niedziela, 31 marca 2013

Rozdział 5

*Perspektywa Harriet*
Kiedy moja przyjaciółka mnie ujrzała zrobiła dziwną minę. Przerażenie połączone ze zdziwieniem malowało wyraz jej twarzy. Mechanicznie uśmiechnęłam się na widok czegoś takiego. Jednak coś zaskoczyło mnie jeszcze bardziej.-Herry kiciu! - krzyknął Niall i rzucił się na mnie unosząc dość wysoko. Pisnęłam nie na żarty. Mocno ściskałam zgrabne ciało blondyna by tylko nie upaść. Zaśmiał się bardzo słodko i postawił mnie na ziemię. Pocałował mnie w policzek i objął ramieniem. -Dobrze, słuchajcie... - zwrócił się do całej grupy.

-Harriet będzie waszym liderem. - dokończył za niego Harry, a moja buzia otworzyła się. Zaraz po swej wypowiedzi podszedł do mnie i złączył moje wargi marszcząc czoło. -Nie rób tak bo ci muchy nalecą. - pstryknął palcem w mój nos i zaśmiał się. Pokręciłam niedowierzająco głową i walnęłam go w bark. Złapał się za miejsce "ataku" i pisnął przeciągle, lecz sztucznie. Niall poszedł w moje ślady.
-Ej to moja kwestia! - obruszył się i splótł ręce na klatce piersiowej. Przytuliłam go do siebie i pogłaskałam po plecach. Nie wiem co mną dzisiaj kierowało. Nigdy nie byłam taka wrażliwa, pomocna i uczynna. Coś jest nie tak, Herruś obudź się. Zaklaskałam w dłonie i zwróciłam się do mojego teamu. Większość osób znałam więc nie było problemu.





-Dobra. To każdy pokaże na co go stać. - uśmiechnęłam się niewinnie każdego, dokładnie "penetrując" wzrokiem. -Może Lu pierwsza? - zaśmiałam się i pokazałam gestem dłoni by wyszła na środek. Reszta tancerzy zeszła ze sceny i zajęła siedzące miejsca. Uniosłam lewą dłoń ku górze by dać dźwiękowcom znać. Puścili "As long as you love me". Bardzo mnie to zaintrygowało, ponieważ nie wiedziałam jak zatańczy. Jak zawsze na koncercie? Czy ten jej nowy układ? Kiedyś chciała mnie go nauczyć, ale nie było czasu. Szczerze powiedziawszy nawet go nigdy nie widziałam. Po skończeniu swojego show ukłoniła się pięknie i zeszła ze sceny. Po sali rozeszły się gromkie brawa. Zaraz po tym na scene wbiegł uroczy brunet. Skierował swój wzrok ku schodkom i głośno krzyknął z triumfalnym uśmiechem.-Byłem pierwszy! - gdy wypowiedział te słowa w miejscu gdzie wzrok każdego spoczywał, wybiegł taki sam chłopak. Przetarłam oczy ze zdumienia. Chłopcy objęli się ramionami i wyszczerzyli w uśmiechu.
-Jestem Harry! - przedstawił się ten w białej koszulce.
-A ja Larry. - tym razem jego brat? Nieśmiało odezwał się. Wybuchnęłam śmiechem widząc zboczone miny Styles'a i Tomlinson'a.
-No i tego... On jest moim kolonem. - cwaniacko odezwał się Harry za co dostał od swojego "klona".
-No przepraszam ja Ciebie bardzo, ale po kim odziedziczyłeś to piękno? - wziął głęboki oddech i udawał urażonego.
-Ja zawsze będę bardziej "Forever Young" o dwie minuty od Ciebie padalcu! - wytknął Larry'emu język. Zaczęli się sprzeczać.
-Dobra! Chłopcy? - jęknęłam a oni od razu odwrócili się do mnie.
-A tak by the way, kocham Cię. - wyznał Hazz, a ja wydałam z siebie cichy chichot. Chłopak w brązowej bluzce walnął go w tył głowy by ten się opamiętał.
-Okej, już was lubię. - przyznałam i przybyłam z nimi piąteczki. - To do czego tańczycie?

-Beauty and a beat. - powiedzieli równo, a ja walnęłam się z otwartej ręki w czoło. -I Live while we're young.- dokończyli śmiejąc sie. Byłam ciekawa tego remiksu i także byłam pewna, że idealnie sobie z tym poradzą. Jak pomyślałam - tak było. Zatańczyli perfekcyjnie.
-Wow! - wykrzyknęłam i się na nich rzuciłam. Przytulili mnie mocno do siebie. -To było świetne.
-Dziękujemy. - powiedzieli chórkiem i zeszli. Potem wystąpiło jeszcze kilku świetnych tancerzy i zaczęliśmy trening.


*Perspektywa Laury*
Czułam się dziwnie z myślą, że Herry będzie teraz moją "nauczycielką". Przecież .... byłyśmy razem. Teraz własnie demonstrowała nam nowy krok, który ogarnęłam po pierwszym pokazie. Harriet chciała, abyśmy pokazali jej jak wygląda razem cały układ, więc zrobiliśmy jak chciała.
- Lu, to nie tak ! Nogę stawiasz w ten sposób. - pokazała jeszcze raz krok.
Moje nerwy tego nie wytrzymają. Rzuciłam butelką wody w kąt i odwróciłam się w stronę Herr.
- Kim ty jesteś żeby mi rozkazywać ?! Kiedyś pracowałyśmy razem, a teraz bawisz się w moją szefową. Jesteśmy w tym samym wieku, ogarnij się ! - krzyknęłam i wyszłam z sali. Wszyscy patrzyli na mnie jak słupy soli. Wbiegłam do damskiej szatni i czym prędzej zaczęłam się przebierać. Byłam w trakcie zakładania bluzki, kiedy ktoś wparował mi do szatni.
- O boże, przepraszam. Nie wiedziałem, że się przebierasz, przepraszam. - blondynek zaczął się czerwienić, a ja poklepałam go po plecach.
- Nic się nie stało, wszystko okej. - uśmiechnęłam się lekko. - Masz ochotę na spacer ? Muszę odetchnąć. - odsapnęłam.
- Pewnie, z wielką chęcią. - uśmiechnął się i złapał moją torbę w dłoń.
Wyrwałam mu z ręki moją torbę i wyszłam z szatni żwawym krokiem. Szliśmy w ciszy, aż w końcu zatrzymaliśmy się przy Nando's. Uśmiechnęłam się na samą myśl i weszłam do restauracji przez drzwi trzymane przez Niall'a. Zajęłam wolny stolik i od razu chwyciłam w rękę menu. Zamówiłam kurczaka, a Forever Hungry Horan kilka jego rodzajów. Siedzieliśmy w ciszy czekając na nasze zamówienia.
- Może nie powinienem pytać, ale co stało się między tobą a Harriet ? - zapytał blondynek.
Bałam się tego pytania, bo co miałam mu powiedzieć ? Sama nie wiem co się stało. Niedawno byłyśmy w jednej drużynie, a teraz ? Teraz świetnie bawi się w moją szefową. Coś jest nie tak, prawda ?
- Lu ? - pośpieszył mnie Horan.
- A tak. Właściwie to .. sama nie wiem. Po prostu, coś między nami się zepsuło. Byłyśmy w jednym team'ie, a teraz ona świetnie bawi się moim kosztem. To jest takie przykre, nawet nie jesteś w stanie wyobrazić sobie jak ja czuje się w tej chwili. Mam szansę spełnić swoje marzenia poznając was. - uśmiechnęłam się. - A ona wpierdziela się z butami tam gdzie ja. - powiedziałam ciszej.
- Myślę, ze musicie porozmawiać, bo na prawdę widać, że wam zależy. Jesteście jak siostry bliźniaczki. Nie wytrzymacie długo bez siebie. - powiedział Niall i złapał moją dłoń, lecz kiedy spojrzałam na niego, czym prędzej ją puścił i spłoną rumieńcem chyląc głowę w dół.
Zaśmiałam się i wzięłam się za jedzenie, które przyniosła nam kelnerka. Siedzieliśmy w ciszy, która powoli zaczynała mnie krępować. Niall stukał nerwowo palcami w blat, a ja nie wiedziałam co ze sobą zrobić.
- Wszystko ok ? - zapytałam podejrzliwie.
- Ym .. tak, wszystko w porządku. Po prostu trochę się denerwuję tą trasą. Niedługo jest ślub Greg'a, pewnie będę musiał pojechać, a te wszystkie układy, to nie dla mnie. - jęknął.
- Będzie dobrze. - uśmiechnęłam się pocieszająco. - Mogę pokazać ci wszystko jeszcze raz, co ty na to ?
- Myślę, że to dobry pomysł. - zaśmiał się, wstał "podając" mi swoje ramię i razem wyszliśmy z restauracji w kierunku mojego domu.
Na miejscu pokazałam blondynkowi wszystkie kroki układu jeszcze raz. Na początku nie za bardzo mu wychodziło, a ja miałam z niego niezły ubaw.
- Ej, nie śmiej się ze mnie. - oburzył się Niall.
Zaczęłam śmiać się jeszcze bardziej. Horan rzucił się na mnie z łaskotkami. Piszczałam rzucając się po podłodze. Chłopak wbijał mi palce w żebra, lecz właśnie w tamtym momencie rozległo się pukanie do drzwi.

CZYTASZ = SKOMENTUJ : ) no to kolejny rozdział : *
Chciałyśmy Wam wszystkim życzyć wesołych świąt. Mokrego dungusa i smacznego jajka. Wiemy, że to może trochę za późno, ale dopiero teraz mamy dostęp do internetu ! 
Wiecie, to rodzinne żarcie itd. hihi Następny rozdział postaramy się dodać jak najszybciej! xx Oliwia i Sylwia 10 komentarzy - następny

środa, 27 marca 2013

Rozdział 4

*Perspektywa Harriet*
Kiedy Laura wyszła, ja zostałam sama. Harriet i jej myśli. Świetnie w prost. Mój wzrok przykuły samochody jeżdżące po szosie. Nie wiedziałam co mam robić. Z jednej strony serce podpowiadało mi żebym została przy swoim chłopaku, ale z drugiej też chciało dla mnie dobra. Ale co mam przez to rozumieć? Nie chce zostawiać Jus'a, ale mam już po dziurki w nosie rozkazów i pomiatania moją osobą. Chce jak najszybciej wyrwać się z tej opresji. Chyba najlepszym rozwiązaniem, dla każdego, byłoby moje zniknięcie. Może zabiorę moją mamę i polecimy do Hiszpanii, do Barcelony. Zawsze o tym marzyłam, a i zaczęłabym nowe życie. Bez tego całego show biznesu. Ale ja go tak cholernie kocham... Ból rozrywał moje serce, nie wiedziałam jak postąpić. Przygryzłam dolną wargę by nie dać upustu, kłębionym się we mnie, emocją. Musiałam być silna dla każdej, bliskiej mi, osoby. Bałam się tylko o przyjaźń. Larriet miały nie być już razem, nigdy? Nie wiem czy wytrzymałabym. Z Lu jestem jak siostra, do tego bliźniaczka. Jakby się przypatrzeć jesteśmy do siebie trochę podobne i bardzo się kochamy.
-Herry? Wszystko dobrze? - nawet nie zauważyłam, że ktoś wszedł do pomieszczenia. Przeniosłam wzrok na tę osobę, którą był Harry, a po moim policzku spłynęła cierpka i samotna łza. Chłopak od razu znalazł się przymnie i szybkim ruchem zgrabnego kciuka wytarł ową ciecz. Położył swe duże dłonie na moje uda patrząc mi prosto w oczy, zajrzał w głąb mojej duszy. Przytulił mnie do siebie i głośno westchnął.
-Przejmujesz się tym wszystkim, prawda? - szepnął zniesmaczony. W miarę możliwości pokiwałam potwierdzająco głową. Pocałował moje rozgrzane czoło i odgarnął kosmyki niesforne kosmyki moich brązowych loków za ucho. Moje kąciki ust zbuntowały się w nieśmiały uśmiech, a twarz spaliła rumieńcem. Nie wiem czemu na mnie tak działał. Nic nie wypiłam, do niedawna nawet nie lubiłam Styles'a, a teraz? Proszę, rumienie sie na jego widok, on mi pomaga. Wow Herr. Jego ręka wsunęła sie trochę wyżej, na moje biodro. Przytulił mnie zmniejszając odległość naszych ciał. Jęknęłam tak cicho żeby nie usłyszał u łożyłam dłonie na jego cudnie wyprofilowanym torsie. Poczułam ciepło jakie wydzielało jego boskie ciało. Uśmiechnęłam sie po raz kolejny przygryzając dolną wargę. Muszę go zatrzymać.
-Hazz... - zamknął moje usta w namiętnym pocałunku. Nie wiedzieć czemu, odwzajemniłam go z większą namiętnością. Wplątałam swoje chude palce pomiędzy burzę jego przewspaniałych loków. Nie panowałam nad sobą. Nad swym umysłem, całym ciałem. To było cholernie do kitu, ale jego dotyk i pocałunki... Można się było w nich zatracić, ja jestem tego przykładem. Oplotłam jego ciało swoimi długimi nogami, a ten łapiąc mnie za pośladki uniósł lekko nad blat i zaniósł na sofę. Choć bałam się skutków tego czynu pożądanie wzięło nade mną górę. Jak zwyklę, Heruś się poddaje, cudownie. Odrywaliśmy się od siebie tylko wtedy kiedy musiałam zdjąć koszulkę, a Harry sweter. Muszę przyznać, że z zapięciem od stanika poradził sobie perfekcyjnie. Błądził dłońmi po moim ciele po czym zatrzymał się na moich, stwardniałych już, sutkach. Zaczął masować moje piersi całymi dłońmi. Zsunęłam z niego bokserki Calvina Klein'a, a moim oczom ukazał się sterczący na baczność sprzęt Hazzy. Uśmiechnęłam się triumfalnie i wzięłam do buzi jego przyjaciela. Na początku droczyłam się z nim, delikatnie ssąc główkę członka. Potem wykonałam całą robotę bez szwanku, a chłopak spuścił się mi do ust.
-Jesteś idealna. - szepnął podnosząc mnie by zaraz po tym wejść we mnie. Wolno, następnie coraz szybciej i głębiej. Kochaliśmy się długo i namiętnie kończąc wspólną rozkoszą. Pocałował delikatnie me usta. Cały stosunek był taki subtelny i delikatny. Nic na siłę, bylebym czuła się kochana i czuła dobroć wypływającą z jego kochającego serca. Zmęczeni opadliśmy na sofę. Harry przykrył mnie kocem, włożył bokserki i zamknął dębowe drzwi na klucz. Ja ubrałam bielizną i bluzkę. Uśmiechnął się do mnie i schylił się by kolejny raz złożyć czuły pocałunek swoimi ciepłymi wargami. Wygodnie ułożył się obok mnie, a ja wtuliłam się w jego cudny tors.
-Z nikim nie było mi tak dobrze, jesteś wspaniała Herri. Kocham Cię. - mówił mi tak zdrobniale, był słodki i szarmancki.
-Zdajesz sobie sprawę, że to był najlepszy seks w moim życiu? - zaśmiałam się podnosząc na łokciach.
-Oczywiście księżniczko. - pocałowaliśmy się czule. Złapał jego dłoń, a ten splątał nasze palce. Jest inaczej, pozwala mi przejąć inicjatywę, podoba mi się.
Obudziłam się, ale u mojego boku nie leżał Harry lecz Justin. Wczoraj, w nocy, w myślach modliłam się żeby to był tylko jakiś sen, ale teraz trochę tego żałuje. Przestraszyłam się, że to wszystko co przeżyłam nie miało miejsca lecz zaraz pewien brunet z loczkami i pięknymi, zielonymi oczami wyprowadził mnie z błędu. Wszedł z gorącą kawą do pokoju w samych bokserkach. Uśmiechnęłam się do siebie i przykryłam Jus'a kocem po czym podeszłam do mojego "kelnera". Dałam mu soczystego buziaka, wzięłam swoje spodnie oraz buty i mogliśmy zejść do salonu. Tam ubrałam się i usiadłam obok Hazzy jakby nigdy nic. Piliśmy kawę w ciszy. Po jakiś piętnastu minutach zszedł zadowolony Justin. Zaśmiałam się pod nosem kiedy wpił się w moje usta i położył się na moich kolanach.
-Styles... - warknął cicho. -Macie jakieś proszki na ból głowy? - spytał niemrawo. Wybuchnęłam śmiechem, a mój chłopak tylko lekko się uśmiechnął. -Uwielbiam jak się śmiejesz. - przyznał i kolejny raz mnie pocałował po czym poszedł do kuchni gdzie znajdowała się apteczka z lekami.
-Idź się ubierz i wrócimy do domu. - uśmiechnęłam się czule, a ten spełnił mój rozkaz. Pożegnałam się z moim kochankiem przelotnym buziakiem w policzek i odeszłam by nie wywołać wszelkich podejrzeń.
-Ej poczekajcie! - krzyknął Niall. Spojrzałam na niego, a ten zaczął ubierać kurtkę i swoje nike. -Jade z Wami. - oznajmił i wyszedł. Spojrzałam na swojego chłopaka, który zwijał się ze śmiechu, ale zarazem i z bólu. Pocałowałam jego czoło.
-Oni też muszą jechać. - oznajmił i wyszedł za swoim przyjacielem. Uśmiechnęłam się znacząco do Hazzy, a zaraz po tym zeszła reszta. Do Willi Bieber'a dojechaliśmy w dziesięć minut za moją sprawą i Lou.
-Chcecie herbatę czy wolicie piwo? - spytałam, ale nie czekałam na odpowiedź, jednak ją dostałam.
-Piwo! - odpowiedzieli chórem i rozłożyli się na sofie w salonie. Zachichotałam pod nosem i zaniosłam dwie zgrzewki trunku po czym wcisnęłam się na mebel między Justin'em a Harry'm. Ręka tego drugiego od razu powędrowała na mój pośladek za co został zamordowany moim spojrzeniem. Uśmiechnął się niecierpliwie i sięgnął po szklaną butelkę. Wtuliłam się w tors mojego chłopaka, a ten automatycznie objął mnie swoimi ramionami i pocałował delikatnie. Kocham go tak mocno, jak mogłam mu to zrobić do cholery?!
-Kocham Cię kiciu. - zamruczał do mojego ucha jakby czytał mi w myślach. Uśmiechnęłam się mimowolnie i wpiłam się w jego usta, a ten pogłębił pocałunek.
-Ja Ciebie też. - wyszeptałam w jego malinowe usta i opadłam na jedyny na świecie tak perfekcyjny tors. Po chwili podał mi butelkę trunku.
-Kotku okazało się, że chłopcy są moim supportem. - pocałował mnie krótko, ale czule. -I będziesz dla nich tańczyć. - uśmiechnął się słodko, a ja nie wiedziałam co powiedzieć. Z jednej strony się cieszyłam, ponieważ oderwę się od tej starej drużyny, nasz związek przejdzie przez pewną próbę, ale w sumie to nie chce opuszczać go nawet na chwile. Chłopcy wznieśli toast, a ja robiłam wszystko tępo wpatrując się w telewizor cały czas o tym rozmyślając. Poczułam ciepłe usta na mojej szyi i uśmiechnęłam się nieśmiało.
-Bardzo sie ciesze, że będziesz w naszej drużynie Herr.- wyznał czule Niall. Posłałam w jego stronę najprawdziwszy uśmiech jaki było mnie na tą chwilę stać.

*
 Chłopcy wyszli koło godziny jedenastej wieczorem. Jęknęłam przeciągle kiedy Justin zamknął za tymi wariatami drzwi. Zaśmiał się cicho i przytulił mnie. Delikatnie ucałował moje czoło.
-Możesz iść pierwsza do łazienki. - zachichotałam cicho.
-Nie. - zaprzeczyłam co wyraźnie zbiło go z tropu. -Pójdziemy razem. - wystawiłam rękę do przodu, aby ją chwycił. Napuściłam wody do wanny, a Jus wybierał jakieś olejki. W końcu pomieszał wszystkie co zapieczętował szczerym uśmiechem. Pokręciłam przecząco głową po czym zrzuciłam z siebie wierzchnie okrycie i weszłam do ciepłej wody. Brunet poszedł w moje ślady dzięki czemu już po chwili leżeliśmy w pięknie pachnącej pianie, razem, przytuleni rozkoszowaliśmy się chwilą, która niestety nie mogła trwać wiecznie.
*
Rano obudził mnie dziwny dźwięki. Po chwili dłuższych rozmyślań doszłam do tego, że to miauczenie kota, a właściwie moje. Justin'owi kiedy się to spodobało i nagrał mnie. Było to jeszcze przed tym jak zostaliśmy parą. Na samą myśl wybuchnęłam gromkim śmiechem, a przebudzony brunet odebrał iPhon'a. Przekręciłam się na brzuch i śmiałam w białą poduszkę by nie przeszkadzać mu w rozmowie. Sam nie mógł powstrzymać się od uśmiechu, który ukazywał jego śnieżnobiałe ząbki. Kiedy zakończył rozmowę rzucił się na mnie i zaczął gilgotać, a ja chwytając po drodze jakieś ciuchy, pobiegłam do łazienki zamykając drzwi na klucz. Walnął w nie pięścią. 
-Szlag... - warknął jak zwykle. Z triumfem ubrałam czarną bokserkę, jensowe szorty i uczesałam się. Na razie nie miałam żadnych planów stąd brak makijażu i luźny ubiór. Wyszłam zatem po dwudziestu minutach. Justin robił nam już śniadanie w samych luźnych dresach. Przygryzłam dolną wargę i przytuliłam go od tyłu. Położył na talerz ostatnią porcje naszych ulubionych naleśników i sprzedał mi soczystego buziaka. Moje kąciki ust zbuntowały się w pozytywny uśmiech i zasiedliśmy do stołu.
-A tak w ogóle... - spojrzałam na niego połykając ostatni kęs. - Co. Ty. Masz. Na. Dzwonku? - zaśmiał sie cicho i spojrzał mi w oczy. Miauknęłam dźwięcznie i oboje wybuchnęliśmy śmiechem. Posprzątaliśmy brudne naczynia i położyliśmy się na sofie w salonie. Chłopak przykrył nas kocem i pocałował mnie w skroń.
-Masz dzisiaj jakieś spotkanie na osiemnastą, a teraz sobie poleniuchujemy. - powiedział włączając komedie na odtwarzaczu DVD. Wzruszyłam ramionami i wtuliłam się w jego anielskie ciało.

*Perspektywa Laury*
Z mojej twarzy nie schodził uśmiech. Dzisiaj miałam spotkać się z Paul'em i chłopcami podpisać umowy. Przez kilka godzin rozmawiałam z moimi rodzicami na Skype'ie, a przez resztę, do godziny 15, leniłam się przed telewizorem. Po południu zaczęłam się ogarniać, w biegu jedząc musli. Nałożyłam na siebie czyste ubrania, włosy związałam w niedbałego koczka, a oczy podkreśliłam grubszą kreską eye-linerem. Złapałam torbę w dłoń chwytając mój dyplom ukończenia szkoły tańca, inne potrzebne dokumenty i wyszłam z domu zamykając drzwi na klucz.
Będąc już na miejscu zapukałam w drzwi biura i weszłam do niego. Kilka kroków dalej, przy wielkim, okrągłym stole zauważyłam wszystkich chłopców z 1D, Paul'a i choreografa chłopców - Max'a. Przywitałam się ze wszystkimi i usiadłam pomiędzy Paul'em a Niall'em. Ten koleś zaczyna na mnie poważnie działać. Uśmiechnęłam się miło do wszystkich i przygotowałam swoje dokumenty.
- Panna Laura Mayne, zgadza się ? - zapytał Paul.
- Tak, oczywiście. - kiwnęłam twierdząco głową. Max przejął ode mnie dyplom ukończenia szkoły, inne dyplomy, dowód osobisty i całą resztę. Przeglądali wszystko z zaciekawieniem, a ja z nerwów zaczęłam gnieść rękawy swojej bluzy.
- Ma pani bardzo interesującą przeszłość. - zaśmiał się Max.
- Tak, bardzo. Tańczyła u Justin'a Bieber'a. - powiedział Niall. Skarciłam go wzrokiem, bo zaraz zaczęliby mnie o wszystko wypytywać, a tego bym nie chciała. Niestety ...
- Tak ? A dlaczego zdecydowałaś się tańczyć u tych idiotów ? - spytał od razu Max.
- Zdecydowałam tak, ponieważ jestem Directioner i zawsze marzyłam o tym, by być na koncercie chłopców, a nawet nie śniłam o tym by u nich tańczyć. A skoro mam już małe zdolności, więc czemu nie. - uśmiechnęłam się.
- No dobrze, więc ja powiem tylko 3 słowa. Witam w zespole ! - klasnął w dłonie Max, a zaraz za nim Paul. Chłopcy rzucili się na mnie z okrzykami radości i zaczęli przytulać mnie wołając jak się cieszą.
- Liam, uspokój kolegów, a ciebie Lauro zapraszam na salę. Jakieś specjalne życzenia ? - zapytał Max.
- Jeśli mogłabym prosić piosenkę As Long As You Love Me, mam do niej własny układ. - uśmiechnęłam się nieśmiało i podążyłam za szczęśliwymi chłopcami, których usta same układały się w wielkie banany.
Po chwili znalazłam się w sporej hali, w której ujrzałam kilku innych tancerzy wirujących na parkiecie. Po kilku minutach rozgryzłam, że są to tancerze Jus'a, więc jest też tam .... Harriet.

