środa, 27 marca 2013

Rozdział 4

*Perspektywa Harriet*
Kiedy Laura wyszła, ja zostałam sama. Harriet i jej myśli. Świetnie w prost. Mój wzrok przykuły samochody jeżdżące po szosie. Nie wiedziałam co mam robić. Z jednej strony serce podpowiadało mi żebym została przy swoim chłopaku, ale z drugiej też chciało dla mnie dobra. Ale co mam przez to rozumieć? Nie chce zostawiać Jus'a, ale mam już po dziurki w nosie rozkazów i pomiatania moją osobą. Chce jak najszybciej wyrwać się z tej opresji. Chyba najlepszym rozwiązaniem, dla każdego, byłoby moje zniknięcie. Może zabiorę moją mamę i polecimy do Hiszpanii, do Barcelony. Zawsze o tym marzyłam, a i zaczęłabym nowe życie. Bez tego całego show biznesu. Ale ja go tak cholernie kocham... Ból rozrywał moje serce, nie wiedziałam jak postąpić. Przygryzłam dolną wargę by nie dać upustu, kłębionym się we mnie, emocją. Musiałam być silna dla każdej, bliskiej mi, osoby. Bałam się tylko o przyjaźń. Larriet miały nie być już razem, nigdy? Nie wiem czy wytrzymałabym. Z Lu jestem jak siostra, do tego bliźniaczka. Jakby się przypatrzeć jesteśmy do siebie trochę podobne i bardzo się kochamy.
-Herry? Wszystko dobrze? - nawet nie zauważyłam, że ktoś wszedł do pomieszczenia. Przeniosłam wzrok na tę osobę, którą był Harry, a po moim policzku spłynęła cierpka i samotna łza. Chłopak od razu znalazł się przymnie i szybkim ruchem zgrabnego kciuka wytarł ową ciecz. Położył swe duże dłonie na moje uda patrząc mi prosto w oczy, zajrzał w głąb mojej duszy. Przytulił mnie do siebie i głośno westchnął.
-Przejmujesz się tym wszystkim, prawda? - szepnął zniesmaczony. W miarę możliwości pokiwałam potwierdzająco głową. Pocałował moje rozgrzane czoło i odgarnął kosmyki niesforne kosmyki moich brązowych loków za ucho. Moje kąciki ust zbuntowały się w nieśmiały uśmiech, a twarz spaliła rumieńcem. Nie wiem czemu na mnie tak działał. Nic nie wypiłam, do niedawna nawet nie lubiłam Styles'a, a teraz? Proszę, rumienie sie na jego widok, on mi pomaga. Wow Herr. Jego ręka wsunęła sie trochę wyżej, na moje biodro. Przytulił mnie zmniejszając odległość naszych ciał. Jęknęłam tak cicho żeby nie usłyszał u łożyłam dłonie na jego cudnie wyprofilowanym torsie. Poczułam ciepło jakie wydzielało jego boskie ciało. Uśmiechnęłam sie po raz kolejny przygryzając dolną wargę. Muszę go zatrzymać.
-Hazz... - zamknął moje usta w namiętnym pocałunku. Nie wiedzieć czemu, odwzajemniłam go z większą namiętnością. Wplątałam swoje chude palce pomiędzy burzę jego przewspaniałych loków. Nie panowałam nad sobą. Nad swym umysłem, całym ciałem. To było cholernie do kitu, ale jego dotyk i pocałunki... Można się było w nich zatracić, ja jestem tego przykładem. Oplotłam jego ciało swoimi długimi nogami, a ten łapiąc mnie za pośladki uniósł lekko nad blat i zaniósł na sofę. Choć bałam się skutków tego czynu pożądanie wzięło nade mną górę. Jak zwyklę, Heruś się poddaje, cudownie. Odrywaliśmy się od siebie tylko wtedy kiedy musiałam zdjąć koszulkę, a Harry sweter. Muszę przyznać, że z zapięciem od stanika poradził sobie perfekcyjnie. Błądził dłońmi po moim ciele po czym zatrzymał się na moich, stwardniałych już, sutkach. Zaczął masować moje piersi całymi dłońmi. Zsunęłam z niego bokserki Calvina Klein'a, a moim oczom ukazał się sterczący na baczność sprzęt Hazzy. Uśmiechnęłam się triumfalnie i wzięłam do buzi jego przyjaciela. Na początku droczyłam się z nim, delikatnie ssąc główkę członka. Potem wykonałam całą robotę bez szwanku, a chłopak spuścił się mi do ust.
-Jesteś idealna. - szepnął podnosząc mnie by zaraz po tym wejść we mnie. Wolno, następnie coraz szybciej i głębiej. Kochaliśmy się długo i namiętnie kończąc wspólną rozkoszą. Pocałował delikatnie me usta. Cały stosunek był taki subtelny i delikatny. Nic na siłę, bylebym czuła się kochana i czuła dobroć wypływającą z jego kochającego serca. Zmęczeni opadliśmy na sofę. Harry przykrył mnie kocem, włożył bokserki i zamknął dębowe drzwi na klucz. Ja ubrałam bielizną i bluzkę. Uśmiechnął się do mnie i schylił się by kolejny raz złożyć czuły pocałunek swoimi ciepłymi wargami. Wygodnie ułożył się obok mnie, a ja wtuliłam się w jego cudny tors.
-Z nikim nie było mi tak dobrze, jesteś wspaniała Herri. Kocham Cię. - mówił mi tak zdrobniale, był słodki i szarmancki.
-Zdajesz sobie sprawę, że to był najlepszy seks w moim życiu? - zaśmiałam się podnosząc na łokciach.
-Oczywiście księżniczko. - pocałowaliśmy się czule. Złapał jego dłoń, a ten splątał nasze palce. Jest inaczej, pozwala mi przejąć inicjatywę, podoba mi się.
Obudziłam się, ale u mojego boku nie leżał Harry lecz Justin. Wczoraj, w nocy, w myślach modliłam się żeby to był tylko jakiś sen, ale teraz trochę tego żałuje. Przestraszyłam się, że to wszystko co przeżyłam nie miało miejsca lecz zaraz pewien brunet z loczkami i pięknymi, zielonymi oczami wyprowadził mnie z błędu. Wszedł z gorącą kawą do pokoju w samych bokserkach. Uśmiechnęłam się do siebie i przykryłam Jus'a kocem po czym podeszłam do mojego "kelnera". Dałam mu soczystego buziaka, wzięłam swoje spodnie oraz buty i mogliśmy zejść do salonu. Tam ubrałam się i usiadłam obok Hazzy jakby nigdy nic. Piliśmy kawę w ciszy. Po jakiś piętnastu minutach zszedł zadowolony Justin. Zaśmiałam się pod nosem kiedy wpił się w moje usta i położył się na moich kolanach.
-Styles... - warknął cicho. -Macie jakieś proszki na ból głowy? - spytał niemrawo. Wybuchnęłam śmiechem, a mój chłopak tylko lekko się uśmiechnął. -Uwielbiam jak się śmiejesz. - przyznał i kolejny raz mnie pocałował po czym poszedł do kuchni gdzie znajdowała się apteczka z lekami.
-Idź się ubierz i wrócimy do domu. - uśmiechnęłam się czule, a ten spełnił mój rozkaz. Pożegnałam się z moim kochankiem przelotnym buziakiem w policzek i odeszłam by nie wywołać wszelkich podejrzeń.
-Ej poczekajcie! - krzyknął Niall. Spojrzałam na niego, a ten zaczął ubierać kurtkę i swoje nike. -Jade z Wami. - oznajmił i wyszedł. Spojrzałam na swojego chłopaka, który zwijał się ze śmiechu, ale zarazem i z bólu. Pocałowałam jego czoło.
-Oni też muszą jechać. - oznajmił i wyszedł za swoim przyjacielem. Uśmiechnęłam się znacząco do Hazzy, a zaraz po tym zeszła reszta. Do Willi Bieber'a dojechaliśmy w dziesięć minut za moją sprawą i Lou.
-Chcecie herbatę czy wolicie piwo? - spytałam, ale nie czekałam na odpowiedź, jednak ją dostałam.
-Piwo! - odpowiedzieli chórem i rozłożyli się na sofie w salonie. Zachichotałam pod nosem i zaniosłam dwie zgrzewki trunku po czym wcisnęłam się na mebel między Justin'em a Harry'm. Ręka tego drugiego od razu powędrowała na mój pośladek za co został zamordowany moim spojrzeniem. Uśmiechnął się niecierpliwie i sięgnął po szklaną butelkę. Wtuliłam się w tors mojego chłopaka, a ten automatycznie objął mnie swoimi ramionami i pocałował delikatnie. Kocham go tak mocno, jak mogłam mu to zrobić do cholery?!
-Kocham Cię kiciu. - zamruczał do mojego ucha jakby czytał mi w myślach. Uśmiechnęłam się mimowolnie i wpiłam się w jego usta, a ten pogłębił pocałunek.
-Ja Ciebie też. - wyszeptałam w jego malinowe usta i opadłam na jedyny na świecie tak perfekcyjny tors. Po chwili podał mi butelkę trunku.
-Kotku okazało się, że chłopcy są moim supportem. - pocałował mnie krótko, ale czule. -I będziesz dla nich tańczyć. - uśmiechnął się słodko, a ja nie wiedziałam co powiedzieć. Z jednej strony się cieszyłam, ponieważ oderwę się od tej starej drużyny, nasz związek przejdzie przez pewną próbę, ale w sumie to nie chce opuszczać go nawet na chwile. Chłopcy wznieśli toast, a ja robiłam wszystko tępo wpatrując się w telewizor cały czas o tym rozmyślając. Poczułam ciepłe usta na mojej szyi i uśmiechnęłam się nieśmiało.
-Bardzo sie ciesze, że będziesz w naszej drużynie Herr.- wyznał czule Niall. Posłałam w jego stronę najprawdziwszy uśmiech jaki było mnie na tą chwilę stać.

*
 Chłopcy wyszli koło godziny jedenastej wieczorem. Jęknęłam przeciągle kiedy Justin zamknął za tymi wariatami drzwi. Zaśmiał się cicho i przytulił mnie. Delikatnie ucałował moje czoło.
-Możesz iść pierwsza do łazienki. - zachichotałam cicho.
-Nie. - zaprzeczyłam co wyraźnie zbiło go z tropu. -Pójdziemy razem. - wystawiłam rękę do przodu, aby ją chwycił. Napuściłam wody do wanny, a Jus wybierał jakieś olejki. W końcu pomieszał wszystkie co zapieczętował szczerym uśmiechem. Pokręciłam przecząco głową po czym zrzuciłam z siebie wierzchnie okrycie i weszłam do ciepłej wody. Brunet poszedł w moje ślady dzięki czemu już po chwili leżeliśmy w pięknie pachnącej pianie, razem, przytuleni rozkoszowaliśmy się chwilą, która niestety nie mogła trwać wiecznie.
*
Rano obudził mnie dziwny dźwięki. Po chwili dłuższych rozmyślań doszłam do tego, że to miauczenie kota, a właściwie moje. Justin'owi kiedy się to spodobało i nagrał mnie. Było to jeszcze przed tym jak zostaliśmy parą. Na samą myśl wybuchnęłam gromkim śmiechem, a przebudzony brunet odebrał iPhon'a. Przekręciłam się na brzuch i śmiałam w białą poduszkę by nie przeszkadzać mu w rozmowie. Sam nie mógł powstrzymać się od uśmiechu, który ukazywał jego śnieżnobiałe ząbki. Kiedy zakończył rozmowę rzucił się na mnie i zaczął gilgotać, a ja chwytając po drodze jakieś ciuchy, pobiegłam do łazienki zamykając drzwi na klucz. Walnął w nie pięścią. 
-Szlag... - warknął jak zwykle. Z triumfem ubrałam czarną bokserkę, jensowe szorty i uczesałam się. Na razie nie miałam żadnych planów stąd brak makijażu i luźny ubiór. Wyszłam zatem po dwudziestu minutach. Justin robił nam już śniadanie w samych luźnych dresach. Przygryzłam dolną wargę i przytuliłam go od tyłu. Położył na talerz ostatnią porcje naszych ulubionych naleśników i sprzedał mi soczystego buziaka. Moje kąciki ust zbuntowały się w pozytywny uśmiech i zasiedliśmy do stołu.
-A tak w ogóle... - spojrzałam na niego połykając ostatni kęs. - Co. Ty. Masz. Na. Dzwonku? - zaśmiał sie cicho i spojrzał mi w oczy. Miauknęłam dźwięcznie i oboje wybuchnęliśmy śmiechem. Posprzątaliśmy brudne naczynia i położyliśmy się na sofie w salonie. Chłopak przykrył nas kocem i pocałował mnie w skroń.
-Masz dzisiaj jakieś spotkanie na osiemnastą, a teraz sobie poleniuchujemy. - powiedział włączając komedie na odtwarzaczu DVD. Wzruszyłam ramionami i wtuliłam się w jego anielskie ciało.

*Perspektywa Laury*
Z mojej twarzy nie schodził uśmiech. Dzisiaj miałam spotkać się z Paul'em i chłopcami podpisać umowy. Przez kilka godzin rozmawiałam z moimi rodzicami na Skype'ie, a przez resztę, do godziny 15, leniłam się przed telewizorem. Po południu zaczęłam się ogarniać, w biegu jedząc musli. Nałożyłam na siebie czyste ubrania, włosy związałam w niedbałego koczka, a oczy podkreśliłam grubszą kreską eye-linerem. Złapałam torbę w dłoń chwytając mój dyplom ukończenia szkoły tańca, inne potrzebne dokumenty i wyszłam z domu zamykając drzwi na klucz.
Będąc już na miejscu zapukałam w drzwi biura i weszłam do niego. Kilka kroków dalej, przy wielkim, okrągłym stole zauważyłam wszystkich chłopców z 1D, Paul'a i choreografa chłopców - Max'a. Przywitałam się ze wszystkimi i usiadłam pomiędzy Paul'em a Niall'em. Ten koleś zaczyna na mnie poważnie działać. Uśmiechnęłam się miło do wszystkich i przygotowałam swoje dokumenty.
- Panna Laura Mayne, zgadza się ? - zapytał Paul.
- Tak, oczywiście. - kiwnęłam twierdząco głową. Max przejął ode mnie dyplom ukończenia szkoły, inne dyplomy, dowód osobisty i całą resztę. Przeglądali wszystko z zaciekawieniem, a ja z nerwów zaczęłam gnieść rękawy swojej bluzy.
- Ma pani bardzo interesującą przeszłość. - zaśmiał się Max.
- Tak, bardzo. Tańczyła u Justin'a Bieber'a. - powiedział Niall. Skarciłam go wzrokiem, bo zaraz zaczęliby mnie o wszystko wypytywać, a tego bym nie chciała. Niestety ...
- Tak ? A dlaczego zdecydowałaś się tańczyć u tych idiotów ? - spytał od razu Max.
- Zdecydowałam tak, ponieważ jestem Directioner i zawsze marzyłam o tym, by być na koncercie chłopców, a nawet nie śniłam o tym by u nich tańczyć. A skoro mam już małe zdolności, więc czemu nie. - uśmiechnęłam się.
- No dobrze, więc ja powiem tylko 3 słowa. Witam w zespole ! - klasnął w dłonie Max, a zaraz za nim Paul. Chłopcy rzucili się na mnie z okrzykami radości i zaczęli przytulać mnie wołając jak się cieszą.
- Liam, uspokój kolegów, a ciebie Lauro zapraszam na salę. Jakieś specjalne życzenia ? - zapytał Max.
- Jeśli mogłabym prosić piosenkę As Long As You Love Me, mam do niej własny układ. - uśmiechnęłam się nieśmiało i podążyłam za szczęśliwymi chłopcami, których usta same układały się w wielkie banany.
Po chwili znalazłam się w sporej hali, w której ujrzałam kilku innych tancerzy wirujących na parkiecie. Po kilku minutach rozgryzłam, że są to tancerze Jus'a, więc jest też tam .... Harriet.

CZYTASZ=SKOMENTUJ jakiś potwornie długi ten rozdział :O a mamy tylko 8 komentarzy pod tamtym! :( SPINAĆ DYŁECZKI PIĘKNOTKI <3 10 komentarzy = następny rozdział ;) Sylwia i Oliwia xx 

13 komentarzy:

  1. Aww.;3 Fantastyczny blog.! Kocham.;3 Zapraszam do mnie .- http://liammybrother.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Następny poproszę.:3

    OdpowiedzUsuń
  3. Kiedy następny?

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham cię, jesteś świetna i cudownie piszesz. Dawaj dalej. <3 / Ania. ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak Harriet mogła bo zrobić Justinowi ;(
    jaka będzie reakcja Harriet na taniec Laury i to jeszcze do piosenki Jus`a.
    czekam na kolejny ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Dalej♥ pisz proszę.
    I zapraszam do mnie : http://my-live-1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Jest już 12, więc dawaj rozdział ;P

    OdpowiedzUsuń
  8. fajnie piszecie, chcę następny rozdział :)

    zapraszam do mnie też piszę opowiadanie
    http://eefiil.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Super!!!!


    Zapraszam do mnie http://onedirection1dstyless.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń