sobota, 9 listopada 2013

Rozdział 31

*Perspektywa Laury*
Stałam za sceną obserwując dwie fanki, które obecnie siedziały z chłopcami na scenie, śpiewając 'Little Things'. Muszę przyznać, że głosy mają przepiękne, mimo że płaczą. Wpatrywałam się w to z zadumą, kiedy podeszła do mnie Herri.
- Są cudowne, prawda ? - zadała pytanie retoryczne. Mimo to kiwnęłam głową na potwierdzenie. Były niesamowite.
- Ciekawe co chłopcy postanowią zrobić. Bo nie zostawią ich przecież od tak ? Widziałaś jak się zachowywali ? Gorzej niż dzieci. A Lou. - powiedziała Harriet i zaczęła się śmiać, a ja razem z nią.
- Na pewno tego nie zostawią. Wezmą od nich numery, przecież to do przewidzenia. - nagle na arenie rozległy się głośne piski i krzyki. Spojrzałyśmy w stronę sceny, gdzie chłopcy stali przytulając swoje towarzyszki i dziękując za wspólne śpiewanie. Zauważyłam, że Louis mówi coś na ucho jednej z dziewczyn, po czym ona z uśmiechem podchodzi do swojej przyjaciółki, prawdopodobnie powtarza jej to co powiedział BooBear i razem schodzą ze sceny. Moje oczy aż same cieszą się na ten widok.
- Czyżby nasz Louis się zakochał ? - zapytała Herri, kiedy zauważyłam, że chłopcy stali już obok nas. Wyszukałam wzrokiem mojego chłopaka i podeszłam do niego. Od razu odnalazłam jego usta i delikatnie przyssałam się do nich.
- Niesamowity występ, kochanie. Jak zawsze. - uśmiechnęłam się, kiedy już odsunęliśmy się od siebie.
- Wy także daliście niesamowity występ. - odwzajemnił mój wcześniejszy gest, po czym złapał mnie za rękę i razem wróciliśmy za kulisy do chłopców, którzy siedzieli zmęczeni na kanapie.
- I co teraz chłopcy ? Gdzie wasze dziewczyny ? - zapytała Herry wciskając się na kanapę pomiędzy Harry'ego, a Liam'a.
- Moja jest tutaj ! - krzyknął Niall, ciągnąc mnie w stronę kanapy.
- Nie ciebie pytam, pacanie. - zaśmiała się moja przyjaciółka i odwróciła się do Lou, który kręcił się w kółko na środku pomieszczenia.
- Ciekawe czy poczekają. - wymsknęło mu się, po czym spojrzał w naszą stronę.
- Poczeka kto ? - zapytał Harry.
- Olivia i Sylwia. Powiedziałem im, żeby poczekały na nas na tyłach areny, Paul miał ich wpuścić. Przecież tego nie zostawię. - walną się otwartą ręką w czoło, po czym wyszedł, prawdopodobnie do łazienki.
- Odbiło mu. - dopowiedział Hazz, dławiąc się ze śmiechu.
- Dziwisz się? Nigdzie nie znajdziesz takich lasek. Lou dobrze gada. - poparł przyjaciela Malik i rozłożył się na kanapie, zrzucając z niej Harry'ego.
- No dobra, ale co chcecie zrobić ? - wtrąciłam się w tą jakże interesującą konwersację.
- Loueh coś wykombinuje, na pewno. - zakończył Harry, a do pomieszczenia wpadł Lou.
- Już są, cholera, czekają ! - krzyknął i zaczął podnosić chłopaków z kanapy, a ja tylko gryzłam wargę, by powstrzymać się od śmiechu. Zaaferowany Lou ! Widok jak ich mało. Gdy wszyscy byli już na nogach, zabraliśmy swoje torby z ciuchami i zaczęliśmy opuszczać arenę tylnym wyjściem. Obok nas od razu znalazło się kilku ochroniarzy, którzy obeszli nas z każdej strony. Poczułam ciepłą dłoń obok mojej i od razu wiedziałam do kogo należy. Szybko ją chwyciłam, wiedząc, że mój chłopak ma klaustrofobię. Wyszliśmy z ciasnego pomieszczenia na świeże powietrze, które zaraz zostało nam zabrane przez to, że zostaliśmy wepchnięci do naszego busa. W oczy od razu rzuciły mi się dwie znajome twarze. Czyli jednak Lou miał rację. Są tu i najwyraźniej nie mają zamiaru na razie opuszczać swoich idoli. Phi, też bym tak zrobiła. Kochane.