CZYTASZ=SKOMENTUJ jakiś potwornie długi ten rozdział :O a mamy tylko 8 komentarzy pod tamtym! :( SPINAĆ DYŁECZKI PIĘKNOTKI <3 10 komentarzy = następny rozdział ;) Sylwia i Oliwia xx 

niedziela, 24 marca 2013

Rozdział 3

*Perspektywa Harriet*
W mojej głowie aż roiło się od odczuć, myśli i wrażeń. Nie wiedziałam o co chodzi z Laurą. Rozumiem, nie chce tańczyć już dla Justin'a, ale czemu mi tego nie powiedziała? Przecież jesteśmy przyjaciółkami, a przynajmniej byłyśmy. Może bardzo irytuję ją Scotter? Nie powiem, mnie też. To nie taki zły pomysł. Może ja także powinnam tak postąpić? Muszę przemyśleć niektóre rzeczy. Jus na pewno nie będzie stał dla mnie jako kolejna przeszkoda. Chce mojego dobra i lubi całe to One Direction, więc sama nie wiem.
-Herry... Jak sądzisz? - spytał Niall'a ja cicho pisnęłam wybudzona z zamyślenia.
-Przepraszam. - uśmiechnęłam się płonąc rumieńcem. -O co chodzi?
-Kogo mamy wziąć? - spytał ponownie, bardzo cierpliwie. Wskazałam mu moje kandydatki wśród których była Lu. -Wspaniały wybór. - uśmiechnął się od ucha, do ucha i wstał z krzesła. Napiłam się wody i założyłam nogę na nogę, ponownie zamyślając się. Poczułam czyjeś ciepłe dłonie na moich biodrach.
-Harry... - jęknęłam zniesmaczona. Kiedyś się do mnie przystawiał, próbował zagadać. Z początku było dobrze, teraz trochę za bardzo się narzuca.
-Dobra, dobra... Co tam rysujesz? - spytał spoglądając na moje bazgroły. Uśmiechnęłam się krępując całą sytuacją i odwróciłam kartkę. Zaśmiał sie cicho i wrócił na swoje miejsce. Po chwili do sali wszedł Horan z kandydatkami. Podał mi listę i kazał ogłosić kto zostaje. Po każdym wyczytanym przeze mnie nazwisku dziewczyny dostawały gromkie brawa, tylko kiedy przeczytałam ,,Laura Mayne" wyłoniły się jakieś chichoty, piski i gwizdy. Uśmiechnęłam się pod nosem i wzięłam swoją torbę.
-To do zobaczenia. - powiedziałam i chciałam wyjść.
-Poczekaj Herr. - uśmiechnął sie do mnie Harry. Westchnęłam głośno i czekałam aż do mnie dojdzie. -Może wpadniecie z Justin'em i Laurą do nas na małą imprezę? - zaproponował z cwaniackim uśmieszkiem. Chwilę się zastanawiałam.
-Emm... Dobrze. Będziemy po ósmej. - poinformowałam chłopaka i wyszłam z budynku.
*
Justin siedział z chłopakami w salonie. On przy pianinie, reszta na sofie. Rzuciłam kluczę na komodę.
-Cześć. - rzuciłam szybko i weszłam po schodach. Nie przepadałam za jego kolegami. Albo to jacyś totalni zboczeńce, albo niechluje. Jedynie Niall był dobry. Weszłam do swojej garderoby i zaczęłam zastanawiać się nad stosownym ubiorem na dzisiejsze spotkanie. Uświadomiłam sobie, że nie poinformowałam o tym mojego chłopaka. Jeśli nie będzie miał ochoty, sama pójdę. Mam wielką chęć na spędzenie czasu z innymi znajomymi. Kiedy już wybrałam coś pasującego do klimatu dzisiejszej rozrywki zeszłam na dół w celu przyrządzenia obiadu. O dziwo Juss robił go już sam. Stanęłam obok niego i pocałowałam go w policzek.
-Wow. Brawo kocie. - zaklaskałam w dłonie. Uśmiechnął się, zabawnie unosząc brwi ku górze. Zaśmiałam się i zmierzwiłam jego włosy.
*Perspektywa Laury*
Od razu po castingu szczęśliwa wróciłam do domu. Wyszłam stamtąd jak najszybciej, by uniknąć rozmowy z Herr. Ona na szczęście wróciła z Juss'em, który po nią przyjechał. Będąc już u siebie wciąż nie mogłam uwierzyć, że dostałam się i będę tańczyć u chłopców na trasie ! Marzyłam, żeby dostać bilet na koncert, ale nigdy nie pomyślałabym, że będę z nimi na scenie. Napuściłam letniej wody do wanny i od razu do niej weszłam. Ułożyłam się wygodnie, lecz ktoś już zdecydował się zakłócić mój spokój. Odebrałam połączenie od nieznanego numeru.
- Tak, słucham ?
- Cześć Lu, tutaj Niall. Tak szybko się zmyłaś, że nie zdążyłem cię o coś spytać.
- O, Niall. O co chodzi ? - zapytałam ciekawa. Woda cały czas leciała z kranu do wanny.
- Bo .. Czy ja ci nie przeszkadzam ? - zaśmiał się.
- Nie, skądże. Mówi o co chodzi.
- Więc chciałem spytać, czy nie przyszłabyś dzisiaj do nas na imprezę. Będą chłopcy i inni nasi znajomi. To jak ?
- Jasne, mogę wpaść. Dzięki za zaproszenie. - uśmiechnęłam się. - Będę za półtorej godziny. Do zobaczenia. - rozłączyłam się.
Wzięłam odprężającą kąpiel, po czym owinęłam się w ręcznik i tanecznym krokiem wyszłam z łazienki w poszukiwaniu odpowiednich ubrań. W końcu zdecydowałam się na białą bokserkę, rurki, czarne lity i elegancką bluzę. Włosy lekko pofalowałam i byłam prawie gotowa. Zrobiłam delikatny makijaż i chwytając moją torbę, wyszłam z domu. Wsiadłam do auta i już po 10 minutach byłam pod domem chłopców. Nie zdziwił mnie widok ich willi, dlatego że widziałam ją już więcej niż 69 razy. Wysiadłam z mojego auta i powoli podeszłam do drzwi, pukając w nie. Po chwili ujrzałam uśmiechniętą twarz Horanka. Uścisnęłam go na powitanie i udałam się za nim do salonu, w którym byli już wszyscy łącznie z ... Herry i Justin'em.
- Niall, nie mówiłeś, że Harriet i Jus też tu będą. - szepnęłam do jego ucha.
- Przecież się przyjaźnicie, co za problem ? - zapytał już normalnie.
- Tyle, że ja na razie nie mam ochoty z nią rozmawiać, okej ? Możemy stąd wyjść ? - starałam się za wszelką cenę zmienić temat.
- Jasne, chodź do pokoju. - pociągnął mnie za rękę w górę po schodach.
Dopiero teraz dotarło do mnie, że za rękę trzyma mnie NIALL i ciągnie do swojego pokoju. Potrząsnęłam głową, żeby nie zacząć krzyczeć i uśmiechnęłam się do siebie. Weszłam do pokoju chłopaka i oniemiałam. Było tam czysto, jak nigdy w życiu. Koło łóżka stało biurko, a zaraz obok niego gitara. Usiadłam na krześle i pozwoliłam sobie chwycić gitarę chłopaka. Zaczęłam brzdąkać pierwsze nuty Little Things, a Niall zaczął śpiewać. Spojrzałam w jego błękitne oczy i mało co w nich nie utonęłam.
- Nie wiedziałem, że grasz. - odparł po chwili.
- Dużo rzeczy o mnie nie wiesz, lecz ja o tobie hm .. wszystko. - uśmiechnęłam się i pokazałam mu język.
- Opowiedz mi coś o sobie.
- A co konkretnie chcesz wiedzieć ? - zaśmiałam się.
- Wszystko. - odpowiedział i rozsiadł się na łóżku.
- Jestem Directionerką. Gram na gitarze, czasem śpiewam, tańczę, maluję no i często gotuję. Lubię różnego rodzaju sporty, uwielbiam jeździć na nartach i łyżwach. Pochodzę z Hiszpanii, stąd moje nazwisko. Moja rodzina tam mieszka, a ja jeżdżę do nich tylko czasem. Ostatni raz byłam w Hiszpanii ... 2 lata temu. - moja mina natychmiast zrzedła.
- Na pewno tęsknisz, prawda ? Znam to. Mimo, że moja rodzina mieszka w sumie niedaleko i tak nie mam czasu się z nimi spotkać. Staram się jak mogę, ale chyba sama wiesz jak to jest. W końcu jeździsz w trasę z Justin'em. - uśmiechnął się.
- Taak ... tak.
- Niall, Justin cię woła. Zniknąłeś tak nagle ... - w progu stanęła Herry.
- Tak, przepraszam. Już schodzimy. - kiwnęłam głową w stronę Niall'a, który chwycił moją dłoń i wyszliśmy z pokoju mijając Harriet. Usiadłam w kuchni na blacie, a Niall poszedł do Juss'a. Obok mnie pojawiła się Her.
- Co jest Lu ? Dlaczego mi nie powiedziałaś ? - zapytała zamykając drzwi.
- Przecież .. ty ich nie lubisz. A ja nie chcę być zależna tylko od Scooter'a. Jestem Directionerką, więc to chyba jasne. A ty jesteś z Jus'em, więc zostajesz u niego. Tylko o to chodzi. Mam dosyć ciągłych zaczepek w stronę mojej osoby i nie wiem jak ty, ale ja nie mam zamiaru tak tego ciągnąć. Ty też powinnaś to rozważyć, bo tobą pomiata najbardziej. Przepraszam, muszę iść. - odparłam i bez słowa wyszłam z pomieszczenia. W tłumie złapałam Niall'a i powiedziałam mu, że wracam do domu. Chciał mnie odwieść, ale nie zgodziłam się.

