środa, 21 sierpnia 2013

Rozdział 24

*Perspektywa Laury* 
Koncert przebiegł bardzo szybko i bardzo przyjemnie. Niestety, byłam zawiedziona tym, w jaki sposób zachowywał się Niall w stosunku do mnie. Podczas koncertu cały czas zerkał na mnie kątem oka, rozpraszając tym mnie, co odbijało się na mojej pracy. Co go ugryzło do cholery ?
Wróciłam do hotelu aby się przebrać, gdyż wybieramy się dziś do klubu. Nie pamiętam kiedy ostatni raz porządnie się narąbałam. Wyciągnęłam z walizki ciuchy i prędko ruszyłam do łazienki chcąc być jak najdalej od Horana. Na nogi wsunęłam jasnoniebieskie rurki, kremową bluzeczkę na ramiączkach, rozkloszowaną u dołu, tego samego koloru szpilki i czarną marynarkę. Poprawiłam makijaż, który składał się z wytuszowanych rzęs, kresek eye-linerem, pudru i malinowego błyszczyku. Do czarnej torebki wrzuciłam iPhone, paczkę chusteczek, błyszczyk, portfel i inne mało istotne rzeczy. Wyszłam z łazienki i pierwszą rzeczą jaka rzuciła mi się w oczy, to Niall siedzący na łóżku ze spuszczoną głową. Wyglądał ... niesamowicie. Jeansowe rurki, białe nike i granatowy t-shirt nieziemsko opinający jego wyprofilowany tors. Prosto, ale efektownie.
- Niall ... - szepnęłam na jednym wydechu, nawet nie wiedząc, że go wstrzymuję. Szybko podniósł wzrok i prawie od razu, jego oczy zaświeciły się. Niestety, równie szybko blask zniknął. Znów spuścił głowę i zaczął bawić się palcami.
- Niall .. co się dzieje ? - spytałam tak cicho, jak tylko było to możliwe. - Jesteś .. jesteś na mnie zły ? - mój głos był ledwie słyszalny. Chłopak podniósł się z łóżka.
- Nie, nie na Ciebie, skarbie. Na siebie. - co ? O czym on gada ?
- Jak to na siebie ? Nie rozumiem. - jęknęłam i wlepiłam wzrok w szpilki. Zaczęłam stukać nerwowo szpilką w wypolerowane panele.
- Po prostu .. czuję się źle z tym, że ciągle na Ciebie naciskam. Nie powinienem był Cię do niczego zmuszać. Wysyłasz mi sprzeczne sygnały, a ja nie wiem jak mam to odebrać. - mruknął tak, że ledwo go zrozumiałam.
- Do niczego mnie nie zmuszasz, Niall. Sama chciałam ... przepraszam. Tylko nie złość się już na siebie, nie masz powodu, na prawdę. - przykucnęłam obok mojego chłopaka opierając dłonie na jego kolanach. Lekko pochyliłam się i delikatnie musnęłam jego usta. Przez pocałunek poczułam jego uśmiech. Kiedy już się od niego odkleiłam, uśmiechnęłam się promiennie i pociągnęłam go za rękę.
- Chodź, bo zaraz pójdą bez nas. - zaśmiałam się i przewiesiłam torebkę przez ramię. Na holu czekał już na nas Zayn, Liam, Lou i Harry.
- Gdzie Herry i Jus ? - wyprzedził moje pytanie Horan.
Wszyscy jak na zawołanie wzruszyli ramionami. Co się do cholery dzieje ? Nagle z pokoju wyszedł Justin. Na jego twarzy widniał wielki banan.
- Herry nie idzie ? - spytał Hazza. Wiedziałam, że chciał z nią porozmawiać. Uśmiech Justin'a był jeszcze większy.
- Mówiła, że źle się czuje. Zostaje w hotelu. - i z czego się tak cieszysz, palancie ?
Może powinnam zostać z nią ? Chyba nie wypada, żeby została tutaj sama. Poza tym to nasza ostatnia noc w Hiszpanii. Jutro wylatujemy do Włoch.
- Nieważne, chodźcie już. - fukną Jus i poszedł. Spojrzałam w stronę Harry'ego, który nie ogarniał co się dzieje. Wzruszyłam ramionami i poklepałam go po plecach.
- Jestem pewna, że Justin się napije, a ty wrócisz do niej wcześniej. Nie przejmuj się. - szepnęłam mu na ucho, na co rozpromienił się. Złapałam za rękę swojego chłopaka i razem jako ostatni wyszliśmy z hotelu.
Po piętnastu minutach znaleźliśmy się w klubie. Ludzi było mnóstwo, a dla nas to świetnie, gdyż mało kto będzie w stanie nas rozpoznać. Zasiedliśmy w loży dla VIP'ów i piliśmy. Harry nie pił za dużo. Chyba na prawdę bardzo przejął się Harriet.
Będąc już lekko wstawiona, chwyciłam Niall'a za rękę i ruszyłam z nim na parkiet. Zaczęliśmy tańczyć popijając drinki. Stwierdziłam, że chcę oddać się Horankowi, skoro tak mu na tym zależy. Ruszyłam w stronę toalet ciągnąc mojego chłopaka za rękę. Zamknęłam kabinę na klucz i oddałam się chwili.