*Perspektywa Olivii*
Po przepięknym i jedynym dla nas koncercie, nasz idol Louis Tomlinson, w którym tak w nawiasie jestem po uszy zakochana, i reszta sławnego Boys Bandu One Direction zaprosiła na za arenę! Cholera, śpiewałyśmy z nimi Little Things. Co z tego, że piałam jak kogut o poranku. Kogo to obchodzi. Ważne z kim śpiewałam i gdzie! Dobrze, że mam dowody z tego wydarzenia, bo jestem pewna że moja mama by mi nie uwierzyła. Pęknie z dumy jak to zobaczy, a następnie ze śmiechu widząc moją minę i słysząc mój głos, ale mniejsza o to. Zaraz po koncercie biorę telefon do ręki i piszę szybkiego twetta.

@check_my_flow_1: Dziękuje za najpiękniejszy koncert w życiu @onedirection xx

Następnie kierujemy sie za arenę, tak jak poinstruował mnie Tomlinson. Oh, boże. Nie wierzę, że był tak blisko mnie. 
-Sylwia... - szepnęłam w jej stronę widząc tłum dziewczyn cisnących się do tylnego wejścia areny. Nagle jakaś dziewczyna popchnęła mnie tak, że prawie się wywróciłam. 
-Oddychałam z One Direction tym samym powietrzem, więc nie dotykaj mnie suko! - rzuciłam w jej stronę i zaczęłam się śmiać widząc jej minę. Szybko odnalazłyśmy Paul'a i od razu pomachałyśmy w jego stronę.
-Cześć dziewczęta! - zdążyłyśmy się z nim zaprzyjaźnić. W końcu to już trzeci raz kiedy prowadzi nas do chłopców. Wziął nas pod ramię, a tłum dziewczyn zaczął wtedy głośne wrzaski. O jejku, nie mogą się opanować? Oh, no tak. Ja też bym nie mogła! Nie mądra Olivia. 
-To co Paul, poprowadzisz mnie też do ołtarza? - prychnęłam żartobliwie na co ten zarechotał gardłowo. Nagle poczułam ciepłe dłonie na swoich barkach i to nie byle jakie. Lou. 
-Z kim wybierasz się do tego ołtarza? - rzucił żartobliwie do mojego ucha. Odwróciłam się w jego stronę i uśmiechnęłam szeroko.
-Domyśl się! - krzyknęłam i rzuciłam się mu na szyję. Oplótł mnie swoimi ramionami wokół tali i przycisnął do swojego ciała unosząc lekko. Kiedy spojrzałam w stronę reszty Sylwia dzielnie trwała w ramionach Liam'a. Phi. Każdy kto ją zna wie, że kocha go bardziej niż mnie, a to jest wyzwanie! Jesteśmy jak siostry, a miłość siostrzana jest naprawdę ogromna, mówię wam. Kiedy zobaczyłam Nialla i Lu oraz Harry'ego i Harriet w moich oczach zebrały się te cholerne łzy. Ja pitole, znowu będę płakać. Są tacy idealni i szczęśliwi razem. Tworzą większą cześć mojego życia, więc to chore mieć ich przy sobie tak blisko po tylu latach wyimaginowanego życia z nimi. Wierzcie lub nie, ale nie potrafię zasnąć nie wyobrażając sobie Lou w moim łóżku. Takie niewiarygodnie głupie zwyczaje Directioner! 
Przez te moje myśli nawet nie zauważyłam jak ręce mojego idola oplatają moje biodra, a jego piękna twarz opiera się na moim ramieniu. Muskam ustami jego policzek chichocząc cicho.
-Moja mama kazała mi Cię ucałować. - oboje wybuchamy gromkim śmiechem. Tym razem chłopak całuje mój policzek.
-Louis Tomlinson kazał Ciebie ucałować i prawdę mówiąc mój dziadek też. Kocha Polskę. - oblizał usta i uśmiechnął się do mnie łobuzersko. Pokręciłam głową nie wierząc w to co teraz mam.
-To co robimy dziewczyny? - Zayn zaklaskał w dłonie i stanął między mną, a Sylwią. 
-Nie wiem. Chcecie pozwiedzać Trójmiasto? Mieszkamy w Gdyni, tam jest naprawdę ładnie. - wzruszyłam ramionami przygryzając dolną wargę i wypatrując jakichkolwiek emocji na twarzach tutaj zebranych. Po chwili wszyscy entuzjastycznie zgodzili się i zapakowani w busie ruszyliśmy w stronę centrum naszego miasta.
Gdynia to niewielkie miasto należące do Trójmiasta. Jest tam kawałek plaży, bulwar, fontanny, kino. Wszystko czego zapragniesz. Nawet największa galeria handlowa w województwie Pomorskim! Oraz boisko ze sztuczną murawą. To jest to co chcę pokazać Lou.
Kiedy tak jedziemy rozmawiam z Harry'm i z Niall'em. Rozmawiamy jakbyśmy byli starymi przyjaciółmi, którzy dawno się nie widzieli. I to jest jedna z rzeczy, które kocham w moich idolach. W pewnych chwilach wydawali mi się surrealni. Ale kurde, są tu teraz i cholera! Ktoś zaczyna mnie łaskotać! Śmieje się jak opętana nie mogąc przestać kiedy Zayn przenosi swoje łaskotki na moje żebra.
-Zostaw ją Zayn! Ona się zesika! -ze swoją pomocą wkracza Sylwia na co wszyscy wybuchają gromkim śmiechem, ale wspomniany chłopak nie przeszkadza.
-Ktoś potrzebuje pomocy! -krzyczy Loueh i odciąga Mulata ode mnie po czym bierze mnie w ramiona i kołysze delikatnie.
-Hej, Olivia. Naprawdę sikasz kiedy ktoś Cię łaskoczę? - burknął Lou, a ja zgromiłam wzrokiem moją przyjaciółkę.
-Zobaczysz w domu, zamknę Cię łazienkę na dwie godziny! - krzyknęłam do niej po polsku.
-Wow. Co to było? - rzekł zafascynowany Liam.
-To było po polsku, Li. - odpowiedziałam mu Sylwia z zagadkowym uśmieszkiem na twarzy. Wytknęłam jej język, a bus akurat się zatrzymał.

***

Obecnie mamy godzinę 22 i znajdujemy się z całym One Direction, Harriet, Lu i nie zgadniecie... Justin Bieber do nas dołączył! Sraka życia, mówię wam. Nie chce by ta chwila się skończyła. Mamy mnóstwo śmiesznych, wspólnych zdjęć. Szczególnie ja i Lou. Cóż spędziliśmy dużo dobrego czasu razem.
-Tak całkiem na serio to nie mamy jak wrócić do hotelu. - Harry stanął na środku schodów prowadzących do plaży drapiąc się po głowie.
-Przenocujemy Was! - wrzasnęłam wraz z Sylwią na co się uśmiechnęłyśmy.
-Boże, jesteście jakimiś bliźniaczkami czy porozumiewacie się telepatycznie? - bąknął Niall z lekkim grymasem na twarzy. Zachichotałam i przewróciłam oczami na tę drugą.

*Perspektywa Sylwii*
Staliśmy właśnie przed naszym domem zastanawiając się jak do niego wejść, by nie wzbudzić podejrzeń mamy.
- Myślę, że możemy pójść z Oliwią do mamy, by zapytać, czy możemy was przenocować. - powiedziałam szeptem, chowając się za ogrodzeniem. - Za chwilę po was przyjdziemy. - złapałam Oliwię za rękę i razem weszłyśmy do mieszkania jak gdyby nigdy nic.
- Mamo, gdzie jesteś ?! - krzyknęła Oliwia, odkładając torbę na wieszak.
- W kuchni. - odpowiedziała. Weszłyśmy do pomieszczenia i zastałyśmy naszą mamę robiącą jakieś ciasto. Od razu pomyślałam o Niall'u.
- Mamy sprawę. - zaczęła Oliwia.
- Chodzi o to, że są tu nasi przyjaciele, nie mają gdzie spać, a nie mogą szlajać się bez celu, bo ... - bo są gwiazdami, tępa idiotko. - Bo w nocy jest zimno i ciemno. Poza tym nie są stąd. A skoro mamy wolnych kilka pokoi, więc pomyślałyśmy, że .. no wiesz. Mogliby spać też u nas, jeśli ci to nie przeszkadza. - paplałam, a moja przyjaciółka tylko strzeliła się z otwartej dłoni w czoło.
- Co to za znajomi ? Znam ich ? Ilu ich będzie ? Skąd są ? - pytała, a ja starałam się nie zacząć na nią krzyczeć.
- Tacy jedni, są z .. Anglii. Nie znasz ich. Będzie ich .. - spojrzałam na Oliwię, która używała swoich palców do liczenia. Uśmiechnęłam się. - Będzie ich ośmioro. - powiedziałam już ciszej bojąc się, że mama się nie zgodzi.
- Myślę, że możemy to załatwić. Pod warunkiem, że nie będziecie bardzo głośno. Nie zapominajcie o bracie. - dokończyła i wróciła do robienia ciasta. Podeszłyśmy do mamy, pocałowałyśmy ją w policzki i podziękowałyśmy.
- Tylko pamiętaj, żeby powiedzieć im 'Hi' kiedy wejdą. - zaśmiała się Oliwia i wyszłyśmy z domu do swoich "przyjaciół".
- Możecie wchodzić. Nasza mama nie za bardzo zna angielski, więc będzie wesoło. Zapraszamy. - powiedziała Oliwia i ruszyła pierwsza prowadząc naszych gości. Stałam na końcu z Liam'em i Justin'em. Uśmiechałam się wesoło. Czy to się właśnie dzieje ? Czy właśnie prowadzę do swojego domu One Direction, ich tancerki i Justin'a Bieber'a ? Na pewno za chwilkę się obudzę, tylko niech ktoś mnie ..
- Jest mi bardzo miło, że mogliśmy was poznać. - cholera. To się dzieje na prawdę. - Tacy fani są dla nas najważniejsi. - powiedział Liam i przytulił mnie lekko do siebie, gdy przekroczyliśmy próg domu. Szybko zajrzałam do kuchni, gdzie nasza mama siedziała przy stole trzymając słownik polsko-angielski. Proszę, tylko nie to.
- Dobry wieczór. - powiedzieli chłopcy oraz Lu i Herry.
- Witam. Jak się macie ? - odpowiedziała moja mama z nosem w książce, po czym podniosła wzrok i mogę przysiąść, że książka wypadła jej z rąk.
- Co co cholery ? Czy to są ci chłopcy ... ? - mama pstrykała palcami, chcąc przypomnieć sobie nazwę zespołu.
- One Direction. - dokończyła Oliwia zażenowana. - I Justin Bieber.
- Czy was już do końca pogięło ? Co oni tu robią ? A te dziewczyny ? Nie mówcie tylko, że oni są tu na siłę. - podniosła słownik i szybko przewertowała kilka kartek. - Czy one was ... uprowadzić ? - zaczęła kaleczyć tak piękny język jakim jest angielski, po czym wstała od stołu. Spojrzałam w stronę naszych gości, którzy ledwo co powstrzymywali się, by nie wybuchnąć śmiechem.
- Nie, po prostu. Oliwia i Sylwia to nasze przyjaciółki, nie jesteśmy tu z przymusu. - powiedział Liam, jako ten najbardziej spokojny.
- Dziewczynki, co on powiedział ? - mama podeszła do nas i pochyliła się w naszą stronę.
- Że nie są uprowadzeni. - Oliwia odwróciła się w stronę chłopców i zaczęła po kolei wyprowadzać ich z kuchni.
- My już pójdziemy mamo. Nasi przyjaciele mówią, że miło było cię poznać. Dobranoc ! - krzyknęłam, wybiegając z kuchni za gromadką znajomych. Szybko zaprowadziłyśmy chłopców i dziewczyny do naszego pokoju, po czym zamknęłyśmy drzwi na klucz. Oparłyśmy się o nie, a wszyscy jak jeden mąż wybuchli niepohamowanym śmiechem. Jestem pewna, że to będzie niesamowita noc.


-----------------------------------
Witamy was znowu. :)) Rozdział jest jak na nas baaardzo długi. Mamy nadzieję, że się spodoba. Salute xx. ~ Sylwia i Oliwia. 

sobota, 2 listopada 2013

Rozdział 30

Sprostowanie - Zayn, Louis i Liam nie mają w naszym opowiadaniu dziewczyn.


*Perspektywa Louis'a*
Koncert w Polsce! Woooah. Zawsze widziałem dużo twettów od tutejszych fanek i ich fotki. Nic dodać, nic ująć. Są gorące. Przechadzając się po mieście nie mogłem odwrócić od nich wzroku, co one ze mną robią?!
Zajechaliśmy busem pod arenę. Duża, ładna. Usłyszałem głośny, przerażająco głośny pisk fanek. Uśmiechnąłem się na sam dźwięk. Co z tego, że potem nie będę mógł się ruszyć przez paraliżujący ból czaszki? Im się to należy, kochają nas tak samo mocno jak my je. Są naszym powodem istnienia i jedyną rzeczą, która przytrzymuje nas przy życiu i nadaje jego sens. Kiedy tylko otworzony nam drzwi wybiegłem za ochroniarzami. Widziałem dziewczyny, które płaczą, piszczą i nie mogą się opanować bez słów podziękowania i wyznań miłości. Uśmiecham się szeroko. Kurewsko je kocham, a ich nie znam. Nagle cichną. To cisza przez, którą uszy bolą jeszcze bardziej. Zaczynają śpiewać. Jest to głos chóralny, piękny. Jak one wszystkie. Śpiewają "Torn", a my stajemy objęci i im pomagamy. Potem zaczynają "Forever Young", a na końcu podnoszą biało-czerwone serduszka krzycząc "Będziemy kochać Was na zawsze". To jest coś co rozbija moje serce. Podchodzę do Paula z wielką gulą w gardle.
-Mógłbyś znaleźć dziewczyny, które to zorganizowały i przyprowadzić je do nas? Postaraj się, błagam. - jęknął mu do ucha.
-Spróbuję. - burknął wyraźnie niezadowolony, ale uśmiechnął się sztucznie i gdzieś poszedł. Porobiliśmy kilka zdjęć z fankami, porozmawialiśmy z nimi i rozdawaliśmy autografy. Nagle staliśmy się jak rodzina. To cudowne. 
Zaprowadzili nas do naszej garderoby. Właściwie to chyba jakiś oddzielny apartament. Miewaliśmy już takie, ale nadal nie mogę się przyzwyczaić do tej wielkiej "sławy". Usiadłem na dużej, skórzanej kanapie w kształcie litery "L", a wraz ze mną Zayn i Liam. Wziąłem iPhona do ręki i od razu sprawdziłem Twitter'a.
Zacząłem myśleć o wszystkich naszych fankach. Jak długo czekam na to by znaleźć swoją miłość z pośród nich, tę jedyną i niepowtarzalną. A wydaje się to takie proste. Mamy ich miliony!
Moje rozmyślanie przerwało pukanie do drzwi, z których wyłoniła się Lou, nasza stylistka. 
-Chodźcie, zaraz zaczyna się M&G, a ja muszę was przygotować. - figlarnie przewróciła oczami na nasze ciche westchnienia. Niechętnie podniosłem się z wygodnego siedzenia i jako pierwszy poszedłem do blondynki. Umodelowała moje włosy, następnie ubrałem to co mi przygotowano i poszedłem do pomieszczenia, w którym miałem spotkać się z naszymi Directioners. Po niecałych 15 minutach dołączyła do mnie reszta wraz z niewielką grupą fanek. Ustawiły się w kolejce, a my po kolei ustawialiśmy się do głupkowatych zdjęć z nimi. Są naprawdę śliczne, miłe i prawdziwe - co jest najważniejsze w naszych wielbicielkach. To sprawia, że my też je wielbimy. 
Jako ostatnie weszły dwie brunetki, średniego wzrostu. Obie niższe ode mnie. Przepiękne. 
Jedna o długich, lekko zakręconych włosach i głębokim spojrzeniu niebieskich oczu. 
Druga miała włosy splątane w koczek na czubku głowy z rozjaśnionymi końcówkami, a jej czekoladowe oczy pobłyskiwały iskierkami radości. Kiedy nas zobaczyły, jak jeden mąż zaczęły płakać. Podszedłem do zielonookiej i przytuliłem ją mocno. Po chwili, odwzajemniła mój uścisk głośno wzdychając.
-Hej jestem Lou, a ty? - zaśmiała się.
-Ja... Jestem Olivia. - powiedziała przygryzając dolną wargę. Uśmiechnąłem się do niej szczerze.
-To piękne imię kochanie. Co mogę dla Ciebie zrobić? - puściłem do niej figlarnie oczko. Oblizała spierzchnięte, pełne wargi i ze swojej torebki wyjęła nasze płyty. Szybko je podpisałem z małym buziaczkiem i ustawiłem się z nią do pojedynczego zdjęcia. Następnie podeszła do Harry'ego, a ja do jej przyjaciółki. Była równie piękna jak Olivia, miała na imię Sylwia. Zrobiłem dla niej zdjęcie i podpisałem książkę. Następnie zrobiliśmy sobie wspólne zdjęcie.
-Gdzie macie miejsca? -spytałem mając nadzieje ujrzeć je jeszcze raz.
-Na samym końcu. -zachichotały jak małe dziewczynki. Pomiędzy moimi brwiami pojawiła się mała zmarszczka.
-Luzuj Lou, bo złość piękności szkodzi. - rzuciła Olivia wygładzając zmarszczkę. Jej delikatny dotyk wzbudził motyle w moim brzuchu. -Bo to my zorganizowałyśmy tą małą "akcję" po waszym przyjeździe. Wiesz... To śpiewanie, serduszka. -wzruszyła niepozornie ramionami, jakby nie było to nic wielkiego. Pokręciłem przecząco głową i przyciągnąłem ją do siebie w szczelnym uścisku.
-Dziękuje. Dziękuje za wszystko Olivia, jesteś naprawdę piękną i mądrą dziewczyną. Kurde, dziękuje tak bardzo. - bąknąłem do jej ucha sam nie wiedząc co powiedzieć.
-Nie Lou. To ja dziękuję. - odsunęła się lekko ode mnie by spojrzeć mi w oczy. Jezu, jej spojrzenie mnie zabija. -Dziękuje za to, że jesteś i sprawiasz, że moje życie jest lepsze. Bez Ciebie, mnie by nie było. - przygryzła dolną wargę by się nie rozpłakać. Ucałowałem jej rumiane policzki i wręczyłem bilety do pierwszego rzędu. Pokręciła przecząco głową. -Nie, my nie możemy... - szepnęła pozwalając spłynąć gorzkim łzą. Dałem jej te bilety.
-Hej... Chce zobaczyć Cię jeszcze raz więc nie marudź i idź oglądać tych pięciu idiotów do pierwszego rzędu.- prychnąłem na co wybuchnęliśmy śmiechem. Przytuliła jeszcze każdego z nas i ponownie podziękowały po czym zniknęły za drzwiami. Potarłem twarz rękoma. Co właśnie się stało? Chyba pierwszy raz tak intensywnie flirtowałem z fanką!
-Czy. Wy. Je. Widzieliście? - bąknął Zayn szeroko otwierając oczy. Wszyscy mechanicznie pomachali głowami.

*Perspektywa Sylwii*
Moje serce tego nie wytrzyma, nie zniesie takich zachwiań nastroju. Na pewno wyglądałam teraz jak mops. Cały makijaż na pewno spływał mi po twarzy, kiedy patrzyłam na podpisaną przez chłopców książkę "Gdzie Jesteśmy", którą dostałam od przyjaciółek z klasy na urodziny. Przyciskałam ją mocno do piersi, tak jak bilet, który dostałyśmy z Oliwią od samego Lou. Miejsca przy scenie ! Mocno trzymałam dłoń Oliwii, podczas gdy wychodziłyśmy zza kulis. Słychać było lekkie pochlipywanie mojej towarzyszki, która wciąż nie mogła otrząsnąć się z tego, że rozmawiała ze swoimi idolami.
- Ola, czy ty jeszcze oddychasz ? - zapytałam, zatrzymując się przed drzwiami.
- Co to za pytanie ? - odpowiedziała, oddychając jakby co dopiero przebiegła maraton. Nagle drzwi przed którym stałyśmy otworzyły się i zaczęli wchodzić nimi tancerze chłopców, a na samym początku Harriet i Laura. Moje oczy jakby wyskoczyły z orbit. Stanęłam jak wbita w ziemię, a moja przyjaciółka razem ze mną. Dziewczyny uśmiechnęły się do nas, a z moich oczu samoistnie zaczęły lecieć łzy. Prędko podbiegłam do Lu i przytuliłam ją z całej siły, szepcząc tylko "dziękuję", jakby to była jakaś modlitwa. Oliwia, jako najbardziej rozgarnięta z nas dwóch, odkleiwszy się od Herri odezwała się jako pierwsza.
- Czy .. czy my możemy zrobić sobie z wami zdjęcie ? - szepnęła, wycierając łzy z rumianych policzków.
- Jasne, pewnie, że tak. - odpowiedziała Harriet i razem z Laurą stanęła pomiędzy mną a moją przyjaciółką. Po mojej twarzy nieustannie spływały łzy radości. Jeden z tancerzy zgodził się cyknąć nam fotkę, za co grzecznie podziękowałyśmy. Pod koniec jeszcze raz przytuliłam Lu, najmocniej jak tylko mogłam.
- Dziękuję, że opiekujesz się Horankiem. Jest całym moim życiem, pamiętaj o tym. - powiedziałam, starając się pohamować świeże łzy.
- Na pewno zapamiętam. Baw się dobrze, kochanie. - pogłaskała mnie po plecach i odeszła razem z Harriet uśmiechając się szczerze i machając nam na pożegnanie. Jak na zawołanie razem z Oliwią zaczęłyśmy płakać jak opętane. Przytuliłam przyjaciółkę, a z moich oczu ciekły łzy.
- Nie mogę uwierzyć, że tu jestem. To chyba jakiś pieprzony sen. - szepnęłam przekraczając próg drzwi, które prowadziły za kulisy. Moje oczy momentalnie rozszerzyły się, gdy zobaczyłam całą arenę wypełnioną ludźmi po same brzegi. Kurczowo trzymałam się mojej przyjaciółki, kiedy w oddali zobaczyłam znajomą twarz przyjaciółki z klasy. Podbiegłam do niej płacząc i piszcząc jak nienormalna.
- Boże, Martyna. Nie uwierzysz. Lou kazał Paul'owi przyprowadzić do nich organizatorki tej akcji z przed areny, czyli nas ! Byłyśmy u chłopców ! Podpisali mi książkę, mam autografy, rozmawiałam z nimi, Lou dał nam bilety pod samą sceną ! To są chyba jakieś jaja ! - krzyczałam i płakałam na przemian.
- Jezu, jak świetnie ! Ja mam zdjęcie z Zayn'em i autograf Hazzy, nie wiem co się dzieje. Chyba będą mnie wynosić w trakcie. - powiedziała Martyna, kiedy dołączyła już do nas Oliwia.
- A najlepsze jest to, że Lou z nią flirtował ! - wskazałam palcem na moją towarzyszkę, która obecnie kurczliwie trzymała w ręku płyty.
- Macie szczęście. - powiedziała Martyna. - Może lepiej idźmy na miejsca, bo potem się nie dopchamy. Miłej zabawy. - krzyknęła i zniknęła w tłumie ludzi.
- No to co, Oliwia ? Zapierdalamy. - krzyknęłam i razem z przyjaciółką pobiegłam pod samą scenę.

*Perspektywa Laury*
Razem z Herri weszłam do pomieszczenia, w którym chłopcy przygotowywali się do koncertu po spotkaniu z fanami. Wszyscy w piątkę siedzieli na kanapie z oczami i buziami otwartymi szeroko. Przeszłam koło każdego po kolei, zamykając ich usta, a gdy zatrzymałam się przy Horanku jego usta zamknęłam słodkim pocałunkiem.
- Jakaś piękna fanka kazała mi o ciebie dbać, bo jesteś jej całym życiem. - powiedziałam, wpychając się na kolana Niall'a.
- Czy wy je widziałyście ? Przecież to anioły ! - krzyknął Lou. - A Olivia, słodki Jezu i wszyscy Święci.
- Czy ja jestem w raju ?! - wykrzyknął uradowany Zayn zrywając się z kanapy jak nienormalny. - Dobrze Lou, że dałeś im bilety na miejsca z przodu sceny. Jeśli bym ich nie zobaczył, chyba szukałbym ich po całym stadionie. - dokończył, wymachując rękami w powietrzu.
Spojrzałam na Harriet, która stała na przeciwko kanapy i zakrywała usta dłonią.
- Czy to nie były przypadkiem te dziewczyny, które poprosiły nas o zdjęcie, Herri ? - powiedziałam do przyjaciółki, przypominając sobie piękne, dwie, młode dziewczyny.
- Wydaje mi się, że to one. - odpowiedziała, siadając na krześle.
- No i co ? Nie prawda, że piękne ? Chyba podczas koncertu wciągniemy je na scenę. Co wy na to ? - podrzucił Liam.
- To chyba nie jest zły pomysł. Muszę zobaczyć je jeszcze raz. A widzieliście, jak Lou flirtował z tą Olivią ? Pierwszy raz go takiego widziałem. - zaśmiał się Harry.
- Dziwisz się, stary ? Mnie tam zatkało, jak je zobaczyłem, Liam coś o tym wie, prawda ? - krzyknął rozentuzjazmowany Zayn.
- Sylwia, podoba mi się to imię. Wydawała się taka cicha, ale kiedy do mnie podeszła, powiedziała mi coś, co spowodowało, że moje serce pękło. Poza tym widziałem jej nadgarstki. Chciałbym ją jeszcze spotkać i porozmawiać. - odparł, podpierając brodę na ręku.
- Dobra, koniec tego ! - do pokoju wpadła Lou. - Ubierajcie się, zaraz musicie wyjść na scenę. I radzę uprzedzić Paul'a o waszym złowieszczym planie. - zaśmiała się i zdjęła z wieszaków nasze kostiumy.
*Perspektywa Liam'a*
Koncert trwał w najlepsze, publiczność była niesamowita, a ja ciągle przyglądałem się Olivii i Sylwii, które wyglądały jakby bawiły się w najlepsze. Przyszedł czas na Twitter Questions. Powoli podszedłem do Lou, żeby jakoś zorganizować przyjęcie naszych fanek na scenie.
- Lou, kiedy je wołamy ? Trzeba to zrobić teraz, później nie będzie czasu. - powiedziałem mu na ucho, by nikt inny tego nie usłyszał. Lou tylko kiwnął głową.
- Kochani, mamy wam coś do powiedzenia. - zaczął Lou, kierując się już do naszych pięknych, polskich fanek. Kiwnąłem głową do Malika i reszty, że zaraz pojawią się tutaj nasze anioły. - Poznaliśmy dzisiaj dwie niesamowite fanki. Chcielibyśmy je tutaj zaprosić i osobiście podziękować. Myślę, że one dokładnie wiedzą, że mamy je na myśli. - Louis spojrzał w miejsce, gdzie siedziała Sylwia i Olivia. Widziałem jak do nich mruga, a one mówią coś do siebie i zmierzają w stronę sceny. Widziałem ten wielki uśmiech, który zdążył już uformować się na twarzy Lou. Anioły pojawiły się na scenie, trzymając w dłoniach nasze płyty i książki. Podeszły do nas kolejno i przytuliły. Kiedy była przy mnie Sylwia, przycisnąłem jej ciało ciasno do siebie.
- Nie płacz kochanie. Jesteś piękną dziewczyną. - wyszeptałem do jej ucha, czując jej mokre łzy na mojej koszulce. Uśmiechnąłem się do niej i wypuściłem ją, by mogła wpaść w ramiona Horanka.
- Chłopcy ... Chłopcy. - powiedział zrezygnowany Lou. - Wiem, że dziewczyny to istne cuda natury, ale zostawcie coś dla ich rodziców ! - nasze fanki lekko uśmiechnęły się przez łzy i stanęły pomiędzy nami.
- Skoro już tu stoicie, chcielibyśmy wam coś powiedzieć. - zaczął Zayn i spojrzał na mnie, czekając aż skończę całą przemowę.
- Więc, z tego miejsca, chcielibyśmy podziękować wam z całego serca za tą akcję spod areny, która doprowadziła nas do łez szczęścia. Jeszcze nigdy nikt nie zrobił dla nas czegoś piękniejszego. Właśnie takie fanki jak wy, sprawiają, że nasze życie jest barwne i piękne. Na pewno wiecie o tym, że gdyby nie wy, nie byłoby nas tutaj. Sprawiacie, że kochamy to co robimy. Jesteśmy wam za to ogromnie wdzięczni. Nie odwdzięczymy wam się do końca naszego życia. Dziękujemy Wam. - powiedziałem na koniec i znów przytuliłem do siebie Sylwię, która co chwilkę ocierała słone łzy z policzków.
- A tak w ogóle, to może chcecie dostąpić tego zaszczytu i zaśpiewacie z nami Little Things ? - dopowiedział wesoło Harry, który kręcił się niedaleko Lou i Olivii. Dziewczyny energicznie pokiwały głową, po czym usiały obok nas na brzegu sceny.



------------------------------------
Mamy taki fajowy rozdział, c'nie. I nawet jest szybciej. :))) Mamy nadzieję, że będzie wam się podobał. Jest dosyć długi, więc myślę, że wam się spodoba. Poza tym, w tym rozdziale jestem ja i Oliwia + kilka takich ciekawych osóbek. Enjoy. Buźka. ~ Sylwia i Oliwia xx.