatni wyszliśmy z hotelu.
Po piętnastu minutach znaleźliśmy się w klubie. Ludzi było mnóstwo, a dla nas to świetnie, gdyż mało kto będzie w stanie nas rozpoznać. Zasiedliśmy w loży dla VIP'ów i piliśmy. Harry nie pił za dużo. Chyba na prawdę bardzo przejął się Harriet.
Będąc już lekko wstawiona, chwyciłam Niall'a za rękę i ruszyłam z nim na parkiet. Zaczęliśmy tańczyć popijając drinki. Stwierdziłam, że chcę oddać się Horankowi, skoro tak mu na tym zależy. Ruszyłam w stronę toalet ciągnąc mojego chłopaka za rękę. Zamknęłam kabinę na klucz i oddałam się chwili.

*Perspektywa Harriet*
Zaraz po wielkim show ruszyłam do hotelu. Mieliśmy wyjść na jakąś imprezę, więc szybko pomknęłam do łazienki. Byłam tak zmęczona, że musiałam uważać by nie rozbić nosa o kant wanny. Szybko uwinęłam się z delikatnym makijażem i lekkim ubiorem jakim była czerwona sukienka, czarne Louboutiny. Przed drzwiami łazienki czekał na mnie dziwnie skupiony Justin. Zrobiłam krok za próg i już wiedziałam, że coś jest nie tak. Mój żołądek nerwowo ściskał się, a nogi odmawiały posłuszeństwa. W jego pociemniałych oczach zauważyłam niewyobrażalny gniew i agresję. Głośno przełknęłam ślinę. Moja warga zaczęła drżeć niespokojnie.
-Ohh.- jęknął niespokojnie podchodząc do mnie. Krew zaczęła wrzeć mi w żyłach. Czego on może chcieć? - wołała moja podświadomość niczego nieświadoma. Położył dłoń na moim policzku, nie czułam przyjemnego mrowienia. Nasze spojrzenia się skrzyżowały, a on zaczął niemiarowo oddychać przez zaciśnięte zęby. Mięśnie zaczęły mu się napinać i zaczęło się. Poczułam ostry ból przeszywający cały mój policzek, aż do ucha. Popatrzyłam na niego spod mgły łez, które tworzyły się na moich oczach. Nie wiedziałam co mam zrobić. Niewyobrażalny ból przeszedł moje ciało jeszcze raz gdy zafundował mi cios prosto w brzuch. Upadłam na podłogę zupełnie nie mogąc utrzymać się o własnych siłach. Podkurczyłam nogi pod brodę.
-Masz za swoje droga panno White. Mam nadzieje, że dzięki temu nie powtórzysz już akcji spod Areny. Trzymaj się, bo muszę jeszcze znieść z tobą dobre pięć miesięcy. -syknął jadowicie i ruszył w stronę drzwi. Zatrzymał się w pół kroku i wrócił do mnie. Ujął moją brodę w dwa palce i musnął moje usta. Nie! Nie chce tego ty skończony sukinsynu! Nie chciałam, ale nie mogłam się ruszyć. Byłam sparaliżowana. Potem otrzymałam jeszcze raz uderzenie w policzek. Uśmiech pojawił się na jego potwornej twarzy.
-Mam nadzieje, że jak przyjdę będziesz tutaj. Sama. Czekała na mnie. - oblizał usta i wyszedł zadowolony. Ale z czego? Z tego, że mnie pobił? Ohh... Łzy poczęły ciec kaskadami po moich czerwonych, obolałych policzkach. Co ja takiego zrobiłam? Nie mam pojęcia. Zdjęłam moje ulubione szpilki i ułożyłam je w walizce. Szybko spakowałam resztę rzeczy. Zostawiłam tylko jakieś na jutrzejszy powrót i kilka kosmetyków na rano. W końcu bezsilnie opadłam na podłogę i zaczęłam płakać rzewnym łzami. Przerasta mnie to. Dość. 
Nie wiem ile czasu minęło, ale w apartamencie zdążyło zrobić się strasznie ciemno. Zresztą ulicę Barcelony oświetlały tylko uliczne latarnie. Przymknęłam powieki i zmusiłam się do wstania z zimnej posadzki. Usłyszałam czyjeś kroki. Mój Boże! To on! - wrzasnęłam w myślach i desperacko próbowałam się gdzieś schować. Przykucnęłam za sofą sfrustrowana wszystkim. Nie miałam bladego pojęcia co w tej chwili powinnam zrobić. Do pokoju wszedł... Dziękuje. Harry! Szybko wybiegłam zza skórzanego mebla i rzuciłam mu się na szyje. Oplotłam nogami jego biodra, a on odwzajemnił uścisk. Czuję się bezpiecznie? Tak wspaniale...
-Herry, co się stało? Jesteś cała roztrzęsiona. - szepnął prosto do mojego ucha wyraźnie zmartwiony. Nawet nie zauważyłam, że moje ciało zachowuje się jakbym miała Parkinsona. No pięknie.
-N-nic. - jęknęłam patrząc w jego cudowne oczy.
-Justin... - wysyczał przez zęby obejmując moją twarz w dłonie. Spuściłam wzrok. Ubrany był w białą koszulę zapiętą do połowy, czarne rurki i botki. Wyglądał... Wow, seksownie. Przygryzłam dolną wargę przyglądając mu się całemu. Na jego twarz padały promienie księżyca. Rysy twarzy były wyraźnie zarysowane, a szczęka ściśnięta. Mięśnie nico napięte. Ścisnęłam mocno powieki.
-Uderzył mnie... - szepnęłam niemalże niesłyszalnie.
-Zabije go! - głośna i szybka reakcja Harry'ego zbiła mnie z tropu. Złapałam za jego spięty biceps i przyciągnęłam do siebie.
-Zostań ze mną... - westchnęłam. Przejechałam językiem po dolnej wardze po czym zdecydowałam się skrzyżować nasze spojrzenia. Oczy miał pociemniałe, nie przypominały już tego pięknego zielonego koloru. Kurczę. 
-Zabiorę Cię do Nas. - pokiwał głową i chwycił moją walizkę. Wzięłam resztę rzeczy i podążyłam za nim. Wychodząc na hol ostrożnie rozglądałam się dookoła. -Jest w klubie. Zlany w trupa. - powiedział z sarkazmem wyczuwalnym w głosie i przytrzymał mi drzwi żebym weszła pierwsza. Justin nigdy tego nie zrobił. Przestań o nim myśleć Harriet Alex White, ale to natychmiast! 


No to macie nowy! Dużo się pozmienia no i takie tam... Ale okej. Więcej KOMENTARZY PROSZĘ!

Oliwia i Sylwia xx

sobota, 10 sierpnia 2013

UWAGA!

http://ruthless-boy.blogspot.com/ <-------- to adres mojego (Oliwi) bloga. Zapraszam, myślę że w końcu zacznę pisać coś w czym czuje się naprawdę dobrze. Proszę o komentarze, bo one naprawdę  motywują. Tutaj nagle jest mało komentarzy, ale myślę, że to przez rzadkość jaką dodajemy rozdziały. Niestety są wakacje, ja mam też zepsuty komputer a na tablecie jest mi ciężko pisać. Więc przepraszamy i liczę na was. 

xoxo Oliwia

czwartek, 8 sierpnia 2013

Rozdział 23

*Perspektywa Laury* 
Obudziło mnie przyjemne mruczenie przy moim uchu. Jęknęłam cicho i nakryłam się poduszką, która bardzo szybko została mi odebrana. Lekko otworzyłam oczy wciąż je mrużąc. Obok mnie leżał Niall opierając głowę na ręku. Uśmiechnął się w sposób chodź-przelecę-cię-na-kuchennym-blacie, a ja od razu podniosłam się i ułożyłam tak jak on. Odwzajemniłam jego uśmiech i pocałowałam go w usta.
- Długo tak na mnie patrzysz ? Wyglądam jak potwór. - jęknęłam.
- Jakieś .. 15 minut. Wyglądasz przepięknie. - odgarnął niesforny kosmyk włosów z mojej twarzy i założył go za ucho. Na moje policzki wpłynął czerwony rumieniec, powodując, że kołdra, którą byłam przykryta zaczęłam przyciągać moją uwagę.
- Musimy wstać, wiesz o tym skarbie ? Trzeba się przygotować. - szybko musnął moje usta i podniósł się z łóżka.
Moje wargi samoistnie się rozdziawiły na widok jakie miały moje oczy. Niall miał na sobie tylko luźne szare dresy, które zwisały z jego bioder. Palcami przeczesał jasne włosy, co spowodowało, że jego mięśnie rąk napięły się. Oblizałam bezwiednie wargi, poprawiając się na łóżku. Myślę, że teraz jest dobra chwila na to, żeby Niall mnie przeleciał. Pociągnęłam swój t-shirt w dół i znów spojrzałam na blondaska, który wpatrywał się we mnie tępym wzrokiem.
- Co się stało ? - spytałam, kiedy czułam niemal ból, spowodowany przez jego świdrujący wzrok.
- Nic. Po prostu wydaje mi się, że chcesz mi coś powiedzieć. - uśmiechnął się i mrugnął do mnie. - O czym myślałaś ? Powiedz mi. - mruknął. W dole mojego brzucha poczułam przyjemne ciepło.
- Nie mogę uwierzyć, że jest mój. Cały mój. - pomyślałam. Jednak wypowiedź Horana uświadomiła mi, że wcale nie pomyślałam i wypowiedziałam te słowa na głos.
- Jestem cały twój i nigdzie się nie wybieram. - pochylił się muskając moje usta, po czym podał mi rękę, abym wstała. Przeciągnęłam się leniwie, a moja koszulka wędrowała ku górze. Blondas uśmiechnął się szeroko i pociągnął mnie w stronę kuchni. Czyżby moje pragnienie się spełniło ?
Niall posadził mnie na krześle, a sam stanął przy blacie i odwrócił się w moją stronę.
- Na co masz ochotę, Lu ? - spytał, a jego spojrzenie odbijało się aż TAM.
- Tak Niall. Chce się z tobą pieprzyć na kuchennym blacie. - pomyślałam. W oczach Niall'a ujrzałam błysk. Jego wzrok przejechał po mnie całej, powodując ciarki. Jego klatka piersiowa unosiła się znacznie szybciej niż wtedy, kiedy stał przy łóżku. Nie. Nie powiedziałam tego na głos, prawda ? Powiedzcie, że nie.
- Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem, maleńka. - powiedział. O cholera. Powinnam najpierw pomyśleć zanim coś powiem. Przyciągnął mnie do siebie z takim impetem, że aż poczułam jego wzwód na swoim biodrze. Wpił się w moje usta tak szybko, co spowodowało, że zabrakło mi tchu. Wplątałam palce w jego włosy lekko pociągając za ich końce. Dłonie Niall'a zadzierały moją koszulkę w górę odsłaniając coraz więcej ciała. Delikatnie muskał moją skórę opuszkami palców, aż chwycił mnie za uda i posadził na blacie. Oplotłam jego tułów nogami przyciągając go bliżej siebie. Jego erekcja stawała się coraz większa, a ja czułam ją praktycznie przy swoim wejściu.
- Jesteś pewny, że zamknąłeś drzwi ? - sapnęłam, próbując złapać oddech. Niall niepewnie spojrzał w stronę drzwi i szybko do nich podbiegł. Co się właśnie stało, do cholery ? Muszę to zatrzymać. "Sama tego chciałaś, idiotko" Syczy moja podświadomość. Ugh, zamknij się. Szybko poprawiłam swoją bluzkę gładząc ją rękami i odwróciłam się w stronę lodówki, wyciągając z niej masło, szynkę, ser i pomidor. Kiedy zaczęłam kroić bułki, przy moim boku pojawił się Niall.
- Zjemy za chwilkę. - zamruczał do mojego ucha.
- Nie Niall. Musimy się przygotować. Im szybciej, tym lepiej. Co chcesz na śniadanie ? - zapytałam, zmieniając temat.
- Nie jestem głodny. - zakrztusiłam się własną śliną. Czy on właśnie powiedział, że .. że nie jest głodny ? Słodki Jezu. Odłożyłam nóż oraz bułki na blacie i skierowałam się w stronę łazienki w celu ubrania się. Nałożyłam czystą bieliznę, legginsy galaxy, czarną koszulkę z napisem 'paradise', oraz jeansową kamizelkę. Na stopy wsunęłam czarne vansy. Włosy spięłam w luźnego koka. Złapałam w rękę torbę z ręcznikiem, wodą, strojem do tańca, butami i weszłam do kuchni zastając w niej siedzącego przy stole Horana.
- Wychodzę. - odpowiedziałam, lecz nawet się nie odwrócił. Co go do cholery ugryzło ? Przekręciłam klucz w drzwiach i skierowałam się w stronę pokoju Justin'a i Herry. Muszę coś ze sobą zrobić.

*Perspektywa Harriet*
Gdy się przebudziłam nie zastałam nikogo. Zrobiło mi się trochę przykro, ponieważ zawsze budziłam się przy wspaniałym Justy'm przy moim boku. Ugh, ogarnij się Harriet. Szybko spod kołdry i w takim samym tempie tego pożałowałam, co zwiastowało okropny zawrót głowy. Letnie strumienie wody spływające po moim ciele wszystko złagodziły za co byłam niemiłosiernie wdzięczna. Ubrałam jeansowe szorty, białą bluzkę i czarną beanie oraz fioletowe converse. Włosy rozczesałam i pozwoliłam im opadać kaskadami na moje opalone plecy. Użyłam tuszu do rzęs oraz miodowego balsamu do ust. Na śniadanie zadowoliłam się mocną kawą i zielonym jabłkiem. Spakowałam do szarej torby Nike potrzebne rzeczy do występu i próby po czym postawiłam ją zaraz przy drzwiach. W ręce wpadł mi laptop mojego chłopaka. Zdziwiłam się gdy naciskając spacje włączył się najnowszy program Windows zapraszający mnie do przejrzenia wszelkich aplikacji. Podrapałam się lekko po głowie wiedząc, że mogę żałować tego. Ostatecznie przejrzałam jego zdjęcia, profil na Twitterze, Facebook'u i innych portalach społecznościowych. Na e-mail'u natknęłam się na pewną rozmowę ze Scooter'em. Pisał tam różne szczegóły naszego związku. Moje usta ułożyły się w kształtne "o" gdy zobaczyłam z jakimi szczegółami opisuje ostatnie noce, nawet te najpikantniejsze. Nie wiedziałam po co to wszystko, ale nie dane mi było długo o tym rozmyślać, ponieważ do pokoju wparował Justin wraz z Laurą. Odskoczyłam jak oparzona od urządzenia zamykając je szybko. Chwyciłam dolną wargę między zęby i spojrzałam na tę dwójkę. Uśmiechali się szeroko witając ze mną. Brunet chwycił moją brodę uwalniając moją wargę i ucałował ją lekko. Słabo oddałam ruch i wyszłam na próbę.
-Dzięki Bogu, że mamy próby...- jęknęłam jakby sama do siebie. Moja przyjaciółka prychnęła.
-Wyjęłaś mi to z ust, Maleńka. - pisnęła rozentuzjazmowana na widok całej grupy tancerzy. Kąciki moich ust uniosły się w szeroki uśmiech. Przytuliłam każdego po kolei dostając komplementy w stylu "Pięknie wyglądasz", "Wspaniały strój", "Świetnie się opaliłaś". Po chwili wylądowałyśmy z gromadką dziewczyn w szatni. Przebrałyśmy się i ruszyłyśmy na Arenę. To było naprawdę coś. Nie wiem na ile osób był przewidziany koncert, ale byłam pewna, że będzie to nasz pierwszy, tak duży koncert.  Wszyscy zrobili minę typu omg-zaraz-zesram-się-w-gacie. Roześmiałam się na ich widok. Postanowiłam, że na sam początek rozweselę ich trochę i rozluźnię przed prawdziwym tańczeniem. Usłyszeliśmy muzykę z głośników i ruszyliśmy pędem w stronę głębi miejsc dla widowni. Robiliśmy dziwne pozy, miny i śpiewaliśmy ile sił w płucach. Na koniec wszyscy leżeliśmy na scenie śpiewając Avicii "Wake Me Up". Próba łącznie trwała jakieś trzy i pół godziny. Koncert miał się zacząć równo o godzinie siedemnastej, co dawało nam jakieś dwie godziny na odpoczynek oraz przygotowanie. Razem z moją przyjaciółką wybrałyśmy się do najbliżej kawiarni. Obie zamówiłyśmy orzechowe Latte Macchiato i rogaliki z żurawiną. Nie jadłam dzisiaj nic specjalnego, dlatego też pochłonęłam ciastko w zawrotnym tempie. Delektowałyśmy się ciepłym napojem dzieląc nasze smutki na dwie. Tak było łatwiej i zawsze. Za każdym razem kiedy coś gnębiło, którąś z nas ona bez skrępowania mówiła to mając nadzieje na jakiekolwiek pocieszenie jakie oczywiście uzyskała. Byłyśmy jak dwie połówki, przyjaciółki, siostry. Naszą paplaninę przerwał dzwonek mojego telefonu. Przygryzłam wnętrze policzka na widok nieznanego mi numeru. Przeciągnęłam palcem po ekranie i przyłożyłam go do ucha.
-Harriet Alex White. - zawsze przedstawiałam się pełnym imieniem i nazwiskiem gdy nie wiedziałam z kim rozmawiam. Po drugiej stronie usłyszałam gardłowy chichot. Justin.
-Justin Drew Bieber. - odpowiedział firmowo. Mentalnie zafundowałam sobie siarczysty policzek.
-Czego chcesz Bieber?
-Ciebie Shawty.
-Huh...
-Gdzie jesteś?
-W kawiarni razem z Lu, a co? - bąknęłam bezinteresownie.
-Musicie przyjść tu. Teraz. - rozłączył się. Jest taki cholernie bipolarny. Na początek formalny, potem pociągający, a na sam koniec strasznie wkurwiający. Mam ochotę wydrapać mu te orzechowe oczy. Warknęłam niezadowolona płacąc za nasze zamówienie. Dotarłyśmy na miejsce po pięciu minutach miarowego marszu. Na wejściu zobaczyłam Zayn'a i Justin'a, który palili papierosy. Mój żołądek wywrócił się do góry nogami, a mój wyraz twarzy przedstawiał jeden wielki grymas.
-Hej, Laska. - oblizał usta w ten seksowny sposób, ale tym razem udało mi się powstrzymać jęk zachwycenia. Chciał połączyć nasze usta, ale ja zbierając całą swoją siłę odepchnęłam go od siebie kładąc dłonie na goły tors, za którym szalały miliony nastoletnich dziewic. Niezauważalnie wywróciłam oczami.
-Czego chciałeś? - splunęłam. Zaśmiał się sarkastycznie.
-Co tak ostro, Mała? - mogę mu jebnąć tak żeby odbił się od tej ściany za nami. W jaki sposób przez zaledwie cztery godziny zmienił się w tak okropnego i obrzydliwie bogatego sukinsyna? Mój Justy. Nie mogę w to uwierzyć. Co się do cholery dzieje?
-Justin Drew, przejdź do rzeczy w tym momencie. - parsknęłam cisnąc piorunami w jego stronę. Sapnął nie na żarty wkurzony i zgasił niedopałek o ścianę, na której miał się odbić. Mój prawy kącik ust lekko zaświerzbił mnie zachęcając uśmiech, który z dezaprobatą powstrzymałam. Jego oczy natychmiast pociemniały, a delikatne rysy twarzy zgłodniały.
-Nie masz prawa mnie tak nazywać... - wycedził przez zęby zbliżając swoje kipiące ciało do mojego, roztrzęsionego i dygoczącego pod wpływem wszelkich emocji chucherka.- Zrób to jeszcze raz suko, a pożałujesz.

No i mamy. Lekka drama, ale cóż :))) pozdrawiamy i życzymy wykurwistej końcówki wakacji.  Jutro jakiś TC się szykuje. Buziaki
Oliwia i Sylwia xx

poniedziałek, 22 lipca 2013

Rozdział 22

*Perspektywa Harriet*
Wstałam całkiem wypoczęta i zadowolona z obrotu wczorajszego wieczora. Uśmiechnęłam się na same wspomnienia, które otworzyły się jak film w mojej głowie. Wszystkie ciepłe słowa, które szeptał mi Justin były jak łaskotki, które sprawiały że nie mogłam przestać się uśmiechać. Wzięłam ręcznik, rzeczy na przebranie i ruszyłam do łazienki. Wzięłam szybki lecz efektowny prysznic oraz umyłam włosy. Wysuszyłam je i wyprostowałam. Włożyłam leginsy w panterkę, białą bluzkę, srebrne dodatki i czarne buty na koturnie. Wszystko uzupełniłam delikatnym makijażem. Gdy wyszłam z pomieszczenia w kuchni na stolę czekało na mnie apetyczne śniadanie oraz mój chłopak uśmiechnięty od ucha do ucha.
-Cześć kochanie. - przywitał mnie słodkim buziakiem.
-Cześć. - uśmiechnęłam się i zasiadłam do stołu. Wzięłam kęsa przygotowanej przez niego jajecznicy. -Przepyszne.
-Ciesze się, że ci smakuje. - odrzekł rozmarzony wpatrując się we mnie.
-Możesz na mnie nie patrzeć. - zaśmiałam się, w miarę możliwości zakrywając twarz.
-Czemu? Z dnia na dzień, kiedy to już zdaję się niemożliwe, jesteś coraz piękniejsza. - stwierdził wstając od stołu i całując mnie w usta. Podziękowałam za posiłek i odłożyłam brudne naczynia do zmywarki. Słysząc chichoty i piski z korytarza wyjrzałam tam. Ujrzałam Nialla i Laurę witających się z resztą.
-Lu! - pisnęłam i podbiegłam w jej stronę, a ta uczyniła to samo. Przytuliłam ją mocno ciesząc się z przybycia. Usłyszałam odchrząknięcie Nialla. Spojrzałam się na niego zza ramienia brunetki.
-A ja?! - rzekł z wyrzutem. Podeszłam do niego i mocno go przytuliłam. Ten odwzajemnił uśmiech łobuzersko się uśmiechając.
-That's my boy! - jęknął Zayn i mi go zabrał. Wybuchnęliśmy śmiechem i udaliśmy się na plażę. Tam spacerowaliśmy chwilę śmiejąc się i rozmawiając. Laura opowiedziała mi całą historię wyjazdu. Byłam niezwykle zadowolona słysząc, że jest w udanym związku z Horan'em. Czas by powiedzieć jej moje wieści.
-Ja i Justin wróciliśmy do siebie. - powiedziałam szybko, na jednym wydechu. Dziewczyna chwilę myślała nad moją paplaniną, składając fakty. Uśmiechnęła się niemrawo i objęła mnie ramieniem.
-Ciesze się twoim szczęściem. - wiedziałam, że nie tego chciała. Chyba zawsze wolała bym była z Harry'm, ale teraz jesteśmy tylko przyjaciółmi.
-Herri! Ratunku! - krzyczał Lou, gdy Harry i Jus chcieli go wrzucić do wody. To całkiem nie do wiary, że mogli się porozumieć i wspólnymi siłami unieść swojego kolegę. Rzuciłam się mu z pomocą wskakując na plecy Justin'owi. Lu zrobiła to samo, tyle że na Hazzie. Puścili bruneta na piasek. Uciekł z niebywałą prędkością jak najdalej brzegu. Gdy już zeskoczyłam z pleców Bieber'a przybiegł i podziękował mi za pomoc. Jednak chłopak, na którego się rzuciłam oczekiwał czułych przeprosin. Podeszłam do niego i położyłam dłonie na jego biodrach. Błądziłam palcami po jego idealnie wyprofilowanym torsie. Następnie delikatnie wpiłam się w jego malinowe usta. Odwzajemnił mój pocałunek pogłębiając go.

*Perspektywa Laury*
Czułam się niesamowicie będąc z powrotem w Barcelonie, ze wszystkimi. Razem z Niall'em postanowiliśmy zostac jeszcze chwilkę na plaży, podczas gdy cała reszta zbierała się już do hotelu. Złapałam Horana za rękę i razem spacerowaliśmy brzegiem morza.
- Niall ?
- Tak ?
- Chcę byc z tobą. Już zawsze. - szepnęłam i odwróciłam głowę w jego stronę.
- Będziesz. Już zawsze. - odpowiedział i pocałował mnie w czoło oplatając moje ciało ramieniem.
Słońce powoli znikało za horyzontem, wyglądając niesamowicie. Pomarańczowe promienie odbijały się w błękitnej wodzie morza. Delikatnie położyłam głowę na ramieniu mojego chłopaka, lecz on zatrzymał się.
- Chodź. - pociągnął mnie za rękę w stronę wody, ale zaraz po tym znów zatrzymał się i wziął mnie na ręce.
- Niall, puśc mnie ! Jestem za ciężka, postaw mnie ! - krzyczałam, próbując zeskoczyc z jego splecionych pode mną dłoni. Poczułam mocne chlupnięcie wody na swoich nogach, a zaraz potem poczułam zimny piach i wodę pod nogami. Podniosłam głowę i ujrzałam piękną twarz Horana lśniącą w blasku słońca. Blond włosy delikatnie błyszczały, a w jego oczach widziałam czułośc i miłośc. Uśmiechnęłam się widząc jak Niall kładzie swoje dłonie na mojej talii. Uwiesiłam ręce ja jego szyi i przysunęłam się bliżej niego. Stanęłam na palcach, mimo że zbyt dużo mi to nie dało i pocałowałam Horana w usta. Niall przesunął swoim językiem po mojej wardze, prosząc o dostęp. Bez problemu rozchyliłam wargi, a we wnętrzu moich ust po chwili znalazł się język mojego chłopaka. Czułam się, jakbym całowała go pierwszy raz i robiłabym to podważając decyzję starszej siostry lub mamy. Wplątałam jedną dłoń w blond włosy Horanka, a drugą wciąż trzymałam na jego szyi. Oderwałam się od niego i spojrzałam w jego błękitne oczy. Jeszcze raz szybko musnęłam jego usta.
- Kocham Cię, Lu. - wyszeptał w moje rozchylone wargi.
- Ja Ciebie też, Niall. - przytuliłam go i wskoczyłam mu na plecy, powodując, że jego spodnie i koszulka stały się mokre.
Niall zaśmiał się głośno, a ja zauważyłam, że ludzie zgromadzeni na plaży robili nam zdjęcia i przyglądali się nam.
- Horan, biegnij. Ludzie nas obserwują. Czuję się jak złota rybka. - jęknęłam i wplątałam palce w blond włosy.
- Jesteś moją złotą rybką. Nie wiem czy wiesz, ale spełniłaś moje dwa życzenia. - odparł Horan.
- Co to za życzenia ? - zapytałam.
- Jesteś ze mną. To po pierwsze. A drugie sama sobie dopowiedz. - zaśmiał się i zaczął iśc w kierunku wyjścia z plaży.
- Co masz na myśli ? Chodzi ci o .. seks ? - zapytałam ciszej. Poczułam, że energicznie kiwa głową. Zarumieniłam się. Dobrze, że tego nie widzi.
- A co z trzecim ? - znów spytałam, ciekawa.
- Na trzecie musisz jeszcze poczekac. Chyba, że chcesz przedwcześnie zostac matką. - zatkało mnie. Jego trzecie marzenie to miec dziecko ... Ze mną.
- Ch-chcesz miec ze mną dz-dziecko ? - zająknęłam się.
- Skoro mamy byc razem już zawsze, więc czemu nie ? Zawsze chciałem miec dzieci. Dwójkę lub trójkę. Z tobą. - spojrzał na mnie przez ramię, a na jego twarzy zauważyłam cień uśmiechu.
- Będziemy wspaniałą rodziną. - powiedziałam cichutko.
- Na pewno. Ty będziesz wspaniałą mamusią, a ja tatusiem. - uśmiechnęłam się. To słodkie. Niall chce miec ze mną dziecko. Nie powiem, że to nie jest dla mnie szok, bo jest. Ogromny. Klepnęłam Horana w ramię chcąc, żeby przyśpieszył. Słońce już zaszło, więc na dworze robiło się chłodno.
Kiedy doszliśmy pod hotel była już 21:17. Spojrzałam na Niall'a i zaczęłam się śmiac się z jego miny. Wyglądał na zdezorientowanego i znudzonego.
- Nudzę cię, skarbie ? - zapytałam, a w moim głosie wyczuc można było nutkę sarkazmu.
- Nie, po prostu ... zastanawiam się gdzie jest nasz pokój. - jęknął, a ja zaczęłam śmiac się jeszcze głośniej.
Kątem oka zauważyłam, że ze swojego pokoju wyszedł Liam.
- Co wy tutaj robicie ? - zapytał spokojnie. - I dlaczego jesteście tak głośno ? - no tak, tatuś Payne.
- Nie wiesz gdzie jest nasz pokój ? - zapytał Niall próbując mnie uciszyc.
- Klucz jest u Zayn'a i Harry'ego. - wskazał pokój obok nas. - A wasz pokój jest na samym końcu korytarza. 218.
- Dzięki Liam. - uśmiechnęłam się szeroko, a on odwzajemnił gest. Zapukałam do pokoju Malika i Stylesa, a zza drzwi wychylił się Hazza.
- Cześc Lu. Potrzebujesz czegoś ? - zapytał i puścił mi oczko.
- Tak. Potrzebuję klucza do naszego pokoju. - odpowiedziałam.
- A, jasne. Poczekaj chwilkę. - zostawił otwarte drzwi i podszedł do szafki na telewizor. Chwycił w dłoń mały kluczyk i podał mi go.
- Dziękuję. - cmoknęłam go w policzek i szybko pobiegłam w stronę naszego pokoju.
Niall stał pod drzwiami naszego pokoju. Włożyłam klucz w zamek i przekręciłam go. Od razu w oczy rzuciło mi się wielkie, dwuosobowe łóżko. Nasze walizki stały przy nim razem z tacką, na której leżał nasz posiłek. Pędem podeszłam do łóżka i wskoczyłam na nie.
- Jestem tak zmęczona ... - jęknęłam i zsunęłam trampki ze swoich stóp.
- Poleż sobie, a ja idę pod prysznic. - mrugnął do mnie Horan i wszedł do łazienki.
Nie słyszałam, żeby zamykał drzwi, więc wpadłam na pewien pomysł. Z walizki wyciągnęłam koszulkę Niall'a i czyste majtki. Kiedy usłyszałam dźwięk lejącej się wody, po cichutku weszłam do łazienki zamykając za sobą drzwi. Ściągnęłam spodnie, koszulkę i bieliznę. Związałam włosy w koczka i bardzo powoli podeszłam do prysznica. Zaczęłam go otwierac, a serce prawie wyskoczyło z mojej piersi. Niall nie słyszał, że weszłam, gdyż woda zakłócała wszystkie dźwięki. Weszłam pod prysznic, a mój chłopak odwrócił się. Na początku stał i lustrował mnie od stóp do głów, a potem uśmiechnął się szeroko. Wpadłam w jego ramiona, czując erekcję Horana na moim podbrzuszu. Moje policzki zaczęły piec od gorąca.
- Nie mów, że się wstydzisz. Gdyby tak było, nie weszłabyś tutaj. - usłyszałam głos przy swoim uchu.
Zachichotałam i klepnęłam Niall'a w ramię. Odsunęłam się od niego i chwyciłam żel do mycia stojący na specjalnej półeczce. Wycisnęłam sobie trochę płynu na dłoń, po czym potarłam dłonie. Zaczęłam wcierac żel w klatkę piersiową blondynka, w jego ramiona, ręce, dłonie, brzuch, plecy, nogi. Chwyciłam w dłoń jego penisa i zaczęłam poruszac ręką w górę i w dół. Z ust Niall'a co chwilę słychac było przekleństwa lub dosyc głośne jęki. Uśmiechnęłam się z satysfakcją i sięgnęłam po prysznic, wypłukując Horana z białej piany.
- Teraz moja kolej. - uśmiechnął się i powtórzył czynnośc, którą wykonałam na samym początku. Odwrócił mnie do siebie plecami i wcierał płyn w moją skórę. Jego ciepłe dłonie błądziły po całym moim ciele. Kiedy poczułam dłonie Niall'a na swoich piersiach, wstrzymałam powietrze. Delikatnie masował je, co działało na mnie kojąco. Wędrował po moim brzuchu i podbrzuszu, aż dotarł do mojego łona. Szybko wciągnęłam powietrze i odrzuciłam głowę do tyłu, opierając ją na ramieniu Horana. Nie wiem ile to wszystko trwało, ale kiedy Niall oderwał ode mnie swoje dłonie od razu oprzytomniałam.
- Koniec tego dobrego, skarbie. Jutro mamy koncert, ty tańczysz, więc musimy byc wyspani. - wyszedł spod prysznica i podał mi swoją dłoń. Chwyciłam ją i bardzo powoli przekroczyłam próg prysznica. Wzięłam do ręki bawełniany ręcznik, po czym zaczęłam osuszac nim swoje ciało. Narzuciłam na siebie czyste majtki oraz koszulkę Horana i wyszłam do łazienki. Od razu wskoczyłam pod kołdrę, a obok mnie zaraz pojawił się Niall. Oplótł moje ciało swoją ręką i przyciągnął do siebie.
- Dobranoc, Lu. Kocham Cię. - pocałował mnie w usta.
- Dobranoc. Ja też Cię kocham. - uśmiechnęłam się i nim zdążyłam się zorientowac, tkwiłam już w krainie Orfeusza.




------------------------------
Witajcie kochani po miesiącu rozłąki. :c Z całego serca przepraszamy, że tak długo musieliście czekac, ale wiecie, są wakacje i nie za bardzo mamy czas na napisanie. Rozdział już jest. :) Następny postaramy się dodac jak najszybciej. I hope you'll like this chapter. 
10 KOMENTARZY - NOWY ROZDZIAŁ !! :) ~ Sylwia i Oliwia xx.