środa, 10 kwietnia 2013

Rozdział 8

http://www.youtube.com/watch?v=-SSApYvnTUQ

*Perspektywa Harriet*
Czasem potok niechcianych słów psuje wszystko.
-Więc uważasz, że to moja wina, tak? - wrzasnęłam zrozpaczona na mojego chłopaka.
-Nie nie uważam tak, ale ktoś musiał mieć podstawy, krzycząc takie słowa. - odpowiedział pełen opanowania. Zawrzało we mnie i nie wytrzymałam. Ten facet miał rację, ktoś już mnie ,,bzyknał'' i to nie jest wcale wina Justin'a tylko tej cholernej dziwki jaką jestem ja.
-No miał i to racja! - łzy pociekły wielkimi strużkami po moich policzkach. Chwyciłam w rękę walizkę.
-Kochanie, nie... - przerwałam mu.
-Przestań, uspokój się i odezwij kiedy to wszystko przemyślisz, z resztą ja także. Przepraszam Cię za zdradę. - wydusiłam z siebie i czym prędzej udałam się do pokoju na przeciwko, czyli Harry'ego i Lou. Zapukałam niepewnie po czym usłyszałam głośne ,,Proszę" i nacisnęłam klamkę. Miałam to szczęście, że w apartamencie był tylko Harry. Gdy zobaczył w jakim stanie jestem, zamknął drzwi na klucz i wziął mnie na ręce. Wygodnie ułożył mnie na swoim łóżku by zając miejsce obok mnie. Cały czas pochlipywałam nie mogąc się uspokoić. Chłopak głaskał mnie po plecach i uciszał łagodząc moje nerwy.
-Powiesz mi co się stało żabko? - zapytał gdy widział już, że nie płaczę. Westchnęłam głośno bawiąc się kawałkiem materiału z jakiego składała się moja koszulka. Z niełatwym dystansem opowiedziałam mu całe zajście przed hotelem za równo jak i w nim.
-Ważne, że mu powiedziałaś. Teraz możemy być razem. - powiedział dumnie wypychając pierś do przodu. Podniosłam się na łokciach i spojrzałam na niego opuchniętymi oczami.
-Co ty mówisz?! - spytałam ze zdenerwowaniem w głosie, który łamał mi się co moment.
-No chyba nie powiesz mi, że teraz przyjdzie, pocałuje Cię i wszystko wróci do normy?!- był zbulwersowany, ale zawzięty; chciał walczyć. Wzięłam głęboki oddech, niemal zachłystując się pobranym powietrzem. -Kocham Cię. - szepnął i wpił się w moje popękane wargi. Z podwójną siłą odwzajemniłam pieszczotę, której teraz potrzebowałam. Wplotłam palce w jego burzę loków, a on swoje duże dłonie zamieścił na moich pośladkach. W jego ramionach czułam się kochana, bezpieczna i szczęśliwa. On mnie kocha, rozumiecie to?

*Perspektywa Harry'ego*
Kiedy zobaczyłam ją taką zapłakaną, w rozsypce; coś do mnie dotarło. Kochałem ją, kocham i zamierzam kochać na wieki. Chcę ja mieć przy sobie już na zawsze, ale teraz zamierzam jej pomóc, a nie zadręczać wyborami. Powędrowałem dłońmi pod jej lekką bluzeczkę, którą bez jakiegokolwiek trudu zrzuciłem z niej. Zająłem się jej piersiami, które prześwitywały przez koronkowy staniczek, a wolną ręką odpiąłem jej spodenki. Ta zaś odpinała guziki mej eleganckiej koszuli w bardzo porywczy sposób. Całowaliśmy się czule, ale zachłannie, potrzebowała tego. Zsunąłem z niej dolną cześć garderoby zostawiając w samej bieliźnie. Niedługo potem sam zostałem w bokserkach od Calvina Klein'a. Zwinnym ruchem poradziłem sobie z zapięciem stanika co pozwoliło podziwiać mi jej wspaniały biust bez zbędnych części bielizny. Ciało, jak wypadało na tancerkę, miała w nienaganne, a wręcz idealne. Z pocałunkami zacząłem zjeżdżać porywczo w stronę dekoltu dziewczyny. Zatrzymałem się na jej piersiach zataczając kółka językiem
wokół sutków, które sterczały już na baczność. Pod moimi pieszczotliwymi ruchami dziewczyna zaczęła wywijać się. Tylko uśmiechnąłem się zawzięcie i chwyciłem jej uda. Oplotła swoje zgrabne nogi wokół moich bioder. Delikatnie oparłem ją o ścianę, po drodze zbijając kilka wazonów z komody i ramek oraz innych dupereli. Kiedy dziewczyna masowała moje krocze złapałem za fioletową zasłonkę, która wisiała na oknie, nie chcący ją zerwałem. Uśmiechnęła się słodko i ujmując moją twarz wolną ręką wpiła się w moje usta. Wsunąłem wirujący języczek do jej usteczek pieszcząc podniebienie. Rękoma cały czas masowałem jej perfekcyjny biust. Wysunęła się z moich objęć i przykucnęła przed moim przyjacielem. Chwyciła zębami za koniec mojej bielizny co sprawiło, że zjechały mi do kostek. Uśmiechnęła się zadziornie widząc mojego członka w pełnej okazałości. Na początku droczyła się ze mną liżąc jego główkę, następnie masowała go całego.
-Herruś... - szepnąłem kiedy myślałem, że już eksploduje. Wsunęła go do buzi i mocno ssała. Nie wytrzymałem. Spuściłem jej się do buzi, a ta wszystko grzecznie połknęła. Przyszedł i czas na nią. Ponownie całowaliśmy się czule, długo i namiętnie. Palcami smyrałem jej kobiecość, która aż prosiła się o pieszczoty. Z niemałym impetem rzuciłem dziewczynę na łóżko, które głośno zaskrzypiało. Następnie pochyliłem się nad nią i złożyłem na jej wargach słodki pocałunek. Ciepło mojego ciała biło kiedy wszedłem w nią powoli i delikatnie. Z sekundy na sekundę moje ruchy wydawały się głębsze i ostrzejsze. Ciche pojękiwania Herry zmieniły się w głośne prośby o więcej zadawanej rozkoszy. Chwyciłem jej delikatną dłoń, a drugą ręką oparłem się o framugę zmasakrowanego łóżka, które ruszało się w naszym tempie. Zmieniliśmy pozycję, więc teraz królowała nienaganna piękność. Nadała naszemu stosunkowi zupełnie innej, zaskakującej barwy. Wypieściła każdy nasz ostry i szybki ruch. Po dłuższym czasie miałem tego dość i chwytając ją za udo przewróciłem na plecy. Zacząłem szybko poruszać się w niej by położyć się obok siebie w błogiej rozkoszy. Przykryłem nasze nagie ciała kołdrą i pocałowałem rozgrzane czoło mojego aniołeczka, mówiąc:
-Dobranoc, kocham Cię.
-Dobranoc, ja Ciebie też. - no i nie zasnę. HARIETTE ALEX WHITE, DZIEWCZYNA JUSTIN'A BIEBR'A MNIE KOCHA. To jest cud.
*
Obudziło mnie gwałtowne pukanie, a właściwie walenie w drzwi. Uniosłem leniwie powieki, a następnie wstałem otworzyć nieproszonemu gościowi. Okazało się, że był to niezbyt zadowolony Lou ze swoją dziewczyną, Eleanor. Spłoszony, wpuściłem ich do naszego wspólnego pokoju niewinnie drapiąc się w tył głowy. Kiedy mój ,,współlokator" zobaczył dziewczynę Bieber'a u mnie w łóżku, zamknął drzwi od sypialni i spojrzał na mnie z niemrawą miną.
-Co to ma znaczyć? - szepnął w miarę głośno, tak aby wyraźnie usłyszał. Spojrzał oczekując na wyjaśnienia. Wytłumaczyłem mu calutką zaistniałą sytuacje. Mój przyjaciel zrozumiał i po długim dniu położył się do łóżka, a ja wróciłem do swojego. Na szczęście Herry się nie przebudziła, a i ja poszedłem w jej ślady.
*
Kolejny raz zbudziło mnie mordercze pukanie do drzwi. Tym razem gdy uniosłem ciężkie powieki zobaczyłem zaaferowaną brunetkę krążącą po pokoju. Podniosłem się do pozycji siedzącej i przyglądałem się jej ruchom.
-Co jest kochanie? - zamruczałem z lekką chrypą w głosie. Spojrzała na mnie załzawionymi oczami, a ja od razu wyczułem napięcie wzrastające w pokoju. Podszedłem do niej i ująłem jej idealną twarz w dłonie.
-Justin tu jest. - jęknęła mając łzy w oczach. Przekląłem go w myślach i chwyciłem byle jakie jenasy oraz T-shirt.
-Zostań tutaj. - zaleciłem jej z uśmiechem poprawiając włosy. Rzeczywiście, kiedy otworzyłem drzwi ujrzałem zdegustowanego Bieber'a.
-Styles. - warknął.
-Bieber? - spojrzałem na niego wyczekując powodu zajścia mnie o tak wczesnej porze.
-Chce ją zobaczyć. - mruknął z wyraźnym zdenerwowaniem. Zanim zdążyłem jakkolwiek zareagować wymknął mi się spod kontroli i miał dziewczynę, z którą spędziłem upojną noc w ramionach. Nie mogłem wytrzymać tego widoku co wywołało u mnie przeciągły jęk. -Tak do kurwy nędzy, co się tu działo? - bardzo się zdziwił lecz po chwili opanował i skupił na niej.
-Przepraszam Cię kotku, dobrze? - szepnął jej do ucha odsuwając się i spoglądając w oczy.
-Justin, ja... - wyjąkała przez łzy. Uciszył ją miękkim pocałunkiem, a we mnie wrzało.
-Kocham Cię, wybaczam Ci, pytanie tylko czy ty wybaczysz mi? - zaśmiał się w ten swój ,,popularny sposób". Oblizałem usta i westchnąłem ciężko wiążąc ręce na klatce piersiowej.
-Kurwa Herry, nie powiesz, że na to wszystko pozwolisz? - odezwałem się przez co zostałem zgromiony piorunami, które cisnął Jus ze swoich karmelowych oczu.
-Kochasz go? - on chyba jebnął się w łeb. Spojrzałem na Harriet, której oczy co mało nie wypadły z orbit. Wzięła bardzo płytki oddech i zaczęła:
-Tak, ale jako przyjaciela. Justin... - jęknęła nie wiedząc co zrobić. - Nie chce zaprzepaścić tych lat.

*Perspektywa Laury*
Podniosłam się na łokciach spoglądając na śpiącego jeszcze obok mnie blondaska. Po woli wstałam z posłania kierując się w stronę kuchni. Będąc już w niej przygotowałam Niall'owi jajecznicę i kawę na rozbudzenie. Na tacce postawiłam malutki wazonik z żonkilem i już po kilku sekundach siedziałam na łożu z tacą na kolanach.
- Niall, Niall, wstawaj. Wstawaj, już 10. - nie reagował. - Niall, ktoś ukradł nam całe jedzenie z lodówki !!
- Jezu, co ?! Jak to ?! - zerwał się na równe nogi. Wiedziałam, że to pomoże.
- Żartowałam. - zaśmiałam się. - Inaczej nie dało rady by cię zbudzić. Ale w zamian zrobiłam ci śniadanie. - uśmiechnął się promiennie.
- Oh, jak dobrze ! Przez to twoje kłamstwo stałem się bardziej głodny. - poklepał się po brzuchu jak małe dziecko. Podałam chłopakowi tackę z posiłkiem, a ten od razu zabrał się za konsumowanie. Siedziałam i wpatrywałam się w niego jak w obrazek, do tego momentu, aż sam się nie obrócił.
- Ym .. chcesz trochę ? - spojrzał na mnie pytająco.
- Ja ? A, nie, nie, dziękuję. - uśmiechnęłam się i wróciłam do pozycji wyjściowej. Wzdychnęłam ciężko i przypomniałam sobie o Herry, która prawdopodobnie wybierze się za chwilę na zakupy. Przeprosiłam Niall'a i wybrałam się do pokoju Jerry. Zapukałam, lecz nikt nie otwierał. Pomyślałam, że może być u Hazzy, więc przeszłam do kilku drzwi dalej i także w nie zapukałam. Otworzył mi Harry. Miał bardzo czerwone oczy, co sprawiło, że wyglądał jakby płakał.
- H-hej Hazz. Jest u Ciebie Harriet ? - zapytałam powoli.
- Nie. Już nie. - odparł bez emocji.
- Jak to ju ... - zatkało mnie. - Spałeś z nią ?! - prawie krzyknęłam.
- Shhh .. - zatkał mi usta palcem. - Wejdź.
Weszłam do pokoju i usiadłam przy stoliku, na którym leżało całe mnóstwo pustych butelek po wodzie mineralnej.
- Spałeś z nią, tak ? - powtórzyłam moje pytanie.
Nic nie odpowiedział. Uznałam tę odpowiedź za przytaknięcie. Wzdychnęłam ciężko i podrapałam się w tył głowy.
- Jus tu był ? - kiwnął głowa. - Świetnie. Nakrył was ? - zaprzeczył. - Uf, tyle dobrego.
- Ale Lu, ona powiedziała, że mnie kocha ... - jego oczy znów wypełniły się łzami. - Jak .. jak przyjaciela. A przecież pieprzyłem się z nią dwa razy, rozumiesz ? Cholerne dwa razy ! - krzyknął zrzucając wszystkie butelki ze stołu. Chciałam go przytulić, ale to nie był odpowiedni moment na to.
- Pogadam z nią Hazz, ok ? A teraz trzymaj się. - poklepałam go po ramieniu i wyszłam z pokoju Styles'a. Kierowałam się w stronę hotelowego baru, lecz jeden drobny szczegół przyciągnął moją uwagę. Na samym końcu korytarza stała Harriet całująca się z Justin'em.
- Herry ? Co ty do chuja odpierdalasz ?!

CZYTASZ = SKOMENTUJ woow, ale się porobiło, c' nie. Następny rozdział będzie dodany NAJSZYBCIEJ jak damy radę ;* Przepraszamy za to opóźnienie ! Oliwia i Sylwia xx

12 komentarzy:

  1. oh god *______* Kocham <3
    Zapraszam do mnie http://mylittledreamwithonedirection.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. pisz dalej *___*

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny, czekam na nexta <3
    Zapraszam do nas /Alice
    http://one-direction-little-things-story.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Super! Kocham to♥
    http://worldoflove145.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. No no no nieźle....
    :D
    Kurcze szkoda mi tego Harry'ego :((
    bidulek :**
    Niech Laura da popalić Harriet
    przecież tak nie można robić naszemu Hazzie <33

    Ogólnie jak zwykle fenomenalnie dziewczyny !!!!

    KOCHAM WAS!!!!!!!! <333
    I czekam na następny rozdział :***

    xx

    OdpowiedzUsuń
  6. Genialny, ale może oszczędź sobie trochę tych opisów kiedy oni się kochali ;x

    OdpowiedzUsuń
  7. Dawaj nexta, bo zaraz zeświruję od ciągłego zaglądania tu ;D Extra <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Już tydzień nic nie dodałyście! Błagam, dajcie nexta bo strrrasznie mnie ciekawi jak się to wszystko potoczy ;D

    OdpowiedzUsuń