*Perspektywa Harriet*
Zaraz po wielkim show ruszyłam do hotelu. Mieliśmy wyjść na jakąś imprezę, więc szybko pomknęłam do łazienki. Byłam tak zmęczona, że musiałam uważać by nie rozbić nosa o kant wanny. Szybko uwinęłam się z delikatnym makijażem i lekkim ubiorem jakim była czerwona sukienka, czarne Louboutiny. Przed drzwiami łazienki czekał na mnie dziwnie skupiony Justin. Zrobiłam krok za próg i już wiedziałam, że coś jest nie tak. Mój żołądek nerwowo ściskał się, a nogi odmawiały posłuszeństwa. W jego pociemniałych oczach zauważyłam niewyobrażalny gniew i agresję. Głośno przełknęłam ślinę. Moja warga zaczęła drżeć niespokojnie.
-Ohh.- jęknął niespokojnie podchodząc do mnie. Krew zaczęła wrzeć mi w żyłach. Czego on może chcieć? - wołała moja podświadomość niczego nieświadoma. Położył dłoń na moim policzku, nie czułam przyjemnego mrowienia. Nasze spojrzenia się skrzyżowały, a on zaczął niemiarowo oddychać przez zaciśnięte zęby. Mięśnie zaczęły mu się napinać i zaczęło się. Poczułam ostry ból przeszywający cały mój policzek, aż do ucha. Popatrzyłam na niego spod mgły łez, które tworzyły się na moich oczach. Nie wiedziałam co mam zrobić. Niewyobrażalny ból przeszedł moje ciało jeszcze raz gdy zafundował mi cios prosto w brzuch. Upadłam na podłogę zupełnie nie mogąc utrzymać się o własnych siłach. Podkurczyłam nogi pod brodę.
-Masz za swoje droga panno White. Mam nadzieje, że dzięki temu nie powtórzysz już akcji spod Areny. Trzymaj się, bo muszę jeszcze znieść z tobą dobre pięć miesięcy. -syknął jadowicie i ruszył w stronę drzwi. Zatrzymał się w pół kroku i wrócił do mnie. Ujął moją brodę w dwa palce i musnął moje usta. Nie! Nie chce tego ty skończony sukinsynu! Nie chciałam, ale nie mogłam się ruszyć. Byłam sparaliżowana. Potem otrzymałam jeszcze raz uderzenie w policzek. Uśmiech pojawił się na jego potwornej twarzy.
-Mam nadzieje, że jak przyjdę będziesz tutaj. Sama. Czekała na mnie. - oblizał usta i wyszedł zadowolony. Ale z czego? Z tego, że mnie pobił? Ohh... Łzy poczęły ciec kaskadami po moich czerwonych, obolałych policzkach. Co ja takiego zrobiłam? Nie mam pojęcia. Zdjęłam moje ulubione szpilki i ułożyłam je w walizce. Szybko spakowałam resztę rzeczy. Zostawiłam tylko jakieś na jutrzejszy powrót i kilka kosmetyków na rano. W końcu bezsilnie opadłam na podłogę i zaczęłam płakać rzewnym łzami. Przerasta mnie to. Dość. 
Nie wiem ile czasu minęło, ale w apartamencie zdążyło zrobić się strasznie ciemno. Zresztą ulicę Barcelony oświetlały tylko uliczne latarnie. Przymknęłam powieki i zmusiłam się do wstania z zimnej posadzki. Usłyszałam czyjeś kroki. Mój Boże! To on! - wrzasnęłam w myślach i desperacko próbowałam się gdzieś schować. Przykucnęłam za sofą sfrustrowana wszystkim. Nie miałam bladego pojęcia co w tej chwili powinnam zrobić. Do pokoju wszedł... Dziękuje. Harry! Szybko wybiegłam zza skórzanego mebla i rzuciłam mu się na szyje. Oplotłam nogami jego biodra, a on odwzajemnił uścisk. Czuję się bezpiecznie? Tak wspaniale...
-Herry, co się stało? Jesteś cała roztrzęsiona. - szepnął prosto do mojego ucha wyraźnie zmartwiony. Nawet nie zauważyłam, że moje ciało zachowuje się jakbym miała Parkinsona. No pięknie.
-N-nic. - jęknęłam patrząc w jego cudowne oczy.
-Justin... - wysyczał przez zęby obejmując moją twarz w dłonie. Spuściłam wzrok. Ubrany był w białą koszulę zapiętą do połowy, czarne rurki i botki. Wyglądał... Wow, seksownie. Przygryzłam dolną wargę przyglądając mu się całemu. Na jego twarz padały promienie księżyca. Rysy twarzy były wyraźnie zarysowane, a szczęka ściśnięta. Mięśnie nico napięte. Ścisnęłam mocno powieki.
-Uderzył mnie... - szepnęłam niemalże niesłyszalnie.
-Zabije go! - głośna i szybka reakcja Harry'ego zbiła mnie z tropu. Złapałam za jego spięty biceps i przyciągnęłam do siebie.
-Zostań ze mną... - westchnęłam. Przejechałam językiem po dolnej wardze po czym zdecydowałam się skrzyżować nasze spojrzenia. Oczy miał pociemniałe, nie przypominały już tego pięknego zielonego koloru. Kurczę. 
-Zabiorę Cię do Nas. - pokiwał głową i chwycił moją walizkę. Wzięłam resztę rzeczy i podążyłam za nim. Wychodząc na hol ostrożnie rozglądałam się dookoła. -Jest w klubie. Zlany w trupa. - powiedział z sarkazmem wyczuwalnym w głosie i przytrzymał mi drzwi żebym weszła pierwsza. Justin nigdy tego nie zrobił. Przestań o nim myśleć Harriet Alex White, ale to natychmiast! 


No to macie nowy! Dużo się pozmienia no i takie tam... Ale okej. Więcej KOMENTARZY PROSZĘ!

Oliwia i Sylwia xx

6 komentarzy: