niedziela, 28 kwietnia 2013

Rozdział 11

*Perspektywa Laury*
Staliśmy z  chłopcami przy busie, kiedy usłyszeliśmy krzyki Harriet i Hazzy. Liam już chciał tam pobiec, lecz nie pozwoliliśmy mu. Jeśli mają jakieś swoje sprawy, to niech sami je załatwiają. Czułam się trochę skrępowana sytuacją sprzed kilku minut, podczas której zobaczył nas Harry. Ale to chyba dobrze, że w końcu coś się ruszyło ?
Weszliśmy do tourbusa twierdząc, że nie ma już po co sterczeć na zimnie. Od razu skierowałam się do swojego łóżka i przykryłam się kocem po same uszy. Zamknęłam oczy i znów zaczęłam myśleć. Łóżko ugięło się pod czyimś ciężarem, a po chwili poczułam, że ktoś zsuwa ze mnie koc. Czyjaś chłodna dłoń powędrowała pod moją koszulkę, a mnie od razu przeszły ciarki.
- Spokojnie. To tylko ja. - szepnął do mojego ucha Niall. Wzdrygnęłam, a z moich ust dało się usłyszeć jęk.
- Niall .. - zamruczałam i odwróciłam się w jego stronę. Patrzył na mnie swoimi niebieskimi oczami, a wszystko w moim brzuchu wywróciło się do góry nogami. Znów złapał mnie za biodra i przyciągnął do siebie. Wstrzymałam powietrze.
- Wszystko w porządku ? - zapytał całując mnie w skroń. Zrobiło mi się gorąco. Kiwnęłam głową i przygryzłam dolną wargę. - Dobrze się czujesz ?
- Tak. - odpowiedziałam cicho. Ponownie objął mnie w pasie i spojrzał w moje oczy. Byłam strasznie spięta, czułam, że moja twarz płonie, a ciało pokrywa się zimnym potem.
- Czym się denerwujesz ? - zapytał podpierając swoją głowę na ręku. - Rozpraszam cię ? - zachichotał.
Zaprzeczyłam. Uniknęłam jego wzroku, więc spojrzałam niżej, ale wtedy spostrzegłam, że jest bez koszulki. Momentalnie zabrakło mi powietrza. Zakryłam buzię dłonią i czym prędzej pobiegłam do łazienki. Szybko przemyłam twarz zimną wodą i oparłam się o zlew spoglądając na niego. Wtedy do łazienki wszedł Niall. Oplótł moje ciało rękoma i wtulił się w moją szyję. Cicho jęknęłam i rękami dotykałam jego włosy, lekko je ciągnąc.
- Niall. - wzdychnęłam. Nie poruszył się. - Niall, co się dzieje ? - zapytałam spokojnie i sprytnie wysunęłam się z jego objęć.
- Ja tak dłużej nie mogę, Lu. - szepnął. - Wszyscy czegoś ode mnie chcą. A ja chciałbym odpocząć, pogadać z kimś, tak szczerze no i odpocząć. - powiedział niezbyt wesoły.
- Niall. Przecież niedługo będziemy w Hiszpanii, pojedziemy do moich rodziców, odpoczniesz od wszystkiego. A pogadać możesz z każdym. Masz chłopców, mnie, rodziców, brata. Nie martw się. - złapałam go za rękę i spojrzałam w jego oczy. To był cholernie wielki błąd.
- Dziękuję. - odpowiedział i zbliżył się do mnie. Czułam jego oddech na moich ustach, no i w końcu jego usta. Był bardzo delikatny, między innymi dlatego, że nie wiedział jak zareaguję. Siedziałam jak zaczarowana, nie mogąc poruszyć nawet powiekami. Niall chyba to wyczuł, bo przerwał pocałunek i odsunął się ode mnie.
- Przepraszam. - odparł i wyszedł z pomieszczenia. Stałam i patrzyłam w miejsce, na którym przed sekundą się znajdował i nie wiedziałam co mam zrobić. Przeklęłam się w myślach i wyszłam z łazienki tak szybko jak zrobił to przed chwilą Niall. Myślałam, że zdążę go jeszcze złapać, lecz on powędrował na drugi koniec busa. Ułożyłam się na łóżku i zalana myślami, usnęłam.
~~~~~~~~
Obudziłam się z wielkim bólem głowy. Czułam, jakby ktoś wyrywał mi z niej włosy, a potem próbował ją rozciąć. Stoczyłam się z łóżka, w kierunku kuchni i próbowałam wygrzebać z szafki jakieś leki, lecz zakręciło mi się w głowie. Czym prędzej usiadłam na krześle, a obok mnie pojawił się Liam.
- Lauro, wszystko w porządku ? Dobrze się czujesz ? - wypytywał. No tak, kochany, opiekuńczy Liam.
- Liam, mógłbyś .. mógłbyś podać mi tabletkę ? Strasznie boli mnie głowa. - syknęłam i położyłam głowę na blacie. Chłopak szybko sięgnął do szafki z lekami i podał mi te odpowiednie. Nalał wody do szklanki i postawił ją obok. Podziękowałam skinięciem głowy, która pękała mi w szwach. Łyknęłam tabletkę i znów opadłam na blat. Z czasem ból przeszedł, a z nim wszyscy zaczęli się budzić. Przebrałam się w świeże ciuchy i usiadłam przy stole jedząc jabłko.
- Witamy w Antwerpii ! - krzyknął kierowca, a wszyscy zawtórowali mu. Skierowałam się do "salonu", w którym zastałam Harry'ego.
- Cześć mała. Jak się spało ? - zapytał.
- Nie zbyt. - jęknęłam drapiąc się po głowie.
- No tak, skoro rozbijasz się po nocy z Horanem. - zaczął się śmiać, a razem z nim Herry, która pojawiła się obok niego.
- O co wam chodzi ? - spytałam, nie wiedząc z czego się śmieją.
- Nie wiesz ? Tak się tłukliście po łóżku i w łazience, że słychać was było w całym busie. - powiedział Hazza z wielkim bananem na twarzy.
- Możesz przestać ? Do niczego nie doszło, tak ? Lepiej pilnuj swojego nosa. - prychnęłam i wyszłam z busa, gdyż zatrzymaliśmy się pod jakimś hotelem. Poszłam za Paul'em, który załatwiał pokoje i poprosiłam go o jednoosobowy. Zgodził się bez problemu, więc tylko przytachałam swoją walizkę i od razu rzuciłam się na łóżko. Wykonałam telefon do mamy informując ją, że odwiedzę ich w najbliższym czasie, lecz nie sama. Kiedy zakończyłam konwersację, ktoś zapukał do drzwi mojego pokoju. Ujrzałam w nich Niall'a z czerwoną różą w dłoni. Uśmiechnął się lekko i wszedł do mojego pokoju. Schowałam twarz w poduszkę i wypowiedziałam dwa wyrazy. "Kocham Cię". Mam nadzieję, że tego nie usłyszał. Poczułam jego dłoń na swoich plecach. Był strasznie delikatny i czuły. Dotykał mnie w taki sposób, w jaki nikt nigdy tego nie robił.
- Baby you light up my world like nobody else. - zaśpiewał i pochylił się nad moją głową, by ucałować płatek mojego ucha. Cicho mruknęłam, lecz nie podniosłam się.
- Przepraszam Lu. - szepnął.
- Nic się nie stało, to nie twoja wina. - odparłam, kiedy oderwałam głowę od poduszki. Niall wyglądał ... niesamowicie. - A co ty się tak odstawiłeś ? - zachichotałam.
- Bo wychodzę.
- Gdzie ?
- Na randkę. - uśmiechnął się.
- Z kim ? - wypytywałam. Blondas westchnął.
- Z tobą.

*Perspektywa Harriet*
Od dwóch dni jestem chora. Wiecie co jest w tym najgorsze? Co dziesięć minut, co najmniej, Harry sprawdza czy żyje, oddycham i mam ślinę w gardle, jeśli wiecie o czym mam na myśli... To ostatnie to chyba najlepsze z tego wszystkiego, ale w sumie boje się, że mi jej naprawdę zabraknie! Co chwilę, nie patrząc na to kto jest obok nas, Harold wpycha mi język do gardła. Wiecie jakie to krępujące? Bo przecież nie jesteśmy jeszcze razem. Przynajmniej ja nic o tym nie wiem. Na szczęście Niall ma zajęcie, a Justin stara się mi jakoś to wszystko wynagrodzić i często to on "zajmuje się" mną, a Styles ma chwilę wytchnienia. Jestem mu przeogromnie wdzięczna. Teraz właśnie siedzi obok mnie i oglądamy jakiś film. Mamy razem pokój. Ja, Harry i Jus. Nie dało rady inaczej, ponieważ jedyny wolny jednoosobowy pokój zajęła Laura. W pewnym sensie powinnam całować jej stopy za to, a drugą stroną medalu są ciągłe kłótnie moich miłości. No tak... Nadal go kocham, nie dziwcie się. Jest moim najlepszym przyjacielem, wie o mnie wszystko i jakby nie było bzykaliśmy się chyba z milion razy... Zna mnie więcej niż bardzo dobrze!
-Nie dotykaj jej. - warknął Harry gdy przytuliłam się do Justin'a. Uśmiechnęłam się łobuzersko i zanim chłopak zdążył mu odburknąć, rzekłam:
-To ja się do niego przytuliłam, więc nie pierdol. - spojrzeli się na mnie oboje. Wzruszyłam ramionami.
-Serio? - odburknął mi lokowaty, był zły.
-Chodź tu... - mruknęłam zachęcająco, a po plecach Juju przebiegły dreszcze. Zachichotałam znacząco, a zaraz po tym poczułam usta Bieber'a na moich. Zamurował mnie dlatego nie oddałam pocałunku. Zaraz poczułam wielką siłę, która go ode mnie odpycha.
-Przestań! - od razu wrzasnęłam widząc buchającą wściekłość od Hazzy. -Justin wyjdź. - rozkazałam mu, a ten łobuzersko oblizując usta wyszedł. Podeszłam do zdenerwowanego bruneta i wpiłam się w jego usta. Z wielką namiętnością oddał mi go, a ja poczułam się jak w niebie.
-Zabije sukinsyna... - syknął między pocałunkami, które składał na mojej szyi.
-Tęskni za mną, tyle. - jęknęłam jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie. Harreh odsunął się i spojrzał na mnie ze zmarszczonymi brwiami. Och, zaczęło się.
-Kochasz go? - Wow. Tego to ja się nie spodziewałam. Wymieniłam się z nim pytającym spojrzeniem. - Pytam się czy go kochasz? - ponownie zadał mi pytanie, bardzo spokojny. Jęknęłam przygryzając dolną wargę, a ten się wzdrygnął i wyszedł z pokoju trzaskając drzwiami. Wspaniale Harriet, jesteś najlepsza, nie ma co.

CZYTASZ=SKOMENTUJ : D Jesteście zarąbiści <3 Dziękujemy za te 12 komentarzy! To motywuje nas do dalszego pisania, NIE ZDAJECIE SOBIE SPRAWY JAK BARDZO : ) W majówkę postaramy się napisać DWA rozdział! Oczywiście jeśli będziecie na nie chętni ; ) Czyli 10 komentarzy i next <33 Kochamy Was ! : * Oliwia i Sylwia xx

sobota, 27 kwietnia 2013

Rozdział 10

*Perspektywa Laury*
Zaraz po koncercie zebraliśmy wszystkie swoje rzeczy i wrzuciliśmy je do walizki. Dzisiaj mieliśmy wylecieć z Paryża w kierunku Antwerpii w Belgii. Po wrzuceniu ciuchów do toreb, ostatni raz stanęłam przy oknie, z którego widać było wierzę Eiffla.
- Niall, chodź zróbmy sobie ostatnie zdjęcie w Paryżu, co ? - zapytałam patrząc na niego z maślanymi oczami.
- No okej, okej. - wzruszył ramionami i podszedł do mnie obejmując ramionami.
Było mi tak przyjemnie ciepło i miło, kiedy Niall przytulał mnie do zdjęcia. Szybko wyciągnęłam swojego iPhona i zrobiłam nam dwa zdjęcia, po czym jedno z nich dodałam na twitter'a z podpisem :
"Najlepsza wycieczka kiedykolwiek! Kocham Paryż! <3" 
Od razu pojawiło się kilkadziesiąt podań dalej i kliknięć ulubionych. Wrzuciłam telefon do torby i nagle przypomniałam sobie o Herry i Hazzie.
- Um .. Niall ? Co z Harriet i Harry'm ?
- Chyba .. chyba ok. - jęknął. Coś ukrywał, tylko jak zwykle nie wiem co.
- Niall. - podeszłam do niego i "przez przypadek" moja ręka zahaczyła o jego przyrodzenie. - O co chodzi ? - chłopak wzdychnął.
- Herry i Harry są razem, ot co się stało. - burknął.
Miło, że mnie poinformowano. Chwyciłam w dłoń spakowaną już walizkę oraz torebkę i wyszłam przed pokój czekając na resztę ekipy. Kiedy wszyscy byli na miejscu, zeszliśmy do tour busa mijając zgraję fanów, zarówno Jus'a jak i chłopców. Czasem popychałam Niall'a albo Liam'a w stronę fanek, na co one mało nie mdlały z wrażenia. Pomyśleć, że sama kiedyś czekałam na nich tak samo jak te dziewczyny teraz. Będąc już przy swoim "łóżku" w busie, ułożyłam obok niego walizkę i usiadłam. Po chwili obok mnie pojawił się Niall, który zajął moje łóżko.
- Ej, twoje jest wyżej. - jęknęłam nie mając siły się z nim kłócić.
Nie odpowiedział. Wyciągnął telefon i coś w nim pisał, a gdy go odłożył do moich uszu dobiegł dźwięk wiadomości. Chwyciłam swój telefon i odczytałam wiadomość od Horana.
"Jesteś słodka gdy się złościsz. Powiedziałbym ci to w oczy, gdyby nie to, że wszyscy teraz nas podsłuchują." 
Uśmiechnęłam się i czym prędzej odwróciłam głowę w stronę reszty, która od razu zaczęła udawać, że coś zrobi. Wytknęłam w ich stronę język, po czym odwróciłam się w stronę Niall'a i lekko zmierzwiłam jego blond włoski. Zaśmiał się melodyjnie i z powrotem ułożył się na moim posłaniu. Postanowiłam nie kłócić się z nim, tylko wdrapałam się na jego łóżko, zabierając wcześniej słuchawki z torby, które podłączyłam do telefonu. Usłyszałam dźwięk Little Things i czym prędzej zamknęłam oczy myśląc o szansie jaka mnie spotkała. Jednak moje przemyślenia nie trwały długo, gdyż ktoś znów pragnął zrobić mi na złość. Chwyciłam iPhon'a i odebrałam wiadomość, znów od Niall'a.
"O czym tak namiętnie myślisz na moim łóżku ? Pewnie o mnie, prawda ? xx"
Uśmiechnęłam się do siebie i bez wahania mu odpisałam.
"Oczywiście, że o tobie. O kim innym mogę myśleć ? :) 
Nie czekając nawet minutę, otrzymałam odpowiedź.
"Gdy wszyscy się położą, chciałbym z tobą pogadać, hm ? Co ty na to ?"
Nie odpisałam mu już, lecz wychyliłam głowę w stronę Niall'a i pokazałam kciuk w górę, na co Horan skinął głową uśmiechając się radośnie. Z powrotem ułożyłam się posłaniu i niespodziewanie zasnęłam.
~
- Lu, obudź się, Lu. Lu, wstawaj. - szeptał mi do ucha Horan.
- Hm ? - mruknęłam zaspana.
- Mieliśmy pogadać, chodź. - jęknął tak, że ugięły się pode mną kolana. Gdybym stała, na pewno musiałby mnie złapać. Powoli zdrapałam się z łóżka i udałam się w kierunku łazienki. Zamknęłam drzwi za Niall'em i usiadłam na brzegu brodziku, a Horan usiadł na toalecie.
- Więęęc .... o czym chciałeś pogadać ? - zapytałam ziewając.
- Tak ogólnie. Myślałem o tym, że niedługo będziemy w Barcelonie i tam dostaniemy kilka dni wolnego. Może w tym czasie moglibyśmy wyjechać do twoich rodziców ? Co ty na to ? Bardzo chciałbym odwiedzić twoje miasto, bo tam jeszcze nie byłem. - uśmiechnął się.
Chwilkę się nie odzywałam, myśląc nad pomysłem Niall'a, lecz stwierdziłam, że to całkiem dobre rozwiązanie. W końcu mogłabym spotkać się z mamą, tatą i braćmi.
- To dobry pomysł Horan, masz łeb. - zaśmiałam się i poczochrałam jego włosy.
- Ej, ej, ej. Uważaj na moje włosy. - powiedział i złapał moje dłonie w swoje ręce. Kolejny raz dzisiejszego dnia przebiegł mnie dreszcz. Siedzieliśmy z Niall'em twarzą w twarz, a chłopak zaczął zbliżać się do mnie coraz bardziej. Nagle ktoś zaczął szarpać za klamkę. Szybko zerwaliśmy się z Niall'em i rzuciliśmy się do wyjścia. Za drzwiami stał Harry, uśmiechnięty od ucha do ucha.
- Ładnie to tak obmacywać się w publicznej ubikacji ?

*Perspektywa Harriet*
Od tego zajścia z Justin'em, z tym wszystkim... Czuje się gorzej niż źle. Wszystko mnie przytłacza, jedyne na co mam ochotę to spanie w wygodnym łóżku mojego... No właśnie? Co się stanie jak wrócę? Gdzie będę mieszkać? No cudownie, kolejne myśli dobijają mnie. Po moich policzkach pociekły gorzkie łzy. Po chwili jednak poczułam jak ktoś skacze na moje łóżko, dlatego też odwróciłam się do niego plecami. Harry przytulił się do nich i mogłabym przysiąc, że uśmiechając się, zaciągnął się zapachem mojego szamponu. Cudny dreszcz przebiegł po moich plecach. Złapałam jego dłonie, które oplatały moje biodra w swoje dłonie.
-Laura i Niall macali się w naszej toalecie. - wymruczał mi do ucha, powstrzymując się od śmiechu. Zachichotałam i otarłam łzy spływające po moich policzkach. -Kiciu... - znów zamruczał, a ja poczułam te mrówki na moich plecach. Zgięłam się w łuk, opierając swoją głowę o jego wyprofilowany tors.
-Słucham? - wychrypiałam. Pocałował mnie w czoło.
-Martwię się o Ciebie. - wyznał przygryzając dolną wargę.
-Miałeś mi dać czas Harry... - jęknęłam niechętnie. Od razu wstał i wyszedł. Położyłam się na brzuchu i wrzasnęłam w poduszkę.
-Nie gorączkuj się tak. - poczułam dłoń Justin'a na moim pośladku. Jeszcze chwila, a eksploduje.
-Nie dotykaj mnie. - za późno, już leżysz obok mnie prawda?
-Za późno. - zachichotał i zaczął mnie gilgotać. To źle, że wie gdzie posiadam gilgotki, o nie.
-Justin, haha. No ej. Haha - nie mogłam przestać, nawet jeśli chodziło o niego. Kiedy wziął w końcu te łapska, od razu dźgnęłam go w brzuch i pokazałam wyjście. Uniósł ręce w geście niewinności i opuścił pomieszczenie. Jednak spokój nie był mi dany. Styles wszedł znów, ale tym razem ze srogą miną. Usiadłam na łóżku i spojrzałam na niego niemrawo machając nogami.
-Zatrzymaliśmy się na przerwę. Chodź. - powiedział i wyszedł, a ja za nim migiem. Wszyscy dzisiaj chcą porozmawiać widzę. -Chcę z tobą porozmawiać. - wow. Zaczerpnęłam świeżego powietrza i spojrzałam na niego poprawiając grzywkę. Szybko kiwnęłam głową orientując się, że oczekuje zgody. Chwycił mnie za dłoń i pociągnął z dala od ekipy. Kiedy się zatrzymaliśmy spojrzał w moje oczy, a ja unikałam jego zielonych tęczówek.
-Herr... Spójrz na mnie. - burknął, a ja natychmiast go posłuchałam. Wtuliłam się w jego tors.
-Przepraszam. - jęknęłam żałując swoich czynów. Pocałował mnie w czubek głowy.
-Kocham Cię bardzo... - westchnął.
-Ja wiem, tak palnęłam. Nic się nam nie ułoży Harry! Rozumiesz? - wrzasnęłam, a moje oczy zaszkliły się. Opadły mu ręce, nie wiedział co miał powiedzieć.
-Nie Harriet. - wrzasnął głośnie ode mnie. - Przestań do cholery! -przestraszyłam się. Poczułam jak robi mi się zimno, a zaraz po tym po całym moim ciele przeszły dreszcze. Poczułam się źle, a nawet bardzo. Chłopak chyba to zauważył i szybko okrył mnie swoją bluzą. -Nie wyglądasz najlepiej. - powiedział kierując swój wzrok w moje oczy.
-I nie czuje się perfekcyjnie. - jęknęłam. -Przepraszam Harry.
-Nie, to ja przepraszam nie powinienem tak na Ciebie naskakiwać. - chciałam mu przerwać, ale się nie dało. -A teraz raz, dwa! Do łóżka i dam Ci jakieś leki żebyś wyzdrowiała skarbie. - mruknął i pocałował mnie w czoło, brutalnie klepiąc w pupę. Zgromiłam go spojrzeniem i weszłam do autobusu kierując się do swojego łóżka. Zsunęłam buty ze stóp i szybko nakryłam się kołdrą.


-------------------------------
Ej no koty, co się dzieje ? Tylko 8 komentarzy ? ;c Bo się pogniewamy, no. :c Następny dodamy, tylko pod jednym warunkiem. Musi być więcej niż 10 komentarzy, zgoda ? :) Mamy nadzieję. xx Do zobaczenia, buźka. Sylwia i Oliwia xx.

piątek, 19 kwietnia 2013

Rozdział 9

*Perspektywa Laury*
- Herry ? Co ty do chuja odpierdalasz ?! - krzyknęłam, powodując, że dziewczyna oderwała się od Jus'a.
- Jak to co ? Spędzam czas ze swoim chłopakiem. - prychnęła, dając mi wzrokiem do zrozumienia, że mam się zamknąć.
- Nie Herr, myślę, że Justin powinien o wszystkim wiedzieć. Ale ja mu tego nie powiem. - uśmiechnęłam się kpiąco. - Wiesz co ? Jak możesz wrabiać tak cudownego chłopaka jakim jest Harry ? Wiesz co on teraz przeżywa ? Nie wiesz. Więc najpierw pomyśl, zanim znów COŚ zrobisz. - zaakcentowałam przedostatnie słowo i odeszłam szturchając ją ramieniem. Czym prędzej ruszyłam w stronę wyjścia z hotelu, którym od razu wyszłam. Skierowałam się w stronę kawiarni, którą widziałam już z okna hotelowego pokoju. Weszłam do pomieszczenia, a do moich nozdrzy dotarł zapach cappuccino. Usiadłam na wolnym fotelu przy małym stoliczku i chwyciłam w dłoń menu, z którego wybrałam latte macchiato i szarlotkę. Po kilku minutach dostałam swoje zamówienie i postanowiłam zadzwonić do swoich rodziców. Po kilku sygnałach odebrała moja mama. Zaczęłam z nią dyskutować, a kiedy miałam się rozłączyć, usłyszałam słowa wypowiadane po hiszpańsku, lecz już nie było ono z mojej komórki.
- Hola. - ktoś powiedział z genialnym akcentem, jak gdyby sam pochodził z Hiszpanii. Nawet nie podnosząc głowy, z uśmiechem na twarzy odpowiedziałam.
- Buenos dias. - chwyciłam w dłoń filiżankę z ciepłym napojem i podniosłam wzrok.
- Niall ? Serio ? - zapytałam, śmiejąc się.
- Si. - uśmiechnął się i usiadł naprzeciw mnie.
- Wow, Horan. Gdzie nauczyłeś się hiszpańskiego ? I to jeszcze taki akcent. - zapytałam nie wierząc własnym uszom.
- Wiesz .. ma się te znajomości. A akcent ? Jakoś tak wyszło. A ty ? Skąd znasz hiszpański ? - zaśmiałam się.
- Hm .. powiedzmy, że się tam urodziłam. - odparłam.
- Serio ?! Dlaczego jeszcze nic o tym nie wiem ? Wiedziałem, że nie jesteś stąd. Masz inny akcent, bardziej ... fajny ? - zaśmiał się.
- Fajny ? Nie wiem czy jest fajny, ale za to twój hiszpański jest prawie na tym poziomie co mój. - strzeliłam się z otwartej dłoni w czoło. Horan uśmiechnął się.
- Skąd dokładnie pochodzisz ? Barcelona ? Madryt ? Sewilla ? - wymieniał, lecz nie trafił.
- Nope. Saragossa. - wytknęłam język w jego stronę.
- Serio ?! Zawsze chciałem tam pojechać. Piękne miasto.
Przez jakiś czas rozmawialiśmy z Horanem o Hiszpanii i obiecałam mu, że kiedyś pojedziemy razem do mojej rodziny. Może być problem, bo rodzice mogą pomylić go z Hiszpanem, choć on jest bardziej gorący. Wróciliśmy do hotelu ok. godziny 14, akurat na obiad, więc udaliśmy się do hotelowego barku. Zjedliśmy rogaliki z ciasta francuskiego z żurawiną. Z bananami na twarzy wróciliśmy do pokoju. Gdy zasiedliśmy z Horankiem przed telewizorem, do pokoju, cały czerwony i spocony wpadł Lou.
- Jezu, Niall, Laura, HARRY ZNIKNĄŁ ! - krzyknął zdenerwowany chłopak. Zaczął chodzić po pokoju i kopał wszystko, co spotykał na swojej drodze.
- Ale .. ale jak to zniknął ? - zapytałam, znów nie wierząc temu co słyszę.
- Normalnie, po prostu go nie ma. To wszystko wina Harriet. On jest w niej zakochany po uszy,a ona co ? Bawi się jego kosztem.
Nie słuchając gadania Lou, zabrałam torbę, ciągnąc Niall'a i Lou za rękę ruszyliśmy w poszukiwaniu Hazzy.

*Perspektywa Harriet*
Leżeliśmy z Justinem na łóżku. Po przepysznym obiedzie nie mieliśmy ochoty ruszać się z pokoju, tym bardziej, że wieczorem odbędzie się koncert. Nagle do pokoju wpadł zaaferowany Lou. Zaczął krzyczeć z poddenerwowania, jedyne co zrozumiałam z tego bełkotu to to, że Harry zaginął. Jak na zawołanie chwyciłam bluzę i chciałam wyciągnąć mojego chłopaka z pokoju, ale ten się opierał.
-O co Ci chodzi? Musimy go szukać!
-Nie będę gadał z tym idiotą. - mruknął patrząc się w sufit. No zajebiście.
-Coś ty mu nagadał? - wybuchnęłam, a ten prychnął.
-Prawdę? - skierował swoje oczy na moją skromną osóbkę. -Całą prawdę, kochanie. Powiedziałem, że ma się nie wtrącać w nasz związek, że go nie kochasz i że jest szmatą. - wycedził przez zęby zaciskając ręce w pięści. Po moim policzku popłynęła łza.
-Jak mogłeś? - wyjęczałam cicho otwierając drzwi od pokoju.
-Harry! - warknął, a ja odwróciłam się w jego stronę.
-Zamknij się Justin! Cały świat nie kręci się tylko i wyłącznie wokół twojej sławnej dupy. Są też inni wartościowi ludzie, których kocham, rozumiesz?! - wykrzyczałam przy wszystkich zebranych na korytarzu.
-Jeśli jeszcze raz nazwiesz osobę, na której cholernie mi zależy "szmatą" bądź użyjesz jeszcze gorszego określenia na tę osobę, tracisz u mnie ten szacunek, którego zostały nikłe procenty. - zmierzyłam go wzrokiem pełnym bólu.
-Zaczęło padać. - wychrypiał Horan, ale ja na to nie zważałam. Skierowałam się do wyjścia z hotelu.
-Masz! - krzyknął jeszcze Jus rzucając mi bluzę. Chwyciłam ją, zakładając na głowę kaptur i pobiegłam w jedno miejsce. Nad Sekwanę. Zobaczyłam go, a moje serce stanęło na ułamek sekundy. Siedział na moście, skulony, bezbronny. Otarłam łzy i krople deszczu z twarzy i szybko do niego podbiegłam.
-Harry... - powiedziałam pewnie zwracając jego uwagę.- Wiem, że mnie nienawidzisz i... - przerwał mi.
-To wszystko prawda? - spytał melancholijnie.
-Kocham Cię Harry. - mruknęłam. -Nigdy nie powiedziałam, że masz zniknąć z mojego życia, chcę żebyś w nim był bardzo długo. To ja jestem szmatą.
-Nie mów tak. - burknął i odwrócił ode mnie wzrok.
-Nie Hazz. Udowodniłam to wiele razy. Najpierw pieprzyłam Ci, że Cię kocham, a potem poszłam do swojego, obecnie byłego, chłopaka i miziałam się z nim jakby nigdy nic. - na samo wspomnienie zrobiło mi się nie dobrze.
-Byłego? - wstał z zimnej nawierzchni i podszedł do mnie bliżej. Pokiwałam tylko głową. -Co się stało?
-Nie mam do niego szacunku. Jeśli kłamie na mój temat, rani osobę na której cholernie mi zależy. W moim świecie - nie istnieje.
Podszedł do mnie i przytulił się mocno. Przygryzłam dolną wargę i złapałam jego ciepłą dłoń. Zatknął kosmyk moich włosów za ucho i szepnął prosto do niego.
-Je t'aime Herry. - zaśmiałam się melodyjnie unosząc głowę.
-Je t'aime trop Harreh. - jęknęłam wpijając się w jego wargi. Przygryzł moją dolną wargę czekając aż rozchylę je obie by miał dostęp do mojego podniebienia lecz nie ustępowałam. Złapał więc moje biodra, i uszczypnął mnie w pok co prowadziło u mnie do pisku. Wykorzystał to i wepchnął tam swój język. Pokręciłam głową i zachichotałam gdy się od siebie oderwaliśmy.
-Choć, wracamy. Macie koncert, milion fanek, których nie możecie zawieść. - westchnęłam ciężko wracając do szarej rzeczywistości.
-Ciesze się, że to wszystko stek bzdur wyssanych z palca. - zażartował. Złapałam go za rękę, a ten splątał nasze palce w ciasnym uścisku. -Będę czekał Herr. - powiedział przed wejściem. Pokiwałam głową i wtuliłam się w jego ramię. Po drodze zaszłam do recepcji pytając czy nie zwolnił się jakiś apartament dla mnie. O dziwo znalazł się taki.

-----------------
Przepraszamy, przepraszamy, przepraszamy. ;c Rozdział jest napisany już od jakiegoś czasu, ale nie było okazji. Ale teraz już mamy. Buziole. :* Sylwia i Oliwia.
CZYTASZ - KOMENTUJ ! :) 

środa, 10 kwietnia 2013

Rozdział 8

http://www.youtube.com/watch?v=-SSApYvnTUQ

*Perspektywa Harriet*
Czasem potok niechcianych słów psuje wszystko.
-Więc uważasz, że to moja wina, tak? - wrzasnęłam zrozpaczona na mojego chłopaka.
-Nie nie uważam tak, ale ktoś musiał mieć podstawy, krzycząc takie słowa. - odpowiedział pełen opanowania. Zawrzało we mnie i nie wytrzymałam. Ten facet miał rację, ktoś już mnie ,,bzyknał'' i to nie jest wcale wina Justin'a tylko tej cholernej dziwki jaką jestem ja.
-No miał i to racja! - łzy pociekły wielkimi strużkami po moich policzkach. Chwyciłam w rękę walizkę.
-Kochanie, nie... - przerwałam mu.
-Przestań, uspokój się i odezwij kiedy to wszystko przemyślisz, z resztą ja także. Przepraszam Cię za zdradę. - wydusiłam z siebie i czym prędzej udałam się do pokoju na przeciwko, czyli Harry'ego i Lou. Zapukałam niepewnie po czym usłyszałam głośne ,,Proszę" i nacisnęłam klamkę. Miałam to szczęście, że w apartamencie był tylko Harry. Gdy zobaczył w jakim stanie jestem, zamknął drzwi na klucz i wziął mnie na ręce. Wygodnie ułożył mnie na swoim łóżku by zając miejsce obok mnie. Cały czas pochlipywałam nie mogąc się uspokoić. Chłopak głaskał mnie po plecach i uciszał łagodząc moje nerwy.
-Powiesz mi co się stało żabko? - zapytał gdy widział już, że nie płaczę. Westchnęłam głośno bawiąc się kawałkiem materiału z jakiego składała się moja koszulka. Z niełatwym dystansem opowiedziałam mu całe zajście przed hotelem za równo jak i w nim.
-Ważne, że mu powiedziałaś. Teraz możemy być razem. - powiedział dumnie wypychając pierś do przodu. Podniosłam się na łokciach i spojrzałam na niego opuchniętymi oczami.
-Co ty mówisz?! - spytałam ze zdenerwowaniem w głosie, który łamał mi się co moment.
-No chyba nie powiesz mi, że teraz przyjdzie, pocałuje Cię i wszystko wróci do normy?!- był zbulwersowany, ale zawzięty; chciał walczyć. Wzięłam głęboki oddech, niemal zachłystując się pobranym powietrzem. -Kocham Cię. - szepnął i wpił się w moje popękane wargi. Z podwójną siłą odwzajemniłam pieszczotę, której teraz potrzebowałam. Wplotłam palce w jego burzę loków, a on swoje duże dłonie zamieścił na moich pośladkach. W jego ramionach czułam się kochana, bezpieczna i szczęśliwa. On mnie kocha, rozumiecie to?

*Perspektywa Harry'ego*
Kiedy zobaczyłam ją taką zapłakaną, w rozsypce; coś do mnie dotarło. Kochałem ją, kocham i zamierzam kochać na wieki. Chcę ja mieć przy sobie już na zawsze, ale teraz zamierzam jej pomóc, a nie zadręczać wyborami. Powędrowałem dłońmi pod jej lekką bluzeczkę, którą bez jakiegokolwiek trudu zrzuciłem z niej. Zająłem się jej piersiami, które prześwitywały przez koronkowy staniczek, a wolną ręką odpiąłem jej spodenki. Ta zaś odpinała guziki mej eleganckiej koszuli w bardzo porywczy sposób. Całowaliśmy się czule, ale zachłannie, potrzebowała tego. Zsunąłem z niej dolną cześć garderoby zostawiając w samej bieliźnie. Niedługo potem sam zostałem w bokserkach od Calvina Klein'a. Zwinnym ruchem poradziłem sobie z zapięciem stanika co pozwoliło podziwiać mi jej wspaniały biust bez zbędnych części bielizny. Ciało, jak wypadało na tancerkę, miała w nienaganne, a wręcz idealne. Z pocałunkami zacząłem zjeżdżać porywczo w stronę dekoltu dziewczyny. Zatrzymałem się na jej piersiach zataczając kółka językiem
wokół sutków, które sterczały już na baczność. Pod moimi pieszczotliwymi ruchami dziewczyna zaczęła wywijać się. Tylko uśmiechnąłem się zawzięcie i chwyciłem jej uda. Oplotła swoje zgrabne nogi wokół moich bioder. Delikatnie oparłem ją o ścianę, po drodze zbijając kilka wazonów z komody i ramek oraz innych dupereli. Kiedy dziewczyna masowała moje krocze złapałem za fioletową zasłonkę, która wisiała na oknie, nie chcący ją zerwałem. Uśmiechnęła się słodko i ujmując moją twarz wolną ręką wpiła się w moje usta. Wsunąłem wirujący języczek do jej usteczek pieszcząc podniebienie. Rękoma cały czas masowałem jej perfekcyjny biust. Wysunęła się z moich objęć i przykucnęła przed moim przyjacielem. Chwyciła zębami za koniec mojej bielizny co sprawiło, że zjechały mi do kostek. Uśmiechnęła się zadziornie widząc mojego członka w pełnej okazałości. Na początku droczyła się ze mną liżąc jego główkę, następnie masowała go całego.
-Herruś... - szepnąłem kiedy myślałem, że już eksploduje. Wsunęła go do buzi i mocno ssała. Nie wytrzymałem. Spuściłem jej się do buzi, a ta wszystko grzecznie połknęła. Przyszedł i czas na nią. Ponownie całowaliśmy się czule, długo i namiętnie. Palcami smyrałem jej kobiecość, która aż prosiła się o pieszczoty. Z niemałym impetem rzuciłem dziewczynę na łóżko, które głośno zaskrzypiało. Następnie pochyliłem się nad nią i złożyłem na jej wargach słodki pocałunek. Ciepło mojego ciała biło kiedy wszedłem w nią powoli i delikatnie. Z sekundy na sekundę moje ruchy wydawały się głębsze i ostrzejsze. Ciche pojękiwania Herry zmieniły się w głośne prośby o więcej zadawanej rozkoszy. Chwyciłem jej delikatną dłoń, a drugą ręką oparłem się o framugę zmasakrowanego łóżka, które ruszało się w naszym tempie. Zmieniliśmy pozycję, więc teraz królowała nienaganna piękność. Nadała naszemu stosunkowi zupełnie innej, zaskakującej barwy. Wypieściła każdy nasz ostry i szybki ruch. Po dłuższym czasie miałem tego dość i chwytając ją za udo przewróciłem na plecy. Zacząłem szybko poruszać się w niej by położyć się obok siebie w błogiej rozkoszy. Przykryłem nasze nagie ciała kołdrą i pocałowałem rozgrzane czoło mojego aniołeczka, mówiąc:
-Dobranoc, kocham Cię.
-Dobranoc, ja Ciebie też. - no i nie zasnę. HARIETTE ALEX WHITE, DZIEWCZYNA JUSTIN'A BIEBR'A MNIE KOCHA. To jest cud.
*
Obudziło mnie gwałtowne pukanie, a właściwie walenie w drzwi. Uniosłem leniwie powieki, a następnie wstałem otworzyć nieproszonemu gościowi. Okazało się, że był to niezbyt zadowolony Lou ze swoją dziewczyną, Eleanor. Spłoszony, wpuściłem ich do naszego wspólnego pokoju niewinnie drapiąc się w tył głowy. Kiedy mój ,,współlokator" zobaczył dziewczynę Bieber'a u mnie w łóżku, zamknął drzwi od sypialni i spojrzał na mnie z niemrawą miną.
-Co to ma znaczyć? - szepnął w miarę głośno, tak aby wyraźnie usłyszał. Spojrzał oczekując na wyjaśnienia. Wytłumaczyłem mu calutką zaistniałą sytuacje. Mój przyjaciel zrozumiał i po długim dniu położył się do łóżka, a ja wróciłem do swojego. Na szczęście Herry się nie przebudziła, a i ja poszedłem w jej ślady.
*
Kolejny raz zbudziło mnie mordercze pukanie do drzwi. Tym razem gdy uniosłem ciężkie powieki zobaczyłem zaaferowaną brunetkę krążącą po pokoju. Podniosłem się do pozycji siedzącej i przyglądałem się jej ruchom.
-Co jest kochanie? - zamruczałem z lekką chrypą w głosie. Spojrzała na mnie załzawionymi oczami, a ja od razu wyczułem napięcie wzrastające w pokoju. Podszedłem do niej i ująłem jej idealną twarz w dłonie.
-Justin tu jest. - jęknęła mając łzy w oczach. Przekląłem go w myślach i chwyciłem byle jakie jenasy oraz T-shirt.
-Zostań tutaj. - zaleciłem jej z uśmiechem poprawiając włosy. Rzeczywiście, kiedy otworzyłem drzwi ujrzałem zdegustowanego Bieber'a.
-Styles. - warknął.
-Bieber? - spojrzałem na niego wyczekując powodu zajścia mnie o tak wczesnej porze.
-Chce ją zobaczyć. - mruknął z wyraźnym zdenerwowaniem. Zanim zdążyłem jakkolwiek zareagować wymknął mi się spod kontroli i miał dziewczynę, z którą spędziłem upojną noc w ramionach. Nie mogłem wytrzymać tego widoku co wywołało u mnie przeciągły jęk. -Tak do kurwy nędzy, co się tu działo? - bardzo się zdziwił lecz po chwili opanował i skupił na niej.
-Przepraszam Cię kotku, dobrze? - szepnął jej do ucha odsuwając się i spoglądając w oczy.
-Justin, ja... - wyjąkała przez łzy. Uciszył ją miękkim pocałunkiem, a we mnie wrzało.
-Kocham Cię, wybaczam Ci, pytanie tylko czy ty wybaczysz mi? - zaśmiał się w ten swój ,,popularny sposób". Oblizałem usta i westchnąłem ciężko wiążąc ręce na klatce piersiowej.
-Kurwa Herry, nie powiesz, że na to wszystko pozwolisz? - odezwałem się przez co zostałem zgromiony piorunami, które cisnął Jus ze swoich karmelowych oczu.
-Kochasz go? - on chyba jebnął się w łeb. Spojrzałem na Harriet, której oczy co mało nie wypadły z orbit. Wzięła bardzo płytki oddech i zaczęła:
-Tak, ale jako przyjaciela. Justin... - jęknęła nie wiedząc co zrobić. - Nie chce zaprzepaścić tych lat.

*Perspektywa Laury*
Podniosłam się na łokciach spoglądając na śpiącego jeszcze obok mnie blondaska. Po woli wstałam z posłania kierując się w stronę kuchni. Będąc już w niej przygotowałam Niall'owi jajecznicę i kawę na rozbudzenie. Na tacce postawiłam malutki wazonik z żonkilem i już po kilku sekundach siedziałam na łożu z tacą na kolanach.
- Niall, Niall, wstawaj. Wstawaj, już 10. - nie reagował. - Niall, ktoś ukradł nam całe jedzenie z lodówki !!
- Jezu, co ?! Jak to ?! - zerwał się na równe nogi. Wiedziałam, że to pomoże.
- Żartowałam. - zaśmiałam się. - Inaczej nie dało rady by cię zbudzić. Ale w zamian zrobiłam ci śniadanie. - uśmiechnął się promiennie.
- Oh, jak dobrze ! Przez to twoje kłamstwo stałem się bardziej głodny. - poklepał się po brzuchu jak małe dziecko. Podałam chłopakowi tackę z posiłkiem, a ten od razu zabrał się za konsumowanie. Siedziałam i wpatrywałam się w niego jak w obrazek, do tego momentu, aż sam się nie obrócił.
- Ym .. chcesz trochę ? - spojrzał na mnie pytająco.
- Ja ? A, nie, nie, dziękuję. - uśmiechnęłam się i wróciłam do pozycji wyjściowej. Wzdychnęłam ciężko i przypomniałam sobie o Herry, która prawdopodobnie wybierze się za chwilę na zakupy. Przeprosiłam Niall'a i wybrałam się do pokoju Jerry. Zapukałam, lecz nikt nie otwierał. Pomyślałam, że może być u Hazzy, więc przeszłam do kilku drzwi dalej i także w nie zapukałam. Otworzył mi Harry. Miał bardzo czerwone oczy, co sprawiło, że wyglądał jakby płakał.
- H-hej Hazz. Jest u Ciebie Harriet ? - zapytałam powoli.
- Nie. Już nie. - odparł bez emocji.
- Jak to ju ... - zatkało mnie. - Spałeś z nią ?! - prawie krzyknęłam.
- Shhh .. - zatkał mi usta palcem. - Wejdź.
Weszłam do pokoju i usiadłam przy stoliku, na którym leżało całe mnóstwo pustych butelek po wodzie mineralnej.
- Spałeś z nią, tak ? - powtórzyłam moje pytanie.
Nic nie odpowiedział. Uznałam tę odpowiedź za przytaknięcie. Wzdychnęłam ciężko i podrapałam się w tył głowy.
- Jus tu był ? - kiwnął głowa. - Świetnie. Nakrył was ? - zaprzeczył. - Uf, tyle dobrego.
- Ale Lu, ona powiedziała, że mnie kocha ... - jego oczy znów wypełniły się łzami. - Jak .. jak przyjaciela. A przecież pieprzyłem się z nią dwa razy, rozumiesz ? Cholerne dwa razy ! - krzyknął zrzucając wszystkie butelki ze stołu. Chciałam go przytulić, ale to nie był odpowiedni moment na to.
- Pogadam z nią Hazz, ok ? A teraz trzymaj się. - poklepałam go po ramieniu i wyszłam z pokoju Styles'a. Kierowałam się w stronę hotelowego baru, lecz jeden drobny szczegół przyciągnął moją uwagę. Na samym końcu korytarza stała Harriet całująca się z Justin'em.
- Herry ? Co ty do chuja odpierdalasz ?!

CZYTASZ = SKOMENTUJ woow, ale się porobiło, c' nie. Następny rozdział będzie dodany NAJSZYBCIEJ jak damy radę ;* Przepraszamy za to opóźnienie ! Oliwia i Sylwia xx

sobota, 6 kwietnia 2013

Rozdział 7

*Perspektywa Laury*
W końcu rozpoczęła się trasa. Byłam w niebo wzięta. Nareszcie będę mogła spełnić swoje marzenia. Próby przez te kilka tygodni były męczące, ale na szczęście poskutkowały. Pokazywanie kroków Horanowi także się opłaciło, bo młody zasuwa na scenie jak sam Michael Jackson ! Dziś czeka nas szósty już koncert w Londynie. Byliśmy przygotowani perfekcyjnie, przez samą Harriet. Moje kontakty z nią poprawiły się i było już jak dawniej. A Niall .. Niall. Cały czas zaprzątam sobie nim głowę, a on wcale nie jest mną zainteresowany, tylko Herry. Widzę jak ciągle na nią patrzy, śmieje się z nią, to boli. Tak cholernie boli. Ale zaciskam powieki i idę przed siebie. Jestem taka naiwna. O czym ja w ogóle marzyłam ? Że tak od razu się we mnie zakocha i będziemy szczęśliwą parą ? Tak, dokładnie tak myślałam. Ale ja nic nie mogę już zrobić. Przykro mi.
Mój komplet składający się z obcisłych, czarnych leginsów, złotej bluzki ponad pępek i białych air-maxów wisiał na wieszaku, a już po chwili leżał na moim ciepłym ciele. Włosy jak każdego dnia związałam w kucyka  i zaczęłam lekką rozgrzewkę. Podeszła do mnie Harriet i ćwiczyłyśmy układy razem. Czas do koncertu płynął nieubłaganie szybko, a ja z każdym koncertem stresowałam się tak samo. Zostało tylko pięć minut do wejścia JuJu na scenę. Herry stała i rozmawiała z Biebsem. Ujrzałam Niall'a, który patrzył na nią smutnymi oczkami. Moje serce znów pękło, bo nie mogłam nic na to poradzić.
- Lubisz ją, co ? - zapytałam zachodząc go od tyłu.
- Co ? Ja ? Nie. - zaczął kręcić przecząco głową.
- Przecież widzę jak na nią patrzysz, Niall. Tego nie da się nie zauważyć.
- Serio ? Aż tak bardzo widać ? - wzdychnął.
- Nie chcę cię martwić, ale ona jest szczęśliwa. - poklepałam go po ramieniu. - Nic nie możesz zrobić. A teraz głowa do góry, bo grasz koncert przed kilkoma tysiącami swoich żon, o których istnieniu nie masz pojęcia. - zaśmiałam się.
- Chciałbym poznać jakąś fankę, spotykać się z nią, być może z nią być.
Niall, stoję tu cholera ! Krzyknęłam w myślach i od razu się za to skarciłam.
- Spotkasz, na pewno. - odeszłam od chłopaka w stronę wejścia na scenę.
Ustawiłam się na miejscu i czekałam na sygnał od Liam'a, który miał zawołać nas na scenę. Tańczyliśmy do Kiss You, C'mon C'mon, Rock Me, Live While We're Young i kilku innych żywych piosenek. Chłopacy jak zawsze podziękowali fankom i zbiegli ze sceny z bananami na twarzach. Uściskali nas każdy po kolei i zaraz zniknęli w przebieralni. My na szczęście zdążyłyśmy się już ubrać i jedyne na co teraz czekałam to ciepła kąpiel i łóżko.
*
Zameldowaliśmy się w hotelu w PARYŻU ! Nie dość, że zwiedzam takie zakątki świata to podróżuje ze swoimi idolami ! Żyć nie umierać. Pokoje były niestety albo i stety dwuosobowe. Harriet i Jus, Harry i Lou, Liam i Zayn, no i ja i ... Niall. Nie to, żebym nie była zadowolona, ale .. on mnie nie lubi. Jak mam mieszkać z nim w jednym pokoju ? I to przez prawie tydzień ? Może jakoś wytrzymam, dla mnie to dobrze, a dla niego nie koniecznie. Z resztą, okaże się w praniu.
Weszłam do naszego pokoju i od razu w oczy rzuciło mi się wielkie dwuosobowe łóżko w rogu pokoju. Ale zaraz. Gdzie jest drugie ? Położyłam walizki na jednej połowie łóżka i usiadłam na nim. Po chwili do pokoju wpadł Niall.
- A gdzie drugie łóżko ? - on czyta mi w myślach ?
- No właśnie, gdzie ?
- A dobra, nie ważne. Mamy kuchnię ? Wszystko jest na miejscu ? Lodówka, mikrofala, czajnik ? - zasypał mnie "pytaniami" Horan.
- Tak, raczej tak. - odpowiedziałam śmiejąc się i rozpakowując walizkę. - Dzisiaj mamy dzień wolny. Wyjedziemy gdzieś ? - przypomniałam sobie i nawet nie myśląc, zapytałam chłopaka.
- Hm .. jasne, pewnie, że tak. - uśmiechnął się i usiadł na kanapie.
- Masz może jakiś pomysł gdzie możemy się wybrać ?
- Możemy, a nawet musimy pójść na wieżę Eiffla. A potem może lody lub restauracja ? - zaproponował.
- Ok, czemu nie ?
Szybko zmieniłam swój strój na jasną, kremową sukienkę i brązowe rzymianki. Rzęsy musnęłam maskarą, na powiece zrobiłam grubsze kreski eye-linerem, a usta musnęłam bezbarwnym błyszczykiem. Chwyciłam tylko torbę i ciągnąc Niall'a za rękę wyszliśmy z hotelu.
Spacerowaliśmy przy wieży, co chwile robiąc sobie śmieszne zdjęcia. Widok był tak niesamowity, że nie mogłam oderwać wzroku. Mimo, że nie byłam biedna, nie odwiedzałam krajów zza granicy. Zawsze ograniczałam się do Anglii. A teraz .... z One Direction przez świat. Oparłam się dłońmi o mur, ponad którym unosiła się przepiękna budowla znana na całym świecie. To tak niesamowity widok. Do tego obok mnie stoi osoba, którą kocham. Jesteśmy w Paryżu, mieście zakochanych, a ja nie mam się do kogo przytulić, świetnie Lu. Nie wiem ile czasu poświęciłam na patrzenie w dal, ale wiem, że ściemniło się i zrobiło się chłodno. Nie wiedząc kiedy, Niall zarzucił na moje ramiona swoja bluzę, za co byłam m wdzięczna. Wróciliśmy do hotelu i mieliśmy problem ze spaniem. Kiedy wzięłam już prysznic, gotowa do spania, stanęłam przed łóżkiem obok Niall'a, który leżał ze słuchawkami w uszach. Puknęłam go w ramię.
- Niall, jak śpimy ? - zapytałam drapiąc się po brodzie.
- No jak to jak ? Normalnie, na łóżku. - odparł.
- No ale że razem ? - skrzywiłam się.
- A nie chcesz spać w łóżku ze światowej sławy Niall'em Horan'em ? - wytrzeszczył oczy i zaśmiał się, a ja razem z nim.
- No dobra. - ułożyłam się obok chłopaka na łóżku, zgasiłam lampkę i już miałam zasypiać, kiedy usłyszałam szept Niall'a.
- Mogę się do ciebie przytulić?

*Perspektywa Harriet*
-Myszko... - leniwie mruczał do mojego ucha Jus. Uśmiechnęłam się na sam dźwięk jego nieziemskiego głosu, ale nie miałam zamiaru otwierać powiek. -Wstawaj... - kolejny raz poczułam miłe dreszcze na moim ciele, a ponownie następne gdyż składał pocałunki na moim rozgrzanym karku. Zachichotałam cicho i powoli podnosiłam się z wygodnego łóżka. Spojrzałam na bruneta spod byka i udałam się do łazienki w celu odbycia porannej toalety. Po wykonanych czynnościach wybrałam odpowiednie i wygodne ubranie, ponieważ chciałam dzisiaj zwiedzić kawałek Paryża. Nie wiem czy mojemu chłopakowi się to uśmiecha, czy też nie, ale mnie to za bardzo nie interesuje. Chcę i koniec. Może nie tyle co samo miasto, ale sklepy, restauracje. Tak Herry, ty jesteś wspaniała. Zastosowałam delikatny makijaż, czyli fluid, kredka do oczu, maskara i bezbarwny błyszczyk. Włosy splotłam w luźnego kłosa i wyszłam z pomieszczenia. Na łóżku Justin leżał już ubrany w szorty, czarny bezrękawnik i kurtkę jeansową, a do tego jakieś trampki. Wyglądał bardzo atrakcyjnie dlatego na jego widok przygryzłam dolną wargę, czego na szczęście nie zauważył. Jednak ja spostrzegłam jak robi to samo na mój widok. Okręciłam się wokół własnej osi przed dużym lustrem wiszącym w "przedpokoju" naszego apartamentu i wzruszyłam ramionami kiedy on podążał w moją stronę z łobuzerskim uśmieszkiem. Objął mnie w tali i przyciągnął do siebie. Wpatrzeni w swoje oczy pocałowaliśmy się długo i namiętnie.
-Wyglądasz nieziemsko. - szepnął i musnął moje wargi raz ostatni.
-Nie wiem o co ci chodzi. - parsknęłam i ciągnąć go za rękę wyszliśmy za próg. Po drodze zapukałam do Niall'a i Lu. Chłopak zgodził się od razu, a dziewczynę należało przekonywać nieznaczną chwilę. W końcu dla tego wiecznie głodnego, farbowanego blondyna zrobi większość rzeczy. Szybko przygotowali się i ruszyliśmy pięknymi uliczkami miasta zakochanych bez celu, tak po prostu. Justin co chwilę całował mnie i przytulał. Czułam się naprawdę wspaniale w jego objęciach. Po długim spacerze ja i Niall stwierdziliśmy, że czas na coś do jedzenia.
-Jestem cholernie głodna i on też! - jęknęłam patrząc na bruneta i dziewczynę o podobnym odcieniu włosów. W końcu oboje unieśli ręce do góry na znak, że się poddają po czym pisnęłam i wybraliśmy się do restauracji. Zasiedliśmy przy czteroosobowym stoliku, a przemiły kelner podał nam menu. Mój chłopak i ja zamówiliśmy pizzę, a pozostała dwójka Francuskie makarony. Horan oczywiście kilka rodzajów, ale to norma. Czekając na nasze zamówienie omawialiśmy cały dzień, koncerty, te które się odbyły, ale i też te które nas czekają. Ogólnie mówiąc bawiliśmy się świetnie. Jako, że była godzina czternasta w południe miałam ochotę jeszcze na jakieś małe zakupy. Laura podzielała moje zdanie, a chłopcy nie mieli nic przeciwko, więc postanowiliśmy udać się do galerii po skończeniu lunchu.
-Słyszałem, że byliście już na wierzy Eiffla, co? - on nigdy nie wyczuje dobrego momentu. Szturchnęłam go w bok łokciem, bo zobaczyłam spore rumieńce na twarzach naszych przyjaciół.
-Bieber, opanuj swoje myśli, proszę Cię. - westchnęłam.
-Ale kotku... To PARYŻ. - zrobił wyraźny nacisk na nazwę miasta, w którym obecnie się znajdujemy. - Miasto miłości, halo. - szepnął rozmarzony i pocałował moje spierzchnięte wargi. Zaśmialiśmy się wszyscy po czym dostaliśmy posiłek. W mgnieniu oka, wszystkie naczynia były opróżnione. Zapłaciliśmy za przepyszne dania i najedzeni ruszyliśmy w stronę galerii. Chodziłyśmy po przeróżnych sklepach. Choć w Anglii mamy takie same marki i te same sklepy, zdaje mi się że tu są inne kolekcje, ubrania inne gatunkowo. Kupiłam sobie sporo ubrań, zarówno jak moja brązowo włosa towarzyszka. Chłopcy poszli gdzieś do jakiegoś pub'u na piwo.
-I jak z Horankiem? - zagaiłam kiedy zostałyśmy same. Dziewczyna przewróciła oczami powstrzymując cisnące się do nich łzy. Automatycznie wzięłam ją w swoje ramiona. -Co się dzieje?
-Co się dzieje.... -wymamrotała. - To, że on kocha Ciebie, ja nie wiem co mam zrobić. - wydusiła z siebie, ale w tym momencie to w moim gardle pojawiła się przeogromna gula, która umożliwiała mi wydanie z siebie jakiegokolwiek dźwięku. Pogłaskałam dziewczynę po plecach.
-Przepraszam, ja nie chciałam.- powiedziałam po jakimś czasie.
-To nie twoja wina. - zdobyła się na uśmiech i ruszyłyśmy już w stronę chłopców, którzy czekali przed wyjściem. Nie obyło się bez fanów, ale chłopcy prosili o wyrozumiałość. Justin objął mnie ramieniem i udaliśmy się już do hotelu. Jednak przed samym budynkiem usłyszeliśmy jakieś krzyki.
-Dorwę Cię! Ona się o wszystkim dowie Bieber, nie uchronisz jej! Ale uważaj na nią żeby Ci jej czasem ktoś nie bzyknął! - odezwał się niemiły, męski baryton.

CZYTASZ=SKOMENTUJ Tam! : D Nowy macie, więc się postaraliście. Teraz tak samo 10 komentarzy= następny rozdział. KOCHAMY WAS <3 Oliwia i Sylwia xx

środa, 3 kwietnia 2013

Rozdział 6

*Perspektywa Harriet*
Było mi okropnie źle na sercu. Kocham Laurę i uważam ją za swoją siostrę. Wcale nie podoba mi się to, że wybrali właśnie mnie na "szefa" grupy, ale się o to nie prosiłam. Pewnie teraz też myśli, że poszłam tam gdzie ona. Przecież to Jus będzie supportem chłopców, właśnie dlatego dla nich tańczę. Chcę to wszystko wytłumaczyć, ponieważ nienawidzę się z nią kłócić. Jeśli nie mogę się do niej odezwać, albo nawet przytulić, czuję jakby ktoś robił mi przeogromną dziurę w moim ciele, a potem następną i następną. Kiedy stanęłam przed dębowymi drzwiami prowadzącymi do jej mieszkania w akademiku, głęboko westchnęłam. Jeszcze raz w myślach ułożyłam sobie każde słowo, które chce jej powiedzieć. Niemrawo zapukałam w drewno i czekałam na odzew.
-Proszę! - odchrząknęła Lu, a ja niepewnie nacisnęłam złotą klamkę. Zobaczyłam ją i Niall'a. Skarciłam się w myślach.
-To ja może nie będę wam przeszkadzać. - chciałam się wycofać.
-Nie, zostań. - brunetka uśmiechnęła się mimowolnie. Westchnęłam ciężko.
-Chciałam porozmawiać. - wymusiłam z siebie cichy dźwięk podobny do dwóch wyrazów i ponownie westchnęłam. Dziewczyna poszła w moje ślady i popatrzyła na podłogę. -Przepraszam Lu. To wszystko nie miało tak wyglądać. - jęknęłam po długiej ciszy, która panowała w salonie. Przymknęłam mocno powieki by nie uronić, ani jednej łzy. Usłyszałam tylko jakiś szelest i lekki podmuch powietrza oraz trzaśnięcie drzwiami. Kiedy otworzyłam powieki moja przyjaciółka stanęła przede mną.
-Teraz tak będzie? Będziemy się ciągle kłócić, a potem przepraszać? To nie ma sensu..
-Ale posłuchaj mnie! - zaczęłam stanowczo. - To nie ja wybrałam się na lidera, ja nie odeszłam od Justin'a przez moje "widzi mi się". - powiedziałam łapiąc ją za ręce. - Jus jest supportem chłopców to dlatego, a czemu jestem liderką? Harry powiedział mi to na dzisiejszej próbie. Nie miałam się co nad tym użalać, bo byłoby jeszcze gorzej. - powiedziałam wszystko na jednym oddechu i oczekiwałam na reakcję dziewczyny. Ta mocno mnie przytuliła.
-Przepraszam, to moja mała głupotka. - przyznała cicho po czym wybuchnęłyśmy śmiechem.
-Dobra mała. Nie będę Wam przeszkadzać, wracam. Trzymaj się, do jutra. - musnęłam jej policzek i wyszłam z mieszkania. Na schodach spotkałam Niall'a. -Możesz wrócić. - uśmiechnęłam się do niego lekko i zbiegłam po schodach na sam dół.



*
Kiedy przekroczyłam próg Willi Justina co mało nie upadłam na zimie. Zalała mnie fala okropnego zapachu papierosów pomieszanego z wonią potu i przyprawy do kurczaka. Skryłam twarz w dłoniach. Zdjęłam swoją skórzaną kurtkę, buty i powolnym krokiem zmierzałam ku kuchni, która była głównym źródłem roznoszących się zapachów. To co ujrzałam strasznie mnie rozśmieszyło. Justin gotował coś z papierosem w buzi, do tego podśpiewując "Thought Of You". Uśmiechałam się samo do siebie, oparłam o framugę drzwi i przyglądałam się jego niezwykle seksownemu ciału. Zaczął coś tańczyć i dopiero po
chwili zwrócił swoją uwagę na moją osobę. Uśmiechnął się i spalił rumieńcem. Podeszłam do niego i dałam mu całusa prosto w jego blade usta.
-Przygotowałem kolacje. - wymamrotał nieśmiało. Zabrałam mu czapkę po ty by po chwili założyć ją na swoją głowę. Gdy spojrzałam na swój talerz moja twarz rozpromieniła się. Wszystko było podane estetycznie i wyglądało smakowicie. Podarowałam mu jeszcze jednego soczystego całusa i zabrałam się za konsumowanie przepysznego dania jakie było naprawdę. Postarał się i to w nim cieniłam. 