*Następnego dnia*
Dzień jak co dzień. Wstałam rano, ubrałam się i resztę dnia spędziłam oglądając telewizję. Po południu wybrałam się na próbę, a właściwie to poszłam zanieść wypowiedzenie. Pożegnałam się z resztą ekipy, uroniłam kilka łez, lecz nie było mi szkoda. W końcu mam szansę spędzać swoje marzenia. Po powrocie do domu skontaktowałam się z Niall'em w sprawie rozpoczęcia prób i całej reszty papierów. Umówiliśmy się z Paul'em na jutro, by ustalić cały skład na koncerty oraz podpisać wszystkie potrzebne formularze i inne tego typu dokumenty. Podekscytowana, z wielkim bananem na twarzy usnęłam.

CZYTASZ=KOMENTUJ : ) KOCHAMY WAS MEGA <3. Kicie dziękujemy za tyle komentarzy, wyświetleń i obserwatorów. Mamy nadzieje, że Wam się podoba i OBY TAK DALEJ xx Sylwia i Oliwia

czwartek, 21 marca 2013

Rozdział 2

*Perspektywa Harriet*
Zgasiłam niedopałek przed furtką i weszłam przez nią. Drzwi, o dziwo, były otwarte. Kiedy lekko je popchnęłam moje serce stanęło, a w oczach pojawiły się łzy. Zatrzasnęłam drzwi i podbiegłam do Justin'a, który leżał na ziemi. Był nieprzytomny, a obok leżała pusta butelka po Whisky i pusta paczka po papierosach. Westchnęłam głośno i właściwie nie wiedziałam co mam robić. Ujęłam jego twarz w dłonie.
-Jus. Wstawiaj, nie wygłupiaj się. - szepnęłam, a po moich policzkach ciekły strużki łez spadające na jego podkoszulek. Nie mogłam zadzwonić po karetkę, ponieważ natychmiastowo rozeszły by się plotki, że ten idealny Justin Bieber upił się do nieprzytomności. Już widzę to na pierwszych stronach gazet. Postanowiłam zadzwonić do jego najlepszego przyjaciela, Niall'a. Wiedział o wszystkim, ja za nim nie przepadam, ale on mu pomaga więc... Chwyciłam iPhon'a i drżącymi rękami wybrałam numer do niego. Odebrał po trzech sygnałach.
-Justin! - był wyraźnie zaskoczony.
-Niall, słuchaj. Z nim jest coś nie tak, upił się do nieprzytomności. Przyjedź błagam. - wychlipałam spanikowana.
-Herry! Już jadę, nic nie rób. Nie próbuj go przenosić nigdzie, bo to zaszkodzi i tobie i mu. Jadę. - powiedział szybko.
-Dziękuje. - uśmiechnęłam się lekko i nacisnęłam czerwoną słuchawkę. Położyłam się obok niego i wtuliłam w jego rozgrzane ciało. Po pięciu minutach poczułam jak się rusza. Obolała, ale wstałam.
-O już jesteś? - spytał zachrypnięty, jakby nigdy nic. Pokręciłam przecząco głową.
-Wstawaj. - burknęłam i złapałam jego ręce. -Niall zaraz przyjdzie. - zrobił krzywą minę. Wiedział, że jestem na niego wściekła i będzie musiał spać na kanapie, a do tego jego przyjaciel zrobi mu kazanie. Dałam mu jakieś proszki na ból głowy i chciałam pójść do sypialni, ale mi nie pozwolił. Przyciągnął mnie do siebie, a ja zaczęłam płakać, tak po prostu. Gładził mnie po włosach i co chwilę całował w czoło.
-Obiecaj... - wychlipałam. - Że nie zrobisz już tego nigdy, nigdy więcej. - szepnęłam przygryzając dolną wargę.
-Przepraszam kociaczku. Nigdy więcej. -złączył nasze usta w pocałunku i wparował Horan. Uśmiechnęłam się w jego stronę i przywitałam mocnym objęciem. W tym akurat był dobry, a poza tym nawet miły. Najlepszy z tej całej piątki idiotów. Następnie poszłam do sypialni by zostawić ich samych.
-Pożałujesz tego w nocy! - krzyknął roześmiany Jus. Pokiwałam do siebie głową i wzięłam pidżamę do łazienki. Wzięłam prysznic, rozczesałam włosy i zmyłam makijaż. Byłam naprawdę zmęczona, ale poszłam do salonu zobaczyć co się dzieje. Nie było mnie ponad dwadzieścia minut, ale blondyn nadal prowadził monolog. Parsknęłam cicho i przeszkodziłam mu w zdaniu.
-Dziękuje kochany, ale my już to przerabialiśmy. Myślę, że temu pijakowi jest teraz potrzebny sen. A ty prześpij się w pokoju gościnnym, bo nie ma sensu byś wracał po nocy. - poklepałam go po ramieniu i zabrałam swojego chłopaka za rękę. Kazałam mu iść się odświeżyć.
-Jestem pojebany, głupi i tępy. - burknął po czym mnie pocałował.
-Czemu tak myślisz? - trzymałam go za rękę.
-Bo mogłem Cię stracić. - powiedział i wyszedł. Westchnęłam głośno i poszłam sprawdzić co dzieje się z Niall'em. Kąpał się w innej łazience, czyli inaczej samowolka. No okej. Wzięłam papierosa z paczki i wyszłam na taras. Zapaliłam go za pomocą różowej zapalniczki, która leży tam od zawsze na szklanym stoliku. Poczułam czyjeś dłonie na mojej tali zaś usta na szyi. Nie "czyjeś" to usta i dłonie najcudowniejszego mężczyzny w moim życiu, którego kocham chociażby nie wiem co. Chciał wziąć ode mnie bucha, ale zgasiłam papierosa.
-Kocham Cię. - wyszeptał i zostawił na mojej delikatnej skórze ,,malinkę". Kąciki moich ust zbuntowały się w lekki uśmiech. -Niall śpi. - kolejny raz przyłożył usta do mojej skóry, tym razem wybrał sobie płatek mojego ucha. Pokiwałam głową i wzięłam go za rękę. -Zaraz, zaraz. - zamyślił się gdy leżeliśmy już w łóżku. -Czy to nie ja powinienem spać w pokoju gościnnym? - zaśmiał się słodko.
-Wiesz... Boje się, że gdyby Niall spał ze mną byłoby źle. - zażartowałam, a na twarzy Justin'a pojawił się grymas. Pocałowałam go namiętnie i wtuliłam się w jego nagi tors zasypiając.
Dzisiaj Niall zrobił nam śniadanie, chyba musi z nami zamieszkać.
-Witaj królewno. - zaśmiał się i podał mi talerz z górą naleśników. Uśmiechnęłam się do niego po czym musnęłam jego policzek. Po chwili na moim lewym pośladku poczułam rękę Biebsa. Odwróciłam się w jego stronę i zmarszczyłam brwi. Pocałował mnie namiętnie i usiadł obok mnie przy stole. Przewróciłam brązowymi oczami i zaczęłam spożywać posiłek razem z chłopakami. Był cały w skowronkach co źle oznaczało. Jego humor da się albo poprawić albo spieprzyć. Takie wspaniałe samopoczucie nie zostaje u niego na długo.
-Dobra ja muszę spadać, bo dzisiaj mamy próbę, a jutro będziemy oglądać tancereczki. - poruszył zabawnie brwiami na co zaśmiałam się melodyjnie. - A właśnie... Nie chcesz przyjść na casting? Dla Ciebie byłaby to tylko formalność.- musnął mój policzek i pożegnał się ze swoim przyjacielem. Jego pomysł na chwilę zaprzątała mi myśli.
-Mogę Wam pomóc w wyborze. - uśmiechnęłam się do niego i puściłam oczko.
-Dziękuje, no to do zobaczenia Herry. Cześć Jus. - pomachał nam i wyszedł. Posprzątałam po posiłku, a następnie poszłam się odświeżyć. Po szybkim prysznicu rozczesałam włosy by zaraz po tym splątać je w warkocza. Nałożyłam cienką warstwę fluidu i dodałam moim policzkom koloru za pomocą różu. Oczy podkreśliłam czarną kredką, a na powieki nałożyłam jasny cień, który pasował do mojego dzisiejszego ubioru. Pomimo tego, że to pierwsze dni wiosny, na dworze było naprawdę gorąco. Wokół szyi zawinęłam jeszcze tylko miętową apaszkę i zeszłam po schodach.
-Gdzie idziesz? - spytał mój chłopak. Westchnęłam ciężko.
-Do mamy. - burknęłam. Jakby nie wiedział.
-Idę z tobą. - zaraz znalazł się obok mnie i wziął siatki. Uśmiechnęłam się do niego i zamknęłam drzwi wejściowe na zamek. Chwycił mnie za rękę, a ja splątałam nasze palce. Wszystko odbyło się tak samo jak wczoraj tyle, że dzisiaj moja mama mniej się odzywała. Próba podobnie, szło nam trochę lepiej.