-Przepyszne! - wyrzuciłam z siebie kiedy sprzątaliśmy puste naczynia. Chłopak zaśmiał się cwaniacko i udawał jakiegoś celebrytę, ale nie mogłam zgadnąć kto to. W sumie to tylko się śmiałam, nawet nie próbowałam dogłębnie pogłówkować. Oparłam swoje pośladki o blat i przyglądałam się jego wygłupom. Podszedł do mnie przytulił w pasie i namiętnie pocałował. Podarowałam mu czuły uśmiech dotykając jego policzka kciukiem. Pocałował mnie ponownie. Związał swoje dłonie pod moimi pośladkami i uniósł mnie. Oplątałam nogi wokół jego bioder nie odrywając naszych ust. Wplotłam zgrabne palce w jego włosy mrucząc między jego wargi. Począł składać pocałunki na mojej szyi gdy leżeliśmy na rogówce w salonie. Chichotałam co jakiś czas kiedy to robił. Mam łaskotki, prawie wszędzie co jest okropne. Wie o tym tylko Jus, ponieważ z innymi osobami bym nie wytrzymała. Mam nadzieje, że nikomu nie powiedział. Nagle zadzwonił mój telefon. Wymieniłam się z brunetem przepraszającym spojrzeniem i chwyciłam białego iPhon'a. Na wyświetlaczu pojawił się nieznany mi numer.
-Halo? - odebrałam rozbawiona przez miny mojego chłopaka.
-Czy mam przyjemność z Harriet Alex White? - usłyszałam męski baryton i podniosłam się do pozycji siedzącej.
-Tak, a o co chodzi? - spytałam by dowiedzieć się czegoś więcej.
-Pańska matka jest w szpitalu na ulicy Green 69, proszę przyjechać jak najszybciej. - zakomunikował, a moje oczy wypełniły się łzami.
-Zaraz będę. - powiedziałam i rozłączyłam się. Jus widział moje przerażenie i złapał mnie za rękę. Chwycił kluczyki, dokumenty i nasze kurtki po czym szybko ubraliśmy buty. Dopiero w samochodzie spytał mnie gdzie mamy jechać. Wskazałam mu adres i odjechaliśmy. Cały czas próbował mnie pocieszyć, uśmiechał się do mnie nie wiedząc nawet czemu jestem smutna. Jest cudowny, tak po prostu.
-Coś z twoją mamą, prawda? - spytał w końcu.
-Tak. - jęknęłam, a po moich bladych polikach poleciały duże krople łez.
-Będę z tobą, wszystko jakoś się ułoży. - jako jedyny nie powiedział ,,Będzie dobrze". Dobrze wiedział jaka jest sytuacja i nie pozwolił mi się nad sobą użalać. Zaparkował pod szpitalem, a ja wybiegłam. Spytałam jakiejś przypadkowej pielęgniarki w jakiej sali leży moja mama. Uzyskując odpowiedź popędziłam czym prędzej na szóste piętro do sali numer dziewięć. Drzwi otworzyły się, a w moich uszach rozszedł się głośny pisk. Spojrzałam na wszystkie maszyny, które podłączone były do mojej matki. Umierała. W jednej chwili wbiegli lekarze. Ominęli mnie pędem i próbowali uratować jej życie. Poczułam jego zapach i ciepłe dłonie na moich biodrach.
-Chodź. - powiedział ostro i wciągnął mnie z owej sali. Usiadłam przed pomieszczeniem i dopiero wtedy doszło do mnie wszystko. Zaczęłam płakać rzewnymi łzami, miałam milion tragicznych myśli na sekundę. Co chwilę bałam sie o co innego. Justin uklęknął przede mną i złapał moje uda. Spojrzał mi w oczy i namiętnie mnie pocałował po czym wtuliłam się w niego. Wziął mnie na kolana i bujał cicho śpiewając do mojego ucha.
-Pani Harriet White? - spytała niska, starsza pani z miłym wyrazem twarzy. Nie podniosłam głowy.
-Jestem jej chłopakiem, Justin Bieber. - zrobił to za mnie.
-Pańska dziewczyna nie musi martwić sie o sprawy pogrzebowe, pewien pan przyszedł tutaj tuż po przyjeździe pani White do szpitala i oznajmił, że zajmie się wszystkim. - powiedziała i odeszła.
-A przepraszam? - zagaił jeszcze brunet. -Co to za pan? - spytał.
-Nie mogę zdradzić nazwiska, przepraszam. - wtuliłam się w jego jeszcze mocniej dusząc gorzkimi łzami. Zaczął gładzić moje plecy.
-Kicia, jedziemy do domu. - oznajmił.
-Nie. - zaprzeczyłam stanowczo.
-Herruś, to nic nie da. Nie możesz tutaj siedzieć. - tłumaczył mi spokojnie.
-Chce się z nią pożegnać. - jęknęłam cicho i weszłam do sali. Była przykryta białym prześcieradłem. Gdy dotknęłam jej ręki można było wyczuć jeszcze bijące ciepło. Ostatni raz przytuliłam moją matkę. Wybiegłam i wpadła od razu w ramiona mojego chłopaka. Go teraz potrzebowałam najbardziej.

*Perspektywa Laury*
Po wyjściu Niall'a przebrałam się w moją piżamkę w misie i usiadłam przed telewizorem popijając gorącą czekoladę. Dzisiaj przez cały dzień moje myśli krążyły wokół blondynka o niebieskich jak ocean oczach. Taki niezdarny, niewinny i wiecznie nienajedzony chłopak, może być tak męski, przystojny, idealny. Kiedy pokazywałam mu kroki cały czas obserwował moje ruchy swoimi pięknymi oczami, w które nie mogłam spojrzeć nawet na chwilkę, by w nich nie utonąć. A kiedy to on prezentował mi swoje umiejętności, uśmiechałam się pod nosem ciesząc się jak dziecko z tego, że mojemu idolowi udają się kroki prezentowane wcześniej przeze mnie. Lecz gdy pożegnał się ze mną ciepłym przytulasem mało nie rozpłynęłam się z radości. Kto by pomyślał, że ktoś taki jak ja, będzie uczył swoich idoli tańczyć, spotykać się z nimi lub ich przytulać. Natomiast kiedy odszedł .. moje serce jakby rozpadło się na miliony malutkich kawałeczków, mimo że wiedziałam iż wróci. Nigdy nie wierzyłam, że będę miała zaszczyt kiedykolwiek ich spotkać.
Zdjęłam z siebie bawełnianą piżamę i weszłam do wanny pełnej cieplutkiej wody. Nalałam kilku rodzajów olejków eterycznych i ułożyłam się wygodnie pomiędzy płatkami róż
. Z iPod'a rozbrzmiewały się pierwsze dźwięki "Nothing Like Us" Justin'a. To jedyna piosenka, która działa na mnie w tylko jeden sposób. Zawsze kiedy jej słucham, po moich policzkach płynął słone łzy. Nie wiem dlaczego, tak się już dzieje i tyle. Zamknęłam oczy i odpłynęłam znów myśląc o niebieskookim chłopaku. Jednak długo nie nacieszyłam się spokojem, gdyż usłyszałam dzwonek do drzwi. Szybko opłukałam się z piany i owinęłam ręcznikiem. Podeszłam do drzwi, które otworzyłam chowając się za nimi. Ujrzałam Niall'a, przemoczonego od deszczu z kapturem na głowie.
- Boże ... - szepnął i zlustrował mnie wzrokiem. - Jezu, Lu, przepraszam. Nie wiedziałem, że się kąpałaś. Przepraszam. - widać było, że się zawstydził. I właśnie takiego go kochałam. Zagubionego, nieśmiałego Horana.
- Nic się nie stało, wchodź. - powiedziałam uśmiechając się lekko. Złapałam w rękę szlafrok i szybko nałożyłam go na siebie. - Co cię znów do mnie sprowadza ? - spytałam.
- Przyjechałem, bo Herry się załamała. Potrzebuje cię. Jej matka ... zmarła. Musisz ze mną do niej pojechać. - powiedział przygnębiony.
- Jasne, już się zbieram, a ty się trochę wysusz. - powiedziałam pospiesznie i wyszłam z salonu w kierunku swojego pokoju. Szybko nałożyłam czystą bieliznę, czarne rurki, gruby, wełniany, granatowy sweter, czarne vansy i czarny płaszcz. Włosy związałam w kucyka, rzęsy musnęłam tuszem, a usta truskawkowym błyszczykiem i łapiąc torbę w dłoń wybiegłam z pokoju niczym burza. Farbowany wstał z kanapy i zaraz za mną wyszedł z domu. Szliśmy szybkim krokiem, nie odzywając się. Po kilku minutach byliśmy na miejscu. Wpadłam do mieszkania Justin'a i Harriet jak piorun. Od razu podbiegłam do przyjaciółki i przytuliłam ją do siebie z całej siły. Resztę wieczoru spędziliśmy na wylegiwaniu się na kanapie i opłakiwaniu mamy Herry. Kiedy dziewczyna już zasnęła, Jus zaniósł ją do pokoju, my z Niall'em wróciliśmy do siebie.

CZYTASZ=SKOMENTUJ : ) Strasznie dziękujemy za te 18 KOMENTARZY <3 Mam nadzieje, że pod tym rozdziałem będzie podobnie ; ) Teraz 15 komentarzy = nowy rozdział. Kc. xx Oliwia i Sylwia