*Perspektywa Laury*
Od rana chodziłam jak na szpilkach, gdyż nadszedł dzień castingu. Układ był już przećwiczony, opanowany do perfekcji. Byłam tak podekscytowana, jak nigdy. Mimo, że mieszkam w Londynie nigdy nie miałam okazji poznać chłopców osobiście. Po zjedzeniu drugiego śniadania jeszcze raz powtórzyłam sobie cały układ po czym spakowałam ciuchy na zmianę do torby. Nałożyłam białe rurki w granatowe kwiaty, białą koszulę z krótkim rękawem, niebieskie Converse i błękitny sweterek. Zrobiłam lekki makijaż i byłam gotowa do drogi. Do areny O2 miałam ok. 30 drogi autem, więc chwyciłam tylko torbę i wyszłam z domu.
Postanowiłam nie mówić nic Herry, ze względu na to, że ona będzie tańczyła u Juss'a, bo przecież to jej chłopak i nie zostawi go, a poza tym ona nie lubi 1D. Wsiadłam do mojego mini cooper'a i ruszyłam spod akademika. Tak jak przewidziałam na miejscu byłam pół godziny przed czasem. Od razu ruszyłam do szatni, by się przebrać i przećwiczyć cały układ jeszcze raz, lecz odkąd tylko postawiłam stopę na arenie wokół mnie zaczęły szeptać różne dziewczyny. Niektóre mówiły, patrzcie to Laura, ona tańczy u Justin'a Bieber'a, jeszcze inne, czego ona tu szuka, a kolejne, patrzcie, Laura idzie, co ona tu robi? Nie ma prawa tu przychodzić. Prychnęłam tylko pod nosem i od razu udałam się do jednej wolnej przebieralni. Nałożyłam luźne dresy i zbyt dużą koszulkę One Direction. Ponownie wsunęłam na nogi converse i wyszłam z przebieralni czekając na przyjście chłopców.
- O, patrzcie kogo my tu mamy. Czyżby Laura Mayne ? Tancereczka Justin'a ? - zaśmiała się kpiąco dziewczyna stojąca obok mnie.
Podniosłam wzrok i przejrzałam ją od góry do dołu.
- Tak, co w związku z tym ? - zapytałam nie wiedząc o co chodzi.
- Jak to co ? Po co tu przyszłaś ? Bieber ci nie wystarcza ? Czy po prostu chcesz zniszczyć marzenia innych ? - pokazała dłonią na inne dziewczyny zgromadzone dookoła nas.
- Przepraszam, ale także przyszłam spełniać swoje marzenia. Jestem Directioner. - uśmiechnęłam się.
- Phi .. Ty ? To ciekawe, że tańczysz u tego pedała. - znów się zaśmiała i przybiła piątkę z dziewczyną stojącą obok niej.
- Jus nie jest pedałem, to po pierwsze, a po drugie każdy na tym świecie ma wolną rękę, więc także tu przyszłam. A to, że tańczę u Justin'a nie ma nic do rzeczy. - ta laska jest wkurzająca. Wstałam z ławki i stanęłam na przeciw niej.
- Jaja sobie robisz ? - powiedziała. - Może po prostu ktoś cie tu przysłał ? A gdzie twoja Harriet ? - spytała znowu.
- Nie twój interes paniusiu, a teraz zejdź mi z drogi, bo muszę pozbyć się konkurencji, sorry .. - pisnęłam i przesunęłam dziewczynę w bok. Zrobiła oczy jak pięć złoty i prychnęła. Ustawiłam się obok wejścia na scenę i zobaczyłam chłopców siedzących przy stole jurorskim. Uśmiechnęłam się na samą myśl i zaczęłam się rozgrzewać. Jako że mój układ zawiera kilka elementów gimnastyki było mi to bardzo potrzebne. Jeszcze raz przećwiczyłam swój układ, a od razu po tym chłopcy zaczęli wywoływać kandydatki. Byłam 6, więc nie jest tak źle. Okazało się, że przede mną występuje nijaka Victoria, ta, która powiedziała, że Jus to pedał. Uśmiechnęłam się do niej nieszczerze i udałam się do małej sali by zobaczyć jej występ. Okazało się, że jest całkiem dobra, więc mam niezłą konkurencję. Kiedy zeszła ze sceny udała, że jest jej przykro i od razu pobiegła w stronę swojej przyjaciółki.
- Laura Mayne, zapraszamy na scenę ! - usłyszałam dźwięczny głos Lou'iego.
Z wielkim bananem na twarzy wbiegłam na scenę. Przy stole kolejno siedział Zayn, Niall, Liam, Louis i Hazza.
- Czekaj, czekaj. Czy my się skądś nie znamy ? - zapytał blondynek.
- Nie wiem, może. - zaśmiałam się.
- Laura, Laura, Laura Mayne ... - drapał się po głowie Horanek. - Wiem ! Tańczysz u Justin'a, prawda ? - odparł dumny z siebie.
- Zgadza się. Mam nadzieję, że to w niczym nie przeszkadza. - zapytałam podejrzliwie.
- Nie skądże. A nie wiesz czy Herry już przyjechała ?
- To ona miała tu być ? - zdziwiłam się. - Po co ?
- Cześć Niall, już je ... - spojrzała na mnie Herry i zlustrowała mnie wzrokiem.
- Lu ? - teraz to ona była w szoku. - Co ty tu do cholery robisz ? To jakieś jaja ? - krzyknęła.
- Przepraszam, pogadamy o tym później, ok ? - zapytałam i od razu przeszłam do swojego układu. Wczułam się w muzykę i zaczęłam tańczyć. Robiłam wszystko tak jak w domu, wszystko było dopasowane idealnie. Cały układ nie trwał długo, lecz był dość męczący. Kiedy zakończyłam swój "pokaz", ukłoniłam się, a ze strony chłopców usłyszałam gromkie brawa. Tylko Harriet siedziała cicho z wzrokiem spuszczonym w dół. Podziękowałam grzecznie i udałam się do szatni, by poczekać na ogłoszenie wyników.

CZYTASZ = SKOMENTUJ : * Mówiłyśmy Wam już jak bardzo Was kochamy ? :D 7 obserwatorów, a dopiero pierwszy rozdział <3 No dziękujemy również za komentarze ! : ) Oliwia i Sylwia xx

niedziela, 17 marca 2013

Rozdział 1

*Perspektywa Harriet*
-Kotku, czas wstawać. - było mi tak wygodnie w jego ramionach. Zamruczał wprost to mojego ucha wywołując gęsią skórę na moim ciele, a potem pocałował moje spierzchnięte wargi. Wzdrygnęłam się lekko marszcząc brwi.
-A ty, jełopie, nie wstajesz? - parsknął śmiechem i wygramolił sie spod flanelowej pościeli w jego ulubionych kolorach, fioletowym i niebieskim. Zaraz za nim podreptałam ja. Wiedziałam, że jak codziennie, zacznie się bieg, u którego mety znajduje się wolna łazienka. Co prawda mieliśmy je trzy w całym domu, ale ta była najlepsza. Jakoś tak przypadła nam do gustu i tyle. Justin wybierał ciuchy, stojąc w swojej garderobie w samych bokserkach. Uśmiechnęłam się do niego przygryzając dolną wargę.
-Tym razem Ci się nie uda! - krzyknęłam rozbawiona i pobiegłam do drzwi łazienki.
-Szlag! - wrzasnął i ruszył w pogoń za mną. Stałam już w progu, kiedy ten złapał mnie w pasie i obrócił do siebie. Pocałował mnie czule po czym chciał mnie wyminąć, ale się nie dałam.
-Kocham Cię. - szepnęłam i zamknęłam mu drzwi przed nosem.
-Masz szczęście, że ja Ciebie też! - usłyszałam zza drzwi. Zachichotałam cicho i wskoczyłam pod prysznic. Gdy spod niego wyszłam zastałam tylko mój ręcznik. Jęknęłam znacznie i wyszłam z pomieszczenia. Usłyszałam ciche śmiechy z sypialni. Weszłam tam i ujrzałam Justin'a oraz dwóch jego kolegów. Wywróciłam oczami.
-Ooo... Herry. - zaśmiał się jeden z nich. Ominęłam go ze sztucznym uśmiechem i weszłam do garderoby. Za mną wszedł Jus i objął mnie od tyłu. Złożył kilka słodkich pocałunków na moim karku i oparł swoją głowę w zgłębieniu karku.
-Idziesz do mamy? - spytał.
-Tak... - odpowiedziałam zajęta wybieraniem odpowiednich rzeczy, ale on mnie rozpraszał. Niespodziewanie odwróciłam się w jego stronę i wpiłam namiętnie w jego usta wiążąc ręce na jego szyi. Objął mnie w tali i lekko uniósł.
-Pójdę z tobą. - uśmiechnął się gdy odsunęłam się od niego.
-Przyszli chłopacy... - zasmucona kiwnęłam głową w strone sypialni.
-Poszli już. - cmoknął mnie namiętnie w usta i poszedł się przebrać. W końcu się ubrałam i poszłam do łazienki. Uczesałam falujące włosy i wzięłam się za malowanie. Użyłam fluidu i pudru do przykrycia nielicznych niedociągnięć na mojej skórze. Na powiekach namalowałam grube i krótkie kreski eyelinerem, a usta musnęłam czekoladowym błyszczykiem. Musnęłam rzęsy maskarą po czym odwróciłam się do wyjścia. W progu stał Justin oparty o framugę drzwi, uśmiechając się łobuzersko. Spojrzałam na siebie.
-Jestem gdzieś brudna? Coś nie tak? - spytałam patrząc na niego.
-Nie, wszystko w porządku. - zapewnił mnie ciepłym tonem. Uśmiechnęłam się do niego czule, a ten podszedł do mnie. -Moja najwierniejsza fanka stoi właśnie przede mną. - westchnął przytulając mnie do siebie. Pisnęłam cicho. -Ooo podnieca cię to? - zaśmiał się, a ja mu zawtórowałam. Wzięłam jeszcze ciuchy na trening, picie i kilka rzeczy dla matki po czym mogliśmy wyjść. Mój chłopak chwycił mnie za rękę, a ja splątałam nasze place. Zawsze tak jest, nigdy inaczej. Uśmiechnęliśmy się do siebie i po chwili znaleźliśmy się już pod starą kamieniczką, w której mieszkała moja rodzicielka.
-Hej mamuś. - rzuciłam czule gdy weszliśmy. Od razu weszłam do kuchni by rozpakować posiłek i leki.
-Dzień dobry pani White, jak się pani czuje?- uwielbia Justina.
-O kochanie. - zaczęła cicho. - Jest lepiej, ale dziękuje że się o mnie troszczysz. - usłyszałam jak obje się zaśmiali. Ja z nią tak nie potrafiłam rozmawiać. Nie to, że wcale nie rozmawiałam ze swoją mamą, ale zawsze było to tylko kilka zdań jeśli chodziło o pranie, posiłek czy przyjęcie odpowiednich leków.
-Bardzo się ciesze. - powiedział czule.
-A powiedz mi... Jak wam jest razem? - ugh... Wiedziałam, że o to spyta.
-Jest cudownie, proszę pani. - odpowiedział rozmarzony. - Harriet jest moją najwierniejszą fanką. - moja mama wybuchła śmiechem. Wstawiłam rosół i udałam się do salonu. Przywitali mnie uśmiechami. Usiadłam na kolanach Bieber'a. Pocałował mnie w policzek, a ja lekko się zarumieniłam.
-A co z moimi wnukami?.. - codziennie o to pyta.
-Mamo... - zaczęłam, ale brunet mi przerwał.
-Niech się pani nie martwi. Najpierw ślub, następnie bliźniaczki. - jego kąciki ust zbuntowały się w szczery uśmiech ukazując śnieżnobiałe zęby. Spojrzałam na niego marszcząc brwi.
-Serio? - zapytałam dziwnym tonem, a ten wybuchnął śmiechem.
-To bardzo dobrze. - ucieszyła się moja rodzicielka. Posłałam do niej niezgrabny uśmiech po czym wyszłam by wrócić z ciepły posiłkiem. Gdy już zjadła wybiła godzina trzecia po południu. Chwyciłam torbę. Justin pożegnał się z moją mamą, tak samo jak ja i wyszliśmy. Poszliśmy do aren, w której odbywaliśmy próby.
-Idę się przygotować. - powiedziałam do Justin'a i chciałam puścić jego ręką, ale ten przyciągnął mnie do siebie i namiętnie wpił się w moje usta. Dotyk jego miękkich warg doprowadza mnie do szaleństwa.
-Teraz możesz iść. - powiedział zadowolony i poluźnił nasz uścisk. -Kocham Cię. - szepnął. Weszłam do szatni gdzie była tylko moja przyjaciółka.
-Hej. - uśmiechnęłam się do niej, a ona odwzajemniła mój gest. Przebrałam się w spodnie dresowe i białą koszulkę Biebsa po czym wszystkie wyszłyśmy na arenę. Usiadłyśmy na scenie czekając na menedżera naszej gwiazdy. Kiedy przyszedł od razu zabrał głos.
-Szykuje się koncert, tutaj. - tyle to wiemy. - Ale też teledysk do "As long as you love me". - nie wiedziałam,  ale to świetnie. - I potrzebujemy dziewczyny, która zagra w nim panienkę Justin'a. Będziecie się całować, udawać najlepszą parę. - o już nie tak świetnie.
-Będzie nią Tiffany. - powiedział, a mi zrobiło się niedobrze. Brunet spojrzał na mnie z bólem w oczach, a zaraz potem na tę sztuczną blondynkę.
-Nie zgadzam się. - powiedział opanowany, ale stanowczy. Grubszy pan w garniturze zaśmiał się pobłażliwie.
-Trudno. - parsknął.
-Jak to kurwa trudno? Nie zdradzę Herry za żadne kurwa miliony. - teraz był zdenerwowany. Podeszłam do niego i przekręciłam jego głowę w swoją stronę. Patrzył mi w oczy ze łzami. Nie mogłam na to patrzeć.
-Spokojnie kochanie, wszystko będzie dobrze. - szepnęłam, a ten pokręcił przecząco głową.
-Nie! Nie zgadzam się i tyle. - po jego policzkach płynęły łzy. Odruchowo wytarłam je kciukiem. -Wyobraziłem sobie tę sytuacje. - szepnął i wtulił się w mój obojczyk. Pogłaskałam go po głowie, był bardzo zestresowany.
-Ja też się nie zgadzam. - bez emocji oświadczyła Tiffany. Mój chłopak uniósł głowę z lekkim uśmiechem. -To wyjdzie bardzo sztucznie, ponieważ będziesz robił to z przymusu.- parsknęła i zajęła się swoimi włosami.
-Dobra. - menedżer się poddał. - Wykonam parę telefonów i jutro ci powiem. - pokiwał potwierdzająco głową i dał mi buziaka w usta. Zaczęliśmy próbę, szło świetnie.
*Perspektywa Laury*
Nie mogłam zrozumieć o co chodzi menadżerowi Jus'a. Dobrze wiedział, że Justin nie byłby w stanie wystąpić z nikim innym w teledysku, nie zdradziłby Herry, ale nie, on zawsze musi robić wszystkim na przekór. Nie potrafię rozgryźć tego gościa. Zmęczona weszłam do szatni razem z Herry i resztą dziewczyn z ekipy.
- On cię prowokuje mała, zrób coś z tym. - powiedziałam do Harriet wycierając twarz ręcznikiem.
- Nie Lu, to tylko dla zabawy. - jęknęła cicho.
- Jak uważasz. - odpowiedziałam przejęta i czym prędzej ruszyłam pod prysznic.
Zimne stróżki wody płynęły po moim rozpalonym ciele. Tak właśnie wyglądał nasz dzień. Śniadanie, próba, próba, obiad, próba, próba i kolacja. Dla niektórych byłoby to męczące, ale nie dla mnie. Uwielbiałam tańczyć, szczególnie z tą ekipą, mimo że czasem dawali popalić. Owinęłam się ręcznikiem i wyszłam z pod prysznica zgarniając swoje czyste ciuchy. Nałożyłam je i podeszłam do Herry, która stała już gotowa przed szatnią migdaląc się z Jus'em. Czasem brakowało mi, że to ja nie mam się do kogo przytulić, pocałować, ale miłość widocznie nie jest dla mnie. Stanęłam obok pary przyjaciół i odchrząknęłam głośno.
- Sorry Jus, zabieram ci Herry. - zaśmiałam się i pociągnęłam dziewczynę za rękę.
- Gdzie mnie porywasz ? - zapytała.
- Idziemy do kina, co ty na to ?
- No dobra, przyda mi się chwila odpoczynku. - odparła i złapała mnie za ramię.
Szłyśmy uliczkami Londynu co chwilę wybuchając gromkim śmiechem. Właśnie to w naszej przyjaźni było najlepsze. Spędzanie każdej chwili razem, śmiech bez powodu, wypady na zakupy i do kina. Spędzałyśmy ze sobą bardzo dużo czasu, lecz resztę wolnych chwil Herry spędzała z Justin'em. Byli w sobie szaleńczo zakochani. Nigdy w życiu nie widziałam tak szczęśliwych osób jak oni.
Wybrałyśmy z Her komedie, bo odkąd pamiętam w kinie oglądałyśmy tylko te filmy. Na niektórych byłyśmy nawet po 3, 4 razy.
Po dwóch godzinach opuściłyśmy salę kinową i kino nie mogąc opanować śmiechu - z resztą jak zawsze. Prędko wróciłyśmy do domu. Odprowadziłam przyjaciółkę, a na pożegnanie pocałowałam ją w policzek, po czym poszłam w swoją stronę. Będąc już w akademiku rzuciłam torbę z ciuchami na łóżku i popędziłam do kuchni zrobić sobie gorącej herbaty. Weszłam na twitter'a i facebook'a sprawdzić co ciekawego dzieje się u moich mężów. Odwiedziłam także stronę chłopców. Jednakże nie wyłączyłam jej tak szybko jak włączyłam. Jedna informacja przykuła moją uwagę.
"Witajcie kochani ! Jak już pewnie wiecie, One Direction rusza w 9-miesięczną trasę koncertową. Dlatego mamy dla was niespodziankę ! Chłopcy przygotowali konkurs, być może dla którejś z was. Dnia 21 marca, odbędzie się casting na tancerzy zespołu One Direction. Wystarczy przyjść i zademonstrować nam swoje zdolności. Komisja : Zayn Malik, Harry Styles, Liam Payne, Niall Horan i Louis Tomlinson. Pamiętajcie, Arena O2, 21 marca godz. 16, zapraszamy serdecznie ! 1DHQ x 
Mało co serce nie wyskoczyło mi z piersi, a płuca nie zostały wyplute. Pierwsze co zrobiłam to zaczęłam skakać po pokoju i tańczyć dziki taniec radości. W końcu mam szansę wyrwać się z sieci Scooter'a. Zaklaskałam w dłonie, ale dopiero teraz doszło do mnie, że 21 marca jest już za 4 dni, a ja nie mam żadnego układu w zapasie ! Zwinnym ruchem włożyłam do odtwarzacza DVD płytę One Direction "Take Me Home" i wybrałam odpowiednią piosenkę, jaką była C'mon C'mon. Od razu wzięłam się do pracy, nie czekając nawet chwili.

Tadam ! xx : ) pierwszy rozdział : D CZYTASZ? = SKOMENTUJ piszcie czy Wam się podoba <3
Sylwia i Oliwia xxx

piątek, 15 marca 2013

Bohaterowie

Witamy znowu! :) Mamy nadzieje, że będziecie komentować i czytać xx


Laura Rose Mayné ( 19 lat )
Kolor oczu, włosów, cery :
piwne, brązowe, ciemna
Wzrost i waga : 172 cm, 52 kg
Miejsce i data urodzenia: Saragossa, Hiszpania, 29 października 1994 rok
Wyróżnia się : długimi nogami, piękną figurą i nienaganną gracją.
Od piętnastego roku życia mieszka w Londynie gdzie uczy się w najbardziej prestiżowej szkole tańca. Jej najlepszą przyjaciółką Harriet. Jest Directionerką, czyli fanką najsławniejszego Brytyjskiego Boys Bandu na świcie, One Direction. Z reguły jest opanowana, cierpliwa i rozsądna. Lubi zakupy i zna się na modzie. Świetnie radzi sobie także ze śpiewem, uwielbia sztukę i odnajduje swą artystyczną duszę. Mieszka sama w akademiku, a jej rodzina została w Hiszpanii. Ma nadopiekuńczą matkę i zapracowanego ojca oraz dwójkę rodzeństwa, młodszych braci. Odnajduje swoją pasję także w gotowaniu. Częściej myśli o szczęściu drugiej osoby, a nie o swoim. Bardzo troszczy się o najbliższych. Jest pełna życia.



Harriet Alex White ( 19 lat )
Kolor oczu, włosów, cery :
bursztynowe, ciemny brąz, brzoskwiniowa
Wzrost i waga : 169 cm, 50 kg
Miejsce i data urodzenia : Londyn, Wielka Brytania, 25 marca 1994 rok
Wyróżnia się: pięknym uśmiechem, ma tatuaż na lewej łopatce, jest z tzw ,,dobrej firmy",
Poznała się z Laurą w szkole tańca cztery lata temu. Są dla siebie jak siostry, szanują się i kochają. Dziewczyna jest zupełnym przeciwieństwem swojej najlepszej przyjaciółki. Co do radości z każdej chwili swojego życia się zgadzają, lecz ona robi to w inny sposób. Uwielbia imprezy. Kocha swojego chłopaka, u którego także tańczy podczas występów. Mieszka z Justin'em na obrzeżach Londynu w jego Willi. Codziennie odwiedza swoją schorowaną matkę. Pomaga jej jak tylko może. Uwielbia tańczyć, jest to jej wielką pasją. Nie bierze życia na poważnie. Ma dobre wyczucie stylu. Jest pewna siebie i czasami arogancka. Jednym z jej negatywnych cech jest nałogowe palenie. Umie grać na gitarze i pianinie co często oddala ją od problemów.


Justin Drew Bieber ( 19 lat )
Kolor oczu, włosów i cery:
piwne, jasny brąz, ciemna karnacja
Wzrost i waga : 172 cm, 54 kg
Miejsce i data urodzenia : Stratford, Kanada, 1 marca 1994 rok
Wyróżnia się : dużą ilością tatuaży, jest sławnym piosenkarzem o odmiennym stylu
Bardzo kocha Herriet i cieszy się z faktu, że tańczy dla niego. W ten sposób nie rozstają się prawie wcale. Darzą się wielkim uczuciem. Jednak Justin kryje wiele tajemnic przed swoją ukochaną. Popada w narkomanie, czasem nawet popala i dużo pije. Ma oryginalny styl i własne poglądy. Często padają w jego stronę wyzwiska, ale Herry pomaga mu to przetrwać i dzięki niej czuje się coraz lepiej.










od lewej: Louis Tomlinson (22 lat)
Harry Styles ( 19 lat ) 
Liam Payne ( 20 lat ) 
Niall Horan ( 20 lat ) 
Zayn Malik ( 20 lat ) 


NO WRESZCIE -.- Z wielkim trudem napisałyśmy bohaterów! Pisałyśmy trzy godziny, cudownie. Do tego jeszcze wyszło nam jak wyszło, no ale cóż. Mamy nadzieje, że się spodoba! : )
CZYTASZ? = SKOMENTUJ! Sylwia i Oliwia xx